Tajemnica Przełęczy Diatłowa
Re: Tajemnica Przełęczy Diatłowa
Zmutowany kosmita i jakaś kula energii. Nie jest to jakiś wybitny film, jednak w jakiś stopniu przybliża tę tragedię. Jak było na prawdę - RACZEJ się nie dowiemy..
Re: Tajemnica Przełęczy Diatłowa
Jeżeli to było do mnie, to ja sugeruję że byli w środku bo rozcięto namiot od środka, a to co było przyczyną stało się tak szybko że nie myśleli nawet o tym żeby się ubrać
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Re: Tajemnica Przełęczy Diatłowa
Polecam poczytać komentarze na temat tego filmu w necie. Wielu ekspertów "filmowych" się wypowiedziało i można się trochę pośmiać. To coś mogło znaleźć się w namiocie i dlatego rozcięli go. Mogli też zobaczyć coś poruszającego się i w panice ktoś rozciął namiot by uciec. W każdym razie film taki sobie 

Re: Tajemnica Przełęczy Diatłowa
Dkładnie tak
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Re: Tajemnica Przełęczy Diatłowa
Jako że jestem nowy na forum, a swego czasu dość mocno interesowałem się tą sprawą, wznowię temat dorzucając swoje trzy grosze. Na początek powiem, co mnie zdziwiło już na starcie zapoznawania się z tym tematem. Otóż wyprawa miała być częścią przygotowań do podróży do Arktyki, którą planował Diatłow. Zapewne do wyprawy pod Otorten cała ekipa przygotowywała się dość długo, bowiem wypad ten miał III kat. trudności (najwyższą). Dlatego zdziwiłem się bardzo, że tak łatwo zrezygnował z niej Jurij Judin, jedyny ocalały (dla przypomnienia Judin miał zachorować i nie podjąć dalszej wyprawy, kiedy grupa wyruszyła na szlak z Wiżaju, gdzie zawrócił Judin). Potem jednak stwierdziłem, że Judin nie mógł kontynuować wyprawy z powodu kontuzji, a grupa nie mogła czekać. Zostawmy jednak to, a zajmijmy się próbą wytłumaczenia panicznej ucieczki.
Osobiście przyjmuję trzy teorie i pierwszą z nich (najlogicznejszą i najbardziej realną dla racjonalisty) jest po prostu zejście lawiny (tak, miejsce teoretycznie nie zagrożone lawiną, ale nie jest to niemożliwe). Nagła ucieczka z namiotu, nie chcieli wychodzić wyjściem (długo zeszło by przy rozsznurowaniu namiotu), więc rozcięli go, w pośpiechu nie zabrali niczego. Kiedy lawina opadła na zbocze, studenci chcieli wrócić do namiotu jednak nie mogli go odnaleźć (namiot został przysypany i nie było go widać z ich pozycji). Rozpalili więc ognisko, żeby się ogrzać (z zimna przystawiali dłonie blisko ognia, stąd poparzenia) i wspięli się na drzewa, aby spróbować odszukać namiot, ktoś mógł spaść (obrażenia czaszki). Kriwoniszczenko i Doroszenko zmarli z wyziębienia, Diatłow, Kołmogorowa i Słobodin być może odnaleźli namiot z drzew i próbowali się do niego dostać (lub nie odnaleźli i szli na ślepo), zmarli z wyziębienia po drodze. Pozostali (wsród nich był przewodnik - Zołotariow) stwierdzili, że nie ma szans odnaleźć namiotu i trzeba szukać schronienia głębiej w lesie. Zabrali więc ubrania z ciał zmarłych przy ognisku i ruszyli, w ciemnościach wpadli do jaru, wskutek czego zamarzli lub zmarli wskutek odniesionych ran. Obrażenia (np. twarz i język Dubininy) mogły poczynić dzikie zwierzęta. Całości dodano nutę tajemniczości, po odnalezieniu ciał (a było to troszkę po wydarzeniu). Wiadomo ten kraj lubi sensacje (przykłady UFO). Ot, cała tajemnica.
Drugą teorią, którą biorę pod uwagę są testy rakiet R-7. W niektórych źródłach wspomniane jest, że przez obszar gdzie rozbili obóz studenci, przebiegała powietrzna droga pomiędzy kosmodromem Bajkonur a Chyornaya Guba, na archipelagu Nowej Ziemi (poligon nuklearny). Sowieci jak wiadomo niedługo potem wysłali w kosmos Jurija Gagarina. Mogły w tym czasie odbywać się testy rakiety, a niespodziewanie w okolicach obozowiska rakieta mogła zgubić jakąś część, którą członkowie wyprawy zidentyfikowali jako niebezpieczeństwo i w popłochu uciekli z namiotu. Światła na niebie były ponoć widziane wtedy przez innych ludzi w niedalekiej odległości. Dalej podobnie jak w powyższej teorii z lawiną. Oczywiście później nie było wskazań, żeby przeprowadzano jakieś testy, ale po co rząd miał to odtajniać?
Ostatnią moją teorią są infradzwięki. Usłyszeli coś niesłyszalnego dla ucha człowieka, generowane przez wiatr pomiędzy szczelinami. Infradzwięki mają ponoć to do siebie, że nie słyszy się ich, ale wywołują panikę. "Wiele opracowań wskazuje, że przy narażeniu na wysokie poziomy infradźwięków mogą wystąpić: poczucie ucisku w uszach, dyskomfortu, nadmiernego zmęczenia, senności oraz zaburzenia sprawności psychomotorycznej i funkcji fizjologicznych, a nawet apatii i depresji. Badania prowadzone na zwierzętach wykazały, że infradźwięki o bardzo dużym natężeniu mogą doprowadzić do poważnego uszkodzenia struktur ucha." Za Wikipedia. Dalsze wydarzenia jak wcześniej.
Ciekawą teorię przedstawił tutaj na forum @gral. Z tym że strażnicy z jakiegoś gułagu (mógł być gdzieś w pobliżu, choć nie potwierdzono), mogli ich wziąć za zbiegów z obozu (być może ktoś uciekł) i po prostu się przestraszyli.
Niedawno natknąłem się gdzieś z kolei na informację (nie pamiętam gdzie), że członkowie wyprawy Diatłowa, opuścili namiot nie w popłochu i biegiem, ale maszerując powoli i spokojnie. Trochę to dziwne, ale wspominam, bo czego to ludzie nie wymyślą. Odniosę się jeszcze do filmu fabularnego, oglądałem go jakiś czas temu i tak jak ktoś wspomniał, że mimo iż nie jest najlepszy, to w pewien sposób przybliża tragedię. Pomijając oczywiście wątek podróży w czasie i mutantów
Prawdy się pewnie nie dowiemy (chyba że ktoś wpadnie na to jak podróżować w czasie
) i możemy tylko spekulować, ale znając życie wyjaśnienie jest BANALNE.
Osobiście przyjmuję trzy teorie i pierwszą z nich (najlogicznejszą i najbardziej realną dla racjonalisty) jest po prostu zejście lawiny (tak, miejsce teoretycznie nie zagrożone lawiną, ale nie jest to niemożliwe). Nagła ucieczka z namiotu, nie chcieli wychodzić wyjściem (długo zeszło by przy rozsznurowaniu namiotu), więc rozcięli go, w pośpiechu nie zabrali niczego. Kiedy lawina opadła na zbocze, studenci chcieli wrócić do namiotu jednak nie mogli go odnaleźć (namiot został przysypany i nie było go widać z ich pozycji). Rozpalili więc ognisko, żeby się ogrzać (z zimna przystawiali dłonie blisko ognia, stąd poparzenia) i wspięli się na drzewa, aby spróbować odszukać namiot, ktoś mógł spaść (obrażenia czaszki). Kriwoniszczenko i Doroszenko zmarli z wyziębienia, Diatłow, Kołmogorowa i Słobodin być może odnaleźli namiot z drzew i próbowali się do niego dostać (lub nie odnaleźli i szli na ślepo), zmarli z wyziębienia po drodze. Pozostali (wsród nich był przewodnik - Zołotariow) stwierdzili, że nie ma szans odnaleźć namiotu i trzeba szukać schronienia głębiej w lesie. Zabrali więc ubrania z ciał zmarłych przy ognisku i ruszyli, w ciemnościach wpadli do jaru, wskutek czego zamarzli lub zmarli wskutek odniesionych ran. Obrażenia (np. twarz i język Dubininy) mogły poczynić dzikie zwierzęta. Całości dodano nutę tajemniczości, po odnalezieniu ciał (a było to troszkę po wydarzeniu). Wiadomo ten kraj lubi sensacje (przykłady UFO). Ot, cała tajemnica.
Drugą teorią, którą biorę pod uwagę są testy rakiet R-7. W niektórych źródłach wspomniane jest, że przez obszar gdzie rozbili obóz studenci, przebiegała powietrzna droga pomiędzy kosmodromem Bajkonur a Chyornaya Guba, na archipelagu Nowej Ziemi (poligon nuklearny). Sowieci jak wiadomo niedługo potem wysłali w kosmos Jurija Gagarina. Mogły w tym czasie odbywać się testy rakiety, a niespodziewanie w okolicach obozowiska rakieta mogła zgubić jakąś część, którą członkowie wyprawy zidentyfikowali jako niebezpieczeństwo i w popłochu uciekli z namiotu. Światła na niebie były ponoć widziane wtedy przez innych ludzi w niedalekiej odległości. Dalej podobnie jak w powyższej teorii z lawiną. Oczywiście później nie było wskazań, żeby przeprowadzano jakieś testy, ale po co rząd miał to odtajniać?
Ostatnią moją teorią są infradzwięki. Usłyszeli coś niesłyszalnego dla ucha człowieka, generowane przez wiatr pomiędzy szczelinami. Infradzwięki mają ponoć to do siebie, że nie słyszy się ich, ale wywołują panikę. "Wiele opracowań wskazuje, że przy narażeniu na wysokie poziomy infradźwięków mogą wystąpić: poczucie ucisku w uszach, dyskomfortu, nadmiernego zmęczenia, senności oraz zaburzenia sprawności psychomotorycznej i funkcji fizjologicznych, a nawet apatii i depresji. Badania prowadzone na zwierzętach wykazały, że infradźwięki o bardzo dużym natężeniu mogą doprowadzić do poważnego uszkodzenia struktur ucha." Za Wikipedia. Dalsze wydarzenia jak wcześniej.
Ciekawą teorię przedstawił tutaj na forum @gral. Z tym że strażnicy z jakiegoś gułagu (mógł być gdzieś w pobliżu, choć nie potwierdzono), mogli ich wziąć za zbiegów z obozu (być może ktoś uciekł) i po prostu się przestraszyli.
Niedawno natknąłem się gdzieś z kolei na informację (nie pamiętam gdzie), że członkowie wyprawy Diatłowa, opuścili namiot nie w popłochu i biegiem, ale maszerując powoli i spokojnie. Trochę to dziwne, ale wspominam, bo czego to ludzie nie wymyślą. Odniosę się jeszcze do filmu fabularnego, oglądałem go jakiś czas temu i tak jak ktoś wspomniał, że mimo iż nie jest najlepszy, to w pewien sposób przybliża tragedię. Pomijając oczywiście wątek podróży w czasie i mutantów


Ostatnio zmieniony sob wrz 13, 2014 3:57 pm przez Bercik, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Tajemnica Przełęczy Diatłowa
Hmmm, szczerze powiedziawszy to wytłumaczenie pierwsze jest dobre.. Infradżwięki potrafią wzbudzić lęki, zakłopotania, dyskomfort a nawet poczucie zakłóceń jażni ale tutaj byłbym trochę ostrożny, w takim stanie człowiek jest w stanie czynić różne dziwne rzeczy ale żeby wyjść nago na mróz to jednak dla mnie trochę za wiele.Myślę że zbyt wiele ludzi i za wielki efekt żeby za tym stały infradżwięki, ale to tylko moje skromne zdanie."Łowcy Mitów" robili eksperyment w swoim programie z tymi dżwiękami. Trzy identyczne domki stały do dyspozycji, jeden z nich nagłuszyli infradżwiękami, wpuszczano ludzi do wszystkich po kolei a na koniec mówiono im że w jednym zostało popełnione straszne przestępstwo (mord), ludzie mieli opisać swoje doświadczenie, muszę dopisać że każdy ktróry wchodził do każdego domu miał usiąść na przygotowanym krześle na parę minut.......doświadczenie nie było wymowne tak jak się spodziewano. Ukryte głośniki emitowały infradżwięki że aż włosy na rękam
ch mogły "stawać dęba" jednak ci ludzie na koniec w swoim typowaniu przeważnie wybierali inny dom.... Hmmm, nie wiem czy coś poszło nie tak w eksperymencie czy może coś innego miało wpływ.Opowiem coś co mi się przydarzyło parę lat temu. Byłem nad morzem w Polsce i gdzieś tam w Koszalinskim szukałem kurchanów w lesie gdzie byłem po raz pierwszy, padał deszcz, wciągnąłem ortalionowe ubranko i dalej chodziłem lasem. Kapuca na głowie szeleściła z każdym krokiem, pamiętam to do dzisiaj, z każdym pokonanym metrem słyszałem tylko szu , szu, , nie wiem ile uszedłem ale naraz straciłem orientację, poczucie czasu i kierunku, widocznie za długo szedłem a mój mózg rejestrował tylko szu, szu,. Byłem bezradny, nie wiedziałem dalej jak dużo przeszedłem ani w jakim kierunku, dopiero gdy się wróciłem do miejsca skrzyżowania dróg to odzyskałem pamięć gdzie ja w ogóle jeste

"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Re: Tajemnica Przełęczy Diatłowa
No widzisz Arku, czyli sam na sobie doświadczyłeś infradźwięków. Chciałbym zauważyć, że oni nie wyszli nadzy, bo jednak w jakieś tam swetry byli ubrani, ale masz rację, infradźwięki nie mogły podziałać na całą grupę tak samo.
Zapewne pierwsza teoria, którą przedstawiłem jest najbardziej wiarygodna.
Niedawno trafiłem na informację o ostatnim zdjęciu wykonanym przez członków wyprawy. Z tym że, najprawdopodobniej jest to mistyfikacja, nigdzie nie potwierdzono gdzie, kiedy, skąd to zdjęcie się wzięło.
[ external image ] Tutaj link do filmu dokumentalnego, w którym autorzy próbują powiązać legendę z tragedią na przełęczy: LINK
Zawiera drastyczne zdjęcia i inscenizowane sceny.
Zapewne pierwsza teoria, którą przedstawiłem jest najbardziej wiarygodna.
Niedawno trafiłem na informację o ostatnim zdjęciu wykonanym przez członków wyprawy. Z tym że, najprawdopodobniej jest to mistyfikacja, nigdzie nie potwierdzono gdzie, kiedy, skąd to zdjęcie się wzięło.
[ external image ] Tutaj link do filmu dokumentalnego, w którym autorzy próbują powiązać legendę z tragedią na przełęczy: LINK
Zawiera drastyczne zdjęcia i inscenizowane sceny.
Re: Tajemnica Przełęczy Diatłowa
Tak, żle napisałem, oczywiście że nie spali nago, do spania mieli osobne ubranie, nawet jakiś rodzaj miękich butów albo raczej chodziło o kapcie. Pamiętam że grupa śledcza póżniej wszystko sprawdzała, mieli nawet listę (prwdopodobnie od Judina) według której sprawdzano pozycję po pozycji, nawet alkohol i pieniądze nie zginęły.Ja widziałem inne ostatnie zdjęcie, ale nawet po powiększeniu nie szło nic z tego wywnioskować, ktoś tam chciał widzieć padający cień, ale nawet jakby to był cień to dalej nie wiadomo nawet czy nie był to cień kolegi
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Re: Tajemnica Przełęczy Diatłowa
Jeżeli miałbym głosować na jakąś konkretną teorię to obstawiam pierwszą z teorii Bercika.
-
- Infrańczyk
- Posty: 195
- Rejestracja: wt kwie 17, 2012 11:51 am
- Kontakt:
Re: Tajemnica Przełęczy Diatłowa
Rozcięty namiot od środka = ewakuacja. Dlaczego ewakuowali się z ciepłego namiatu????? Ewakuowanie się na zewnątrz przed zagrożeniem z zewnątrz nie ma sensu wg mnie. Chyba, że poczuli/zobaczyli zagrożenie nadlatujące na nich z góry to wtedy ucieczka z miejsca upadku/lądowania wydaje się sensowna. W mróz, bez ubrania nie masz szans, nie przeżyjesz nocy! Sprawa jest arcy ciekawa bo, ktoś niby zachował zimną krew, nie zaplątali się w ten namiot tylko rozcieli i wyszli....ale potem Zachowanie jest dziwne. Tylko razem mieli jakąś szansę na przeżycie gdyby skryli się w jakiejś jamie norze, czy coś sobie wykopali w śniegu. Inna opcja w pojedynkę, bez ekwipunku nie dawała cienia szansy na przeżycie! Większość ludzi, świadomych końca zostawia wiadomość. Gdyby przed czymś uciekali to chyba nie rozpalali by ogniska bo w nocy ogień namierza się bardzo łatwo......? Ognia owszem boją się dzikie zwierzęta ale kiedy już zgaśnie to raczej zjadają potem "biesiadnika"........ Także moje zdanie na temat tego wydarzenia jest takie, że o ile ewakuacja z namitu wygląda profesjonalnie to późniejsze zachowanie jest irracjonalne. Ktoś napewno wiedział, że nie przeżyje i wg mnie, ktoś taki zostawiłby wiadomość. Dlatego najbardziej prawdopodobną opcją jest to, że śledczy nie mówią wszystkiego a w takim przypadku zbudowanie sensownej rekonstrukcji wydarzeń jest niemozliwe.
Ostatnio zmieniony wt wrz 16, 2014 2:58 pm przez Ciekawski Jasiu, łącznie zmieniany 1 raz.