Dziwna kula swiatla za oknem
: czw sty 22, 2009 1:52 pm
Witam 
Ostatnio czytajac sobie na forum relacje z waszych przezyc i rozmyslajac nad nimi postanowilem ze napisze o tym co widzialem gdy bylem mlodszy, cos czego nie umiem wytlumaczyc...a pamietam baaardzo dobrze i dokladnie caly czas (jakby to bylo wczoraj).
Mialem wtedy hmmm.... chyba 11/12 lat, choruje na astme i musialem jezdzic jako dziecko do sanatorium kilka razy. Bylo to w Kudowie Zdroj. Pamietam ze sanatorium bylo na wielkiej jakiejs gorze na ktora sie jechalo przez gesty las pelen zakretow. Byla to zima, sniegu baaardzo duzo, fajnie to wszystko wygladalo, droga przypominala wyprawe przez puszcze pelna zakretow drzew itd. Caly budynek znajdowal sie na gorze i tam mieszkalismy.
Zdarzenie to mialo miejsce wieczorem gdy wszyscy sie juz kladli spac i byla cisza nocna. Mialem pokoj ktory dzielilem z 3 kolegami. Pamietam ze bylo juz pozno, dokladnie nie pamietam godziny, jak to zwykle bywa mieszkajac z kilkoma kolegami w jednym pokoju, zanim sie szlo spac to byly wyglupy, smiechy i rozmowy wiec mysle ze bylo to jakos po 22 godzine jakos przed 23. Wszyscy w pokoju juz przysypiali. Byla totalna cisza, za oknem bylo slychac tak jak zawsze w lesie jakies odglosy szum drzew itd. Moje lozko bylo skierowane dokladnie na wprost okna po drugiej stronie pokoju, a jeden kolega mial lozko dokladnie pod oknem. Pamietam, ze ten caly szum lasu jakby ucichl, zrobilo sie bardzo bardzo spokojnie. I otworzylem oczy zeby sie rozejrzec po pokoju, spojrzec na kolegow czy spia i czy tez zauwazyli to ze wszystko dziwnie ucichlo. Jeden z moich kolegow (wlasnie ten z pod okna) tez podniosl glowe i spojrzal sie na mnie tez zdziwiony ta nagla cisza. Pamietam ze powiedzialem do niego "Dziwne nie..." on zdazyl powiedziec "Nooo..." i w tym momencie za oknem przeleciala wielka biala kula, blysnela z ogromna predkoscia za oknem, rowno na wysokosci naszego okna ( bylo to 1 pietro) najdziwniejsze bylo to ze ta "kula" strasznie szybko przemknela za oknem ( tak jakby blysk, ulamki sekund, bylo widac ze ma przeogromna predkosc) ale ja dokladnie widzialem ksztalt kuli (jestem pewien ze to byla kula) w pokoju sie zrobilo baaardzo jasno, wrecz bialo jak w dzien (to bylo cos jakby ten obiekt lecial szybciej niz swiatlo i jego blysk wdarl sie do pokoju i swiecil troszke dluzej niz samo to przemkniecie tej "kuli" ale ogolnie to trwalo moze sekunde). I zaraz po tym 2 pozostalych kolegow sie obudzila i spojrzeli na nas (mnie i tego z pod okna) pytajac sie co to bylo ze taki blysk byl ! Mimo ze spali (bo oni juz zasneli) zerwali sie i mowili ze widzieli blysk w pokoju...
Nie wiem do tej pory co to moglo byc, czesto sie zastanawialem. Myslalem ze moze auto przejechalo i swiatla od auta to byly. Ale przeciez widzialem kule na wysokosci okna, a zadne auto nie potrafi sie poruszac w powietrzu, z taka predkoscia tym bardziej na duzym sniegu (zima w gorach) i nie daje swiatla w ksztalcie kuli...
Ta kula przeleciala w kierunku w ktorym po wyjsciu z budynku szlo sie do takiej polany i pamietam ze pozniej po tym wszystkim balem sie isc tam, nawet spojrzec w tym kierunku a gdy zerkalem tam mialem uczucie ze cos tam jest....
Mial moze ktos podobne przezycie ?? Kula jakby ze swiatla przemykajaca z przeogromna predkoscia...
P.S. Wybaczcie za bledy jesli sa
Ostatnio czytajac sobie na forum relacje z waszych przezyc i rozmyslajac nad nimi postanowilem ze napisze o tym co widzialem gdy bylem mlodszy, cos czego nie umiem wytlumaczyc...a pamietam baaardzo dobrze i dokladnie caly czas (jakby to bylo wczoraj).
Mialem wtedy hmmm.... chyba 11/12 lat, choruje na astme i musialem jezdzic jako dziecko do sanatorium kilka razy. Bylo to w Kudowie Zdroj. Pamietam ze sanatorium bylo na wielkiej jakiejs gorze na ktora sie jechalo przez gesty las pelen zakretow. Byla to zima, sniegu baaardzo duzo, fajnie to wszystko wygladalo, droga przypominala wyprawe przez puszcze pelna zakretow drzew itd. Caly budynek znajdowal sie na gorze i tam mieszkalismy.
Zdarzenie to mialo miejsce wieczorem gdy wszyscy sie juz kladli spac i byla cisza nocna. Mialem pokoj ktory dzielilem z 3 kolegami. Pamietam ze bylo juz pozno, dokladnie nie pamietam godziny, jak to zwykle bywa mieszkajac z kilkoma kolegami w jednym pokoju, zanim sie szlo spac to byly wyglupy, smiechy i rozmowy wiec mysle ze bylo to jakos po 22 godzine jakos przed 23. Wszyscy w pokoju juz przysypiali. Byla totalna cisza, za oknem bylo slychac tak jak zawsze w lesie jakies odglosy szum drzew itd. Moje lozko bylo skierowane dokladnie na wprost okna po drugiej stronie pokoju, a jeden kolega mial lozko dokladnie pod oknem. Pamietam, ze ten caly szum lasu jakby ucichl, zrobilo sie bardzo bardzo spokojnie. I otworzylem oczy zeby sie rozejrzec po pokoju, spojrzec na kolegow czy spia i czy tez zauwazyli to ze wszystko dziwnie ucichlo. Jeden z moich kolegow (wlasnie ten z pod okna) tez podniosl glowe i spojrzal sie na mnie tez zdziwiony ta nagla cisza. Pamietam ze powiedzialem do niego "Dziwne nie..." on zdazyl powiedziec "Nooo..." i w tym momencie za oknem przeleciala wielka biala kula, blysnela z ogromna predkoscia za oknem, rowno na wysokosci naszego okna ( bylo to 1 pietro) najdziwniejsze bylo to ze ta "kula" strasznie szybko przemknela za oknem ( tak jakby blysk, ulamki sekund, bylo widac ze ma przeogromna predkosc) ale ja dokladnie widzialem ksztalt kuli (jestem pewien ze to byla kula) w pokoju sie zrobilo baaardzo jasno, wrecz bialo jak w dzien (to bylo cos jakby ten obiekt lecial szybciej niz swiatlo i jego blysk wdarl sie do pokoju i swiecil troszke dluzej niz samo to przemkniecie tej "kuli" ale ogolnie to trwalo moze sekunde). I zaraz po tym 2 pozostalych kolegow sie obudzila i spojrzeli na nas (mnie i tego z pod okna) pytajac sie co to bylo ze taki blysk byl ! Mimo ze spali (bo oni juz zasneli) zerwali sie i mowili ze widzieli blysk w pokoju...
Nie wiem do tej pory co to moglo byc, czesto sie zastanawialem. Myslalem ze moze auto przejechalo i swiatla od auta to byly. Ale przeciez widzialem kule na wysokosci okna, a zadne auto nie potrafi sie poruszac w powietrzu, z taka predkoscia tym bardziej na duzym sniegu (zima w gorach) i nie daje swiatla w ksztalcie kuli...
Ta kula przeleciala w kierunku w ktorym po wyjsciu z budynku szlo sie do takiej polany i pamietam ze pozniej po tym wszystkim balem sie isc tam, nawet spojrzec w tym kierunku a gdy zerkalem tam mialem uczucie ze cos tam jest....
Mial moze ktos podobne przezycie ?? Kula jakby ze swiatla przemykajaca z przeogromna predkoscia...
P.S. Wybaczcie za bledy jesli sa
życzę powodzenia w zdobyciu odpowiedzi.
