Ciekawy tekst, Xedos dziękuję za umieszczenie, polecam wszystkim.
Tak, rzeczywiście ciekawy tekst, bardzo krótki i rzeczowy
Wybrany przez Ciebie temat lub post nie istnieje
Szkoda, że ten tekst nie został tutaj wklejony...
Każdy przeciętny człowiek, który uslyszy rewelacje o Wolskim i buczącym pomniku w Emilcinie niestety będzie na to patrzeć przez pryzmat dokonań eFeN.
Buczący pomnik to jakaś kpina, jak również to, że obca cywilizacja monitoruje poczynania dzielnych ludzi z FN, bo takie są właśnie sugestie... Najpierw do ich bazy przybyła świetlista istota z innego wymiaru, a teraz ich poczynania pewnie inwigiluje w niewidzialny sposób... :lol:
A ja życzę Orsonowi ,żeby przydarzyło mu się to ,co spotkało kilku z nas z forum - obserwacja NOLa na żywo.Może zrozumie wtedy, jaką trzeba się wykazać odwagą,żeby taką informacją dzielić się z innymi w większości nastawionymi do tematu sceptycznie na zasadzie wiary.Sceptycy zakładają,że to efekt potrzeby wiary.Nic z tych rzeczy.Obserwacja w realu,to pewność,że te obiekty istnieją .Dalej to już wybór drogi wyjaśnienia tego faktu.Można pójść drogą ,którą narzucają nam masmedia.Pojawiają się zielone ludziki,obce cywilizacje,kolejne wymiary itp.Ja wyszedłem z innego założenia- jak to działa?.Powiecie - niemożliwe do wyjaśnienia z fizycznego punktu widzenia.Wiele zrobiono ,żebyśmy tak myśleli (trochę dyskutowaliśmy o tym w "Nagraniu z Emilcina").Co udało się jak dotąd ustalić:Jest to zjawisko pochodzenia elektrycznego .Jest związane z prądem przemiennym.Wysoko napięciowe i o wysokiej częstotliwości.Ale nie będę was zanudzał szczegółami.Dodam tylko , że wszyscy, którzy prowadzili doświadczenia w tym kierunku ,zapytani w jaki sposób obiekty doświadczalne lewitują ,odpowiadają tak samo- nie wiem .Dlaczego pada taka odpowiedź? -bo nie ma w oficjalnej fizyce odnośników teoretycznych ,wyjaśniających to zjawisko.Kto uwierzy ,że jednostki badawcze nie rozpracowały dotychczas tego zjawiska.Rozwiązanie zagadki NOLi mamy przed nosem,ale nastawienie sceptyczne większości stanowi główy problem w wywieraniu presji na decydentów,w celu udostępnienia wiedzy.Inną sprawą jest, dlaczego Nole stanowią taką tajemnicę.Dlaczego o tych obiektach przeważnie mówi się w kontekscie potwora z Loch Ness,paskudy lub Yeti. Jest to moim zdaniem element zasadniczy,stanowiączy klucz do rozwiązania wielu zagadek, którymi zajmujemy się na forum.Zacytuję wypowiedź generała Courtisa Le Maya ,który po zapoznaniu się z raportem Assessment(ocena sytuacji ) sporzadzonego przez SACEUR w 1964 roku. Wg pułkownika Boba Deana powiedział;"Bob ,czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę,co to dla nas oznacza? Przecież to , kim jesteśmy i to,czego udało się nam dokonać,nie ma już w tej chwili żadnego znaczenia." Tak zareagował człowiek w zderzeniu z rzeczywistością dotyczącą NOLi.Myślę ,że kiedyś z tym problemem będą musieli zmierzyć się wszyscy - sceptycy też.
Andrzeju w swojej pracy spotkałem się z opiniami bardzo wielu sceptyków, którzy jak np. orson wrzucali wszystko do jednego worka z napisem ''bajki'' ale miałem okazję dokumentować zeznania sceptyków, którym dane było spotkanie oko w oko z UFO i to dość bliska. Takie spotkania bardzo zmieniają człowieka i pokazują jak bardzo jest mały. UFO widują nie tylko zwykli ludzie ale i naukowcy. Powiem Wam że w tej chwili mam kontakt z pewnym człowiekiem ,który w 1991 roku uczestniczył w wyprawie geologicznej na Ałtaj. Oprócz tego że zaobserwowali kilkadziesiąt jasnych kul i sfotografowali je doświadczyli w nocy kolejnego spotkania z UFO. Myślę że jak zbiorę te dane warto będzie je przedstawić zainteresowanym.
Azor- wielu sceptyków po osobistym doświadczeniu staje wobec dylematu ,co z tym doświadczeniem zrobić.Większość tłamsi to w sobie ,no bo przecież w powszechnym mniemaniu to nie możliwe.Najlepiej uciec w wyjaśnienia natury psychologicznej.Najwięcej szkody dla tematu wnoszą pseudoświadkowie,którzy dla żartu wytwarzają historie zamulające obraz rzeczywisty.Ciebie i mnie nikt nie musi przekonywać o autentyczności zjawiska noli.Bez emocji możemy pracować nad rozwiązaniem tej zagadki.Ciekaw jestem twojego opracowania.
Pantanal- Masz rację ,że ludzie mają skłonność do nadinterpretacji.Emocje mijają a zagadka zostaje.Łatwo dorobić do zjawiska nol interpretację odpowiadającą potrzebom pewnych kręgów(wierni w Fatimie ze spodka zrobili cud słońca).Boże Ciało to też dobry przykład jak obserwacja pewnej zakonnicy po blisko setce lat stało się świętem łączności kościoła ze światem.Starożytne przekazy aż kipią od zjawisk mogących mieć powiązanie z UFO i wieloma elementami natury technicznej.Trzeba tylko zmienić punkt wyjścia i złapać problem za cztery litery.Przypadek ,który przytoczyłem wcześniej (Assessent) , to wynik zakończenia konfliktu po kryzysie kubańskim.Piętnaście ogromnych obiektów przeleciało nad wojskami szykującymi się do boju na wysokości 35 tys metrów z prędkością przekraczającymi możliwości techniczne wszystkich środków latających tamtego czasu.Raport NATO nie jest jedynym dotyczącym tej sprawy.Rosjanie również obserwowali niebo i jak wynika z wypowiedzi najwyższych oficjeli z tamtego okresu stworzyli podobny raport.Co dalej- wycofywanie rakiet z Kuby i Turcji ,czerwony telefon.I to wszystko związane z tym wydarzeniem.Możesz powiedzieć :to tylko teoria bez znaczenia dla powszechnego odbioru zjawiska ,o którym jedni mówią jako pewniku a inni zakładają,że to imaginacje rozemocjonowanego mitomana.Jestem przekonany , że wiedza o obiektach określanych dziś jako NOL będzie kiedyś powszechna a młodzież w szkole będzie miała jeszcze jeden element z zakresu fizyki do opanowania.Wielu dziś sceptycznie do zjawiska przeżyje szok i tak jak generał May będzie bić się z własnymi myślami.W jak wielu elementach trzeba będzie zmienić praktycznie wszystko.Ja i Azorr wiemy to dziś ,inni dowiedzą się później i oby odbyło się to bezboleśnie,czego życzę wszystkim sceptykom.
Trafnie to Pantanalu określiłeś"z nieznanych przyczyn" nauka oficjalnie tym zjawiskiem nie zajmuje się.Te przyczyny pewnie stanowią zagrożenie dla określonych grup interesów.Czasem pewne działania określa się jako badania nad UFO,w rzeczywistości są to działania pozorne nie prowadzące do jakichkolwiek wniosków,lub mające doprowadzić do zniechęcenia uparciuchów dążących do rozwiązania tej zagadki.Jak skierować uwagę UFOmanów w fałszywym kierunku?- wmówić im ,że istnieje metoda badawcza pozwalająca na stwierdzenie lub zanegowanie istnienia noli.Gdy mamy do czynienia z relacją świadka , to zaczynamy od określenia jego wiarygodności.Łatwo każdemu przylepić jakąś łatkę(Wolski).Mamy zdjęcie.- Współczesna technika graficzna pozwala zmanipulować każdy obraz -tak więc taki dowód jest niewystarczający.Gdy pozostają na miejscu lądowania fizyczne ślady,to albo badacze (w większości amatorzy)nie dysponują odpowiednim sprzętem lub wiedzą,a jeśli już ,to wyniki badań są niezrozumiałe dla większości szarych zjadaczy chleba.I takim sposobem ogół obserwatorów czerpie wiedzę z mediów(pamiętesz kręgi tworzone przez studentów na Discovery - zgroza).Niby tego typu programy omawiają temat a tak naprawdę tylko stwarzają pozory.Tak naprawdę ,każdy zdany jest sam na siebie.Na ludzi nauki uzależnionych od źródeł finansowania bym nie liczył.Z samej ciekawości napewno tym się zajmują ,ale niech no tylko który się wychyli, to zaraz zrobią mu kensim kensim.Tak więc pełna niemoc,tylko jest możliwość wymiany myśli i doświadczeń między zainteresowanymi bezpośrednio między sobą co w wielu przypadkach ma miejsce.Jedno jest zastanawiające - coraz więcej informacji ze źródeł oficjalnych podawanych jest do publicznej wiadomości.Czyżby niektórym ze znających prawdę miękła rura.I wiesz ,myślę ,że wiem dlaczego- rozwiązanie tematu NOL to początek do rozwiązania innych problemów współczesnej ludzkości w tym religii porządku (nowego) światowego ,systemów politycznych ekonomicznych itp.Z mojej strony mogę powiedzieć tylko jedno - Nole istnieją.Dlaczego?-bo widziałem.
Andrzeju ja też widziałem powiem tak 90 % badaczy UFO widziała UFO ale boją i wstydzą się o tym mówić a co dopiero taki np. Kowalski jak ludzie z branży nie maja do siebie zaufania. Kiedyś na blogu o tym wspomniałem i zostałem prawie ukrzyżowany Odezwe sie po powrocie do domu pozdrawiam
[quote name='Pantanal' post='70334' date='11 czerwiec 2010 - 05:07']Nie jestem pewien, co do ostatniej kwestii. Wydaje mi się bowiem, że UFO w powszechnym ujęciu to wciąż sprawa, którą zajmują się ludzie "kopsnięci". I tu dostrzegamy pewną nieścisłość. Jeśli oficjalnie nauka nie zajmuje się tym fenomenem to I. ignoruje go z nieznanych przyczyn - bo nie widzę powodów, aby się tym nie zajmować, a przecież bada się wiele innych zupełnie błahych rzeczy na poważnie, II . w jakiś dziwny sposób brak ostatecznych wniosków w pewnych sprawach, choćby jeśli bierzemy pod uwagę projekty związane z badaniem UFO i ich wnioski itp. Wydaje mi się jednak, że wiele zjawisk z pogranicza mitologii zawartych jest w UFO i z pewnością jest tam wiele nadinterpretacji. Niestety to się wszystko tak zlało w jedno, że nie jesteśmy już w stanie tego oddzielić. Wystarczy spojrzeć na relacje w internecie. Ile z tego jest cokolwiek warte? Niewiele. Ale dobrze, że choć ktoś się tym zajmuje. Nie da się jednak przejść obojętnie obok wielu kwestii, choć obok tych, które mnie zdumiewają, są także te, ktore są poważnymi problemami ufologii.[/quote]
Z cyklu poczytaj mi mamo:
,,...W następnym roku najznakomitszy grecki uczony, profesor Paul Santorini, stanął na czele zespołu inżynierów przydzielonych mu przez armię do zbadania obiektów, które w powszechnym przekonaniu były rosyjskimi rakietami dokonującymi przelotów nad Grecją. Pozycję Santoriniego uwierzytelniały wynalazki takie jak zapalnik zbliżeniowy do bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę.Itd itp....Stwierdził także, że istniała ,,światowa zmowa milczenia" wokół UFO ponieważ- oprócz innych powodów- władze nie chciały przyznać, że istnieją moce, przed którymi ,,nie potrafimy się bronić".
Ostatnio zmieniony ndz cze 13, 2010 6:42 pm przez UFOWORLDNEWS, łącznie zmieniany 1 raz.
Co do Wolskiego, to po raz kolejny warto zabrać tu głos wyjaśniając pewne kwestie.
Po pierwsze, emilcinskie legendy, a więc mity o pewnych aspektach historii Jana Wolskiego są na przysłowiowym wykończeniu. Mało kto pamięta już te historie, jakie pojawiły się po incydencie i których autorami byli zwykle dziennikarze pragnący z tego wszystkiego wyłuskać nieco więcej. Pisze o nich Bolnar. Są może dwie kwestie, które są nieco bardziej żywotne: 1) obserwacja zielonego ludka, którym był przebrany dziennikarz i 2) pogłoska, że za incydentem stoi pilot śmigłowca, która była primaaprilisowym żartem ze znanego pisma. Ale mimo tych dwóch kwestii, które czasem pobrzękują w tej historii jako dodatki do głównej relacji, nie rozrosła się ona do jakichś niebotycznych rozmiarów, choć wielu ludzi próbowało ją ubarwić a to kamieniami, a to wahadełkami, a na końcu pomnikami i emilcińską "anomalną zoną".
Badanie na wykrywaczu kłamstw, któremu poddano Wolskiego wskazało jasno, że nie kłamał mówiąc o incydencie. Posiadał także słabo funkcjonującą pamięć do przekazów werbalnych, za to wysoce rozwinietą pamieć czuciową, co sprawiło że wykluczono, aby ktoś tę historię mógł mu opowiedzieć. Ponadto nie zmieniał wersji. Ludzie zapominają tez o tym, że Wolski relacjonując to wydarzenie miał wielkie problemy językowe i starał się dopasować swój język do języka, którym posługiwali się ci, którzy go zań ciągnęli. Nie jest to pitu-pitu, tylko coś, co zawarł Bolnar w raporcie z Emilcina.
Oczywiście przejawiała się tam także bardzo kontrowersyjna kwestia listu od księdza z Łodzi, który kazał Wolskiemu przysięgać na Boga (a jak wiadomo Wolski był człowiekiem w miarę pobożnym, choć z księdzem o incydencie nie miał zamiaru gadać), że widział "niebieskie istoty". Był to dość dobrze zaplanowany eksperyment psychologiczny autorstwa zapewne obu panów (Kietlińskiego i Bolnara), jednak nigdy się do tego chyba nie przyznali.
Czy zatem Wolski kłamał? Nie. Bo i nie miał powodu. Czy konfabulował? Pewnie też nie, tak samo jak mu się to nie śniło, choć wyciąganie wniosków z samych jego relacji może być rzeczywiście mylące, choćby przez to, że używał słów funkcjonujących w gwarze lub też starał się opisać coś słowami, których nigdy przedtem nie używał.
Znacznie bardziej trudna jest interpretacja incydentu z Przyrownicy i Goliny. Blania-Bolnar nigdy nie rozwikłał ich do końca, lub może po prostu nie chciał powiedzieć wszystkiego co wie. Pogoń za zielonoskórymi istotami w autobusowatym pojeździe, które krążyły po Polsce mogłaby zaszkodzić jego opinii (na zasadzie - były w Emilcinie, są wszędzie) a pamietać trzeba, że tych relacji napłynęło więcej, choćby z Warszawy i Helu, ale nimi zajmował się już Bzowski, jednak nie były one identyczne.
Ostatnio zmieniony czw lip 01, 2010 12:56 pm przez Newsman, łącznie zmieniany 1 raz.