Witajcie.
Dziękuję za powrót do tematu o którym wielu zapomniało, niestety nie słusznie. Sprawa wspomnianego przez Was incydentu jest na tyle intrygująca, że warto o pewnych sprawach wiedzieć. Zanim jednak przejdę do meritum chcę zaznaczyć, że w odniesieniu do Grecji i jej wojsk sprawa ma się nieco inaczej niż z pozostałymi państwami. To pod każdym względem dość dziewiczy ufologicznie kraj i co ważne mentalność Greków znacznie odbiega od tej z którą mamy do czynienia ,a choćby w Wielkiej Brytanii czy USA. Grecy są strasznie konserwatywni w określaniu i tym bardziej przyznawaniu jakiejś wagi słowom potencjalnych świadków obserwacji niezidentyfikowanych obiektów latających. Z całą pewnością cały cykl informacji o tym konkretnym zdarzeniu musiał być zdecydowanie wyjątkowym i obcym skoro konserwatywni Grecy cokolwiek oficjalnie powiedzieli.
Czasy Bogów na Olimpie minęły bezpowrotnie, a wszelkie legendy na ten temat pozostają li tylko skądinąnd bardzo pięknymi baśniami.
Głupawym wydaje się tłumaczenie lub podważanie wiarygodności zarówno stacji naprowadzających jak i samych pilotów myśliwskich, co do nieznajomości punktów nawigacyjnych, a tym bardziej braku możliwości odróżnienia Wenus od światła zjonizowanego gazu. I tak niepostrzeżenie przeszliśmy do wywodu w którym najistotniejszym jest… no właśnie.
Dam przykład, odrobinę „prowincjonalny” ale jak najbardziej na miejscu.
Zapewne pamiętacie słynny mit krążący wśród kierowców, a dotyczył on wykorzystania płyt kompaktowych, które umieszczone w jakimś określonym miejscu w części przedniej samochodu powodowały rzekomo zakłócenia w pracy radarów drogowych. Ileż lat w ten mit wierzono, ba, gdzieniegdzie dalej to funkcjonuje. Walory wizualne żadne, a tym bardziej skutek ich działania. Aby obniżyć odrobinę skutki odbicia fali mikrofalowej potrzeba kilkudziesięciu płyt rozmieszczonych ciasno w całej części „dziobowej” auta. To półśrodek, a echo w dalszym ciągu pozostanie!
Odnieśmy teraz ten przykład do wydarzeń w Grecji… jak wynika z opisów kontrola radarowa śledziła obiekt i to w sposób bezpośredni czyli…? Maszyna musiała być wykonana z metalu, jednak jak zachowa się taki obiekt kiedy osłoni go chmura zjonizowanego gazu? No właśnie…
Gdybyśmy odnieśli teraz tę wiedzę to mojego dawno temu napisanego tekstu poświęconego
kamuflażowi aktywnemu łatwo jest wywnioskować, że taka możliwość istnieje!
Czy był to statek z odległej cywilizacji? Nie mam pojęcia ale wiem, że dzisiaj istnieje możliwość zbudowania takiej konstrukcji, która spełni te wszystkie zadania.
Jest coś jeszcze, co zaprząta mi głowę od kilku lat, dlaczego mianowicie do lamusa w znacznej części przeszły sprawdzone konstrukcje stelth? Zastanawiał się ktoś z Was nad tym?
Tutaj nie ma przypadku, jestem prawie pewny tego, że istnieją już konstrukcje na tyle sprawne aby wzorem pionowzlotu „Harrier” dokonywać startu z ograniczonej powierzchni jak również znacznie przekroczyć barierę dźwięku w taki sposób aby była całkowicie niesłyszalna dla nas, tutaj, na ziemi. Oczywiście pozostaje kwestia kształtu – płatowca o ile z płatowcem mamy tutaj do czynienia.
Ok. ktoś może powiedzieć, że spekuluję, a jednak pomyślcie, kiedy tak naprawdę słyszeliście ostatni raz przekraczanie bariery dźwięku przez myśliwiec nad swoim domem? Prawda, że dziwne? To postęp w konstrukcjach, które zaskakują już nie tylko nas przeciętniaków ale nawet wyspecjalizowane służby.
Pozdrawiam.
m.