[quote name='niedźwieć' post='80128' date='24 styczeń 2011 - 15:03']A tak na serio - jakie jest prawdopodobieństwo pochowania kogoś żywcem, bo się nie znam.[/quote]
prawdopodobienstwo jest wciaz bardzo duze, smierc kliniczna moze trwac pare tygodni a po smierci trzymaja ciala zaledwie pare dni o ile nie krocej. I tylko niektorm w specjalnch przypadkach robi sie sekcje zwlok. Pozatym patrzac na przypadek Lodzkich pielegniarzy i lekarzy to raczej niewielu tak na prawde zalezy aby trup byl faktycznie trupem....Wiemy wszscy, ze na tym robi sie kase.....niestety. A jesli ktos mysli, ze zmyslam bo podalam godzine 3 rano to musze akurat sprostowac bo dzialo sie to w roku 1998/99 jakos tak na przelomie i nie ogladalam i nie nzalam wtedy calego klimatu z godzina trzecia w nocy, nie wiem jak wy ale wtedy raczej sie myslao ze godz 12 to jest ten czas gdzie cos moze sie dziac ale jesli ktos mysli, ze zmyslam to raczej nie ma senu, zeby wiecej pisala bo inne moje histrorie, ktore zdarzyly sie po paru latach sa o wiele bardziej hardcorowe i mam na to swiadkow ale jesli mi nie ierzycie, to nie bede strzepila reki i tracila czasu i zostawie swoje przezycia dla siebie
[quote name='Orson' post='80131' date='24 styczeń 2011 - 15:34']Ok, wydaje mi się, że możesz trochę zmyślać, lub jest pewne prawdopodobieństwo, że zmyślasz. Wszyscy wiemy, że wg demonologii chrześcijańskiej 3.00 nad ranem do godzina demonów, odwrócenie domniemanej godziny śmierci JCH na krzyżu. Mogłaś opisać swoją historię bez cytowanego fragmentu z obudzeniem, gdyż on nawet osobom wierzącym w zjawiska paranormalne może wydawać się nieparanormalny. Ale ok, załóżmy, że to, co napisałaś jest prawdą i albo naoglądałaś się za dużo ,,Egzorcyzmów Emily Rose", albo ,,Egzorcysty" i stąd ,,około 3 rano", a nie ,,około 2 nad ranem", albo po prostu tak było.
Nie widzę w tym nic niezwykłego. 6 dni temu, przez sen wstałem, otworzyłem podręcznik od chińskiego i zacząłem się uczyć. Zapytany co robię, stwierdziłem ze stoicki spokojem, że uczę się. Po chwili dotarło do mnie, że faktycznie, co ja robię- jest noc, a ja się uczę. Bez sensu. Rozbudziłem się i wróciłem do łóżka. To jest lunatykowanie, zdarzenie somnambuliczne, które zdarza się, kiedy jesteśmy w dużym stresie, kiedy martwimy się czymś (duża ilość egzaminów), ale również w przypadku np: nadużywania alkoholu. I nie ma w tym nic dziwnego, bo lunatykowaniu (które niekoniecznie oznacza brak świadomości tego, że lunatykujemy), często towarzyszą bardzo abstrakcyjne koszmary.
I owa gorąca moc, czy siła wypływa właśnie z lunatykowania, bo już ono ma takie cechy, że robimy rzeczy, których byśmy nie robili, ale które, z jakiegoś powodu wydają nam się konieczne do zrobienia, chociaż są całkiem bezsensowne.
Z całkiem zabawnych historii, kiedyś po imprezie moja koleżanka, nagle zerwała się z łóżka, założyła buty i wyszła z pokoju. Ja też się obudziłem, bo musiałem skorzystać z toalety. Koleżanka tak jak położyła się wstać, tak właśnie zakładała kurtkę. Myślałem, że robi sobie żarty, więc zapytałem o co chodzi. Powiedziała, że musi ,,pójść nakarmić te kaktusy". Nadal myślałem, że żartuje, ale już nie wtedy, kiedy otworzyła drzwi. No i tak, trzeba było ją złapać za rękę i lekko rozbudzić. Później powiedziała mi, że przyśniło jej się, że kaktusy, które są w domu u jej ciotki, u której mieszka, strasznie urosły i potrzebują, żeby je nakarmić serem.
Jak widzisz, nic nienormalnego Ci się nie przytrafiło. Natomiast wydaje mi się też mało prawdopodobne, że ,,Maz pomslal, ze zwariowalam, wrzasnal na mnie klapnal w twarz". Jeśli obudziliście się w środku nocy i Ty zaczęłaś bredzić, to na serio, wydaje mi się bardzo mało prawdopodobne, żeby nie dosyć aby ktoś na Ciebie wrzeszczał, to jeszcze klepał po twarzy... Takie historie są na filmach, a nie, kiedy jedna osoba lunatykuje, albo mówi przez sen, a druga jest ledwo rozbudzona.
Wybacz, ale taki scenariusz jest dla mnie zbyt filmowy.
Powtórzę się:
Mój, akurat 3 letni siostrzeniec często woła ,,niuni", czyli babcia, nawet jak babci nie ma. Ostatnio bawiąc się wołał o mnie. Często też woła o kleklekach, czyli o wronach. Jak to dziecko, ma raczkującą wyobraźnię, nie wszystko jest w stanie zrozumieć, stąd powstają w nim również absurdalne lęki- boi się Mikołaja, chyba, że woła się na niego krasnolud, wtedy już się nie boi. Tak samo z różnymi zwierzętami.
Wynika to z tego, że dziecko często wizualizuje sobie pewne rzeczy, okres 3-4 lat, to okres, kiedy zaczyna dopływać do niego o wiele więcej bodźców zewnętrznych, niż wcześniej, okres silnego rozwoju wyobraźni. Mówienie o babci, której nie ma, zabawa z wymyślonymi przyjaciółmi, prowadzenie rozmowy z duszkami i skrzacikami, wymyślone opowieści itp, są na porządku dziennym. Mówienie o osobach, których nie ma, wynika w wieku lat 3 przede wszystkim z rozwijania się mowy dziecka, jego fascynacji mową, która stara się imitować język ojczysty, jest oczywiście niegramatyczna i nielogiczna, jak niekiedy jeszcze samo myślenie dziecka. W wieku lat 4 to kwestia rozwijania się wyobraźni i mowy dalej. Niekiedy, w pewnych przypadkach, w połączeniu z innymi faktami, mogą to być również objawy autyzmu.
Dziecko i wymyślone istoty
Niesamowite reakcje i opowieści dzieciaków- czemu kłamią?
Natomiast wcześniejsze zachowania dziecka, zanim będzie miało 3 lata wypływają często z dysonansu poznawczego- Dziecko spostrzeże coś, co wyda mu się zagrożeniem i się przestraszy, mimo, iż jest to kolor ściany, cień, kwiatek, plama na podłodze, zabawka, postać w TV, jego odbicie w lustrze, czy po prostu nic.
Historii męża komentować nie będę, bo jest to klasyczna ,,paranormalna historia ciągu", czyli podciągamy rzeczy normalne, pod paranormalne, po to, by tamte uzasadnić.
No i znalazłaś sobie wyjaśnienie.
Mam pewne obawy, jeśli nie jest to zmyślona opowieść, a pewne takie cechy posiada, że wszytko bardzo wyolbrzymiłaś. Przeciętnemu człowiekowi, na Twoim miejscu nie przyszłoby nawet do głowy takie paranormalne wyjaśnienie, a Ty nie dosyć, że poszłaś tym tropem, to zamiast szukać innych wyjaśnień, sięgnęłaś po te fantastyczne od razu.
Co do pochowania żywcem prawdopodobieństwo równa się... w zasadzie w ogóle się nie równa. W Polsce, w przeciągu dwudziestu lat był chyba tylko jeden przypadek, że kobieta obudziła się w kostnicy.
Lekarz sporządza kartę zgonu, która jest podstawą do sporządzenia aktu zgonu. Kartę sporządza się, kiedy nastąpił nieodwracalne ustanie funkcji pnia mózgu.[/quote]
sorry, ze jestem taka blyskotliwa pozatym minelo od tego czasu tyle lat, ze nawet idiota by doszedl do takich wnioskow.....Pozatym pomsl co piszesz, jeden przpadek bo obudzila sie w kostnicy....spoko bo ci co obudzili sie w trumnach to nikt ich nie slyszal....no ale nie kazd potrafi myslec logicznie...