Re: Przeżycie mojego dziadka...
: śr gru 16, 2009 7:16 pm
Niestety ale nauka nie zna odpowiedzi na wszystko. I może nigdy nie poznać jesli coś wykracza poza jej ramy. Z tego co wiem, nie wydaje się pozwoleń by postronna osoba brała udział w egzorcyzmach, szczególnie jeśli jest to dla nas obca osoba, tzn dla ezgorcymowanego. Więc moge podejrzewać, że nie był to prawdziwy przypadek opętania, bądz też ktoś kłamał twierdząc, że ma uprawnienia do tego typu praktyk. Ale może poznam jakieś szersze szczegóły z tego wydarzenia jesli je przedstawisz. Piszesz o Rachunku prawdopodobnieństwa. Wiesz to jest tak jak z lotto. Trafić 6 liczb jest możliwe ale bardzo mało prawdopodobne. Natomiast w Polsce w Olsztynie 26 sierpnia 1994 roku padła 6 stka i we wrześniu tego samego roku ta sama osoba ponownie trafiła 6. Jakże szczęsliwy okazał się dla niego/niej los. No własnie powiesz, że to matematyka to się zdarza raz na sto lat. Takich przykładów jest więcej. Problem człowieka leży w tym, że wydaje mu się, że jest najmądrzejszym stworzeniem w całym Wszechświecie i nie ma już nic mądrzejszego od niego, jak i nie ma żadnej siły która jest potezniejsza od niego. To wygląda tak jak małe dziecko, które jeszcze nic nie wie o świecie, a chce "ustawiać" rodziców.
Wiesz, nawet nie myśle o przypadkach, gdzie tylko coś zaskrzypi czy coś huknie to od razu ktoś mówi cuda na kiju. Mam na myśli poważne sprawy, które wymagają dokładnego zbadania miejsca. Gdzie nie tylko można coś usłyszeć, ale również poczuć to jak Cie coś niewidzialnego dotyka. Wtedy albo podchodzisz do tematu powaznie i próbujesz przez dłuższy czas to rozwikłać, najlepiej spędzając tam swój czas na ile to tylko mozliwe, albo wychodzisz i mówisz, że tu nic nie ma bo nie uwierzyłeś w tanią Twoim zdaniem historyjke. Przez co olewa ludzi, którym to dokucza i idziesz dalej swoją drogą. Ale to własnie pokazuje jak człowiek działa. Myśli, ze wszystko wie, a to czego nie potrafi objąć umysłem tłumaczy sobie, że tego nie ma, że jest to wymysł. Dla mnie to błędny tok myślenia.
Im więcej osób, tym lepiej- to pierwsze przykazanie iluzjonisty, czy magika:P. A na serio, to musiałbym znać szczegóły. Kiedyś, jakiś rok temu dostałem wiadomość, gdzie właśnie, u jej autora, działy się cuda na kiju. Cała rodzina to widziała. Nie będę mówił co się okazało, bo szkoda słów, ale jedno jest pewne- wytłumaczenie było całkowicie naturalne, ale ,,mieć w domu ducha", to tak fajnie brzmi. Nie każdy może mieć w domu ducha, prawda? My, ludzie, to lubimy- wyjątkowość.
Wiesz, nawet nie myśle o przypadkach, gdzie tylko coś zaskrzypi czy coś huknie to od razu ktoś mówi cuda na kiju. Mam na myśli poważne sprawy, które wymagają dokładnego zbadania miejsca. Gdzie nie tylko można coś usłyszeć, ale również poczuć to jak Cie coś niewidzialnego dotyka. Wtedy albo podchodzisz do tematu powaznie i próbujesz przez dłuższy czas to rozwikłać, najlepiej spędzając tam swój czas na ile to tylko mozliwe, albo wychodzisz i mówisz, że tu nic nie ma bo nie uwierzyłeś w tanią Twoim zdaniem historyjke. Przez co olewa ludzi, którym to dokucza i idziesz dalej swoją drogą. Ale to własnie pokazuje jak człowiek działa. Myśli, ze wszystko wie, a to czego nie potrafi objąć umysłem tłumaczy sobie, że tego nie ma, że jest to wymysł. Dla mnie to błędny tok myślenia.