<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Ronin" data-cid="108022" data-time="1380735635">Ilustracja dotyczy złożenia do grobu, a nie zmartwychwstania...</blockquote>Ja bardziej co do zmartchywstania wierzę naukowcowi radzieckiemu niż genialnemu malarzowi Vasariemu

""""Przywykliśmy uważać wszystkich uczonych czasów radzieckich za ateistów. Ale to wcale tak nie było. Oto referat – sprawozdanie znanego filologa radzieckiego, akademika Akademii Nauk ZSRR Aleksandra Iwanowicza BIELECKIEGO (+1961 r.), który on zatytułował –
“Niektóre uwagi o literaturze ateistycznej ostatnich lat”. Zadziwia odwaga, jaką wykazał akademik, kierujący wówczas Instytutem Literatury w Kijowie, prezentując te “uwagi”.Poniżej pełna wersja tego referatu-sprawozdania, wykonanego na polecenie
KC KP Ukrainy.“Z polecenia Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Ukrainy przejrzałem książki, broszury i artykuły na temat propagandy antyreligijnej, w sumie 18 książek, 41 broszur i 62 artykuły prasowe. W KC KPU zaproponowano mi swoje opinie o naszej literaturze antyreligijnej wypowiedzieć z całą jasnością i zdecydowaniem. Muszę powiedzieć, że uważne zapoznanie się z całkiem obszerną literaturą antyreligijną doprowadziło mnie do następujących wniosków:1. Literatura ta poraża przede wszystkim swym niesamowitym zacofaniem. Można w niej znaleźć wiele tez, wypowiedzianych w nauce 100-150 lat temu i które już dawno zostały zdecydowanie odrzucone.2. W wielu przypadkach, sprawa ma się jeszcze o wiele gorzej: znajdujemy tu masę rażących fałszerstw faktów i zupełnie oczywistych zmyśleń.3. Autorzy wielu prac antyreligijnych ujawniają wstrząsającą ignorancję, często w najbardziej elementarnych zagadnieniach. To ostatnie zresztą tłumaczy się między innymi tym, że wśród niezliczonego mnóstwa ludzi, którzy piszą na tematy antyreligijne, nie ma ani jednego, nie tylko wybitnego, ale nawet zwykłego, szeregowego naukowca.Rozpatrzonych zostało ponad 120 książek i artykułów propagandy antyreligijnej. Mimo takiej obfitości literatury, uwagi do niej można sprowadzić do kilku punktów, ponieważ przeważająca większość tych broszur i artykułów sumiennie powtarza siebie nawzajem. Czasem ta sumienność jest porażająca.Na przykład, Gurjew dosłownie powtarza Jarosławskiego i Rożycyna, który nie pozostaje mu dłużny i również dosłownie reprodukuje Jarosławskiego. Podobnych zapożyczeń w różnych artykułach i książkach ujawniono mnóstwo, chociaż moim celem nie było ustalanie stopnia oryginalności przejrzanej literatury.Swoje główne uwagi pozwolę sobie pogrupować w następujący sposób.Czy doszło do Zmartwychwstania Chrystusa?To jest podstawowe pytanie całej religii, całej filozofii, wszystkich nauk, dotyczących poglądów ludzi, bo zmartwychwstać mógł tylko Bóg. W związku z tym pytanie o zmartwychwstaniu – to jest pytanie, czy Bóg istnieje. Nic dziwnego, że niemal wszystkie dzieła literatury antyreligijnej zatrzymują się na pytaniu o zmartwychwstaniu, i wszystkie one, jak to każdy wie, odpowiadają na to pytanie negatywnie. Oni prawdopodobnie nie zdają sobie sprawy, że po niektórych wielkich odkryciach (mowa o nich będzie później) fakt Zmartwychwstania Chrystusa przed końcem swego życia uznał nie kto inny, jak sam
Fryderyk Engels. A mianowicie: w przedmowie do ponownego wydania swych prac pisze on tak:
“Najnowsze odkrycia w Kapadocji wymagają zmiany naszego poglądu na niektóre nieliczne, ale najważniejsze wydarzenia w historii świata, i to, co wcześniej wydawało się godnym uwagi tylko mitologów, powinno odtąd przyciągać również uwagę i historyków. Nowe dokumenty, pokonujące sceptyków swą siłą dowodową, przemawiają na korzyść największego cudu w historii, o powrocie do życia Tego, Który był go pozbawiony na Kalwarii“.Co prawda, te słowa Engelsa pozostały nieznane u nas również dlatego, że nigdy nie były one tłumaczone na język rosyjski w wydaniach dzieł Marksa i Engelsa.Po odkryciach w Kapadocji, które przekonały nawet Engelsa, nastąpił jeszcze szereg dalszych odkryć, przy czym nie mniej, a bardziej ważnych. O tym będzie później. Teraz wróćmy do sowieckiej literatury ateistycznej.Podstawą dla tych antyreligijnych autorów, w szczególności dla negujących zmartwychwstanie, jak oni twierdzą, jest brak świadectw o zmartwychwstaniu. Jak w rzeczywistości przedstawia się sprawa? Czy rzeczywiście brakuje takich świadectw? Jeden z takich najczęściej występujących autorów niejaki Duluman, powiedział:
“W tamtym czasie, gdy zgodnie z nauczaniem kleru, musiał istnieć na ziemi Chrystus, żyło wielu uczonych i pisarzy: Józef Flawiusz, Austin Tyberiadzki (ros. Остин Тивериадский), Pleksycjusz, (ros. Плексит), Seneka i in. – jednak wszyscy oni nie powiedzieli ani słowa o Chrystusie”. Przytoczyłem cytat z dzieła Dulumana nie dlatego, że uważam go za najbardziej wiarygodnego badacza danego tematu, ale dlatego, ponieważ on dosłownie zacytował tu niejakiego Kandidowa, który przepisał te wiersze od Rakowicza, a ten z kolei, wziął je od Szachnowicza, który dosłownie powtarza Jarosławskiego, a więc, jest to wspólna opinia naszych ateistów. Co prawda, niekiedy spotyka się niewielkie wariacje: na przykład, niejaki Sokołowski do wymienionych przez Dulumana pisarzy dodał Liberiusza Zulię (ros. Либерия Сулия), a Rożycyn i Tarnogradski (ros. Рожицин и Тарноградский) – Tacyta i Balandiusza (ros. Баландия). W ten sposób wyczerpano wykaz starożytnych autorów, którzy według twierdzenia naszych ateistów żyli w tamtym okresie i nic nie napisali o Chrystusie. Czy jest to prawda?Zacznijmy po kolei. O Chrystusie rzeczywiście nie pisali ani Austin Tyberiadzki, ani Liberiusz Zulia, ani Balandiusz, ale z tej przyczyny, że tych “starożytnych pisarzy” nigdy na ziemi nie było. Żadnego Liberiusza Zulii nie było ani w starożytności, ani w czasach późniejszych. Istniał Laurencjusz Surij (ros. Лаврентий Сурий), ale i on nie żył w czasach Chrystusa, ale dziesięć stuleci później. Jeszcze większe zażenowanie wyszło ze „starożytnym pisarzem” Balandiuszem. Jego również nigdy nie było na ziemi, a był mnich Bollan (ros. Боллан), ale żył on tysiąc pięćset lat po Chrystusie, dlatego wcale nie jest dziwne to, że opisując współczesne mu wydarzenia, nie zajął się on właśnie zmartwychwstaniem Chrystusa. Podobnie został wymyślony i Austin Tyberiadzki. W literaturze znany jest Osjusz Twierdnik (ros. Оссия Твердник), żyjący w czasach wydarzeń palestyńskich, ale nie był on wcale pisarzem, tylko bohaterem starożytnej bizantyjskiej powieści, postacią literacką.A więc, ci „starożytni pisarze” raczej nie mogą być brani pod uwagę. Ale oprócz nich, ateiści wymieniają jeszcze Józefa Flawiusza, Pliniusza Starszego, Tacyta. Jak twierdzą ateiści, również oni nie zostawili żadnych świadectw o zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa. Czy to jest prawda?Zacznijmy od
Józefa Flawiusza. Jak wiemy, był on jednym z najbardziej wiarygodnych świadków historycznych. Karol Marks mówił:
“Wiarygodna historia może być pisana tylko na podstawie takich dokumentów, jak dzieła Józefa Flawiusza lub innych o takiej samej jak one wartości”. Ponadto Flawiusz w czasie swego życia mógł być również dobrze zorientowany w wydarzeniach, opisanych w Ewangeliach. Wreszcie, Flawiusz nie był wyznawcą Chrystusa, i dlatego nie ma podstaw, aby oczekiwać od niego jakichś przesadnych opisów, korzystnych dla chrześcijan. Czy rzeczywiście Flawiusz nic nie mówił o zmartwychwstaniu Chrystusa, jak twierdzą ateiści?Ci, którzy tak mówią, powinni chociaż jeden raz w życiu, chociaż tylko na chwilę, zajrzeć do fragmentów jego utworów, opublikowanych zaledwie trzy lata temu w radzieckim wydaniu Akademii Nauk ZSRR. A tam czarno na białym jest napisane:
“W owym czasie wystąpił Jezus, człowiek wielkiej mądrości, jeśli tylko można nazwać Go człowiekiem, dokonujący cudów; kiedy na skutek donosu naszych najważniejszych ludzi Piłat ukrzyżował Go na krzyżu, zawahali się ci, którzy jako pierwsi Go pokochali. Na trzeci dzień On znów zjawił się do nich żywy”. Jak to powiązać z wypowiedziami i zapewnieniami, że Józef Flawiusz ani słowem nie mówi o ChrystusieDokonam teraz małego wyjaśnienia. Sto lat temu powyższemu świadectwu Flawiusza zarzucono nieprawdziwość. Sprawa wyglądała następująco: na początku były znane dwa warianty rękopisu. W jednym z nich były słowa
„na trzeci dzień On zjawił się do nich żywy”, w drugim tych słów nie było. Na tej podstawie B. Bauer (ros. Б. Бауэр) (1809 – 1882), a następnie jego następcy postanowili, że te słowa zostały wpisane przez chrześcijan później. Tak powstała legenda o interpolacji u Józefa Flawiusza. Jednak później zostały znalezione jeszcze trzy warianty rękopisu i te znaleziska doprowadziły do innego wniosku: różnice między pierwszym a drugim wariantem tłumaczy się nie wpisem do pierwszego wariantu, a utratą stron w drugim wariancie, w którym brakowały jeszcze dwa rozdziały, co zostało wyjaśnione na podstawie znalezionych później tych trzech wariantów, w których brakujące wiersze o zmartwychwstaniu Chrystusa były umieszczone. Oprócz tego, ważna jest jeszcze jedna okoliczność. Światowej sławy uczony J.Wellhausen (ros. Ю.Вельхаузен) wraz z innym wybitnym filologiem De Sessoni (ros. Де Сессони) przytoczyli niepodważalny dowód na to, że wiersze Flawiusza zostały napisane przez niego samego. Rzecz w tym, że Józef Flawiusz pisał bardzo specyficznym językiem, z zachowaniem cech szczególnych, tak że podrobienie jego było niemożliwe. Ale, oczywiście, ostateczny cios wątpliwościom o oryginale rękopisu zadało znalezienie trzech wariantów jego prac. Pierwszy wariant rękopisu był najstarszym ze wszystkich.W chwili obecnej żaden z uczonych nie powtarza domysłów o wpisach u Flawiusza. A więc ten, kto nadal to robi pokazuje, że jest opóźniony o dziewięćdziesiąt – sto lat.A oto dalsze świadectwa.…
Labiritios (Labirinios) [ros. Лабиритиос (Лабириниос)] w chwili zmartwychwstania Chrystusa wraz ze swymi urzędnikami znalazł się niedaleko od tego miejsca (miejsca pogrzebania Jezusa). Wyraźnie widząc upadek kamienia, zamykającego grób i unoszącą się nad tym miejscem niezwykle jasno świecącą się figurę, Labiritios wraz z swymi towarzyszami i strażnikami rzucili się, aby zgłosić to władzom.…
Grek Germidiusz (Germizy) [ros. Грек Гермидий (Гермизий)], który był oficjalnym biografem rządcy Judei, napisał również biografię Piłata. Jego świadectwa zasługują na szczególną uwagę z dwóch powodów. Po pierwsze, zawierają one wiele szczególnie pewnych danych na temat historii Judei. Po drugie, Germidiusz wyraźnie wyróżnia się sposobem przedstawienia swych wypowiedzi. Ten człowiek nie jest zdolny poddawać się jakimś wrażeniom, dziwić się, pasjonować. Wg określenia Akademika S.A.Żebielewa,
“on z bezstronną dokładnością aparatu fotograficznego mówi o wszystkim.” Wypowiedzi Germidiusza są cenne jeszcze i dlatego, ponieważ również w czasie Zmartwychwstania Chrystusa był on w pobliżu tego miejsca, towarzysząc jednemu z pomocników Piłata. Ważnym jest dodanie jeszcze jednej okoliczności. Germidiusz początkowo był nastawiony przeciwko Chrystusowi i, jak sam powiedział, namawiał żonę Piłata, aby ta nie starała się, aby mąż zmienił wyrok śmierci na Chrystusa. Aż do samej chwili ukrzyżowania uważał Chrystusa za oszusta. Dlatego z własnej inicjatywy wyruszył w nocy przed Zmartwychwstaniem do Grobu, chcąc upewnić się, że Chrystus nie zmartwychwstanie i Ciało Jego na zawsze pozostanie w ziemi. Ale wyszło inaczej.“Zbliżywszy się do Grobu i znajdując się w odległości stu pięćdziesięciu kroków od niego – napisał Germidiusz – widzieliśmy w półmroku wczesnego świtu straż przy grobie: dwie osoby siedziały, pozostałe leżały na ziemi, było bardzo cicho. Szliśmy bardzo powoli, i wyprzedziła nas straż, idąca do Grobu, aby zmienić tę, która tam znajdowała się od wieczoru. Później stało się nagle bardzo jasno. Nie mogliśmy pojąć, skąd to światło. Ale wkrótce zobaczyliśmy, że wychodzi ono z przesuwającego się w górze świecącego obłoku. Obłok opuścił się nad Grób i nad ziemią tam ukazał się człowiek, który jakby się cały świecił. Następnie rozległo się uderzenie grzmotu, ale nie w niebie, lecz na ziemi. Od tego grzmotu straże z przerażenia podskoczyły, a następnie upadły. W tym czasie do Grobu z prawej strony od nas ścieżką szła kobieta, która nagle zawołała:
“Otworzyło się! Otworzyło się!” I w tym momencie zobaczyliśmy, że rzeczywiście bardzo wielki kamień, zakrywający wejście do pieczary, jakby sam się podniósł i otworzył Grób (otworzył wejście do pieczary Grobu). Bardzo się wystraszyliśmy. Potem, jakiś czas później, światło nad Grobem znikło, nastała cisza, jak zwykle. Gdy przybliżyliśmy się do Grobu, to okazało się, że nie ma tam już ciała pogrzebanego człowieka.”Świadectwo Germidiusza interesujące jest jeszcze z innego punktu widzenia. Pisze on, że na krótko przed egzekucją Chrystusa w Judei bito monety z dużym wizerunkiem Cezara (Tyberiusza), z jednej strony, i z małym wizerunkiem Piłata na drugiej stronie. W dniu rozprawy nad Chrystusem, kiedy żona Piłata wysłała do niego ludzi, przez których przekonywała męża, aby on nie wydawał wyroku śmierci na Chrystusa (ponieważ przez całą noc w czasie snu cierpiała z Jego powodu), pytała go:
“Czym odkupisz swą winę, jeżeli skazany przez ciebie rzeczywiście okaże się Synem Bożym, a nie przestępcą?”. – Piłat odparł:
“Jeżeli On jest Synem Bożym, to On zmartwychwstanie i wtedy pierwszą rzeczą, którą zrobię – zakażę bicia mego wizerunku na monetach, dopóki żyję”. Należy wyjaśnić, że przedstawienie kogoś na monetach uważane było w Rzymie za bardzo wielki zaszczyt. Piłat spełnił swoją obietnicę. Kiedy ustalono, że Chrystus zmartwychwstał, Piłat rzeczywiście zabronił przedstawiania siebie na monetach. Ta informacja Germidiusza w pełni potwierdzona została przez dowody materialne. Z rzymskiej numizmatyki wiadomo, że w Jerozolimie w tym czasie zostały wykonane monety z wizerunkiem Cezara z jednej strony i bez wizerunku Piłata z drugiej.…
Syryjczyk Ejszu, (Eishu) [ros. Ейшу, (Эйшу)], znany lekarz, bliski Piłatowi i leczący go … jest jednym z najbardziej znanych ludzi swego czasu. Wybitny lekarz i przyrodnik, który cieszył się niezwykle wielkim uznaniem na Wschodzie, a potem i w Rzymie, pozostawił prace, które utworzyły całą epokę w nauce.Z polecenia Piłata wieczorem przed zmartwychwstania znajdował się on w pobliżu grobu wraz z pięcioma pomocnikami, którzy zawsze mu towarzyszyli. Był on także świadkiem pogrzebu Chrystusa. W sobotę dwukrotnie oglądał on grób, a wieczorem na polecenie Piłata udał się wraz z pomocnikami, aby spędzić tu noc. Wiedząc o proroctwach dotyczących zmartwychwstania Chrystusa, Ejszu i jego pomocnicy – lekarze, byli zainteresowani tym również z punktu widzenia naukowców – przyrodników. Dlatego wszystko, związane z Chrystusem i Jego śmiercią było przez nich dokładnie badane. W nocy z soboty na niedzielę czuwali oni po kolei. Wieczorem jego pomocnicy pokładli się spać, ale na długo przed zmartwychwstaniem obudzili się i wznowili obserwację rzeczywistości wokół nich.
“My wszyscy – lekarze, strażnicy – pisze Ejszu
– byliśmy zdrowi, pełni energii, czuliśmy się tak, jak zawsze. Nie mieliśmy żadnych przeczuć. Absolutnie nie wierzyliśmy, że zmarły może zmartwychwstać. Ale On rzeczywiście zmartwychwstał, i wszyscyśmy to widzieli na własne oczy”. Dalej następuje opis zmartwychwstania … W ogóle Ejszu był sceptykiem. W swych pracach niezmiennie powtarzał zdanie, które następnie dzięki niemu stało się przysłowiem na Wschodzie:
“Czego sam nie widziałem, uważam to za bajkę”." """oryginał tego tekstu na rosyjskiej stronie, nie chce mi sie teraz szukać.
