<blockquote class="ipsBlockquote">Arek - Fajnie się mówi

, w momencie gdy człowiek jest sparaliżowany i ciało odmawia posłuszenstwa i jest gdzieś prowadzony do nieznanego obiektu to trudno o zachowanie zimnej krwi, dlatego też ten stan zahipnotyzowania bo nikt by dobrowolnie z jakimiś kreaturami nie poszedł w nieznane miejsce.Może być że to dla naszego dobra, w jakimś głębszym sensie dla celów badań nad ludzkim DNS w ciągu tysiącleci, albo dla potrzeby badań takich nowych chorób jak choroba Creuzfeldta-Jakoba (u ludzi), znana bardziej jako choroba wściekłych krów.Może właśnie po to tu są by badać co my tutaj za syf na Ziemi robimy, w końcu ponoszą pośrednią odpowiedzialność ponieważ nas stworzyli.</blockquote> heh, czasem jest, a czasem nie

Janek się tam nie przejmował, jechał z koniem i tyle. Tak zauważyłem, że dużo bliskich spotkań, które dzieją się w dzień, gdy świadek jest w bezpiecznej odległości między kosmitami nie ma żadnych oddziaływań. Fakt, czasem się zdarzają, ale są też takie gdzie nic nie robią ze świadkiem mimo, że gadają telepatycznie. Czasem zaproszą, chodź na statek, pokażemy ci fajne rzeczy, albo pogadamy.
No a co innego w nocy, to można z rozumu wyskoczyć. Następuje podczas BV czasami uśmierzenie strachu, aby nie panikował świadek zbyt mocno. Czasem kasują pamięć, może też żeby ktoś nie miał problemów psychicznych związanych z tym wydarzeniem i aby o tym nie myślał. Oni zrobili co swoje, bo taki mieli obowiązek, a ten żeby się zajął swoim życiem, a nie myślał o nocnych przeżyciach.
W nocy bym raczej z nimi nie poszedł bo bym zemdlał, ale w dzień może bym się skusił, bo to taka rzecz, której nie da się opowiedzieć tak naprawdę, nie da się tego kupić. Ciężko powiedzieć
Bardziej wychodzi na to, że badaniom podlegają różne części ciała. Wydaje mi się bardzie, że przeprowadzają badania zmian na podłożu genetycznym oraz psychiki. Pobieranie substancji z ciała, mózg i Płciowe badania wraz z tworzeniem hybryd jest jednym z założeń Szarych jak i innych poszczególnych mniej znanych specyficznych grup.Ich przebywanie na tej planecie nie miało by żadnego sensu, gdyby nie ludzie, zwierzęta czy rośliny.
Nadzór i badania.
Chyba, że niektórzy z rzadkich przypadków "zwiedzają sobie" tą płaszczyznę i zbierają sobie nasiona, żeby zasadzić sobie u siebie
<blockquote class="ipsBlockquote">Ja wprawdzie czytam gdybania ale odbieram to nie jako fakt a tylko swoje przemyślenie, oczywiście niekiedy to denerwuje jak człowiek na siłę chce wmówić czytelnikowi swoją "rację", niekiedy myślę że to też celowa dezinformacja. Widzę jak
autor który już ma z góry ustawiony kierunek książki nie pokazuje całości fenomenu ufo ale tylko wybiera takie przypadki które pasują w jego teorię. Widzę jak przypadki które obalają jego tezę nie są brane w ogóle pod uwagę, przemilczane a następne które pasują z naiwnościę są przedstawiane jako "następny dowód ".A tak naprawdę to wiele nie wiemy więcej jak 40 lat temu, My dzisiaj rozróżniamy szaraków od innych cienkich długich, świetlistych, półrobotów. Dokładnie tak samo 100lat temu badacze rozróżniali gnomy , koboldy, satyry, wróżki, i inne , robiono porównania, opisy wyglądu, opisy warunków kiedy można je zobaczyć, co zrobić by mieć kontakt. A nawet między wróżkami rozróżniano, były takie o twarzy starej kobiety, o ciemnej twarzy , były też o zwykłym wyglądzie które nawet miały dzieci z ludżmi, były takie które pomagały i były złośliwe....hehhh można by pisać bez końca

</blockquote>
Jest dokładnie tak jak Pan napisał, to zdanie wytłuszczone powinno być przytaczane każdemu kto coś czyta. Nie lubie czegoś takiego, ktoś wymyśli teorię, a tu wszystko jest z nią sprzeczne, bo zawsze na coś się znajdzie haka.
Wydaje mi się czym więcej się dowiadujemy, tym mniej wiemy. Te przypadki zdarzały się przeróżne, że coś wykluczało coś innego.
Jak kiedyś wspominiałem, że ludzie do XVIII wieku brali wszelkie mutacje i schorzenia za potwory czy coś za pomioty diabła. Pewnie teraz też się tacy z "buszu" znajdą gdzie tak myślą. <blockquote class="ipsBlockquote">Ronin - Panowie (Pan x i Arek), czy dopuszczacie taką możliwość, że za częścią zaginięć ludzi (których to zaginięć w skali świata rocznie są setki tysięcy - jak nie miliony), może stać zjawisko potocznie tu nazywane ufo ? Chodzi mi tu głównie o zaginięcia typu "jak kamień w wodę" tzn. takie, gdzie nie udaje się danego człowieka odszukać, znaleźć ciała, dowiedzieć czegokolwiek o jego losach itd...<div> </div></blockquote>
Ronin, to co napisałeś to dobre pytanie. Już się kiedyś nad tym zastanawiałem i szukałem takich informacji. Ktoś sypnął plotę, wiem na pewno, że był to jakiś film dokumentalny - że w samej Ameryce co roku jest zaginionych milion ludzi - (to nie moje słowa, wydaje mi się, że to zbyt duża liczba).
Na pewno wiele takich osób to dzieciaki które buntują się przeciwko rodzicom, nieszczęśliwych wypadków osób ze schorzeniami typu Alzheimer czy uprowadzonych przez kryminalistów, wziętych do niewoli i innych nieprzystosowanych do życia dewiacyjnych szumowin.
Ale wydaje mi się to realne, że znajdzie się ten procent, który ma wspólny punkt ze zjawiskiem UFO i może być to realne.
Tu może zaistnieć jeszcze jedna rzecz. Jak to wspominałem w moich pierwszych postach "portale". Te przez które masowo pojawiają się egzotyczne zwierzęta w nieodpowiednich dla nich miejscach, nie uciekając z zoo czy cyrku. Są też ludzie, gdzie są świadkami, że gdzieś ich na jakiś czas wcięło.Gdzieś to czytałem, może nawet na tym forum? Albo od jednego z was? Dziewczynka bawiła się w sadzie, ale po chwili znikneła. Szukali ją rodzice kilka godzin bo miała chyba iść na obiad a pojawiła się w godzinach popołudniowych pod tymi drzewami, mówiąc że była w bajkowej krainie czy coś. Nie pamiętam już dokładnie, w każdym razie było coś tego typu.
W Polsce jest taka grupa poszukująca zaginionych osób.<blockquote class="ipsBlockquote">Co roku w Polsce ginie ok. 15 tys. osób, 20 proc. z nich to nastolatki. Główną przyczyną ich zaginięć są ucieczki z domu, które nasilają się w wakacje.</blockquote>
Dla mnie najdziwniejsze są zaginięcia zwykłych ludzi tak wiek 30 - 60 lat. Idzie do pracy, i nie wraca bo go gdzieś wsiąkneło, nie wiadomo gdzie.