Teraz wykorzystując prawo rozszerzania się kosmosu w skali makro jak i mikro-możemy wysnuć stwierdzenie
że po zderzeniu następuje rozszerzenie i tak bez końca.
Skąd możemy wysnuć takie stwierdzenie? Przepraszam ale równie dobrze wykorzystując domniemane prawo możemy wysnuć twierdzenie o wyższości Świąt Bożego Narodzenia nad Świętami Wielkiej Nocy albo odwrotnie.
Kula powstaje a po środku twardy rdzeń...A gdyby dołożyć grawitacyjne pole? co się wydaży?Powstanie chmura pyłu cząsteczkowego o wymieszanej strukturze.
Z pola grawitacyjnego? Wokół kręcącej się monety, gdzie na wskutek niedoskonałości oka widać sferę i twardy (nietwardszy niż moneta) rdzeń (jaki rdzeń? chyba obszar w pobliżu osi obrotu). Dodajemy grawitację i pył się pojawia?
Ale co z tego kiedy to i tak chaotycznie rozsiane cząstki i nawet gdy zaczną się przeciągać według zasady przyciągania
to nic się nie zmienia.
Tu akurat zmienia się wszystko. W przyrodzie chaotycznie rozsiane cząstki pod wpływem przyciągania formują obiekty o dużej masie, co zmienia m.in. rozkład sił grawitacyjnych.
Tylko mamy coś jeszcze a mianowicie rdzeń wytworzonej kuli po co on tam jest pytam sam siebie.
Ten rzekomy rdzeń to złudzenie wynikające z niedoskonałości naszych zmysłów. Nie mamy tam żadnego rdzenia. [Sama stabilizacja materi to mnie nie zadowala .] Ale o co chodzi?
A gdyby tak przepuścić tę chmurę pyłu czy gazu przez rdzeń? Z jednej strony pociąga miłość a z drugiej nienawiść
i wszystko do jednego rdzenia tak bardzo wązkiego.
Aż boję się pomyśleć jaką energię potrafi wyzwolić takie zestawienie.
Na pewno ogromną.
No to pojechałeś po bandzie

Jakią chmurę? Niby tego domniemanego pyłu co byłby przyciągnięty do wirującej monety gdyby dodać do tego grawitację?itp. itd... Jasne, wygłupiłem się, bo pewnie komentowany post był alegoryczny, złożony z samych przenośni i porównań. Tylko ja się czepiam, bo pewnie nie rozumiem twórczości tak wysokich lotów.
Lepszy okropny koniec niż okropność bez końca.
Murphy