[quote name='Orson' post='80422' date='28 styczeń 2011 - 00:50']Drogi Grd, jakby nie było- dajmy spokój tamtej wymianie zdań. Upomnieliśmy się obydwaj o bardziej uprzejme zwracanie się do siebie, trzymajmy się tego. Uznaję tamto za nieporozumienie, takowe się zdarzają:).
Wybacz też, że wybiórczo odniosę się do Twojej wypowiedzi. Robię tak z racji braku czasu, a wolę nie pisać nic, niż pisać po łebkach.
Tak, odniosłem takie wrażenie, być może mylne.
Natomiast nie porównałem Boga do Latającego Cycka i uważam, że tutaj się mylisz. Śpieszę co miałem na myśli:
W odpowiedzi na pytanie Danuty, czy dowodem na istnienie siły wyższej nie jest fakt, że żyję napisałem:
Porównałem i nadal to robię mechanizm wiary. Taki sam zachodzi w przypadku wiary w postać Boga, taki sam zachodzi w przypadku wiary w postać Latającego Potwora. Oba kulty opierają się na świętych księgach i dogmatach. Nie ma też znaczenia, że katolicyzm ma 2 tysiące lat, a kult Potwora 30 lat. Wyznawcy obu kultów twierdzą, że ich wiara skupia się w księgach, które napisali natchnieni przez obiekt danego kultu- Boga, czy Potwora.
I tutaj chciałbym wrócić do tego, co napisałem na początku rozmowy, że temat polegający na dawaniu dowodów na istnienie Boga uważam za absurdalny, bo istnienie Boga jest kwestią wiary, nie wiedzy. Albo jesz, albo nie. Albo wydają Ci się prawdopodobne narodziny z dziewicy, bo tak jest napisane w danej książce, albo nie wydają Ci się prawdopodobne. Można krytykować zasadność wiary, ale nie można wymagać od niej dowodów, jako takich, bo i ich nie ma.
Z racji na to, że jak Wiesz i wiem Ja dowodzi tego kto twierdzi, nie ten kto zaprzecza i przy okazji braku obiektywnych dowodów NIKT nie wykaże że ma rację. Ani wyznawcy Boga, ani wyznawcy Potwora nie są w stanie wykazać, że na ich kopistów zstąpiły ich obiekty kultu i kazały im spisać święte księgi potwierdzające istnienie tych obiektów.
To właśnie miałem na myśli:).
To był trochę chwyt poniżej pasa, bo dobrze wiesz, że nie są to granice, a zakresy interesów, które na siebie niekiedy nachodzą. W istocie, pani Nieznalska wieszając genitalia na krzyżu realizowała swoje prawo podmiotowe. Kościół natomiast domagał się realizacji własnego, uznając realizację poprzedniego za prowokację. Nie tylko w zakresie dóbr osobistych, czy kwestii karnych interesy mogą na siebie nachodzić, ale także w realizacji innych, czysto majątkowych praw podmiotowych. Po to mamy sądy, aby racjonalizowały żądania i określały te zakresy. Nie jest do idealny system, ale myślę, że lepszego nie wynaleziono. Zupełnie jak z demokracją.
Russell zmierzył się z tym twierdzeniem o nawracalności osób na łożu śmierci i wyszedł z niego zwycięsko. Uważam, że są z pewnością przypadki osób, które w obliczu śmierci się nawracają, są też osoby, które się nie nawracają, są osoby, które są nawracane, mimo, że by nie chciały, bo nie są w stanie zaprotestować. 1, 2 i 3 przypadek moim zdaniem o niczym nie świadczy, poza samym sobą.
Skąd masz taką wiedzę? Uważasz, że ,,podobno", to podstawa bardziej do wiary i chęci wiary, czy wiedzy?
Byłem w Turcji i tam akurat rozmawiałem z pewnym mistykiem muzułmańskim, brałem udział w egzorcyzmach muzułmańskich, a także rozmawiałem z marynarzem, który uparcie twierdził (nawet po piątej butelce ich obrzydliwego piwa), że widział Krakena (nie nazwał go Krakenem, ale wielką ośmiornicą). To nie czas i miejsce na spowiedź z wszelakich podróży, ale byłem w różnych świętych miejscach dla różnych religii i kultów, i nic na mnie nie wpłynęło. Czemu? Bo nie dałem się ponieść ekstazie religijnej. W Twojej wypowiedzi jest bardzo dużo ,,podobno", ,,gdzieś tam" itp. Nie twierdzę, że jest to oznaka tego, że kłamiesz. Wydaje mi się, że może być tak, że zdarza Ci się coś usłyszeć, a potem podciągnąć to pod własne wyobrażenia. Że masz do czynienia z pewnymi faktami i jednocześnie zgodnie z własnymi oczekiwaniami zapełniasz pewne dane, informacje, czy treści związane oczekiwaniami i faktami. To dosyć często się zdarza i nazywa się ,,szpachlowaniem przekonań". Myślisz, że może tak trochę być?
Nie interesuje mnie to, czego kiedyś doświadczałem, a co jest tak nęcące w większości religiach- poddanie się ekstazie. Zapomnieniu, zaufaniu, przez chwilę bycie naiwnym, wiernym jakiejś abstrakcyjnej idei i licznie, że sama wierność jest dobra, pozytywna i korzystna. Dlatego nie widziałem duchów w nawiedzonych miejscach, ani nie pływały na mnie ,,zaklęcia" czarowników i szamanów, nie uległem także uniesieniu religijnemu w warunkach temu sprzyjających. Czemu tak się dzieje, zapraszam do rozmowy z Mateuszem Kowalewskim, który tym aspektem się interesuje.
Religiologia określa także inne cechy owej ekstazy czy uniesienia religijnego, czy korzyści płynących z wiary, ale moim zdaniem, z różnych powodów, wiara nie jest ani korzystna, ani pozytywna (choć oczywiście bywają nieliczne wyjątki), na dłuższą metę, czego przykłady można mnożyć z różnych płaszczyzn.
Mnie, jako osobę interesującą się przede wszystkimi przeżyciami osób wierzących, interesowałoby zadanie Ci paru pytań. Nie wiem, czy chcesz, żebym je zadał i czy tutaj, czy na PW.
Pozdrawiam i cieszę się, że doszliśmy do porozumienia;)[/quote]
No proszę z tym brakiem dowodu i ja i ty mamy takie samo zdanie.Proszę bardzo można pytać nie uważam mojej wiary religijnej jako jakiegoś intymnego sekretu którego będę strzegł jak oka w głowie.
Wiem o co Ci chodzi z tymi ,,niekorzystnymi skutkami na dłuższą metę" Nie,ja nie chodzę za często do kościoła jeśli o to pytasz dlaczego?Dlatego że uważam że kościół jest pomyłką w sensie instytucjonalnym, jak ktoś taki może reprezentować Boga kim żądzą takie małostkowe interesy jak opłata za mszę czy inne dojenie naiwnych ludzi.
Otóż ja temu mówię NIE! Bóg w moim mniemaniu jest we mnie,obcuje z Nim czytając Pismo Św,a nie słuchając kapłanów w Kościele którzy głoszą Nauki- Jak oni mogą mówić co jest dobre,a co jest złe skoro nie wiadomo jak zapatruje się na to Bóg?
Przykładowo: In vitro.Kościół Katolicki Ostro potępia,wszyscy księża z mównicy drą się w niebogłosy że to morderstwo ale kto im o tym powiedział? Sympozium biskupów gdzie zapadła decyzja polityczna? Obecny KK nie ma nic wspólnego z ideą prawdziwego chrześcijaństwa bo ta została przez KK wypaczona, Jezus Chrystus inaczej nauczał niż jest to teraz w KK,np: nie ma czegoś takiego jak Piekło-to jest wymysłem Kościoła Katolickiego.Niemniej do Kościoła czasem zaglądam ale tylko dlatego że to jest jakieś tam-mierne ale zawsze przedstawicielstwo Boga tu na ziemi.
Ale gotuje się we mnie jak widze cenniki i odmówienie człowiekowi np mszy,Dlatego za młodu byłem zbuntowany uważałem że to banda hipokrytów i dusigroszów- dalej tak uważam,ale odnalazłem sens wiary gdzie indziej, już nie patrze na to czy ksiądz może być np przestępcą , tylko wiem że jak jestem w Kościele to jestem z wizytą u Boga,a to jacy ludzie i co sobą reprezentują tam są to już mnie nie interesuje- Bóg nie ma na to wpływu(może ma ale nie chce ingerować).
Jednym z namacalnych dowodów(nielicznych) jest Obraz Matki Boskiej z Guadelope,co jak co ale badania dowodzą że nie ma ono pochodzenia ziemskiego(wielu specjalistów się tym zajmowało)
No i właśnie widzę że od początku się zgadzaliśmy więc faktycznie było to nieporozumienie- Wiara to wiara nie ma dowodów za i przeciw.
Ja nie wierzę dlatego że ktoś mi coś obiecuje jak np małpie banana za włożenie klocka do odpowiedniej foremki,ja po prostu jestem przeświadczony że Bóg jest,nie wiem dlaczego naprawdę mam bardzo otwarty umysł i nigdy nie skreślam żadnej teorii póki jej nie spr(co do Boga wiem a nie przypuszczam).
To mi osobiście bardzo pomaga,chrześcijaństwo w czystej postaci jest naprawdę bardzo dobre, nie krzywdze ludzi,nie oszukuje,nie jestem obłudny i ciągle nad sobą pracuję po prostu z przeświadczenia że jestem do tego zobligowany przez własną moralność i wiarę.
Jest też jeden aspekt,śmierć.Wolę umrzeć spokojny niż zastanawiać się co jest potem jednak Orsonie sceptyku możesz być pewien że spotkamy się w innym świecie -świecie energii mój dziadek nigdy nikogo nie okłamał swoją opowieść opowiadał mi w roku jakoś 1996-brzmiała ona tak jak klasyczne ( !) Nde,wszystko się zgadzałoco do cala z tym co można znależć w opowieściach ludzi z NDE- był nawet przypadek Panii której mózg w ogóle nie pracował a mimo to ta dalej była tym bytem Tworem energetycznym,był przypadek faceta co na Nde zwiedził szpital i opisał potem,opisywali ludzie co robili im hirurdzy itp.
Nie można założyć że NDe to 100% prawdy-nie ma dowodów ale jak ta teoria jest prawdziwa to czy to nie jest piękne?
Apropo nie spotykania duchów- ja też ich nie spotkałem:) Bo ich się nie da tak po prostu spotkać- one są czystą energią,muszą pochłaniać ją z otoczenia i dopiero wtedy mogą potwierdzić jakoś swoją obecność ale nie mówiąc np: ,,Cześć stary" na cały głos.
Naprawdę polecam Ci cała serię Axn Łowcy duchów-wiem że brzmii jak kicz ale jest tam wszystko zrobione profesjonalnie,zespół dysponuje najnowszym sprzętem,megaczułymi sonarami i miernikami infradzwięków- i naprawdę w niektórych miejscach na seansie EVP po zadanym Pytaniu przez prowadzącego pojawia się ,,odpowiedż" która jest rejestrowana na częstotliwości infradzwięku.
Co do teorii superstrun to jest ona jak sama nazwa brzmi teorią ale już w jakiś sposób zweryfikowaną przez np to że poddaje się kwantowej renormalizacji,jako pierwsza w ogóle teria,tak w skrócie to dopuszcza ona podróż w czasie przy użyciu olbrzymiej energii i że wszechświat ma nieskończenie wiele rozgałęzień- dlatego cofając się w czasie tworzyłbyś nowe rozgałęzienie i dzięki temu nie byłby możliwy paradoks dziadka(paradoks polega na tym że cofasz się w czasie,zabijasz dziadka i sam się nie narodzisz-na to wskazywałaby logika)
Dobrej Nocy wszyskim