Ufo nad Teksasem??
: wt lut 17, 2009 11:12 am
Czym była ogromna ognista kula spadająca z nieba nad Teksasem? - na to pytanie próbuje sobie odpowiedzieć niejedna osoba, w tym także mężczyzna, któremu udało się sfilmować to szokujące widowisko.
- Nie wiem, co widziałem na niebie. To coś się paliło i spadało naprawdę szybko - powiedział CNN Eddie Garcia, kamerzysta pracujący dla News 8 Austin.
Więcej na ten temat
* CNN: dziennikarz ściął żonę, bo chciała rozwodu 09:50
* Dramatyczne chwile przed katastrofą w Buffalo 16.02.2009 12:09
* Odkryto "zabójcę seksu" 15.02.2009 18:56
Tajemnicze obiekty nad Teksasem - zobacz film!
http://www.onet.tv/28962,4451,1,4562023,1,1,0,0,wideo.html
- Patrzyłem przez moją kamerę i widziałem coś spadającego z nieba. Na początku wyglądem mogło to przypominać pył i myślałem, że tak właśnie jest, ale jeszcze raz spojrzałem w górę i wiedziałem już, że to coś się pali - powiedział Garcia.
- Coś podobnego można zobaczyć na niebie tylko wtedy, gdy spadają meteoryty, ale na pewno nie widzi się czegoś takiego w ciągu dnia - mówi.
Informacje te w pewnym stopniu potwierdzają też przedstawiciele władz w stanie Teksas, którzy przyznali, że odnotowano w tym rejonie odgłosy przypominające eksplozję.
Na początku szybko pojawiły się spekulacje, że mogły to być szczątki któregoś z dwóch satelitów telekomunikacyjnych – jednego amerykańskiego, a drugiego rosyjskiego – które wpadły na siebie w zeszłym tygodniu. Informacjom takim zaprzeczyło jednak amerykańskie dowództwo, które śledzi tor poruszania się szczątków tych urządzeń.
- Nie ma związku między tymi informacjami, a szczątkami, które mogły być efektem zderzenia tych satelitów - powiedziała CNN rzeczniczka dowództwa major Regina Winchester.
Czym więc była tajemnicza kula ognia? - Nie wiem - przyznała Winchester. - Być może było to jakieś zjawisko naturalne, albo może meteor - mówi.
Rzadko jednak zdarza się, by spadające meteory widoczne były w świetle dziennym, choć taka sytuacja nie jest wykluczona. Dwa ostatnie incydenty tego rodzaju miały miejsce w październiku w regionie Alice Springs w Australii oraz w czerwcu zeszłego roku na zachód od Salt Lake City w stanie Utah.
Sytuacja w Australii była nietypowa z tego powodu, że asteroida, która do niej doprowadziła, została zauważona i była śledzona, zanim dotarła do atmosfery ziemskiej – czytamy na stronie internetowej Obserwatorium w Sydney. Miała ona około dwóch metrów szerokości. Wtedy również słychać było podobny odgłos, jak zarejestrowano teraz w Teksasie.
W piątek Krajowe Służby Pogodowe w Stanach Zjednoczonych poinformowały, że ich biuro w Jackson w stanie Kentucky odebrało telefony, w których zgłaszano jakieś eksplozje lub trzęsienie ziemi.
- Federalna Administracja Lotnicza zgłosiła lokalnym służbom, że tego rodzaju wydarzenia były następstwem spadających szczątków satelity - poinformowali przedstawiciele władz w piątek. - Te szczątki doprowadziły do wibracji, które odczuwalne były przez niektórych mieszkańców. Słychać było nietypowy dźwięk przypominający eksplozję, a na niebie pojawiły się także błyski. Spadające odpady są prawdopodobnie wynikiem zderzenia dwóch satelitów, które miało miejsce we wtorek 10 lutego. Zderzyły się wtedy Kosmos 2251 i Iridium 33 - mówi.
CNN próbowało zebrać informacje na ten temat także w NASA, ale na razie niczego nie ujawniono. Wiadomo jedynie, że Federalna Administracja Lotnicza poprosiła w sobotę pilotów, aby zwracali szczególną uwagę na "spadające szczątki satelity", ostrzegając, że istnieje "pewne niebezpieczeństwo, kiedy kawałki zniszczonych urządzeń będą wchodzić w atmosferę Ziemi".
Rzecznik Federalnej Administracji Lotniczej Roland Herwig powiedział w niedzielę, ze nie ma żadnych informacji świadczących o tym, by samoloty miały jakieś problemy. Niczego podejrzanego nie zgłaszali również sami piloci, ale służby "odebrały liczne telefony" od ludzi mieszkających w Teksasie, a także w rejonie od Dallas na południe do Austin.
Garcia, kamerzysta, któremu udało się sfilmować dziwne zjawisko, w niedzielę rano pracował z kamerą przy okazji maratonu, który rozgrywany był w Teksasie. Na nagraniu widać białą, ognistą kulę, przypominającą meteor, który spada z bezchmurnego wtedy nieba.
- Pamiętam, że to filmowałem i zastanawiałem się jednocześnie, co to takiego. Chwilę później rozejrzałem się dookoła, patrząc, czy widział to ktoś jeszcze poza mną, ale okazało się, że wszyscy skupili się na maratonie - powiedział Garcia CNN.
Cokolwiek to jednak było, Garcia powiedział, że "cieszy się ogromnie, że udało mu się to sfilmować. Mam nadzieję, że to pomoże w jakiś sposób ustalić, co widziałem".
Źródło : www.onet.pl
- Nie wiem, co widziałem na niebie. To coś się paliło i spadało naprawdę szybko - powiedział CNN Eddie Garcia, kamerzysta pracujący dla News 8 Austin.
Więcej na ten temat
* CNN: dziennikarz ściął żonę, bo chciała rozwodu 09:50
* Dramatyczne chwile przed katastrofą w Buffalo 16.02.2009 12:09
* Odkryto "zabójcę seksu" 15.02.2009 18:56
Tajemnicze obiekty nad Teksasem - zobacz film!
http://www.onet.tv/28962,4451,1,4562023,1,1,0,0,wideo.html
- Patrzyłem przez moją kamerę i widziałem coś spadającego z nieba. Na początku wyglądem mogło to przypominać pył i myślałem, że tak właśnie jest, ale jeszcze raz spojrzałem w górę i wiedziałem już, że to coś się pali - powiedział Garcia.
- Coś podobnego można zobaczyć na niebie tylko wtedy, gdy spadają meteoryty, ale na pewno nie widzi się czegoś takiego w ciągu dnia - mówi.
Informacje te w pewnym stopniu potwierdzają też przedstawiciele władz w stanie Teksas, którzy przyznali, że odnotowano w tym rejonie odgłosy przypominające eksplozję.
Na początku szybko pojawiły się spekulacje, że mogły to być szczątki któregoś z dwóch satelitów telekomunikacyjnych – jednego amerykańskiego, a drugiego rosyjskiego – które wpadły na siebie w zeszłym tygodniu. Informacjom takim zaprzeczyło jednak amerykańskie dowództwo, które śledzi tor poruszania się szczątków tych urządzeń.
- Nie ma związku między tymi informacjami, a szczątkami, które mogły być efektem zderzenia tych satelitów - powiedziała CNN rzeczniczka dowództwa major Regina Winchester.
Czym więc była tajemnicza kula ognia? - Nie wiem - przyznała Winchester. - Być może było to jakieś zjawisko naturalne, albo może meteor - mówi.
Rzadko jednak zdarza się, by spadające meteory widoczne były w świetle dziennym, choć taka sytuacja nie jest wykluczona. Dwa ostatnie incydenty tego rodzaju miały miejsce w październiku w regionie Alice Springs w Australii oraz w czerwcu zeszłego roku na zachód od Salt Lake City w stanie Utah.
Sytuacja w Australii była nietypowa z tego powodu, że asteroida, która do niej doprowadziła, została zauważona i była śledzona, zanim dotarła do atmosfery ziemskiej – czytamy na stronie internetowej Obserwatorium w Sydney. Miała ona około dwóch metrów szerokości. Wtedy również słychać było podobny odgłos, jak zarejestrowano teraz w Teksasie.
W piątek Krajowe Służby Pogodowe w Stanach Zjednoczonych poinformowały, że ich biuro w Jackson w stanie Kentucky odebrało telefony, w których zgłaszano jakieś eksplozje lub trzęsienie ziemi.
- Federalna Administracja Lotnicza zgłosiła lokalnym służbom, że tego rodzaju wydarzenia były następstwem spadających szczątków satelity - poinformowali przedstawiciele władz w piątek. - Te szczątki doprowadziły do wibracji, które odczuwalne były przez niektórych mieszkańców. Słychać było nietypowy dźwięk przypominający eksplozję, a na niebie pojawiły się także błyski. Spadające odpady są prawdopodobnie wynikiem zderzenia dwóch satelitów, które miało miejsce we wtorek 10 lutego. Zderzyły się wtedy Kosmos 2251 i Iridium 33 - mówi.
CNN próbowało zebrać informacje na ten temat także w NASA, ale na razie niczego nie ujawniono. Wiadomo jedynie, że Federalna Administracja Lotnicza poprosiła w sobotę pilotów, aby zwracali szczególną uwagę na "spadające szczątki satelity", ostrzegając, że istnieje "pewne niebezpieczeństwo, kiedy kawałki zniszczonych urządzeń będą wchodzić w atmosferę Ziemi".
Rzecznik Federalnej Administracji Lotniczej Roland Herwig powiedział w niedzielę, ze nie ma żadnych informacji świadczących o tym, by samoloty miały jakieś problemy. Niczego podejrzanego nie zgłaszali również sami piloci, ale służby "odebrały liczne telefony" od ludzi mieszkających w Teksasie, a także w rejonie od Dallas na południe do Austin.
Garcia, kamerzysta, któremu udało się sfilmować dziwne zjawisko, w niedzielę rano pracował z kamerą przy okazji maratonu, który rozgrywany był w Teksasie. Na nagraniu widać białą, ognistą kulę, przypominającą meteor, który spada z bezchmurnego wtedy nieba.
- Pamiętam, że to filmowałem i zastanawiałem się jednocześnie, co to takiego. Chwilę później rozejrzałem się dookoła, patrząc, czy widział to ktoś jeszcze poza mną, ale okazało się, że wszyscy skupili się na maratonie - powiedział Garcia CNN.
Cokolwiek to jednak było, Garcia powiedział, że "cieszy się ogromnie, że udało mu się to sfilmować. Mam nadzieję, że to pomoże w jakiś sposób ustalić, co widziałem".
Źródło : www.onet.pl