Przez chwilę milczałem, bo zastanawiałem się, na czym się znam, co potrafię i co chciałbym robić.
Otóż postanowiłem dotrzeć do Rosjan, którzy z wielkim szumem mieli wyruszyć do Doliny w sierpniu 2008 (jest o tym nawet artykulik na INFRA:
http://www.infra.org.pl/wiat-tajemnic/niez...doliny-mierci-) .
Chyba nic im z tego nie wyszło, bo nie dotarłem do żadnych informacji medialnych o rezultacie.
Ale - rozesłałem wici po kilku różnych "drutach" i zobaczymy, co mi z tego wyjdzie... Jak się czegoś dowiem (dlaczego nie wyszło; a jak wyszło - to z jakim efektem; a jeśli z efektem negatywnym - to z jakich przyczyn; a jeśli był jakiś efekt pozytywny - to jaki i dlaczego jest na ten temat cisza?), to nie omieszkam szanownych państwa poinformować
Myślę sobie, że kontakt (a może nawet współpraca z tymi ludźmi) mogą okazać się wartościowe, bo ostatecznie - oni tam są mniej lub bardziej u siebie i maja pojęcie o warunkach jakie rzeczywiście panują w interesujących nas okolicach.
Poza tym, o ile się nie mylę, lokalne władze też były zainteresowane "rozdmuchaniem" sprawy. Sprawdzam, czy można się z nimi jakoś porozumieć i czy można liczyć na jakąś pomoc z ich strony.
Z oczywistych względów tę akurat sprawę na poważnie ruszę dopiero, jak będzie widać, że to, o czym tu rozmawiamy jest na serio, a nie tylko "na jaja".
Kolega Daroises pokazał już zresztą, że naprawdę ma ochotę się wybrać. Ja też bym chciał, więc może spróbujemy oszacować koszty?
Jeśli sprzęt może cały czekać na miejscu jak mówi Daroises - to genialnie, bo odpada milion problemów z transportem, celnikami i innymi chętnymi do podzielenia się nim zanim dojedzie na miejsce

Rzecz jasna warto by ustalić jaki sprzęt ile go i za ile, no nie?
Transport, sprzęt, jedzonko, może jakiś jakucki przewodnik i myśliwy zamiast tachania jedzonka... itp. Wszystko to złoży się na jakąś liczbę PLN, EUR czy czego tam. Jak ta liczbę podzielimy przez ilość chętnych, to wyjdzie, ile przypada "na łeb". I wtedy nadejdzie chwila prawdy - okaże się, kto chce jechać, a kto tylko mówi, że chce.
Przy okazji - warto zastanowić się nad tym, czy sami będziemy swoimi sponsorami, czy może znajdziemy sobie sponsorów zewnętrznych? Co na to szanowna Organizacja? Może pomoże w szukaniu sponsorów?
W każdym razie dyskusja na temat dojazdu wskazuje na to, że część z nas być może widzi przedsięwzięcie jako studencki wypad pod namioty, z gitarą i w ogóle... Warto sobie te rzeczy wyjaśnić od razu, żeby potem nie było rozczarowań i niesmaku, że "chcieliśmy dobrze, a wyszło jak zwykle", czyli na gadaniu (a raczej pisaniu) się skończyło.
Dla jasności: podobnie jak dla Daroises'a dla mnie samolot też jest oczywistością i mogę go sobie zapłacić. I za karimatę oraz furmankę albo inną tratwę na miejscu - też. Pociągi i autobusy? Chyba nie bardzo... No, ale my ze szwagrem nie takie rzeczy po pijaku robili...
Wreszcie - mała dygresja co do terminu - skoro Rosjanie planowali wyprawę na sierpień - to chyba nie było to przypadkowe? Czesi też byli w lecie...
A zimowa wycieczka w klimat prawdziwie kontynentalny ma poważne wady. Przede wszystkim możliwości działania ludzi w takich warunkach są drastycznie ograniczone z uwagi na prawdziwy mróz, śnieg itd. Więc w ten sposób sami bardzo ograniczymy sobie możliwość szukania czegokolwiek. Poza tym, na pewno będą chcieli pojechać również ludzie nie mający doświadczenia w takich warunkach. I dla nich może się to skończyć w najlepszym razie odmrożeniami, a w najgorszym - wiecznym odpoczywaniem w wiecznej zmarzlinie

. No - chyba, że wszyscy jesteśmy wytrawnymi polarnikami i takiego Kamińskiego albo innego Messnera, to my na śniadanie z kaszką...
Pomysł z ciągnikiem gąsienicowym jest ciekawy, ale: jeździ bardzo powoli, żre strasznie dużo paliwa -> więc chyba trzeba by holować cysternę -> co znacząco pogarsza jego możliwości terenowe.
Pomysł z pontonami wydaje mi się lepszy. Czesi go już sprawdzili - działa. No i można przemieszczać się znacznie sprawniej, bez obawy, że maszyna nawali - w pontonie są zawsze wiosła, albo można płynąć z prądem (jeśli to w dobrą stronę

).
Z tych powodów proponuje ponownie rozważyć miesiące letnie bieżącego roku.
BTW - nazwa "PREINSTAL" fajna, a pomysł z wycieczką gdzieś w Polskę - b. sensowny
Uff... ale się rozpisałem.