[ external image ]Pod koniec 1972 roku samolot L-1011 należący do amerykańskich linii Eastern Airlines, wskutek niedopatrzenia członków załogi rozbija się na florydzkich bagnach Everglades. Ginie większość pasażerów i członków załogi, jednakże tragiczne wydarzenie staje się początkiem niezwykłych wydarzeń, do których dochodzi na innych samolotach tej samej linii. Pojawiają się tam bowiem zjawy pilota i inżyniera feralnego samolotu, który byli współodpowiedzialni za śmierć blisko setki ludzi.
WIĘCEJ
Duchy lotu 401
Re: Duchy lotu 401
Bardzo ciekawa lotnicza legenda. Czytało się ja z przyjemnością Nie wiem czy bym wsiadła do samolotu. Bo jak samolot spadnie to z nas zostanie…… a np. z pociągu, samochodu, statku itp. możemy się jeszcze uratować.
Prawda jest pochodnią olbrzymią zbliżamy się do niej tylko na chwilę w obawie, by nie spłonąć.
Nie wystarczy zdobywać mądrości, trzeba jeszcze z niej korzystać
Należy się bać istotki czerpiącego wiedzę z jednej książki

Nie wystarczy zdobywać mądrości, trzeba jeszcze z niej korzystać
Należy się bać istotki czerpiącego wiedzę z jednej książki



Re: Duchy lotu 401
Drogi Grzegorzu. Tak wiem ze każdy ma swoją "świeczkę " i nigdy nie wiemy kiedy ta " świeczka" zgaśnie. Ale sama myśl lecieć samolotem to aż ciarki mam. Już wole tego pilota spotkać na ulicy .... 

Ostatnio zmieniony śr sie 05, 2009 4:44 pm przez asiatko31, łącznie zmieniany 1 raz.
Prawda jest pochodnią olbrzymią zbliżamy się do niej tylko na chwilę w obawie, by nie spłonąć.
Nie wystarczy zdobywać mądrości, trzeba jeszcze z niej korzystać
Należy się bać istotki czerpiącego wiedzę z jednej książki

Nie wystarczy zdobywać mądrości, trzeba jeszcze z niej korzystać
Należy się bać istotki czerpiącego wiedzę z jednej książki



Re: Duchy lotu 401
Trochę chora sprawa z tym montowaniem w innych samolotach, części pochodzących z rozbitej maszyny. O... fotelik, trochę poplamiony krwią i resztkami mózgu, ale to się szmatą wytrze i będzie git
W życiu nie leciałem samolotem i nigdy nie polecę. Nikt mi nie wmówi, że kawałek metalu może latać. Asia ma słuszność, z każdego innego środka transportu można się uratować, przynajmniej ma się jakąś szansę. A katastrofa samolotu? Praktycznie 100% śmiertelności. Nie chciałbym później straszyć w jakimś innym samolocie, w którym pomysłowy właściciel lini lotniczej zamontował mój fotelik.

W życiu nie leciałem samolotem i nigdy nie polecę. Nikt mi nie wmówi, że kawałek metalu może latać. Asia ma słuszność, z każdego innego środka transportu można się uratować, przynajmniej ma się jakąś szansę. A katastrofa samolotu? Praktycznie 100% śmiertelności. Nie chciałbym później straszyć w jakimś innym samolocie, w którym pomysłowy właściciel lini lotniczej zamontował mój fotelik.
Jasne, że jestem szalony, ale to nie znaczy, że nie mam racji.
Jestem szalony, a nie chory.
Robert Anton Wilson
Jestem szalony, a nie chory.
Robert Anton Wilson