Re: Agharta / Szambala
: śr lis 10, 2010 9:18 am
Agartha – Ziemia pusta w środku
Chris Miekina
Dr. Brooks Agnew jest fizykiem zajmującym się badaniami nad naturą naszej planety. Jego najbardziej kontrowersyjną teorią jest stwierdzenie, że wewnątrz Ziemi znajdują się olbrzymie puste przestrzenie powstałe na skutek rozszerzania sie naszej planety. Oficjalna nauka uważa, że Ziemia składa się z płyt tektonicznych, unoszących się na olbrzymim oceanie płynnej magmy. Ekipa dr. Agnew badając zachowanie się płyt tektonicznych analizuje zapis sejsmografów podczas trzęsień ziemi w rozmaitych rejonach świata. Wibracja jaka wówczas powstaje wskazuje, że Ziemia niekoniecznie zbudowana jest w sposób jaki opisuje ją współczesna geologia. Natura tych wibracji potwierdza, że we wnętrzu Ziemi mogą znajdować się puste przestrzenie.
Odpowiedzią na tak kontrowersyjną teorię mogłyby być badania dna morskiego na biegunie północnym, gdzie wg. Agnew znajduje się szczelina przez którą można dostać się do wnętrza Ziemi. W chwili obecnej nie jest to jednak takie proste, ze względu na rywalizację krajów leżących na pólkuli północnej o dostęp do bogactw naturalnych Arktyki. Z tego powodu każda jednostka, która wpłynie w rejon bieguna północnego jest uważana przez Rosjan za intruza, naruszającego ich wody terytorialne. Dlatego aby tam dotrzeć trzeba wynająć odpowiedni statek w Murmańsku, który jest zarejestrowany pod rosyjską banderą. Może to być oczywiście tylko lodołamacz o napędzie atomowym – najlepiej klasy „Arktika” – a w chwili obecnej Rosjanie posiadają w służbie tylko dwa takie statki (inne jednostki są remoncie). Dysponują oni oczywiście także lodołamaczami o napędzie konwencjonalnym, ale tego typu statki mogą przebywać w morzu tylko przez ograniczony czas. Lodołamacze o napędzie nuklearnym wykonują średnio 4 rejsy arktyczne w roku, ale dziwnym trafem nie zbliżają się do rejonu, w którym dr. Agnew podejrzewa istnienie szczeliny pozwalającej dostać się do wnętrza Ziemi.
Rejs, który zaplanowała ekipa Agnew miałby trwać 12 dni, w jego celem byłoby odnalezienie tej legendarnej szczeliny i przeprowadzenie wstępnych badan geologicznych rejonu. Koszt czarteru lodołamacza wynosi bagatela 2 mln. dolarów. Szukając pomocy finansowej Agnew zwrócił się do National Geographic i Discovery Channel z prośbą o wsparcie finansowe. Obie organizacje były poważnie zainteresowane ekspedycją, ale dopiero wówczas jeśli naukowcy uzyskaliby odpowiednie wyniki. Oznaczało to, że nie chciały one inwestować w niepewne przedsięwzięcie i odmówiły współpracy. Suche dane naukowe, choćby najbardziej doniosłe, zawsze przegrywają w tv ze zdjęciami fok, wielorybów i białych niedźwiedzi. Agnew nie udało sie w końcu zebrać odpowiedniej kwoty, ale nadal nie rezygnuje ze swojego planu uparcie poszukując sponsorów. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że Rosjanie zamierzają wycofać ze służby oba obecnie dostępne atomowe lodołamacze w 2012 r. Dlatego ostatni możliwy termin wyprawy przypada na lato 2012 r.
Teorię o Ziemi pustej w środku potwierdzają pewne spostrzeżenia zanotowane przez NASA a dotyczące zorzy polarnej. Zorza północna (aurora borealis) i południowa (aurora australis) pokazują się w okolicy obu biegunów w tym samym czasie, co jest w sprzeczności z oficjalnym naukowym wytłumaczeniem tego zjawiska mówiącym, że zorzę polarną wywołuje wiatr słoneczny. Agnew i jego ekipa przeprowadzili szereg badań dotyczących związku wyrzutów koronalnych na Słońcu z zorzą polarną na Ziemi. Okazalo się, że związki te są bardzo luźne i najprawdopodobniej zjawiska na Słońcu mają niewielki wpływ na powstawanie zorzy polarnej. Energia konieczna do powstania zorzy polarnej wg. Agnew wcale nie pochodzi z zewnątrz Ziemi a z jej wnętrza! Dla zbadania tej sytuacji NASA stworzyła program kosmiczny Themis, dzięki któremu analizowano zjawisko za pomocą 5 satelit. Satelity wyniesiono w przestrzeń kosmiczną w 2008 r. a ustawiono je na odpowiednich pozycjach rok później. Wówczas nastąpiła niezwykła eksplozja pomiędzy satelitą 3 i 4 , a jej energia powędrowała tak w stronę satelity 5 (najbardziej oddalonej od Ziemi) jak i w stronę naszej planety docierając do satelity 2 i 1 a następnie do samej Ziemi. W tym właśnie momencie pojawiła się zorza polarna. NASA nie zdecydowała się na powtórkę eksperymentu (tak aby ustawić wszystkie 5 satelit w jednym rzędzie, oczekując na kolejną eksplozję) i ogłosiła światu, że zorzę wywołują kosmiczne „pociski”, niewidoczne dla oka a wysłane przez Słońce. Pojawiają się one nieoczekiwanie, eksplodują tworząc zorzę polarną na północnym lub południowym biegunie. Nawet dla ludzi nie zajmujących się zawodowo astronomią takie oświadczenie było trudne do przyjęcia.
Wg. dr Agnew szczelina znajdująca się w pobliżu bieguna pólnocnego, przez którą można dostać się do wnętrza Ziemi ma ok 350 km średnicy. W lutym 2006 r.. Satelita NOAA sfotografowała dokładnie cały ten rejon, jednak zdjęcia i wyniki obserwacji nigdy nie zostały udostępnione do badań. Nie można też zrobić zdjęć okolic bieguna ze stacji kosmicznej Alfa, bo ma ona tak wyznaczoną trajektorię orbity wokół Ziemi, że nigdy nie przelatuje nad biegunem pólnocnym. Stacja pojawia się nad półkulą północną co mniej więcej 25 dni. Przez długi czas codzienne życie na stacji i przeprowadzane tam doświadczenie były pokazywane w tv, ale widzowie zaczęli takie transmisje nagrywać i analizować, dlatego obecnie przekaz filmowy ze stacji jest cenzurowany i pokazywany z dużym opóźnieniem.
[ external image ]
Dwa lata temu Uniwersytet Waszyngtona w St. Louis zorganizował badania, którym przewodził prof. Michael Wysession polegające na analizie tysięcy wyników uzyskanych z sejsmografow należących do USGS. Artykuł jaki powstał na podstawie tych badań wskazywał, że odkryto jeszcze jeden ocean o wielkości Atlantyku pod… dnem Atlantyku!
Prof Wysession jest zainteresowany przystąpieniem do współpracy z dr. Agnew mimo, że odnosi się sceptycznie do jego rewelacji o pustej Ziemi. Fascynuje go jednak możliwość przeprowadzenia doswiadczeń w rejonie, w którym nie żeglował dotąd żaden człowiek.
Teoria o „puchnięciu ” Ziemi zakłada, ze planety powstały przez koagulację kosmicznego pyłu krążącego w przestrzeni kosmicznej w wyniku wielkiego wybuchu. Aby powstać, musiały obracać się one wokół własnej osi coraz szybciej, przez co stawały się coraz mniejsze. W niektórych przypadkach planety wirowały tak szybko, że eksplodowały od nadmiaru zgromadzonej energii. W innych przypadkach cięższy materiał lokował się w jednej z części planety powodując, że stawały się one niestabilne i kończyło się to najczęściej oderwaniem się tej cięższej części co tworzyło jeden lub kilka księżyców. Trzecia możliwość zwana jest Goldilock, i ma miejsce wtedy, kiedy skorupa pokrywająca planetę roszerza się, stygnie i przez to planeta powoli traci prędkośc. Kiedy spojrzymy aż do początkow ziemskiej historii, nie ulega wątpliwości, że dni w tamtych czasach (ponad 1 mld. lat temu) były znacznie krótsze niż mamy je teraz. Ziemia wciąż wytraca swoją prędkość i nieustannie się rozszerza. W wielu miejscach np. dna oceanicznego obserwuje się pęknięcia, które szybko wypełniane są płynną lawą i stygną. Widać to choćby w miejscach takich jak Indonezja czy Aleuty u wybrzeży Alaski. To dlatego Pangea, która kiedyś była jednym wielkim superkontynentem, rozpadła się poprzez proces rozszerzania się Ziemi. Tak więc jeśli skorupa ziemska rozszerza się, musi zostawiać w swoim wnętrzu puste przestrzenie. Jeśli na dodatek skrupa ziemska wiruje w przeciwną stronę w stosunku do jej rdzenia to tworzy się silne pole magnetyczne. Niektóre planety mają takie pole a inne nie – jak np Mars. Oznacza to że Mars albo nie ma rdzenia, albo jego rdzeń i skorupa mają identyczną rotację.
(cdn?)
Nowa Atlantyda
Chris Miekina
Dr. Brooks Agnew jest fizykiem zajmującym się badaniami nad naturą naszej planety. Jego najbardziej kontrowersyjną teorią jest stwierdzenie, że wewnątrz Ziemi znajdują się olbrzymie puste przestrzenie powstałe na skutek rozszerzania sie naszej planety. Oficjalna nauka uważa, że Ziemia składa się z płyt tektonicznych, unoszących się na olbrzymim oceanie płynnej magmy. Ekipa dr. Agnew badając zachowanie się płyt tektonicznych analizuje zapis sejsmografów podczas trzęsień ziemi w rozmaitych rejonach świata. Wibracja jaka wówczas powstaje wskazuje, że Ziemia niekoniecznie zbudowana jest w sposób jaki opisuje ją współczesna geologia. Natura tych wibracji potwierdza, że we wnętrzu Ziemi mogą znajdować się puste przestrzenie.
Odpowiedzią na tak kontrowersyjną teorię mogłyby być badania dna morskiego na biegunie północnym, gdzie wg. Agnew znajduje się szczelina przez którą można dostać się do wnętrza Ziemi. W chwili obecnej nie jest to jednak takie proste, ze względu na rywalizację krajów leżących na pólkuli północnej o dostęp do bogactw naturalnych Arktyki. Z tego powodu każda jednostka, która wpłynie w rejon bieguna północnego jest uważana przez Rosjan za intruza, naruszającego ich wody terytorialne. Dlatego aby tam dotrzeć trzeba wynająć odpowiedni statek w Murmańsku, który jest zarejestrowany pod rosyjską banderą. Może to być oczywiście tylko lodołamacz o napędzie atomowym – najlepiej klasy „Arktika” – a w chwili obecnej Rosjanie posiadają w służbie tylko dwa takie statki (inne jednostki są remoncie). Dysponują oni oczywiście także lodołamaczami o napędzie konwencjonalnym, ale tego typu statki mogą przebywać w morzu tylko przez ograniczony czas. Lodołamacze o napędzie nuklearnym wykonują średnio 4 rejsy arktyczne w roku, ale dziwnym trafem nie zbliżają się do rejonu, w którym dr. Agnew podejrzewa istnienie szczeliny pozwalającej dostać się do wnętrza Ziemi.
Rejs, który zaplanowała ekipa Agnew miałby trwać 12 dni, w jego celem byłoby odnalezienie tej legendarnej szczeliny i przeprowadzenie wstępnych badan geologicznych rejonu. Koszt czarteru lodołamacza wynosi bagatela 2 mln. dolarów. Szukając pomocy finansowej Agnew zwrócił się do National Geographic i Discovery Channel z prośbą o wsparcie finansowe. Obie organizacje były poważnie zainteresowane ekspedycją, ale dopiero wówczas jeśli naukowcy uzyskaliby odpowiednie wyniki. Oznaczało to, że nie chciały one inwestować w niepewne przedsięwzięcie i odmówiły współpracy. Suche dane naukowe, choćby najbardziej doniosłe, zawsze przegrywają w tv ze zdjęciami fok, wielorybów i białych niedźwiedzi. Agnew nie udało sie w końcu zebrać odpowiedniej kwoty, ale nadal nie rezygnuje ze swojego planu uparcie poszukując sponsorów. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że Rosjanie zamierzają wycofać ze służby oba obecnie dostępne atomowe lodołamacze w 2012 r. Dlatego ostatni możliwy termin wyprawy przypada na lato 2012 r.
Teorię o Ziemi pustej w środku potwierdzają pewne spostrzeżenia zanotowane przez NASA a dotyczące zorzy polarnej. Zorza północna (aurora borealis) i południowa (aurora australis) pokazują się w okolicy obu biegunów w tym samym czasie, co jest w sprzeczności z oficjalnym naukowym wytłumaczeniem tego zjawiska mówiącym, że zorzę polarną wywołuje wiatr słoneczny. Agnew i jego ekipa przeprowadzili szereg badań dotyczących związku wyrzutów koronalnych na Słońcu z zorzą polarną na Ziemi. Okazalo się, że związki te są bardzo luźne i najprawdopodobniej zjawiska na Słońcu mają niewielki wpływ na powstawanie zorzy polarnej. Energia konieczna do powstania zorzy polarnej wg. Agnew wcale nie pochodzi z zewnątrz Ziemi a z jej wnętrza! Dla zbadania tej sytuacji NASA stworzyła program kosmiczny Themis, dzięki któremu analizowano zjawisko za pomocą 5 satelit. Satelity wyniesiono w przestrzeń kosmiczną w 2008 r. a ustawiono je na odpowiednich pozycjach rok później. Wówczas nastąpiła niezwykła eksplozja pomiędzy satelitą 3 i 4 , a jej energia powędrowała tak w stronę satelity 5 (najbardziej oddalonej od Ziemi) jak i w stronę naszej planety docierając do satelity 2 i 1 a następnie do samej Ziemi. W tym właśnie momencie pojawiła się zorza polarna. NASA nie zdecydowała się na powtórkę eksperymentu (tak aby ustawić wszystkie 5 satelit w jednym rzędzie, oczekując na kolejną eksplozję) i ogłosiła światu, że zorzę wywołują kosmiczne „pociski”, niewidoczne dla oka a wysłane przez Słońce. Pojawiają się one nieoczekiwanie, eksplodują tworząc zorzę polarną na północnym lub południowym biegunie. Nawet dla ludzi nie zajmujących się zawodowo astronomią takie oświadczenie było trudne do przyjęcia.
Wg. dr Agnew szczelina znajdująca się w pobliżu bieguna pólnocnego, przez którą można dostać się do wnętrza Ziemi ma ok 350 km średnicy. W lutym 2006 r.. Satelita NOAA sfotografowała dokładnie cały ten rejon, jednak zdjęcia i wyniki obserwacji nigdy nie zostały udostępnione do badań. Nie można też zrobić zdjęć okolic bieguna ze stacji kosmicznej Alfa, bo ma ona tak wyznaczoną trajektorię orbity wokół Ziemi, że nigdy nie przelatuje nad biegunem pólnocnym. Stacja pojawia się nad półkulą północną co mniej więcej 25 dni. Przez długi czas codzienne życie na stacji i przeprowadzane tam doświadczenie były pokazywane w tv, ale widzowie zaczęli takie transmisje nagrywać i analizować, dlatego obecnie przekaz filmowy ze stacji jest cenzurowany i pokazywany z dużym opóźnieniem.
[ external image ]
Dwa lata temu Uniwersytet Waszyngtona w St. Louis zorganizował badania, którym przewodził prof. Michael Wysession polegające na analizie tysięcy wyników uzyskanych z sejsmografow należących do USGS. Artykuł jaki powstał na podstawie tych badań wskazywał, że odkryto jeszcze jeden ocean o wielkości Atlantyku pod… dnem Atlantyku!
Prof Wysession jest zainteresowany przystąpieniem do współpracy z dr. Agnew mimo, że odnosi się sceptycznie do jego rewelacji o pustej Ziemi. Fascynuje go jednak możliwość przeprowadzenia doswiadczeń w rejonie, w którym nie żeglował dotąd żaden człowiek.
Teoria o „puchnięciu ” Ziemi zakłada, ze planety powstały przez koagulację kosmicznego pyłu krążącego w przestrzeni kosmicznej w wyniku wielkiego wybuchu. Aby powstać, musiały obracać się one wokół własnej osi coraz szybciej, przez co stawały się coraz mniejsze. W niektórych przypadkach planety wirowały tak szybko, że eksplodowały od nadmiaru zgromadzonej energii. W innych przypadkach cięższy materiał lokował się w jednej z części planety powodując, że stawały się one niestabilne i kończyło się to najczęściej oderwaniem się tej cięższej części co tworzyło jeden lub kilka księżyców. Trzecia możliwość zwana jest Goldilock, i ma miejsce wtedy, kiedy skorupa pokrywająca planetę roszerza się, stygnie i przez to planeta powoli traci prędkośc. Kiedy spojrzymy aż do początkow ziemskiej historii, nie ulega wątpliwości, że dni w tamtych czasach (ponad 1 mld. lat temu) były znacznie krótsze niż mamy je teraz. Ziemia wciąż wytraca swoją prędkość i nieustannie się rozszerza. W wielu miejscach np. dna oceanicznego obserwuje się pęknięcia, które szybko wypełniane są płynną lawą i stygną. Widać to choćby w miejscach takich jak Indonezja czy Aleuty u wybrzeży Alaski. To dlatego Pangea, która kiedyś była jednym wielkim superkontynentem, rozpadła się poprzez proces rozszerzania się Ziemi. Tak więc jeśli skorupa ziemska rozszerza się, musi zostawiać w swoim wnętrzu puste przestrzenie. Jeśli na dodatek skrupa ziemska wiruje w przeciwną stronę w stosunku do jej rdzenia to tworzy się silne pole magnetyczne. Niektóre planety mają takie pole a inne nie – jak np Mars. Oznacza to że Mars albo nie ma rdzenia, albo jego rdzeń i skorupa mają identyczną rotację.
(cdn?)
Nowa Atlantyda