Strona 3 z 3
Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą
: śr lis 16, 2011 8:42 pm
autor: kamkot
Kropka, nie wiem o jakim Bogu piszesz? Przez 15 lat modliłem się do niego, nie opuściłem chyba żadnej mszy niedzielnej, myślałem nawet, że jak będę miał dobre oceny to coś pomoże, w modlitwach zawierałem takie pakty, że wiadomo nic za darmo, więc też się starałem coś dać od siebie, od zawsze byłem najlepszy, myśląc, że to zostanie docenione. Problem alkoholizmu u mojego ojca nie został rozwiązany, ostatnie dwa lata to jego eskalacja, ale to już sprawy prywatne, więc nie będę się na te tematy rozpisywał. W każdym razie zauważyłem teraz pewną koneksję. Przez ostatnie dwa lata moje życie się posypało, przestałem wierzyć w tego u góry, a nasiliło się to co tu opisuję, więc możesz mieć rację, że jest to problem neurologiczny, być może nawet psychiczny

W każdym razie ostatnio w moim życiu działo się więcej niż przez całą jego resztę. Jednym z dziwniejszych okresów było kilka wakacyjnych miesięcy, w których pracowałem na cmentarzu, trafiłem tam zupełnie przypadkiem szukając pracy na budowie, ale to juz inna historia. Śniły mi się osoby, które odkopywałem, oczywiście nie wszystkie, ale jeden sen zapadł mi w pamięci. Otóż w jeden z deszczowych dni lipca odkopywałem grób pewnej osiemdziesięciolatki, zmarłej jakieś trzydzieści lat temu. Zapadło mi to w pamięci, gdyż było wtedy bardzo dużo problemów, ziemia dookoła się obrywała, padał deszcz, na dodatek denatka ułożona była w pozycji poziomej, zapewne wskutek podmycia trumny. Kości leżały praktycznie w nierozłożonej tkaninie, trzeba było całość wytargać, co nie było zbyt przyjemnym zajęciem ( a propo mojej wrażliwości

).
W każdym razie kilka razy powtórzył mi sie sen, w którym kopię sam dół, pada deszcz, a nade mną stoi starsza kobieta. pytając dlaczego ją odkopuję. Wyobrażnię mam bogatą, może dlatego widzę i śnię o rzeczach, które idealnie jak niektóre osoby zauważyły pasują do scenariuszy filmowych, muszę się zastanowić nad wykorzystaniem tego darmowego talentu.
Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą
: śr lis 16, 2011 9:43 pm
autor: twistah
Kamkot, nie chcę wyrokować, ale tego typu przeżycia i sny mogą być związane z zaburzeniami nerwicowymi bądź depresyjnymi. Człowiek wtedy niejednokrotnie dodaje do snów i raczej zwykłych zdarzeń metafizyczne przyczyny. Nie masz z tym problemów?
Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą
: czw lis 17, 2011 6:55 am
autor: kamkot
Do Grzesiek123: to znaczy o co dokładnie pytasz? czy sobie to wymyślam, dobudowując i ubarwiając to co piszę? Jeśli o to pytasz, to odpowiem, że raczej nie mam z tym problemów, a jeśli o coś innego to doprecyzuj, żebym mógł udzielić odpowiedzi. Jeśli chodzi o zdanie psychiczny, to napisałem je z lekką dozą ironii. Poza tym nie wiem czy przeczytałeś całość, ale w niektórych sytuacjach nie byłem sam, tylko z przyjaciółmi. Wiele niewyjaśnionych (zaznaczam) dla mnie rzeczy miało miejsce w związku z moją babcią, ona również spotkała się z bądz co bądz bynajmniej dziwnymi sytuacjami, ale tego nie mogę opisać, są to raczej prywatne sprawy dotyczące mojej rodziny. A pisząc tutaj, moim motywem przewodnim nie jest otrzymywanie komentarzy, tylko zapisanie mniej istotnych rzeczy, celem zapamiętania, bo wszystkiego spamiętać mógłbym nie dać rady, a to zawsze trwalszy sposób zapisu niż papier, który potrafi zrobić psikusa i zaginąć.
Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą
: czw lis 17, 2011 7:04 am
autor: kamkot
A i chciałem wrócić jeszcze do zdania, że moje życie się posypało. Ktoś z mojego otoczenia zasugerował mi zmianę na mocno skomplikowało, w sumie lepiej brzmi

Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą
: pn lis 28, 2011 11:35 am
autor: AlienDNA
Witaj co do tych swiecących kropek to może być efekt ktory wywoluje pewna bakteria już nie pamiętam jej dokładnej nazwy. To pierwsza sprawa druga.
Sam musze przyznać ze obserwacją towarzysza zalamania pogody naturalny kamuflaż.
Co do obserwacji "istoty" Twój przypadek jest identyczny ze sprawą badaną przez MUFON i znaną jako Incydent z Fayetteville. POdczas wedkowania nad rzeką jeden z uczestników spotkał "istotę" w lasku obok domu znajomi szukali go dwie godziny sam twierdził że nie było go chwile podczas badań - w stanie hipnozy twierdził że był porwany przez obce istoty które objawily mu że sa jego "opiekunami". Wykrywacz kłamst wykazał że facet nie był do końca pewien co widział.
Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą
: wt lis 29, 2011 5:28 pm
autor: kamkot
Z ta bakterią mnie zaciekawiłes. A tak wogóle ostatnio u mnie się troche polepszyło i natezenie paranormalne sie wyzerowało, wiec moze rzeczywiscie ma to poniekąd zwiazek z psychiką.
Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą
: śr lis 30, 2011 7:13 am
autor: AlienDNA
Nie zrozum mnie źle to nie musi mieć zwiąku z psychiką kule świetlne są powszechnie znanym zjawiskiem chodzi mi o wzięcie pod uwagę racjonalnych wyjaśnień. To prawdopodobnie chodzi o męty w ciele szklistym, które są wynikiem zagęszczeń i zmiany struktury ciała szklistego słyszałem o bakterii któa powoduje takie efekty. Przezroczyste obiekty ruszają się wraz z ruchami oczu i powoli opadają w dół. Z wiekiem wrażenie latających muszek, kul może się nasilać, występuje też częściej u krótkowidzów. Zjawisko to mieści się ramach fizjologii i nie podlega leczeniu.
Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą
: śr lis 30, 2011 12:19 pm
autor: AlienDNA
Tak jeszcze przy okazji znam kogoś kto miał podobne obserwacje nawet powiem identyczne.
Re: Nie będę się wysiłał nad nazwą
: pn kwie 02, 2012 9:00 am
autor: kamkot
Witam po dłuższej przerwie. Zaobserwowałem wczoraj ciekawe zjawisko podczas wieczornego joggingu, które przeniosło mnie od razu do opowieści babci z przed 30 lat. Na początek w kilku zdaniach o wydarzeniu z dnia wczorajszego. A więc około godziny 21 biegłem dobrze oświetloną drogą, a właściwie jej poboczem, domy oddalone od drogi na odległość kilkudziecięsiu metrów, przedzielone pasmem trawy oświetlonej przez lampy. w pewnym momencie z prawej strony drogi, na paśmie trawy, jakieś 30 metrów przede mną od strony zagajnika w kierunku drogi zaczął się przesuwać cień o trójkatnym kształcie, z jednej strony bardziej zaokrąglony. Widziałem go przez jakieś 4, może 5 sekund. Po tym czasie, przesuwając się ze średnią prędkością w kierunku drogi, jakieś 10 metrów od niej rozpłynął się (generalnie zniknął

. A teraz analogia do mojej babci. Opowiadała mi historię sprzed 30-stu lat, którą potwierdził mój wujek, który wtedy był z nią na ich polu, no może bardziej poletku. Byli tam z moim niezyjącym juz dziadkiem. Niedalek poletka było takie bagienko, ala rzeczka. W pewnej chwili wyszedł z niej mały cień. Dziadek mimo usilnego nakłaniania do powrotu, poszedł w tamtym kierunku. Zbliżając się do tego czegoś, nie spodziewał sie reakcji. Cień zaczął zachowywać się niespokojnie, tzn, przemieszczał się w róznych kierunkachi wracał z powroten na miejsce. Dziadek bedąc coraz bliżej zauważył 2 kolejne nieco wieksze cienie, zachowujące się w podobny sposób. Bliżej nie podszedł, wycofal się powoli, po czym wszyscy opuścili to miejsce udając sie do domu. Kiedys myślałem, że to byc może coś z rodzaju zjawisk związanych z pobliską wodą. A że w tej rzece trochę ludzi się utopiło, jakoś to wiazałem ze sobą. Może ktoś ma jakieś inne wytłumaczenie badz doswiadczenia w podobnej kwestii?