Do łóżka położyłem się kilka minut po godzinie piątej. Przez chwilę leżałem na prawym boku myśląc o różnych sprawach, a następnie przekręciłem się na plecy z nadzieją, że przestaną mnie boleć, gdy wstanę rano. Próbowałem usnąć i nie myśleć już o niczym. Minęła krótka chwila, gdy stało się coś, czego nie potrafię do końca wytłumaczyć. Na początku poczułem, jakby coś przeleciało przed moimi zamkniętymi oczami. To się zdarza i nie zastanawiałem się nad tym specjalnie. Chwilę potem stało się coś dziwniejszego. Mianowicie poczułem/ usłyszałem sprzężenie akustyczne wchodzące z zewnątrz do mojego lewego ucha, przechodzące przez mój mózg nieznacznie słabnąc, po czym wyszło przez prawe ucho. Sprzężenie to sprawiło mi niewielki fizyczny ból - jakby ukłucie. Uznałem, że są to hipnagogi, chociaż nie zacząłem nawet porządnie zasypiać. To też się zdarza, więc nie zastanawiałem się nad tym. Dopiero trzeci incydent poważnie mnie przeraził. Próbowałem usnąć tak jak wcześniej. Myślałem sobie o czymś nieistotnym, nie pamiętam już o czym. Byłem rozbudzony w stu procentach i miałem otwarte oczy, więc hipnagogi właściwie wykluczam. W lewym uchu usłyszałem głos. Głos brzmiał jakby był wypowiedziany przez radio lub krótkofalówkę. "Halooo?". To było "halo". Zaakcentowane w sposób wschodniosłowiański "halo". Jakby ktoś zapytał mnie, czy go słyszę. Nie odezwałem się, chociaż myślałem o tym. Otworzyłem szeroko oczy i rozglądałem się po pokoju. Cisza. Nie potrafiłem i do tej pory nie potrafię sobie odpowiedzieć co to było. Nie było wokół mnie nic, co mogłoby wydać tego typu dźwięk. Pomyślałem, że być może mój mózg dostroił się w jakiś sposób do odbioru fal radiowych/ elektromagnetycznych lub tym podobnych. Potem pomyślałem o wcześniejszym sprzężeniu i zacząłem się zastanawiać, czy przypadkiem nie mam wszczepionego jakiegoś implantu. Wydało mi się to absurdalne, ale równie absurdalne jest usłyszenie znikąd "halo" będąc w stu procentach rozbudzonym. Leżałem i czekałem czy może usłyszę coś jeszcze. Nawet miałem na to nadzieję, bo cała sytuacja bardzo mnie zaciekawiła. Nic jednak już nie usłyszałem. Po jakimś czasie usnąłem. [Koniec opisu]
Czy ktoś kiedyś miał podobną sytuację? Jestem skłonny uznać, że zacząłem zwyczajnie usypiać na jawie, jednak nie byłem wtedy szczególnie śpiący ani zmęczony, a głos pojawił się w momencie, gdy miałem otwarte oczy. Był głośny i wyraźny. Pojawił się wyłącznie w lewym uchu, jakbym miał w nim słuchawkę. Czy to możliwe, by mój mózg przechwycił fale radiowe? Niestety absolutnie się na tym nie znam, więc to pytanie może się wydawać głupie. Szperając w internecie znalazłem informacje, że fale radiowe mogą się indukować w aparatach słuchowych, przez co korzystający z nich ludzie mogą czasem słyszeć radio. Ja nie używam żadnych tego typu urządzeń. Może przechwyciłem czyjąś rozmowę telefoniczną? Cały dzień zastanawiałem się czy przypadkiem nie mam wszczepionego jakiegoś cholerstwa, jednak nie mam żadnych blizn (Ciekawostka: Tydzień przed zdarzeniem byłem na chrzcinach i urwał mi się film. Był to idealny moment na wszczepienie implantu
