Strona 2 z 11
Re: Ślady obcych w Biblii
: pt lis 02, 2012 9:17 pm
autor: Arek 1973
Z Biblii przypomina mi się ks. Jonasza i ta dziwna "ryba".
"""Bóg posyła wielką rybę, aby połknęła Jonasza, i prorok przebywa w jej brzuchu trzy doby. Przez cały ten czas Jonasz modli się do Boga, wołając o pomoc i oświadcza, że spełni to, co ślubował. Na rozkaz Boga, ryba wypluwa Jonasza na suchy ląd""""
Albo za czasów Mojżesza gdy cały lud Izraela czekał niedaleko góry Synaj na spotkanie z Bogiem, to wtedy miał Mojżesz otrzymać 10 przykazań, ale ciekawe w tej opowieści jest opis jak w oczekiwaniu na pojawienie się Boga """"zaczli się bać widząc jak góra grzmi i dymi , potworny ryk zagłuszał wszystko, pioruny cięły niebo, wtedy pojawił się Bóg pod postacią ciemnej chmury""""
Inna taka perełka znajduje się w opowieści o Sodomie i Gomorze kiedy to ci "aniołowie" przybyli do Sodomy i chcieli nocować u Lota, w pewnym momencie zostali otoczeni przez grupę mężczyzn, zrobiło się dla nich niebezpiecznie wię sprawili że napastnicy oślepli....
W Biblii jest wiele takich dziwnych fenomenów, a że mnie ufologia interesuje i znam troszeczkę ufo-literaturę to takie opisy kojarzą mi się zaraz z USO, UFO, lub oddziałowywanie obcych na ludzi podczas bliskich spotkań
Re: Ślady obcych w Biblii
: sob lis 03, 2012 5:54 am
autor: CRH
[quote name='Arek 1973' post='101263' date='02 listopad 2012 - 23:17']W Biblii jest wiele takich dziwnych fenomenów, a że mnie ufologia interesuje i znam troszeczkę ufo-literaturę to takie opisy kojarzą mi się zaraz z USO, UFO, lub oddziałowywanie obcych na ludzi podczas bliskich spotkań[/quote]
Wcale Ci się nie dziwię, że kojarzysz tak właśnie fakty. Znam to z własnych doświadczeń

.
Dziękuję za przytoczone przykłady, jednak pisałeś Arku o apokryfach i opisach statków powietrznych w nich zawartych i to właśnie tego tyczy się moje pytanie.
Mianowicie, w których z apokryfów takie opisy są zamieszczone?
Nie pamiętam bym spotkał się z nimi w literaturze apokryfów NT i ST...
Opowieści o obserwatorach, dziwnych aniołach, olbrzymach, etc., są i faktycznie opowiadają one o istotach, które interpretować można jako obcych i ich żyjące doświadczenia genetyczne (można, co nie znaczy że tak jest - a jak jest, tego nie wiemy), jednak opisy rzekomych UFO i USO w przekazach apokryficznych to dla mnie nowość.
Jak już wspominałem, mogłem coś przeoczyć, stąd też była (jest) prośba o przykłady, ale z apokryfów.
Re: Ślady obcych w Biblii
: sob lis 03, 2012 11:41 pm
autor: Arek 1973
W wtorek będę w bibliotece to postaram się podać namiary.
Kiedyś gdy czytałem Mahabratę robiłem sobie zapiski też takich fragmentów. Sama bitwa na polach Kurkuszetra między dynastią Kaurawów i Pandawów jest czymś wspaniałym w czytaniu, ilość wojska i dziwnych broni jest taka ogromna że szok , jeżeli to powstało z fantazji opisującego to naprawdę gratuluję mu dorobku sci-fi.
Kilka przykładów:
........................
Ks. 3
.....................
I gdy Ardżuna po pożegnaniu świętej góry wstąpił na czekający
na niego boski rydwan i uniósł się na nim w przestworza, dostrzegł
tysiące rydwanów niewidocznych dla oczu śmiertelnych, które
świeciły blaskiem własnych zasług nie zaciemnianym przez nie
docierające tam słońce, księżyc, czy ogień. Ich światło było potężne,
choć jak światło gwiazd z powodu wielkiej odległości zdawało się
być niewielkie. Tym własnym światłem świecili jadący na swych
rydwanach bohaterscy królowie, którzy oddali swe życie podczas
bitew i zdobywszy niebo dzięki swym umartwieniom, gromadzili się
w przestworzach wypełnionych już po brzegi przez tysiące gandharwów,
proroków i nimf apsar jarzących się jak słońce lub ogień.
..
Ks 4
Ardżuna jedynie się zaśmiał i przywołał do siebie boski pocisk
Indry, który błyszczał jak słońce i wystrzelił ze swego łuku setki
palących jak promienie słoneczne strzał rozbiegających się we
wszystkich kierunkach. Jego łuk Gandiwa był jak błyskawica
zapowiad ająca grom, j ak o gień b uchający z g ór l ub j ak
pokrywająca niebo tęcza. Na ten widok wszystkich opanowało
straszliwe przerażenie i tracąc rozum myśleli tylko o ucieczce, nie
mając wielkiej nadziei na to, że uda im się ten atak przeżyć.
ks. 7
Tymczasem walcząca po stronie Trigartów armia pastuchów
Narajanów, którą Kryszna oddał niegdyś pod komendę Durjodhanie,
uzbrojona w różne rodzaje broni otoczyła Ardżunę ze wszystkich
stron zalewając go potokami strzał. Ich strzały pokryły całkowiciejego rydwan czyniąc go niewidocznym. Ardżuna ze zdwojoną
przez swój gniew energią i zmarszczonymi brwiami zadął w swą
konchę Dewadattę i wystrzelił pocisk zwany Twasztra zdolny do
zabicia za jednym uderzeniem dużej ilości wroga. Dzięki temu
pociskowi Ardżuna i Kryszna zaczęli powielać się w tysiącach
kopii i żołnierze wrogiej armii tracąc orientację zaczęli zabijać się
nawzajem widząc w sobie nawzajem Ardżunę, a w swych łukach
Gandiwę. Pozbawieni rozumu i pokryci krwią wysyłali się
nawzajem do królestwa boga śmierci Jamy.
.............
Do ataku na niego ruszył
Śakuni zdolny do stwarzania setek różnych iluzji powodujących
dezorientację. Spowodował, że na Ardżunę zaczęły z wszystkich
stron spadać różne rodzaje broni i w jego kierunku zaczęły biegnąć
gromady różnych wygłodzonych zwierząt, jak osły, jelenie,
wielbłądy, bawoły, tygrysy, lwy, wilki, małpy, sępy i węże.
Ardżuna zniszczył je wszystkie pokrywając je chmurami swych
strzał. Wówczas rydwan Ardżuny pokryła gęsta ciemność, w której
z wszystkich stron dochodziły karcące go głosy. Ardżuna
rozproszył ją szybko swym pociskiem Dżjotiszka. Gdy ciemności
znikły, pojawiły potężne zalewające wszystko wody. Ardżuna
wysuszył je swą bronią Aditja. I gdy Ardżuna swymi pociskami
Księga VII Opowieść 78 241
zniszczył wszystkie stwarzane przez Śakuniego iluzje, Śakuni
uciekł jak zwykły tchórz wykorzystując rączość swych ogierów.
......................
Głęboko
zraniony wybuchnął strasznym gniewem jak słoń uderzany hakiem
i przywołał swą boską broń gandharwów, którą otrzymał niegdyś
od swego ojca Ardżuny. Dzięki magii tej broni zdawał się krążyć
na swym rydwanie jak niszczący wszystko pierścień ognia i
powielał się w tysiącach kopii dezorientując przeciwnika i
zabijając go swymi strzałami. Udawali się do innego świata,
podczas gdy ich ciała zdobiły pole bitewne. Stu młodych książąt
padło od strzał Abhimanju tak jak gaj drzew mango pada od
uderzeń wiatru.
...........................
3. Kryszna, który jest Narajaną, neutralizuje pocisk Narajany
skłaniając wszystkich po stronie Pandawów do odłożenia broni
Sandżaja kontynuował: „O królu, tymczasem syn Drony
Aśwatthaman chcąc pomścić śmierć swego ojca wypowiadał w
skupieniu odpowiednie mantry przywołując pocisk Narajany.
Zerwały się gwałtowne wiatry i zaczął padać ulewny deszcz i choć
niebo było bezchmurne, przecinały je błyskawice. Cała ziemia
drżała, góry pękały i wylewały napuchnięte wodą oceany. Rzeki
zaczęły płynąć w przeciwnym kierunku, a zwierzęta uciekały na
lewo od Pandawów. Choć słońce było w zenicie, świat zdawały się
pokrywać ciemności. Po polu bitewnym biegały radośnie żywiące
się padliną zwierzęta i demony. Całą przyrodę opanował lęk.
Na nieboskłonie pojawiło się tysiące ognistych strzał ostrych
jak promienie stojącego w zenicie słońca i niezliczone żelazne kule
świecące jak gwiazdy na nocnym firmamencie. Pojawiły się tam
również dwukołowe i czterokołowe rydwany, niezliczona ilość
maczug i dysków o brzegu ostrym jak brzytwa świecące jak słońce.
Żołnierze Pandawów patrzyli z przerażeniem na opadającą na nich
z nieba broń. Im potężniejszego wojownika atakowała ta broń, tym
stawała się groźniejsza i nabierała siły. Przywołany przez syna
Drony pocisk Narajany spalał armie Pandawów jak konsumujący
suchą trawę pożar.
Judhiszthira widząc jak opadająca ze wszystkich stron broń
nabiera sił, gdy stawia się jej opór i widząc, że Ardżuna z Kryszną
nie podejmują z nią walki zawołał: ‘O wojownicy, wycofajcie się z
walki. Taka musi być rada Kryszny. On wie najlepiej, co należy
czynić. Musiał nadejść moment naszego końca, bo broni Narajany
nie można pokonać żadną bronią. Aśwatthaman chcąc pomścić
śmierć swego ojca spali nas wszystkich w ogniu swego słusznego
gniewu. Popełniliśmy grzeszne uczynki zabijając podstępnie
Bhiszmę i Dronę i ja sam razem z moimi braćmi damy się spalić w
ogniu stosu pogrzebowego. Zgrzeszywszy w tak straszliwy sposób
utoniemy razem ze swymi sprzymierzeńcami w oceanie słusznego
gniewu syna Drony. Nie pozostaje nam nic, jak pogodzić się ze
zwycięstwem Durjodhany, gdyż swym grzechem oddaliśmy mu
we władanie nasze królestwo. Zabiliśmy dziś naszego nauczyciela!
Żywił on w stosunku do nas przyjazne uczucia, choć równocześnie
przyczynił się do śmierci niedoświadczonego w walce Abhimanju
zamordowanego wspólnymi siłami przez wojowników Kaurawów;
nie interweniował w czasie, gdy po naszej przegranej w kości
Kaurawowie znęcali się okrutnie nad naszą żoną Draupadi i gdy
prosiła go ona o powiedzenie prawdy; poparł wygnanie nas z
naszego królestwa; ubrał Durjodhanę w nieprzenikalną dla strzał
Ardżuny zbroję, gdy próbował on zrealizować swą przysięgę i
zabić króla Dżajadrathę; nie miał żadnych skrupułów w użyciu
niebiańskiej broni Brahmy przeciw nie potrafiącym się przed nią
obronić Pańcalom. Był jednak naszym nauczycielem. Zabijając go
popełniliśmy grzech i będziemy musieli zapłacić za to życiem’.
Tymczasem Kryszna ruchami swych dłoni starał się skłonić
żołnierzy Pandawów, aby powstrzymali się zarówno od walki jak i
ucieczki. Zawołał: ‘O wojownicy, odłóżcie swą broń i zejdźcie na
ziemię ze swych rydwanów i wierzchowców. Zaprzestanie walki
jest bowiem jedynym sposobem na zatrzymanie pocisku Narajany
zarządzonym przez samego Narajanę. Ci, którzy staną na ziemi
odłożywszy swą broń, przetrwają, podczas gdy ci, którzy mnie nie
posłuchają i będą kontynuować walkę nawet jedynie w swym
umyśle, zostaną doszczętnie zniszczeni, choćby nawet próbowali
się ukryć w samym środku ziemi’.
Słysząc słowa Kryszny żołnierze Pandawów odłożyli broń i
oczyścili swe serca z pragnienia walki. Rozgniewany tym
widokiem Bhima zawołał: ‘O wojownicy, skoro brakuje wśród
was odważnych, ja sam stawię opór niebiańskiej broni syna Drony.
Zniszczę ją przy pomocy mej wybijanej złotem maczugi. Nie ma
nikogo, kto dorównałby mi odwagą. Swymi ramionami potężnymi
jak trąby słonia potrafiłbym wyrwać z ziemi górę Himawat. Moja
siła równa się sile tysiąca słoni. Bądźcie wszyscy jej świadkami
patrząc na to, jak niszczę niebiańską broń Narajany przywołaną
przez Aśwatthamana!’
Zwracając się do Ardżuny zawołał: ‘O Ardżuna, nie odkładaj
na bok Gandiwy. Walcz, bo inaczej tak jak księżyc pozostaniesz na
zawsze splamiony na swym honorze!’ Ardżuna odpowiedział: ‘O
Bhima, przysięgałem, że nigdy nie użyję mego łuku Gandiwy
przeciw broni Narajany, krowom i braminom’.
Rozgniewany Bhima ruszył sam jeden przeciw synowi Drony
zasypując go gradem swych strzał. Aśwatthaman wypowiadając
odpowiednie mantry zalał go deszczem plujących ogniem strzał.
Pokryty nimi Bhima wyglądał jak buchający ogniem wulkan.
Strzały syna Drony nabierały siły napotykając na opór Bhimy
będąc jak pożar rozniecany przez wiatr. Wojownicy Pandawów
widząc, jak broń użyta przez Aśwatthamana zwiększa swą moc,
gdy ktoś próbuje się jej przeciwstawić, patrzyli na ich walkę z
coraz większym niepokojem. Ci, którzy jeszcze dotychczas tego
nie uczynili, odkładali swą broń i oczyszczali swe serca z chęci
walki. Cała broń uruchomiona przez pocisk Narajany omijając ich
spadała na Bhimę. Widząc Bhimę całkowicie zdruzgotanego przez
siłę tej broni wszystkie żywe istoty krzyczały z przerażenia i
rozpaczy.
Ardżuna nie tracąc zimnej krwi wysłał w kierunku Bhimy
niebiański pocisk boga oceanu Waruny, który przykrył go, jego
rydwan konie i woźnicę niewidzialną dla innych warstwą ochronną.
Nikt nie był w stanie spojrzeć na Bhimę, który przykry całkowicie
bronią syna Drony był jak płonący wewnątrz ognia ogień. Tak jak
pod koniec nocy wszystkie świetliste ciała na nieboskłonie kierują
się ku wzgórzu Asta, tak wszelka opadająca z nieba broń
uruchomiana przez pocisk Narajany skupiała się na Bhimie. On
sam, jego rydwan, konie i woźnica zdawali się być w samym sercu
pożaru. I tak jak ogień końca eonu po skonsumowaniu wszystkich
istot ruchomych i nieruchomych chowa się w końcu w ustach
Stwórcy, tak wszelka broń, która wypłynęła pocisku przywołanego
przez syna Drony zaczęła wchodzić w ciało Bhimy. Tak jak nikt
nie potrafi dostrzec Ognia, gdy wchodzi w Słońce i Słońca, gdy
wchodzi w Ogień, tak nikt nie potrafił zauważyć energii, która
przeniknęła do ciała Bhimy.
Ardżuna z Kryszną (Nara i Narajana) widząc, że wojownicy
Pandawów odłożyli swą broń i odwrócili swe twarze od wroga, i
że broń Narajany skupiła się całkowicie na Bhimie, a napuchnięty
energią syn Drony nie ma już faktycznie przeciwnika, zeszli ze
swego rydwanu i podbiegli do Bhimy. Zanurzając się w energii
zrodzonej z pocisku Narajany, uciekli się do potęgi iluzji. Dzięki
temu, że sami odłożyli broń jak i dzięki mocy pocisku Waruny i
ich własnej energii, ogień pocisku Narajany ich nie spalił.
Chcąc zneutralizować pocisk Narajany zaczęli siłą wyciągać
ryczącego jak lew Bhimę i jego broń spod otaczającej go broni
Narajany. Gdy to czynili, czująca opór broń Narajany wzrosła w
siłę. Kryszna rzekł: ‘O Bhima, dlaczego mimo nakazu Judhiszthiry
nie zaprzestałeś walki? Wszyscy nasi wojownicy odłożyli broń i
zeszli ze swych rydwanów. Uczyń to samo’. Wypowiadając te
słowa Kryszna zmusił Bhimę do odłożenia broni i opuszczenia
rydwanu, choć syczał on jak jadowity wąż. I gdy tak się stało, broń
Narajany nie mogąc znaleźć wroga straciła siłę i została
zneutralizowana”.
4. Aśwatthaman odkłada broń twierdząc, że wszystkie rzeczy
są złudzeniem
Sandżaja kontynuował: „O królu, gdy energia pocisku
Narajany została dzięki pomocy Kryszny zneutralizowana, niebo
stało się ponownie czyste i błękitne. Ucichły przeraźliwe krzyki
ptaków i zwierząt i zaczął wiać lekki orzeźwiający wiatr. Słonie
bojowe i konie jak i wojownicy poczuli, że wraca do nich spokój i
skupienie, a Bhima rozsiewał wokół blask jak poranne słońce.
Armie Pandawów stały się ponownie gotowe do podjęcia walki.
Widząc tę przemianę twój syn Durjodhana zawołał do syna
Drony: ‘O Aśwatthaman, przywołaj ponownie swój pocisk,
abyśmy mogli zniszczyć Pandawów!’ Aśwatthaman rzekł: ‘O
królu, nie mogę ponownie przywołać pocisku Narajany, który
Kryszna zdołał zneutralizować. Wezwany po raz drugi obróciłby
się przeciw mnie’.
........................
Wjasa opowiada o tym, jak Śiwa za cenę otrzymania istotnej
części ofiary od bogów niszczy trzy niebiańskie miasta
demonów
Wjasa kontynuował: ‘O Ardżuna, posłuchaj dalej o innych
wielkich uczynkach Śiwy, które przyniosły mu sławę.
Dawno temu agresywni asurowie mieli w niebie trzy wspaniałe
wielkie miasta: żelazne, srebrne i złote. Złotym miastem władał
asura Kamalaksza, srebrnym Tarakaksza, a żelaznym Widjunmalin.
Dręczyli oni bogów, lecz Indra nie potrafił ich pokonać przy
pomocy swej broni. Udał się więc razem z bogami do Śiwy
szukając u niego ochrony. Rzekł: «O Najwyższy Bogu, asurowie
zamieszkujący trzy niebiańskie miasta otrzymali różne dary od
Brahmy i pełni pychy unieszczęśliwiają cały wszechświat. Nikt
poza Tobą nie zdoła ich zniszczyć. Zabij tych wrogów bogów i
niech od tego czasu każda żywa istota złożona do ognia w ofierze
należy do Ciebie». Śiwa rzekł: «O bogowie, niech tak się stanie».
Śiwa chcąc zrealizować swój cel uczynił ziemię z jej oceanami
i lasami swoim rydwanem, a góry Gandhamadana i Windhja jego
masztami. Górę Meru uczynił swym proporcem. Słońce i księżyc
uczynił kołami swego rydwanu, a węża Śeszę osią utrzymującą
koła. Góry Malajów uczynił jarzmem dla swych koni, węża
Takśakę sznurem łączącym jarzmo z masztem, a dwa węże
Elapatra i Puszapadanta wiązaniami na jarzmie. Cztery Wedy
uczynił swymi ogierami, Gajatri i Sawitri lejcami, świętą sylabę
OM batem, a Brahmę woźnicą. Z góry Mandary uczynił swój łuk
mając Wasuki za jego cięciwę. Z Wisznu uczynił trzon swej
strzały, z Agniego jej głowicę, z Waju jej lotki, z Jamy zdobiące ją
pióra, a z błyskawicy kamień do jej ostrzenia.
I ten wielki asceta czczony przez bogów i riszich wsiadłszy do
swego rydwanu stworzonego z wszystkich niebiańskich sił ustawił
się na nieboskłonie we wspaniałej i nie mającej sobie równej
formacji nazywanej jego imieniem i pozostawał tam nieruchomy
przez tysiąc lat. W momencie, gdy trzy niebiańskie miasta
demonów ukazały się wszystkie razem na firmamencie przebił je
swym przeraźliwym ostrzem o trzech węzłach. Danawowie nie
byli w stanie nawet spojrzeć na tę strzałę napędzaną przez ogień
końca eonu zbudowaną z Wisznu i Somy’.
Re: Ślady obcych w Biblii
: ndz lis 04, 2012 10:37 pm
autor: ADAX
Dla mnie osobiście to co miało miejsce i co zostało opisane w bilbli zostało opisane nieco chaotycznie (może specjalnie... ?) jednak można z tego coś wyciągnąć. Jestem przekonany, że odwiedziny "obcych" były nie z innej planety, a być może z innego wymiaru, choć jest także inna możliwość... Tak czy inaczej opisy z Biblii świadczą o tym, że było tam więcej "bogów" niż jeden, stworzyciel "człowieka". Być może wszystko co jest tam spisane, jest tak naprawdę historią wielkiej wojny o władzę, uznanie, kontrolę nad "projektem". Wszak mamy dwie strony konfliktu. Bóg reprezentujący stwórcę, dawcę życia naszego gatunku, oraz jego "świtę", której nadmiernie poświęcony czas nam, się tym drugim nie spodobał. Oczywiście człowiek jest pośrodku. Niektórzy traktuja biblię jako coś świętego, coś głupiego. I dziwi mnie fakt, że naukowcy nie zajmują się badaniem jednej z najstarszych ksiąg, opisującej w prawdzie nasz początek. Warto wspomnieć, ze ludzie lubią wręcz, żyć w nieświadomości tego co się wokół nich, a takie cenne księgi, choć spisane w przenośni, zrozumiane na ówczesny rozum zdarzenia, nie mogą zostać pominięte i tylko i wyłącznie wykorzystane w celach religijnych i mistycznych, co jest według mnie bardzo wielkim błędem i ignorancją.
Re: Ślady obcych w Biblii
: pn lis 05, 2012 10:08 am
autor: Przemekkk666
[quote name='ADAX' post='101285' date='05 listopad 2012 - 00:37']Jestem przekonany, że odwiedziny "obcych" były nie z innej planety, a być może z innego wymiaru, choć jest także inna możliwość...[/quote]
Skąd to przekonanie? W dalszej czesci zdania piszesz "być może z innego wymiaru" więc jednak nie jestes przekonany chyba?

Re: Ślady obcych w Biblii
: wt lis 06, 2012 9:09 pm
autor: Arek 1973
Sais, nie wyrobiłem się dzisiaj z czasem, do biblioteki zajrzę w sobotę
Re: Ślady obcych w Biblii
: wt lis 06, 2012 11:16 pm
autor: danut
Czakrawartin- piszesz "nie rozpoznali" to jest istotne, weźcie pod uwagę wizytę i gościnę Aniołów u Lota- drwili z nich, nawet tłum próbował ich atakować i tu oślepienie ogniem z nieba, w słup soli zamieniona żona- jakaś broń? Wskazanie, gdzie mają się schronić przed jej skutkami? Ważne jest również to, że nie uwierzono im, że są przybyszami "z nieba", czy dlatego, że ich wygląd zupełnie nie zgadzał się pewnie z wyobrażeniami, bo byli tak samo ludzcy jak my "jedli, pili" z nimi, proponowano im sex. Jest późna pora, nie odszukam teraz tego fragmentu, może ktoś inny wklei go tutaj- tam tez można odnaleźć wskazówki do tego tematu.
Re: Ślady obcych w Biblii
: śr lis 07, 2012 6:44 am
autor: CRH
[quote name='Arek 1973' post='101345' date='06 listopad 2012 - 23:09']Sais, nie wyrobiłem się dzisiaj z czasem, do biblioteki zajrzę w sobotę[/quote]
Spoko, jak mówi moja córka

Re: Ślady obcych w Biblii
: śr lis 07, 2012 4:01 pm
autor: danut
ADAX- "Odwiedziny miały miejsce nie z innej planety a z innego wymiaru"- To zależy jak wyobrażamy sobie umiejscowienia"innych wymiarów"- bo jeśli cały Wszechświat jest wirtualną projekcją, to wtedy inny wymiar naszej Ziemi może znajdować się w dalekich krańcach tej projekcji- wiemy, że odległość w falowym przepływie informacji nie ma znaczenia. Włączając holograficzną naturę wszechświatów nigdy w sposób mechaniczny nie uda nam się żadnego z nich odwiedzić. Może mieć miejsce nakładanie się "obrazów" lub emisja fal i ich rozszczepienie w rożnych miejscach. Zastanawiająca jest w tym wszystkim natura czasu- wcale nie biegnącego tak jak poznaliśmy to w naszej rzeczywistości. Jeśli chodzi o najstarsze przekazy i pojawiające się dziwne artefakty, towarzyszące sytuacjom zjawiska, czy istoty- czy nie mogło to być zetknięcie się ze sobą takich emisji zarówno obrazujących inną przestrzeń jak i inny czas? Zachodzi pytanie skąd zatem tyle dziwadeł- ale, czy nie wchodzi tu w grę interpretacja na poziomie ówczesnych ludziom wiadomości? Starożytne rytuały- towarzyszące im maski, całe głowy byków, rogi, skóry przybierane podczas ich i strojenie kapłanów prowadzących taki obrzęd- i gdzieś tam w odległym czasie ktoś potrafi odebrać taki obraz jako niesamowitą istotę, samoloty, skafandry odrzutowe inne nieznane w przeszłości cuda techniki- no i mamy latających ludzi, aniołów ze skrzydłami.Jest jeszcze sprawa( już gdzieś pisałam) wykrzywienia obrazu przez odbicia w krzywych zwierciadłach lub inne zakłócenia prawidłowego odbioru- wtedy nie jawi się wygląd postaci taki jaki powinien- a jest zniekształcany.
Re: Ślady obcych w Biblii
: czw lis 08, 2012 7:06 pm
autor: ADAX
Skąd to przekonanie? W dalszej czesci zdania piszesz "być może z innego wymiaru" więc jednak nie jestes przekonany chyba?
W sumie to trudno jednoznacznie odpowiedzieć, czy możliwe jest podróżowanie np. z konstelacji Oriona na nasza planetę, to kawał drogi i czasu, choć pewnie technologia prawdopodobnych obcych im na to pozwala. Podróże miedzy wymiarami były by łatwiejsze np. dla kogoś z wyższych wymiarów do niższych i z powrotem, niż z niższych do wyższych.
To zależy jak wyobrażamy sobie umiejscowienia"innych wymiarów"- bo jeśli cały Wszechświat jest wirtualną projekcją, to wtedy inny wymiar naszej Ziemi może znajdować się w dalekich krańcach tej projekcji
Nie chodziło mi danut o równoległe światy a o inne wymiary. Wymiary typu 1D, 2D, 3D 4D itd.
Zastanawiająca jest w tym wszystkim natura czasu- wcale nie biegnącego tak jak poznaliśmy to w naszej rzeczywistości.
Czas praktycznie nie istnieje, my tylko stworzyliśmy czas, by ułatwić a nie raz utrudnić życie. Czas to opis zjawiska.
Jeśli chodzi zaś o ówczesnych ludzi, to wyraźnie jest (w Biblii itp. pismach i przekazach) napisane, że dochodziło do kontaktów. Czyli, że te istoty porozumiewały się z ludzmi, czy też żyły wśród ludzi (no prawie). To daje nam obraz tego, że przez jakiś czas nie byliśmy jedynymi inteligentnymi istotami.
Ludzie muszą w końcu zrozumieć, że nie są pępkiem wszechświata. Że nie istnieje taki Bóg jaki sobie wyobrażają. Religie tworzy człowiek, dopisuje sobie coś co tak naprawdę jest czymś innym. Dawno temu, człowiek nie był tak uświadomiony jak dziś (prawie, istnieją ludzie oporni na wiedzę) więc łatwo można było nim manipulować. Wmawiać, że jest się istotą wyższa, Bogiem i ludzie musza być stanowczo posłuszni. Różnorodne próby, mające na celu wyłonić najposłuszniejszych i oddanych. W końcu prawo, które w prosty sposób nakazuje jak ma człowiek postępować (Bądź co bądź grubo po fakcie...). To nie jest miłość do swych "dzieci" a proste praktyki podporządkowania.