Nawiedzony dom okiem mieszkańca-sceptyka...

Listy forumowiczów i czytelników. Podziel się swoim niezwykłym przeżyciem!
perunvit
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: sob kwie 23, 2011 11:52 pm
Kontakt:

Nawiedzony dom okiem mieszkańca-sceptyka...

Post autor: perunvit »

Witam







Jestem tutaj nowy, więc na wstępie wypada się przywitać... a więc WITAM SERDECZNIE i przechodzę do tematu.







Jestem osobą z natury sceptyczną i cechuje mnie duży racjonalizm. Nie przeszkadza mi to jednak, aby czytać fora o podobnej jak to tematyce. Traktuję tematy i osobiste doświadczenia osób tutaj się wypowiadających ze sporym dystansem. Część z nich (nie mówię wszystkie!) wygląda na fikcję i wymysł piszącego, którego to powody najlepiej zna autor. Niemniej jednak osobiście doświadczam od pewnego czasu zjawisk (choć to za poważne słowo), może zdarzeń, których NIE potrafię racjonalnie wytłumaczyć. Są to niewielkie zdarzenia, których jednak częstotliwość jest zastanawiająca. Jako prolog przyszłych zdarzeń miała trzykrotnie miejsce sytuacja, która na wszelkie znane mi racjonalne sposoby jest niewytłumaczalna.



Zanim przejdę do elaboratu, pragnę PRZESTRZEC, iż NIE będzie tutaj krwawych opisów, Ufo, symboliki cyfr, zdjęć, ani innej formy uwiecznienia „niewiadomego”. Będzie za to potok słów i specyficzny (podobno) styl pisania. Kto przez to przebrnie, kto mnie zrozumie i kto da wiarę…?







Dobiegam szybkim krokiem trzydziestej wiosenki. Jestem typowym mieszczuchem wychowanym wśród blokowiska, który niecałe 7 lat temu został wyrwany z tego zgiełku, i ku swoje radości zamieszkuje szczęśliwie wioskę niedaleko przedmieść średniej wielkości miasta. Dom, w którym zamieszkałem był stawiany od podstaw, więc jest stosunkowo nowym budynkiem.



Przez 2-3 lata wiadomym jest, iż nowy budynek „pracuje”. Potem sytuacja normuje się, chyba że zachodzą szybkozmienne zjawiska atmosferyczne, spadek temperatur, wiatr itp. Wszystko było dobrze na przestrzeni ok. 4-5 lat od zamieszkania, jednakże ostatnimi czasy zachodzą specyficzne zjawiska w pokoju, w którym spędzam większość dnia i w którym śpię.



Zaczęło się około półtora roku temu, kiedy zamieszkałem ze swoją kobietą. Jako, żeby korzystać z dobrodziejstw tarasu czy też balkonu, oraz lepszej niż w mieście widoczności nieba zakupiłem lunetę. Dostałem BARDZO okazyjnie sprzęt, który może nie jest wielce wybitny, ale umożliwia już ciekawe obserwacje. Wkrótce potem miało miejsce trzykrotnie zdarzenie, którego nie potrafię w żaden sposób wytłumaczyć, a który dla dobra sprawy nazwałem… o tym później, najpierw opiszę, cóż miało miejsce.



Statyw owej lunety jest solidnie osadzony, stabilny, bo jako takowy powinien być bezpieczny dla wymiennych okularów. Jak więc możliwym jest, aby osłona okularu samoistnie spadła z tacki przymocowanej do statywu? Dla zobrazowania posłużę się poglądowym zdjęciem zaczerpniętym z Google http://www.cloudynights.com/classifieds/da...0021b-large.jpg



Otóż owa biała plastikowa część widoczna na foto, to osłona soczewki okularu, która… znalazła się nagle na podłodze pewnego pięknego zimowego wieczora, kiedy siedzieliśmy i oglądaliśmy TV (gwoli ścisłości, to owa osłonka powinna zakrywać okular OD GÓRY, a u mnie spadła jedna z leżących luzem). Jakim sposobem? Są ścianki wokół tacki, a sprzęt jest wypoziomowany! Wykluczam jakiekolwiek drgania podłoża, bowiem w tej skali byłyby odczuwalne. Uznałem to jako dziwne, obróciłem w żart żeby dziewczę nie straszyć, ale za drugim i trzecim takim przypadkiem w ciągu około miesiąca/półtorej musiałem jakoś to nazwać… nazwałem trywialnie może, ale „manifestacją lunetnika”;) Obracałem w żart, że okazało się dlaczego niemal darmo nowy prawie sprzęt okazyjnie kupiłem, że przynajmniej mamy jakieś towarzystwo na piętrze i zwierzaka nam nie trzeba itd. Tematem – żeby było jasne – zafrapowałem się po trochu, napisałem nawet na innym forum o tej sprawie, ale potraktowano to jako dobrą zabawę, poradzono mi wysypywać okruszki chleba na tą tackę, albo poważniej: sprawdzić żyły wodne(? Bez przesady!) itp. ;) Owszem, sam to starałem się w żart obracać, ale zjawiska… ustały zupełnie na jakiś czas. Od jakiegoś czasu jednak mają miejsce inne zdarzenia, przede wszystkim dźwiękowe.



Zaczęło się niewinnie. Jakiś hałas z wiklinowego kosza na śmieci, jakby prostująca się plastikowa – niedokręcona butelka po coli, z tą różnicą, że wszelkie plastikowe butelki segreguję w osobnym worku w garażu (ot – o środowisko dbać trzeba!). Następnie miało miejsce stukanie/zgrzytanie od strony nieużytkowego poddasza, jakby „wykręcanie” się belek nośnych. Ten dźwięk towarzyszy nam do dziś niemal codziennie. Nie jest wyjątkowo dokuczliwy, jednak na pewno NIE subtelny w odbiorze, bowiem potrafi przyprawić o ciarki, szczególnie jak się ogląda jakiś horror/thriller;)



Gwoli ścisłości, absolutnie wykluczam myszy czy nornice. Był z nimi drobny problem w pierwszym roku po zamieszkaniu, ale teraz, kiedy budynek jest szczelny, są zamontowane profilaktycznie odstraszacze dźwiękowe. Ponadto wiem jak wyraźnie słychać mysz biegnącą po parkiecie, a tym bardziej po suficie od strony poddasza – na regipsowej płycie, to działalność JAKOCHKOLWIEK szkodników jestem w stanie w 100% wykluczyć.



Z innych zjawisk dźwiękowych. Raz, całkiem niedawno, bo na początku marca „zagrała” wisząca na ścianie gitara elektryczna. Brzmi dziwnie? Być może, akordem czy riffem nie zaimponowała, bowiem brzmiało to jak delikatne muśnięcie po strunach na pustych chwycie. Mucha? Komar? Na początku marca?



Kolejnym razem, tym razem BARDZO wyraźnie słychać było, jakby coś „przejechało” po górnej kratce grzejnika (grzejnik jednolity żebrowy, z kratką na górze). To nie był efekt zbyt dużego natlenienia wody w grzejniku, bowiem piec centralny był nieczynny od kilkunastu godzin. To też nie mysz, bo akurat ten grzejnik mam jakiś metr od siebie, wiec bym widział.



Z wizualnych zjawisk. Wzrok mam dobry, nawet bardzo. Zdziwiło mnie jednak ostatnio kilka razy, kiedy kątem oka dostrzegłem przemieszczające się nieregularnie, ale mniej więcej w tym samym kierunku… kilka czarnych/ciemnych kropek wielkości mniej więcej paznokcia kciuka wystawionego na wyprostowanej przed siebie ręce. Faktem jest, że w moim pokoju panuje ZAWSZE praktycznie półmrok, więc może gra świateł, refleksy od TV, tudzież z rzadka przejeżdżającego auta? Tylko dlaczego czarne zatem, a nie jasne?



Napisałem, iż jestem sceptyczny i myślę racjonalnie. Nie potrafię jednak w 100% racjonalnie wytłumaczyć opisanych przypadków, i postanowiłem się nimi podzielić. Nie wywołują one u mnie strachu (no chyba, że przy horrorze w nocy jak już napisałem wyżej), nie czuję się nieswojo, ale być może powinienem na coś zwrócić uwagę? Nie są to zupełnie normalne i codzienne zdarzenia. A może – tak pół żartem, pół serio – faktycznie tak okazyjnie nabyta luneta jest mhm… „nawiedzona”;) Wiem jak to brzmi i sam sobie się dziwię, że przeszło mi to słowo przez palce… no ale…?



Gwoli ścisłości. Dom nie stoi na żadnym cmentarzu;) Wcześniej było to pole, potem grunty rolne, które zostały przekształcone w działki budowlane. Jedynie, co podczas budowy się znalazło to 4 podkowy, które wyczyszczone dumnie wiszą na ścianie. Wątpię też, aby dotyczyło to… krowy, którą rzekomo piorun trzasnął (tyle przekaz wiekowych sąsiadów;)). Drogi ani trakcji kolejowej nie ma. Droga jest, ale tylko gminna i mało użytkowana, z częstotliwością 20 aut na godzinę, a każdy TIR wzbudza jakieś zainteresowanie. Tory kolejowe oddalone są o około 3 km. Okolica nie jest aktywna sejsmicznie, tzn. brak kopalń itd. Nie ma w promieniu 15 km żadnej większej fabryki. Nie ma również lotniska, ani poligonu. Tzn. poligon jest – owszem, w prostej linii ok. 10 km, ale bądźmy poważni – ledwo słychać kiedy są większe ćwiczenia prowadzone.







Ktoś ma jakieś pomysły, skąd zatem takie zdarzenia? Czy można je podciągnąć pod trochę wykraczające ponad standard naturalne zjawiska? A może odrzucić sceptycyzm i na potrzeby rzeczowej dyskusji uwierzyć, że nie wszystko da się racjonalnie wytłumaczyć?







Wiem, rozpisałem się. Ostrzegałem jednak przed elaboratem!;)







Pozdrawiam.
Ostatnio zmieniony pt kwie 29, 2011 9:01 am przez perunvit, łącznie zmieniany 1 raz.
matino3
Infranin
Posty: 241
Rejestracja: pn kwie 27, 2009 7:45 pm
Kontakt:

Re: Nawiedzony dom okiem mieszkańca-sceptyka...

Post autor: matino3 »

Też mieszkam w domku na przedmieściach od jakiegoś czasu(kilka lat), więc jestem w podobnej sytuacji.

Jeśli chodzi o te dźwięki wydobywające się z poddasza, na początku wiosny to normalne, kiedy ptaki robią sobie gniazda - mam tak samo. Czarne kropki, które wędrują razem z Twoim wzrokiem - prawdopodobnie męty ciała szklistego, masa ludzi to ma, w tym ja. Co do lunety, wiadomo mogę tylko spekulować. Mówisz, że nie kupiłeś jej do profesjonalnych obserwacji, tylko na zasadzie "for fun", więc domyślam się, że nie jesteś specjalistą w tej dziedzinie - możliwe, że dostałeś dobry sprzęt w tak okazyjnej cenie, ponieważ ma jakąś usterkę, która objawia się np. tym co opisujesz. Gitara, dźwięk ze śmietnika - być może przeciąg?

Nie mieszajmy już wszystkiego w zjawiska paranormalne, proszę ;P



Pozdrawiam.
:)

perunvit
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: sob kwie 23, 2011 11:52 pm
Kontakt:

Re: Nawiedzony dom okiem mieszkańca-sceptyka...

Post autor: perunvit »

Witam matino3 i Pantanal.



Pragnę raz jeszcze zaznaczyć, iż jestem sceptykiem, dlategoteż do zdarzeń, które miały miejsce podchodzę racjonalnie. Staram je sobie (iWam) wytłumaczyć racjonalnie, ale nie wszystko da się tak po prostu i łatwowytłumaczyć. Podchodzę bez żadnego strachu do tego co zachodzi, to bardziejciekawość i… poniekąd nadzieja, iż się powtórzą;) Nie mniej jednak, gdyby towszystko dało się wytłumaczyć przeciągiem czy ptakami, to zwyczajnie niepisałbym o tym na forum.



Zatem jeśli chodzi o dźwięki z poddasza, to absolutnie niesą to ptaki. Nie ma żadnych gniazd, żadnych małych nawet szczelin przy dachu itp. Ponadtodach jest blacho dachówki, więc dobrze było by słychać pazury skrobiące w ówdach. Nie dzieje się to też tylko w okresie wiosennym. Ma to miejsce w każdą poręroku. O ile logicznym wydaje się ten dźwięk w zimę, kiedy jest lekki mróz iwychodzi słońce nagrzewający się dach może wydawać czasem dźwięki jakbyprostowania się. Tutaj jednak dźwięk nie pojawia się zależnie od warunkówatmosferycznych. Pojawia się nagle, o różnej porze roku i dnia/nocy. Dźwięk samw sobie podobny jest do tego, jaki wydają drzewa w lesie przy wietrznejpogodzie. Ni to skręcanie, ni to zginanie. Jednak jaka siła musiałaby działaćna ukośne belki stropowe, skoro dźwięk jest naprawdę wyraźny? Jak już mówiłem,dom jest stosunkowo nowy – 7-mio letni. Nie pracuje już tak jak w pierwszych latach.Konstrukcja dachu też jest solidna, i nawet podczas bardzo dużych wiatrów (atakie były w tamtym roku jak większość zapewne pamięta) zachowywał sięstabilnie. Owszem, wydawał bardzo podobne dźwięki, ale towarzyszył temuodczuwalny spadek ciśnienia w pomieszczeniu, a także okna dachowe i balkonowewydawały dźwięki. Ale to naprawdę przy BARDZO dużym wietrze, niemal nawałnicy.Opisane przeze mnie przypadki mają miejsce również w pogodne i bezwietrzne dni.Zatem? Wiem jak wygląda konstrukcja mojego dachu, bo miałem spory udział wbudowie domu, a poddaszem i pokojami na piętrze zajmowałem się najwięcej. Totrochę tak, jakby ktoś stąpał po tych belkach, ale dam sobie rękę uciąć, że jakstawiałem sufit, to żadnego dekarza tam nie zamknąłem;)



Co do czarnych kropek, które widzę kątem oka to całkiemmożliwe. Tylko te „męty” jak to nazwałeś bywały sporawe;) Ale nie będę drążyłtego wątku, i w zasadzie mogę to uznać jako satysfakcjonującą odpowiedź.



Luneta… nie chce się za bardzo rozpisywać, ale mimo żedostałem ją bardzo tanio, to swoje kosztowała. Większe zakupy są (przynajmnieju mnie) przemyślane, a zakup poprzedzony studiowaniem tematu. Żadnych optycznych czy fizycznych wadukrytych nie posiadała i nie posiada. Zresztą, jakie to wady musiały być, abyosłona okularu spadła z takiej tacki?? I w tym zawiera się pytanie, a nieodnośnie niskiej ceny. Zresztą zachęcam to obejrzenia linku, i uświadomienia,że ścianki tacki mają ok. 1,5 cm wysokości (na zdjęciu poglądowym są trochęwyższe, ale ogólnie tacka niemal identyczna).



Pierwszym razem, zanim podszedłem do lunety myślałem, żespadła zaślepka okularu, który był akurat zamontowany na lunecie. Jak wiadomo,sprzęt jest pod kątem, i chyba możliwe jest, aby spadła z gumowej obręczy.Jednak spadła sama zaślepka, luźno leżąca na tacce. I powtórzę, iż miało tomiejsce 3 razy(!)



Co zaś tyczy się gitary i dźwięku ze śmietnika, to nie był zcałą stanowczością przeciąg. Nie mam w pokoju takowych, bo nie otwieram okientak, aby był przeciąg, a drzwi wejściowe do pokoju są praktycznie cały czaszamknięte (nie lubię, kiedy są otwarte… takie głupie może przyzwyczajenie). Ponadtopokój jest dość spory, ok. 50m kw. A gitara wisi na przeciwległej do drzwibalkonowych ścianie, do której wiatr/przeciąg miałby około 7 metrów dopokonania. Motyw przeciągu zatem jest mało przekonywujący. Myślałem, że byćmoże to przez stosunkowo niedawno założone nowe struny, ale jak, skoro gitarasię nie rozstroiła?



Podsumowując Twoja wypowiedź matino3 dzięki za próbęwytłumaczenia, ale poza zjawiskiem wizualnym to żadnej z odpowiedzi nie da siępodciągnąć nawet pod próbę wytłumaczenia w/w zdarzeń.



Pantanal. Jeśli chodzi o „inteligentny” charakter tychzdarzeń, to nie potrafię Ci odpowiedzieć wprost. Sceptycyzm nie ułatwia mipróby wyjaśnienia celowości czy też jakiegoś manifestu. Starając się jednakporównywać czas, kiedy miały miejsca zdarzenia, to nie widzę nic niezwykłego.Nic wybitnego w moim życiu się wtedy nie wydarzyło, a zdarzenia mają czystolosowy charakter. Czy mogą być manifestem? Nie wiem, czy w ogóle takowym mogąbyć, dlatego opisałem to tak obszernie, i liczę, że ktoś mi pomoże zrozumiećcharakter tych zdarzeń.







Dzięki za zainteresowanie tematem!



Pozdrawiam.
Awatar użytkownika
Andrzej 58
Weteran Infranin
Posty: 1041
Rejestracja: sob maja 09, 2009 4:20 pm
Kontakt:

Re: Nawiedzony dom okiem mieszkańca-sceptyka...

Post autor: Andrzej 58 »

Witaj perunvicie.Czy możesz napisać czy gitara elektryczna ,którą masz ma pudło rezonansowe?.Czy Dom stoi w kompleksie innych bydynków ,czy może samotnie w pewnym oddaleniu od innych?.Jeżeli mogę Ci coś poradzić ,to skieruj lunetę czasem w stronę poligonu.Przyjrzyj się czy nie ma tam czasem anten łączności.Spadające osłony z podstawki obandowanej.Co do chałasów na dachu,to możliwości jest kilka.Blacho dachówki mogą się odprężać.Możesz mieć pod dachem Kunę domową .Jest jeszcze jedno rozwiązanie powiązane ze spadaniem osłonek.To już według obowiązujących standardów nie racjonalne oddziaływanie kinetyczne obiektów ,których oficjalnie nie ma :)
perunvit
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: sob kwie 23, 2011 11:52 pm
Kontakt:

Re: Nawiedzony dom okiem mieszkańca-sceptyka...

Post autor: perunvit »

Witaj Andrzej 58.



Gitara jest typowo elektryczna, więc nie posiada pudła rezonansowego. To jest jednolite drewno olchowe. Dom należy do kompleksu kilkunastu nowych (7-2 letnich) budynków. To nowe osiedle. Odległości między sąsiadującymi budynkami wynoszą ok 20 metrów najbliższy, ok 50-60 do drugiego, i 100-110 metrów do trzeciego. Od frontu mam ok 80 metrów do drogi gminnej, po której jak już pisałem wcześniej przejeżdża ok 20 aut na godzinę, a TIR jeśli się pojawi wzbudza zainteresowanie;)





Co do "podejrzenia" poligonu, to samego poligonu nie widzę, bowiem na przeszkodzie stoi linia lasu. Orientacyjnie wiem jednak gdzie się znajduje, bo okolice w tamtym kierunku znam dobrze. Ponadto sprawdziłem na google maps +/- odległość w linii prostej do poligonu, i dość sporo się pomyliłem. Wynosi ona ok 15-20 km. Spora różnica, wiem, ale nie zastanawiałem się wcześniej nad odległością, a że poligon stanowi część miasta nijako, to brałem pod uwagę odległość drogową do miasta, którą skorygowałem do odległości w linii prostej. Mniejsza z tym jednak, bowiem nawet przy 10 km wątpliwym jest, aby takie zdarzenia powodowały anteny łączności?? Nie wiem, nie znam się na tym, ale jeśli tak, to prędzej dość wysoki maszt w odległości ok 3 km, który był niegdyś stacją zagłuszania Radio Wolna Europa... o ile oczywiście jest wykorzystywany w jakiś sposób;) Stanowi dość spory kompleks strefy ogrodzonej z zakazem wstępu, więc jeśli istnieje jakakolwiek interakcja wywołana masztem, to bliżej mi do tego kompleksu.









W kwestii dachu. Otóż nie jest to dźwięk wydawany przez blachodachówkę. To typowy dźwięk jaki wydaje drzewo, więc stawiam na belki nośne, bądź stropowe poziome - będące jednocześnie podstawą sufitu. Jak już mówiłem wcześniej, wykluczam żyjątka, począwszy od ptaków, poprzez myszy, nornice, a tym bardziej kunę domową;) Szczególnie uciążliwe były myszy i nornice w pierwszym roku po zamieszkaniu. Dostawały się na poddasze poprzez kratkę wentylacyjną, która znajdowała się przy samym sklepieniu dachu. Dźwięk, jaki wydawały był zupełnie inny, bowiem wyraźnie było słychać ich skrobanie w belki, a ponadto co chwilę tupot po płycie regipsowej, która od strony mojego pokoju stanowi sufit. To brzmiało jak szybkie stukanie paznokciami w blat biurka mniej więcej. Tak więc to nie to, tym bardziej że kratka została zlikwidowana, a otwór zaślepiony.









I tak, te osłonki ciążą mi najbardziej, bowiem stanowią największą dla mnie zagadkę. Być może dla zobrazowania zrobię jutro jakieś fotki, bo nie wiem czy jest w 100% jasne o co mi chodzi. Szukam oczywiście racjonalnego wytłumaczenia, bo nie chcę "przemeblowywać" swojego racjonalnego patrzenia na świat... choć tak by było najprościej;)



P.S. Hipotetycznie przyjmując, że nie da się tego racjonalnie wytłumaczyć. Co wtedy? Można się jakoś upewnić, że to nieprzypadkowe oddziaływanie? Od czego wtedy zacząć? Bo póki co, to zacząłem od forum, aby wykluczyć takie ewentualności.





Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
Andrzej 58
Weteran Infranin
Posty: 1041
Rejestracja: sob maja 09, 2009 4:20 pm
Kontakt:

Re: Nawiedzony dom okiem mieszkańca-sceptyka...

Post autor: Andrzej 58 »

Witaj Perunvicie.

No to główny podejrzany już jest.Nadajnik używany do zagłuszania RWE.To pewnie ściema.To jak ta czarna wołga :).Ośrodek niedostępny?Dlaczego?.Czy możesz opisać wygląd anteny(en).Czy są tam takie Talerze usytuowane w pionie.Jeśli tak ,to czy któryś nie jest wycelowany w wasze osiedle? Zauważ ,że gitara (zwykła deska jest praktycznie bezdźwięczna).Jeżeli było słychać dźwięk pustych strun,to coś wprawiło struny w ruch.Stawiałbym na przetwornik przystawki.Jeśli odwrócić funkcję zmiany pola nad cewkami przetwornika poprzez umieszczenie go w silnym polu elektromagnetycznym ,to mogło wystąpić zjawisko typowe dla elektromagnesu.Struny zostały przyciągnięte i zluzowane.Teraz Dach-Jeśli blachy są nieuziemnione,to pod wpływem pola wysokiej częstotliwości mogło dojść do wytworzenia się prądów wirowych.W takim przypadku mogło dojść do zmiany temperatury blachy co mogło spowodować odkształcenia i efekty dźwiękowe takie jak przy odprężaniu.(wiesz mi ,że znam to zjawisko-dziesięć lat pracuję w zakładzie ,który zajmuje się konfekcjonowaniem blach).Mogło też dojść do elektryzowania się powierznii i przy większym potencjale elektrostatycznym może dojść do wyładowań igiełkowych.Wtedy słychać trzask przy przeskoku iskry.Jeżeli mogę coś Ci poradzić to sprawdź czy poszczególne elemety blachodachówki są ze sobą połączone elektrycznie.Blachy są izolowane dwustronnie.Dobrze byłoby wykonać uziom dachu.Swoją drogą ,sprawdził bym w katalogu nadajników czy ten nadajnik tam figuruje.Co to za ptica.Pozostaje kwestia wyskakujących osłon.Stawiam na oddziaływanie elektrostatyczne.Pewnie lunetę masz ustawioną w pobliżu okna.Jeśli dach jest spadzisty ,to odległość jest stosunkowo nie duża od blach na dachu.Normalne przyciąganie ładunków (jak przy pocieraniu tworzyw sztucznych.)
perunvit
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: sob kwie 23, 2011 11:52 pm
Kontakt:

Re: Nawiedzony dom okiem mieszkańca-sceptyka...

Post autor: perunvit »

Witaj Andrzej 58.



Uhhh… powiem szczerze; aż tak rzeczowej odpowiedzi nie spodziewałem się! Wielkie dzięki za racjonalne podejście, i wiarę w to co piszę.



Co do samego masztu zagłuszania RWE nie wiem jak jest faktycznie, bowiem byłem tam kilka lat temu. Teren wiem, że nadal jest ogrodzony i stanowi strefę „prywatną – wstęp wzbroniony”. Wcześniej zaś stanowił obiekt wojskowy tudzież rządowy i takową (choć prawnie różną) strefę stanowi . Co przez to rozumieć? Nie ma większego znaczenia – przejdę się i sam obadam, tym bardziej, że pogoda sprzyja spacerom. Zamieścić fotki? O ile nie będzie zakazu, to mogę porobić;)



Z daleka – z drogi krajowej, przed linią lasu oddzielającą moje osiedle ów maszt widać, jednak nic wielce szczególnego z tej odległości nie widać. Owszem, jest tam kilka anten podobnych do satelitarnych (wycelowanych w różnych kierunkach), jednakże różnej wielkości, z czego większość dużo ponad „domowy standard”. Jednakże to mogą być różnej maści przekaźniki… nie znam się na tym,więc tematu nie drążę. Są też typowe „szkieletowe” anteny (nie wiem jak to się poprawnie nazywa).







Odnośnie dachu, to jest chyba uziemiony. Nie będę ukrywał –nie znam się na tym na tyle dobrze, aczkolwiek – o ile uziemienie stanowić może0,3mm x 20mm metalowego (nie znam się na charakterystyce) płaskiego elementu,wybiegającego z dachu i wchodzącego w ziemię na xx cm (nie ja wkopywałem) to tak – jest uziemiony zapewne.







„Jeżeli mogę coś Ci poradzić to sprawdź czy poszczególneelementy blachodachówki są ze sobą połączone elektrycznie”







Możesz podpowiedzieć jak to sprawdzić?







I tak, w jednym masz ode mnie DUŻE piwo, bo dach jest spadzisty, i to z obu stron. Owszem, statyw z lunetą stoi bardziej pośrodku,jednakże pokój jest w kształcie mniej więcej trapezu równoramiennego, tak więc każdej strony otacza mnie/lunetę dach spadzisty.



Tylko nadal trudno mi ogarnąć, jak sama osłona okularu „przeskoczyła”tą ściankę tacki… Oddziaływanie elektrostatyczne jest tu zapewne dobrym wytłumaczeniem, tylko czy potrafi aż tak oddziaływać? Przypomnę, iż ta dodatkowa osłona sama spadała (nie była na okularze)… to tak, jakby zostawić mniej więcej zakrętkę plastikową od mineralnej/coli itd., która sama spada z talerza:/







Pora już słuszna… w detale ciężko się wdawać.



Odnośnie fotek, to jeśli pozwolisz na PW.



Pozdrawiam serdecznie i… nie wiem pochwałę/soga postawić,ale na pewno Ci się należy!
Ostatnio zmieniony śr kwie 27, 2011 12:55 am przez perunvit, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Andrzej 58
Weteran Infranin
Posty: 1041
Rejestracja: sob maja 09, 2009 4:20 pm
Kontakt:

Re: Nawiedzony dom okiem mieszkańca-sceptyka...

Post autor: Andrzej 58 »

Witaj Perunvicie.Jak to sprawdzić ?Blachodachówka jest izolowana po dwóch stronach powierznii,ale jest mocowana do łat takimi wkrętami z większymi łebkami.Dodatkowo uszczelnia się je sylikonem.Dlatego trudno znaleźć miejsce odizolowane.Dobrym miejscem kontaktowym jest ta taśma ocynkowana Tzw bednarka.Potrzebny jest drugi punkt mający styk z blachą po przeciwnej stronie dachu.Może bróbki dachu są połączone z blachą na dachu.Trzeba taki punkt znaleźć.Pomiar można dokonać zwykłym omomierzem.Trzega tylko sprawić sobie na tyle długie przewody ,żeby starczyły na dwie strony dachu.W supermarketach można takie mierniki uniwersalne kupić za dwadzieścia złotych.Lepiej jednak jest pomiar wykonać Induktorem.Elektrycy mierzą tym rezystancję oporności izolacji.To,że jest tam uziom ,wcale nie znaczy ,że poszczególne segmenty blachodachówki są ze sobą połączone galwanicznie.Jak wiem z własnego doświadczenia,rzadko który dach ma wzajemne połączenia. :)Pewnikiem ,tylko jeden segment dachu jest uziemniony.Udaje odgrom. W takiej sytuacji ładunki gromadzą się tak jak w kondensatorze.Ładunki o przeciwnych znakach przyciągają sie.Spadzistość dachu wyznacza kierunek działania ,dlatego osłona spada a nie podskakuje na podstawce lunety.

Talerze na maszcie,to radiolinie.Działa to w dwie strony.Jeżeli w zasięgu widoczności tego masztu nie ma innego masztu z takimi samymi talerzami ,to już jest to co najmniej dziwne.Trzega znaleźć przyczynę elektryzowania się blachy.Folie ,które są pod spodem można wykluczyć tak samo jak docieplenie(pewnie wata mineralna).No ale to wszystko trzeba sprawdzić.
perunvit
Początkujący
Posty: 9
Rejestracja: sob kwie 23, 2011 11:52 pm
Kontakt:

Re: Nawiedzony dom okiem mieszkańca-sceptyka...

Post autor: perunvit »

Witaj Andrzeju. Przyznam szczerze, że może połowa z tego domnie napisałeś jest dla mnie zrozumiała. To żaden wstyd nie znać się na specyficedanego zagadnienia, niemniej jednak czuję swoisty dyskomfort. Czuję, ponieważtakich badań nie będę potrafił przeprowadzić, tym bardziej, że nie mamodpowiednich narzędzi ani wiedzy.



O dachu mogę powiedzieć tyle, ile już powiedziałem. Mauziemienie w postaci jakiej przedstawiłem.



Ponadto nie potrafię o samym kryciu dachu więcejpowiedzieć, bowiem przy tego typu wykończeniówce nie byłem obecny.



Niemniej jednak obchodząc dookoła dom, patrząc na detale nicnie potrafię wywnioskować. Dach z od góry pokryty jest blachodachówką, a odspodu (dla estetyki) podbity panelami - podobnymi do ściennych, tyle że dośćgrubym plastikiem/mieszanką. Jedyne elementy wychodzące, które łączą się zmetalową częścią dachu już opisałem. Ponadto nic więcej nie zauważyłem.



Od wewnętrznej strony dach znam doskonale – tak, wełnamineralna i folia, na tym wszystkim szyny (mocujące) i regipsy. Tylko dlaczegoto nie pracowało od początku? Osiadanie budynku trwa kilkanaście/kilkadziesiątmiesięcy, ale ustało u mnie po 2-3 latach max. A te zdarzenia zaczęły się całkiem niedawno.



Biorę niemal w ciemno Twoje wytłumaczenie, ale do pełni szczęścia muszę tojakoś sprawdzić;) Cóż, naprawdę sceptyk ze mnie i cieszę się, że tak rzeczowądyskusję podjęliśmy.



Anteny na maszcie… są jak satelitarne. Prowadząc dziś autoprzyjrzałem się, i nic niezwykłego raczej w nich nie ma. Rzeszę takich możnaspotkać na kominach, masztach na budynku… chociaż fakt – te wydają się dużowiększe i sporo obsadzone. Może to jednak przekaźniki np. TVN, który ma dośćkrótki zasięg? Ponadto telefonia (chociaż rozmiarowo wątpię) itd… antena/masztnie jest jednak przedmiotem dyskusji, a zachodzące zdarzenia. Czy naprawdępowinienem z tym masztem je wiązać?



I tak… przyjmuję jako wiarygodne, ale trudno mi zrozumieć naturę „wyskakującej”z tacki osłonkę okularu. Nie znam się na tym, ale skoro coś oddziaływuje najedną rzecz, powinno oddziałowywać też na inne… i tu chyba tkwi schabowy. Luneta(właściwie to teleskop), stoi w pobliżu stojaka na CD, metalowego przybornikamalarskiego mojej kobiety, `nastu` pędzli, dekielków od farbek itd.







Myślę, myślę… nie ulegam:)







Pozdrawiam!
Awatar użytkownika
Andrzej 58
Weteran Infranin
Posty: 1041
Rejestracja: sob maja 09, 2009 4:20 pm
Kontakt:

Re: Nawiedzony dom okiem mieszkańca-sceptyka...

Post autor: Andrzej 58 »

Perunvicie,to może bardziej obrazowo.Pamiętasz stare telewizory.Jak zbliżyłeś rękę do kineskopu,to czuć było jak włoski na ręce są przyciągane do ekranu.To ładunki elektrostatyczne zgodnie z prawem Qulomba oddziaływały na siebie.Dlaczego podejrzewam ,że źródłem pojawienia się na Twoim dachu dużego ładunku elektrostatycznego jest pole elektromagnetyczne.W pobliżu nadajników (zwłaszcza tych o wyższych częstotliwościach)pole ma stosunkowo duży potęcjał.Kiedyś w Niemczech można było zobaczyć anteny z reflektorami z tyłu zrobionymi z neonów.Fajnie to wyglądało ,bo anteny świeciły w ciemności.Neony jednak potrzebują wysokiego potęcjału (napięcia).W pobliżu anten obowiązują inne zasady zachowania bezpieczeństwa.Np ogrodzenia muszą być nie zamknięte (nieciągłe i obowiązkowo uziemnione.).Prąd wyindukowuje się w blasze w postaci prądów wirowych.a skutkiem tego jest powstanie ładunków elektrostatycznych.Dopóki dach był skęcony nowymi śrubami to bednarka przenosiła ładunki do ziemii.Ale budynek pracuje.Sama blacha pod wpływem zmian temperaturowych -też .Pewnie powstały luzy na łączeniach.Może wkręty przyrdzewiały(tlenki nie przenoszą prądu.)Widziałeś pewnie jak wygląda transformator.Ano rdzeń zrobiony jest z blach.Nigdy nie jest to monolit.Prąd o częstotliwości 50 Hz (sieciowy)zaraz zgrzałby rdzeń w skutek prądów wirowych.Jak przechodziłeś koło takiego transformatora (Np zasilającego pewien rejon,to słyszałeś takie buczenie.To luźne blachy transformatora działają jak dzwonek.Pola się odpychają i przyciągają.Co do wnętrza domu,to zwróciłbym uwagę na podłogę.Jeśli jest to wykładzina zawierająca składniki sztuczne ,to przy chodzeniu lub innych ruchach mogą gromadzić się ładunki elektrostatyczne na statywie i osłonie .Wtedy możesz mieć dwa źródła tworzące przeciwne potęcjały-i fru w powietrze :D .Spróbuj poprawić wilgotność w pomieszczeniu.(otwarty zbiornik na kaloryferze.Wilgoć osłabia proces odkładania się ładunków(samochody nie kopią podczas deszczu).W sumie to niegroźne.Najwyżej gitara sama zagra no i po osłonkę trzeba się schylić :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „RELACJE I HISTORIE CZYTELNIKÓW”