Czujecie ten aromat? Pięknie się parzy, zanim ten skomplikowany proces zakończy się, rozpocznę czwartą już część swojej opowieści łączonej.
Pamiętajmy, była noc, grubo po 24, było pogodnie, choć dosyć chłodno jak na te porę roku. Wszystkie samochody odjechały z pola Filipczaka, a w ich wnętrzu byli niefortunni łowcy UFO. Przejazd zajął nam kilka minut, po chwili byliśmy już w budynku – bazie naszego gospodarza, pana Szpuleckiego. Krokowscy rozpoczęli swoja relację, ich wersja zdarzeń była łatwa do przewidzenia, uznałem, że należy wrócić do miejsca zdarzenia i sprawdzić je. Wyczucie? Wątpliwości, co do prawdomówności Krokowskich? Chyba tak, ufam tylko sobie, i nie pomyliłem się, praktycznie „piszczałka” (popularna nazwa wykrywacza metali w kręgach poszukiwaczy) odzywała się wszędzie, gdzie został przyłożony detektor. Należało porozumieć się z Doktorem Szymańskim i powrócić w to miejsce wcześnie rano. Tak tez się stało. Po porannej kawie uzbrojeni w magnesy i sprzęt Doktora ruszyliśmy ponownie do miejsca nocnych zdarzeń. Po ustaleniu rozmiarów tereny, gdzie detektor wskazywał wyraźny odczyt, rozpoczęliśmy zbiórkę materiału wprost z gleby. Próbki umieściliśmy w specjalnych woreczkach, które oznakowałem osobiście (idealne do tego celu są zwyczajne woreczki wykorzystywane do pakowania drugich śniadań i maleńka ogrodnicza łopatka). W zasadzie zadanie zostało wykonane, a za kilka chwil rozpocznie się konferencja prasowa. Nic tam po mnie, czas zawieść materiał do badań. Jednak uznałem, że należy na wszelki wypadek wziąć więcej materiału, tym razem wraz glebą. Zanim wyjechałem z Wylatowa, tak się stało. Cała reszta została opisana w raporcie, manie do niego link w jednym z poprzednich postów. Arek w którymś z tekstów pytał o to, kto dokonał tych badań, trochę mnie to rozbawiło, Arku, w Bydgoszczy tylko jedna instytucja ma na swoim wyposażeniu mikroskop elektronowy, naprawdę nie jest problemem to ustalić, chociaż zlecenie i wystawił zupełnie ktoś inny, ale to ze zrozumiałych względów zachowam dla siebie, podobnie jak osoba, która dokonała analizy spektralnej.
I to właściwie tyle.
Festiwal ufologiczny w Wylatowie wreszcie się zakończył, ufologowie i goście, wreszcie wynoszą się z Wylatowa, Zagórski „odtrąbił odwrót”, nareszcie. Na wszelki wypadek odczekaliśmy jeszcze trzy dni, aby mieć pewność, że nikt nam nie będzie przeszkadzał. Jeszcze telefon do przyjaciela i wreszcie…
Miałem już gotowe analizy materiału poddanego badaniu, korespondencja z Williamsem zaszokowała nawet mnie, jego przypuszczenia były dla mnie szokujące, trzeba to sprawdzić dokładnie. Nikt wtedy prócz Szymańskiego nie wiedział, co planowałem.
W kilka osób wróciliśmy w miejsce biwakowania Krokowskich i ponownie przeczesaliśmy teren, wykrywacze rozpoczęły swój piekielny pisk, w większości mieliśmy słuchawki na uszach i mówią oględnie mięliśmy w nosie to, co działo się wokół nas. Każdy z nas miał swój prywatny aparat fotograficzny, który dobrze znał i potrafił się nim posługiwać w każdej sytuacji, ta umiejętność już za chwile miała się przydać.
Szliśmy tyralierą, raptem kolega z lewej machnął mi ręką i wskazał jakiś punkt na niebie, spojrzałem we wskazanym kierunku, coś się do nas zbliżało od strony Bydgoszczy. Charakterystyczny, znany mi skądinąd hałas silnika i łopat wskazywał, ze w naszym kierunku leci albo Mi-2, albo „Sokół”, pytanie, w jakich barwach? Po kolejnej chwili wszystko było jasne, zbagatelizowałem sytuację, był to mój błąd, dałem znak kolegom i wróciliśmy do naszej pracy, jednak o dziwo, „trzepaczka” nie poleciała dalej, a zwyczajnie zawróciła za naszymi plecami i ponownie przeleciała nam tuż nad głowami. Wtedy pierwszy raz straciłem cierpliwość, dokładnie przyjrzałem się maszynie i starym wojskowym gestem pokazałem im…, aby nam nie przeszkadzali, nie zareagowali, zatrzymaliśmy się, czekaliśmy na rozwój wydarzeń. Nie trwało to długo, maszyna zrobiła gwałtowny zwrot, obniżając znacznie wysokość, pilot rozpoczął pierwsze okrążenie, jakby nam się przyglądał,, dostrzegłem w kabinie drugą osobę i w przedziale osobowym jeszcze jedną.
Piekielny ryk silników ogłuszył nas, a pęd powietrza wydobywający się spod wirnika głównego zasypał nas pyłem. Dwaj koledzy upadli na glebę, pozostali targani pędem powietrza stali jak wryci. Śmigłowiec zatoczył drugie koło, w luku pasażerskim, przy bulaju dostrzegłem sylwetkę kogoś, kto wycelował w nas obiektyw aparatu, wyraźnie widać było, że ktoś nam robi zdjęcia. Nie pamiętam już, co krzyknąłem, ale aparaty z naszych futerałów same p[powędrowały do naszych rąk. Kiedy „Sokoł” rozpoczynał trzecie podejście, czekała go niespodzianka, nasze cztery wycelowane w maszynę obiektywy zrobiły chyba wrażenie na intruzie, tego wyraźnie się niespodziewali. Delikatne drżenie aparatów potwierdzało, że migawki poszły w ruch. Ustawiłem obiektyw na największe zbliżenie, aparat rozpoczął zdjęcia poklatkowe – pilot miał niebieskie oczy. Gwałtownym ruchem sterownicy pilot poderwał maszynę ku górze, w oka mgnieniu wszedł na pięćdziesiąt, siedemdziesiąt metrów i odleciał w stronę Powidza.
Mięliśmy chyba wyjątkowo głupie miny, w pewnym momencie wybuchnęliśmy śmiechem, takiej bandy kretynów, nie spotkaliśmy już dawno.
Pozostał już tylko drobiazg – ustalenie właściciela śmigłowca, trochę to trwało, ale udało się, ale to już zupełnie inna historia.
Zguba się odnalazła w Bydgoszczy w dzielnicy Szwederowo:), nawet ma zmienione emblematy:):):) Partacze.
To wtedy właśnie wpadłem na pomysł, aby umieścić na dużym modelu śmigłowca kamerę, która przekaże obraz wprost do komputera.
No i stało się…
Metodologia. Obserwacje terenu z wykorzystaniem mobilnych kamer
Dokonywanie obserwacji terenu z wykorzystaniem pojazdów latających wydaje się być najlepszym sposobem rozpoznawania detali naziemnych. Ze względu na wysoki koszt eksploatacji tradycyjnych śmigłowców, sterowców, balonów i śmigłowców, alternatywą stają się zdalnie kierowane modele latające.
Współczesna technika zapewnia nam niezwykłe napędy, które praktycznie w niewielkim stopniu wpływają na rejestrowany obraz. Szeroko stosowane silniki elektryczne oczywiście mają ograniczenia związane z systemami zasilania, jednak obecnie wykorzystywane baterie zapewniają energię już nie na minuty, a na godziny. Niestety nie sprawdzają się w sytuacji, kiedy wykorzystujemy najbardziej sprawny i efektywny model jakim bez wątpienia jest śmigłowiec. Szerokie możliwości w zakresie gwałtownych zwrotów, lotu do tyłu oraz zawisu czynią z tego urządzenia środek idealny. Niestety, tylko silnik spalinowy śmigłowca zapewnia jego najwyższą sprawność.
Niezwykle istotnym jest to aby dobrać model na tyle sensownie aby był w stanie udźwignąć kamerę, a często głowicę obrotową w której owa kamera jest zamontowana. Niestety, to nie wszystko, sporo ważą również dodatkowe urządzenia napędzające wszystkie ruchome elementy sterujące kamerą. Osobnym problemem są urządzenia odbiorcze montowane w śmigłowcu. Muszą być wysokiej jakości, co zapewni prócz długiej żywotności wytłumienie zakłóceń powodowanych przez silnik. Pozbywamy się w ten sposób wrażenia „pływającego obrazu” oraz pełnych zakłóceń w momencie lądowania lub uderzenia w przeszkodę.
Oprzyrządowania te są również częściowo odporne na zakłócenia elektomagnetyczne urządzeń obcych.
Dodatkowym atutem śmigłowców, które bez wątpienia nazwać już można Bezpilotowymi Środkami Rozpoznania jest to, że prócz tradycyjnego pulpitu sterującego wykorzystać można zwykłego laptopa z odpowiednim oprogramowaniem. W trakcie lotu komputer odbierać będzie w razie konieczności obraz z kamery lub kamer montowanych w śmigłowcu. Zastosowanie odpowiedniego systemu anten zapewni możliwość sterowania BŚR-em nawet z pokładu łodzi lub samochodu w ruchu. Możliwość stałej rejestracji obrazu i jednoczesnego przetwarzania go umożliwia rozpoznanie dowolnych obiektów.
Bardzo przydatnym wyposażeniem okazuje się reflektor dobrany w sposób odpowiedni do udźwigu śmigłowca, jest to niezwykle przydatne zwłaszcza w nocy lub podczas lotu w przestrzeniach zamkniętych bez oświetlenia naturalnego. Ponieważ jednak tego typu loty są rzadkością, wyposażenie takie jest tylko opcjonalnym.
Pilotowanie śmigłowca jest trudne i wymaga dość żmudnych ćwiczeń.
Dodatkowe obciążenie powoduje zmiany w sposobie pilotowania i zawsze wszystko odbywa się kosztem zużycia paliwa i maksymalnej, utrzymanej przez dłuższy czas wysokości. Nie bez znaczenia są również ruchy mas powietrza, które dodatkowo ulegają zakłóceniu poprzez bliskość naturalnych lub sztucznych przeszkód ( budynki, ściana lasu itp.).
Ze względu na maksymalne obniżenie strat w razie wypadku, wszelkie ćwiczenia w lotach śmigłowcem warto wykonywać bez urządzeń rejestrujących.
Bardzo ważne jest zastosowanie obudów kadłuba maskujących urządzenia do rejestracji po to aby zachować niczym nie zakłóconą aerodynamikę modelu, niestety pewne modyfikacje są nie do uniknięcia. Wobec mnogości urządzeń modyfikacje te sięgają nawet 1/3 modelu.
Nie ma najmniejszego sensu wykorzystywanie modeli o niewielkich gabarytach własnych, jedynym słusznym, spełniającym wszelkie wymogi jest T-REX 500 ESP i T-REX 600 ESP. Modele te stanowią najlepsze pod względem ekonomicznym i jakościowym platformy do uniesienia i wykorzystania rejestratorów obrazu kierowanych lub działających biernie.
Konstrukcja ramy stanowi idealne miejsce doczepienia kamery lub źródła światła po obu stronach kadłuba. Umiejętne wyważenie modelu w niewielkim stopniu zakłóci parametry fabryczne, czyniąc maszynę zdolną do pracy.
http://www.youtube.com/watch?v=tDAwScN04SI
http://www.youtube.com/watch?v=Z5tcSZ16100
http://www.youtube.com/watch?v=iFCH1QnPzak
Dotychczas podobną konstrukcję udało nam się wykorzystać podczas poszukiwań pewnych szczątków w miejscowości Wołowe Lasy.
Cholera, kawa mi wystygła
m.
Wszystkie fotografie w tekście są moją własnością, kto je wykorzysta bez mojej wiedzy, temu utnę...nos