Nie będę się wysiłał nad nazwą

Listy forumowiczów i czytelników. Podziel się swoim niezwykłym przeżyciem!
kamkot
Infrzak
Posty: 57
Rejestracja: wt sty 05, 2010 12:32 pm
Kontakt:

Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: kamkot »

Witam, dziś pierwszy raz zajrzałem na to forum. Moje życie wygląda normalnie, nic niezwykłego, jestem studentem,mam raczej typowe podejście do codzienności,ale kilka spraw nie daje mi spokoju.Od dzieciństwa zdarzały mi się różne "dziwne rzeczy", zazwyczaj przechodzę obok nich obojętnie, chociaż czasem zdarza mi się trochę podekscytować, ale mój zapał zaraz studzą koledzy lub rodzina. Przytoczę tu kilka mniej lub bardziej znaczących przykładów w kolejności chronologicznej.



Miałem 4 może 5 lat, zacząłem widzieć dziwne światełka wokół mnie, latające, migoczące kropki średnicy około 1 cm (sam się z tego teraz śmieję), czułem się wśród nich bezpiecznie, tak jakby mnie chroniły,byłem szczęśliwy.Opowiadałem o tym rodzicom, którzy traktowali to z przymrużeniem oka, ale nie dali mi tego odczuć, nieraz dzisiaj to jeszcze opowiadają jako zabawne historie z dzieciństwa.Parę lat póżniej zupełnie o tym zapomniałem, szkoła te sprawy i emocje z tym związane,nowe środowisko i tak dalej. Byłem wtedy dość zamknięty, żyłem oczami wyobrażni , często odcinając się od rzeczywistości.Pamiętam że moja pierwsza nauczycielka radziła rodzicom by do szkoły posłali mnie dopiero za rok, że wtedy lepiej sobie poradzę.W tym okresie swojego życia zszedłem na ziemię, dostosowałem się do szkolnego trybu życia i zacząłem radzić sobie bardzo dobrze.Zycie toczyło się normalnym rytmem, z tego okresu pamiętam niewiele, do czasu gdy skończyłem 10 lat.



Pamiętam, to jak dziś, wyszliśmy całą rodzina na balkon naszego mieszkania, a ja na niebie zobaczyłem wielkie smugi świateł, sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie. Tym razem rodzice podeszli do tematu nieco poważniej, popytali trochę znajomych, trochę po rodzinie, ale w końcu doszli do wniosku,że naoglądałem się za dużo telewizji.Po pewnym czasie znów wszystko wróciło do normy.



Po paru latach (miałem wtedy może 12,13 lat) z siostrą , ojcem i jego znajomym z córką, wybralismy się pod namioty gdzieś nad Sanem (nazwy miejscowości nie pamiętam). Tata i jego znajomy w celach wędkarskich, my wypoczynkowych

(wakacje :P ). Fajnie się bawiliśmy, pogoda dopisywała, namioty były rozbite około 100 metrów od brzegu, na polanie otoczonej drzewami. Wszystko wyglądało normalnie, aż do pewnego wieczoru.Siostra z córka znajomego spały w namiocie,a ja towarzyszyłem tacie i jego koledze w wędkowaniu.Nagle zerwał się porywisty wiatr,nastąpiło nagłe załamanie pogody, nadchodziła potężna burza .Tata i jego znajomy zaczęli zbierać sprzęt i zanosić do auta, ja miałem iść zaraz za nimi,ale nie wiedzieć czemu zostałem jeszcze chwilę nad brzegiem.Wpatrywałem się w taflę wody ze sprzętem w rękach, z której znienacka wyłoniło się coś czarnego.Miało około 1 metra wzrostu i zaczęło poruszać się w moim kierunku.Zatrzymało się około 3-4 m ode mnie i pozostawało w bezruchu, tak jak ja.Nie krzyczałem i nawet specjalnie się nie bałem, mój stan lepiej opisywałoby określenie- totalne zaskoczenie.Po upływie 15, może 20 sekund czarne "coś" zaczęło się kierować z powrotem w stronę toni wodnej, w tym samym czasie wrócił tata po resztę sprzętu, gdy opowiedziałem mu co się stało powiedział,że to pewnie jakiś ssak wodny( kuna etc.). To tłumaczenie nie przekonało mnie, ale lepiej wyjaśnić tego tez nie potrafiłem.

Do ukończenia przeze mnie 19 lat w zasadzie nic nadzwyczajnego mnie nie spotkało, zjawiska te nasiliły się ostatnio, ale to już opowieść na kiedy indziej...
Ostatnio zmieniony wt sty 05, 2010 1:46 pm przez kamkot, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
azor
Homo Infranius Alfa
Posty: 2463
Rejestracja: wt cze 19, 2007 9:45 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: azor »

[quote name='kamkot' post='64998' date='wto, 05 sty 2010 - 15:43']Witam, dziś pierwszy raz zajrzałem na to forum. Moje życie wygląda normalnie, nic niezwykłego, jestem studentem,mam raczej typowe podejście do codzienności,ale kilka spraw nie daje mi spokoju.Od dzieciństwa zdarzały mi się różne "dziwne rzeczy", zazwyczaj przechodzę obok nich obojętnie, chociaż czasem zdarza mi się trochę podekscytować, ale mój zapał zaraz studzą koledzy lub rodzina. Przytoczę tu kilka mniej lub bardziej znaczących przykładów w kolejności chronologicznej.



Miałem 4 może 5 lat, zacząłem widzieć dziwne światełka wokół mnie, latające, migoczące kropki średnicy około 1 cm (sam się z tego teraz śmieję), czułem się wśród nich bezpiecznie, tak jakby mnie chroniły,byłem szczęśliwy.Opowiadałem o tym rodzicom, którzy traktowali to z przymrużeniem oka, ale nie dali mi tego odczuć, nieraz dzisiaj to jeszcze opowiadają jako zabawne historie z dzieciństwa.Parę lat póżniej zupełnie o tym zapomniałem, szkoła te sprawy i emocje z tym związane,nowe środowisko i tak dalej. Byłem wtedy dość zamknięty, żyłem oczami wyobrażni , często odcinając się od rzeczywistości.Pamiętam że moja pierwsza nauczycielka radziła rodzicom by do szkoły posłali mnie dopiero za rok, że wtedy lepiej sobie poradzę.W tym okresie swojego życia zszedłem na ziemię, dostosowałem się do szkolnego trybu życia i zacząłem radzić sobie bardzo dobrze.Zycie toczyło się normalnym rytmem, z tego okresu pamiętam niewiele, do czasu gdy skończyłem 10 lat.



Pamiętam, to jak dziś, wyszliśmy całą rodzina na balkon naszego mieszkania, a ja na niebie zobaczyłem wielkie smugi świateł, sytuacja powtórzyła się kilkakrotnie. Tym razem rodzice podeszli do tematu nieco poważniej, popytali trochę znajomych, trochę po rodzinie, ale w końcu doszli do wniosku,że naoglądałem się za dużo telewizji.Po pewnym czasie znów wszystko wróciło do normy.



Po paru latach (miałem wtedy może 12,13 lat) z siostrą , ojcem i jego znajomym z córką, wybralismy się pod namioty gdzieś nad Sanem (nazwy miejscowości nie pamiętam). Tata i jego znajomy w celach wędkarskich, my wypoczynkowych

(wakacje :P ). Fajnie się bawiliśmy, pogoda dopisywała, namioty były rozbite około 100 metrów od brzegu, na polanie otoczonej drzewami. Wszystko wyglądało normalnie, aż do pewnego wieczoru.Siostra z córka znajomego spały w namiocie,a ja towarzyszyłem tacie i jego koledze w wędkowaniu.Nagle zerwał się porywisty wiatr,nastąpiło nagłe załamanie pogody, nadchodziła potężna burza .Tata i jego znajomy zaczęli zbierać sprzęt i zanosić do auta, ja miałem iść zaraz za nimi,ale nie wiedzieć czemu zostałem jeszcze chwilę nad brzegiem.Wpatrywałem się w taflę wody ze sprzętem w rękach, z której znienacka wyłoniło się coś czarnego.Miało około 1 metra wzrostu i zaczęło poruszać się w moim kierunku.Zatrzymało się około 3-4 m ode mnie i pozostawało w bezruchu, tak jak ja.Nie krzyczałem i nawet specjalnie się nie bałem, mój stan lepiej opisywałoby określenie- totalne zaskoczenie.Po upływie 15, może 20 sekund czarne "coś" zaczęło się kierować z powrotem w stronę toni wodnej, w tym samym czasie wrócił tata po resztę sprzętu, gdy opowiedziałem mu co się stało powiedział,że to pewnie jakiś ssak wodny( kuna etc.). To tłumaczenie nie przekonało mnie, ale lepiej wyjaśnić tego tez nie potrafiłem.

Do ukończenia przeze mnie 19 lat w zasadzie nic nadzwyczajnego mnie nie spotkało, zjawiska te nasiliły się ostatnio, ale to już opowieść na kiedy indziej...[/quote]



Witaj na forum ! Bardzo niezwykle są twoje historie i mam wrażanie że ''zjawiska' 'dotyczą bezpośrednio twojej osoby. Jako że mieszkam na Podkarpaciu opisałeś to zdarzenie nad Sanem a więc z Podkarpacia czy możesz sobie przypomnieć jakie wówczas bylo większe miasto w pobliżu i jeśli możesz napisz w którym to bylo roku ? Opisz też jeżeli pamiętasz to ''coś czarnego' 'wygląd, zachownie czy to miało jakiś określony kształt. Pozdrawiam ;)
xedos
Homo Infranius
Posty: 467
Rejestracja: sob wrz 13, 2008 1:26 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: xedos »

[quote name='kamkot' post='64998' date='wto, 05 sty 2010 - 15:43']Wpatrywałem się w taflę wody ze sprzętem w rękach, z której znienacka wyłoniło się coś czarnego.Miało około 1 metra wzrostu i zaczęło poruszać się w moim kierunku.Zatrzymało się około 3-4 m ode mnie i pozostawało w bezruchu, tak jak ja.Nie krzyczałem i nawet specjalnie się nie bałem, mój stan lepiej opisywałoby określenie- totalne zaskoczenie.Po upływie 15, może 20 sekund czarne "coś" zaczęło się kierować z powrotem w stronę toni wodnej, w tym samym czasie wrócił tata po resztę sprzętu, gdy opowiedziałem mu co się stało powiedział,że to pewnie jakiś ssak wodny( kuna etc.). To tłumaczenie nie przekonało mnie, ale lepiej wyjaśnić tego tez nie potrafiłem.

Do ukończenia przeze mnie 19 lat w zasadzie nic nadzwyczajnego mnie nie spotkało, zjawiska te nasiliły się ostatnio, ale to już opowieść na kiedy indziej...[/quote]



NIe wierzę w ani jedno z tych słów, Kamkocie, doceniam, masz poczucie humoru:)



Pozdrawiam
Awatar użytkownika
azor
Homo Infranius Alfa
Posty: 2463
Rejestracja: wt cze 19, 2007 9:45 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: azor »

[quote name='xedos' post='65042' date='czw, 07 sty 2010 - 10:17']NIe wierzę w ani jedno z tych słów, Kamkocie, doceniam, masz poczucie humoru:)



Pozdrawiam[/quote]



To po co zaglądasz na to forum a szczególnie ten dział ? Twój xedos argument jest jak zawsze ten sam tak jakbyś dopiero obudził się na tym świecie. Moze przedstawisz innym dlaczego nie ''wierzysz'' i dlaczego z góry masz takie uprzedzenia a tym samym jak inni zobaczą takie wpisy to nawet jak ktoś faktycznie coś ciekawego zobaczy/doświadczy, takie na oko ocenienie tylko zniechęci innych !



Pierwszo jak wiesz trzeba dokładnie się temu przyjrzeć a nie oceniać z góry po jednej wypowiedzi że ktoś sobie jaj robi. Ja nie mam zdania na razie na ten temat ponieważ za mało znam informacji aby uważać że to bajka lub prawda, ale nie uprzedzam sie z góry.



Kamkocie nie przejmuje się takimi opinami jak xedosa to normalne ja oczywiscie jestem ciekawy tych zdarzeń i czekam na dalsze informacje na razie nic nie oceniam nie jestem geniuszem aby Ci wierzyć lub nie po jednym Twoim opisie. ;)
kamkot
Infrzak
Posty: 57
Rejestracja: wt sty 05, 2010 12:32 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: kamkot »

Przepraszam,że tak póżno odpowiadam na posty,ale mam teraz dosyć dużo zajęć, przede wszystkim uczelnianych powinności.Co do pytań,moje spotkanie tego czegoś ( jak już mówiłem nie mam pojęcia co to było) miało miejsce gdzieś pod koniec lat 90-tych, 98, może 99 rok,czyli jakieś 10 lat temu najprawdopodobniej w okolicach Łańcuta (przez tą miejscowość przejeżdżaliśmy). Postać, zwierzę czy co to tam było wyglądało jak coś humanoidalnego, aczkolwiek albo mi się zdawało, albo to było ze zdenerwowania, ale było to dosyć rozmazane, niewyrażne, coś jakby biło od niego jakimś promieniem,energią (sam nie wiem jak to nazwać). Było to jedno z 2 moich spotkań z podobną "istotą". Drugie miało miejsce stosunkowo niedawno, bo jakieś 2 lata temu, w moim miejscu zamieszkania podczas biegania w pobliskim lesie razem z moim kolegą, który też był świadkiem, opowiem o tym nieco szerzej i dokładniej jutro, gdyż będę miał trochę więcej czasu.



Co do postu Xedosa, nie czuję się urażony i nie przejmuję się taką opinią, każdy ma prawo wyrazić swoje zdanie. Myślę,że jeszcze parę lat temu prezentowałbym podobne stanowisko,potraktowałbym taki post jak mój z przymrużeniem oka. Zawsze warto szukać naukowego wyjaśnienia wszelakich zjawisk, takie jest moje zdanie, ale niektóre teorie próbujące coś wyjaśnić w sposób w pełni fizyczny, przyziemny wydają się być bardziej niewiarygodne niż te bardziej metafizyczne. Abstrahując od tego wszystkiego, uważam że ten nasz świat, zwany Ziemią sam w sobie ma coś metafizycznego, nieodgadnionego, ale to już podchodzi pod rozważania filozoficzne,także je pominę.

Pozdrawiam
Awatar użytkownika
azor
Homo Infranius Alfa
Posty: 2463
Rejestracja: wt cze 19, 2007 9:45 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: azor »

Powrócę jeszcze do tej ''postaci'' bo nadal mam niejasną i mało sprecyzowaną sytuację zdarzenia.



1. Zatem to była postać czy zwierzę ? Moze bóbr ?



2. Opisz dokładnie kształt piszesz humanoidalny ? Ale czy widoczna była np głowa, inne cześci i szczegóły



3. Jaka dzieliła Cię najmniejsza odległość od tego ''czegoś''



4. Dlaczego uważasz że romazane ?



5. Czy jak to ''coś ' 'wychodziło z wody słychać było dźwięk chlupotania itp to samo jak podczas znikania ?
kamkot
Infrzak
Posty: 57
Rejestracja: wt sty 05, 2010 12:32 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: kamkot »

Do tamtej historii nie będę wracał, będę pisał zwiężle, daruję sobie barwne opisy, miałem opisać to co ostatnio sie działo, a właściwie nie jestem już pewny czy cokolwiek się działo.

Nie dawałem rady spać w moim pokoju, sypiam w gościnnym na kanapie. Budzę się, podnoszę z łożka, na krześle widzę zjawę dziewczyny wpatrującą się we mnie, sen, być może, powtarza się kilkakrotnie, pożniej nade mną, nie wytrzymuję, przenoszę się na kanapę.

kilka mniej ważnych historii po drodze, daruję je sobie,

przełom lipca, sierpnia tego roku

5 być może 6 snów niejako logicznie powiązanych ze sobą

1-Bawię się z 3 letnim kuzynem, podrzucam go, huśtam, normalka, w otoczeniu rodzina, błogi spokój, wszystko staje się czarne, kuzyn zmienia się w coś , nie wiem demona, czarna postać, już nie trzymam nad sobą kuzyna, przytłacza mnie to coś nade mną, zatyka mi usta, nie mogę złapać oddechu, trzyma ręce na bokach, budzę się krztusząc się

2-plac u babci, rodzina, widzę ducha starszej kobiety, nikt go nie widzi, krzyczę w stronę babci żeby się odsunęła, kobieta czegoś ode mnie chce, przedstawia się i tłumaczy, nie pamiętam co, budzę się

3-miejsce jak poprzednio - jestem z siostrą i kuzynami, gramy w piłkę czy coś takiego, zresztą nieważne, odchodzę na chwilę, gdy przychodze z powrotem widzę związane dzieciaki, przed nimi duch o wyglądzie psychopaty trzyma coś w rodzaju brzytwy, daje mi ultimatum albo coś dla niego zrobię albo odwraca wzrok, domyśliłem się co, rzucam się w jego stronę, budzę się

po tym śnie opowiadam koledze o tym, mówię mu,że wydaje mi się że czegoś ode mnie chcą, niedalej jak 2 noce pózniej

4- w swoim domu, biegam, staram się zapalić światło, po kolei wszystkie żarówki pękają, wbiegam do gościnnego, tam 2 cienie, czarne postacie idące w moją stronę, ja coraz słabszy, nie mogę dosięgnąc kontaktu, nie sięgam, ostatnimi siłami rzucam w ich stronę; czego ode mnie chcecie, nie pamiętam słowa, choć próbowałem je sobie przypomnieć wielokrotnie, miałem odczucie,że cos w rodzaju zniszczyć cię , unicestwić

5- może tydzień po 4 , chyba najnormalniejszy i być może wyjaśniający przyczynę pozostałych 4 ,

dom mojej babci, jak w 2 i 3, czuje się jakbym był, (tu trochę śmiechu w tym wszystkim :) dr Housem, tzn on mi się śni, nie wiem czy nim jestem, mam psa, ale widzę go podwójnie, próbuje rozwiązać zagadkę, tzn House :) próbuje, mówię o wszystkim babci, po czym nie wiem czy to Ona, czy jakiś głos z otoczenia mówi do mnie: to wszystko to twoja wyobrażnia, za wszelka cenę chcesz być wyjątkowy, starasz się być inny (coś w tym guście), sam stwarzasz to wszystko.

No i to by było na tyle w sumie, no prawie na tyle :)
Awatar użytkownika
Zbyszek
Homo Infranius Plus
Posty: 901
Rejestracja: wt cze 01, 2010 6:49 am
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: Zbyszek »

Wspaniale sobie poradziłeś, gratulacje
Ostatnio zmieniony czw wrz 23, 2010 11:42 am przez Zbyszek, łącznie zmieniany 1 raz.
kamkot
Infrzak
Posty: 57
Rejestracja: wt sty 05, 2010 12:32 pm
Kontakt:

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą

Post autor: kamkot »

Ostatnimi czasy miałem jakieś 2 tygodnie względnego spokoju, ale tydzień przed tymi dwoma tygodniami był dosyć gorący. Jakieś 5 albo sześć nocy z rzędu miałem sny , wszystkie w tym samym miejscu z tego co z nich pamiętam, mianowicie w domu bądż na placu u mojej babci. Każde dotyczyło jakichś dziwnych zjaw czy duchów, dokładnie ze szczegółami pamietam tylko jeden z nich, co ciekawe treść tych snów zapisałem gdzieś na kartce i położyłem u mnie w pokoju, ale nie mogę jej znależc, ale to pewnie przypadek. A więc ten jeden sen, spoglądam przez okno na podwórko, wszystko tak jak jest w rzeczywistości, studnia, garaż i takie tam, jestem w domu z jakimis domownikami, babcia coś do mnie mówi, ale jestem zamyślony, cały czas patrzę na plac, jakbym oczekiwał, że się tam coś pojawi, no i wyczekałem :rolleyes: Zjawa kobiety, łudząco podobna do podobnej postaci z innego snu, przesuwa się po podwórku i zbliża do okna, w pewnym momencie tracę ją z oczu, zbliżam do okna i normalnie chyba bym zawału dostał, pojawia się w oknie tuż przede mną, normalnie bym zawału dostał, ale w tym śnie nie, jestem aż dziwnie spokojny, ja po jednej stronie okna, ona po drugiej. trwa to chwilę, po czym na jej twarzy pojawia się ... uśmiech, chyba, tak to odczytałem, ale za chwilę staje się jakiś taki złowieszczy, nieco dziwny. Dalej nie wiem co było, czarno wszedzie, budze się i tu dziwniejsza rzecz, podnoszę się z łożka , mama stoi i coś do mnie mówi, zrozumiałem tylko " To będzie twój najgorszy dzień", jakimś dziwnym nienaturalnym głosem, nawet pozniej się z tego śmialem i pytałem mamy czy coś do mnie mówiła, oczywiście nie. Ale byłem jeszcze nie wybudzony, więc zapewne to po prostu dalsza część tego dziwnego snu czy sen na jawie, coś pewnie w tych granicach oscylującego.

Dzień nie był taki zły wcale, raczej normalny jak każdy inny, zdarzyło mi się jedynie potrzaskać lusterko, ale to zapewne efekt działania podświadomości, ponieważ gdy je niosłem(chciałem przenieśc ze stołu chyba do łazienki), przypomniał mi się ten sen i jakoś odruchowo mi wypadło z ręki.

a poza tym wszystko w porządku :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „RELACJE I HISTORIE CZYTELNIKÓW”