Błyszczące "diamenciki" na niebie
: ndz maja 17, 2009 8:23 pm
Witajcie 
Podczas dzisiejszego grillowania zaobserwowałem coś ciekawego i nie mam pojęcia co to mogło być. Opisze wam wszystko i może ktoś to zjawisko bedzie potrafił wytłumaczyć.
Było kilka minut przed południem, bardzo słonecznie, na niebie wędrowały pojedyncze białe, pierzaste chmurki. Jako pierwszy dostrzegł to mój ojciec i powiedział że widzi samolot, który jest bardzo daleko i błyszczy sie w słońcu co jakiś czas. Popatrzyłem w góre, ale nic nie widziałem, wstałem więc od stołu i zacząłem sie mocno wpatrywać w rejon nieba, który mi wskazywał i co chwile powtarzał " o znowu sie błyszczy". Po okolo minucie udało mi sie wreszcie dostrzec błyśniecie. Kiedy to zobaczyłem stwierdziłem że to nie jest samolot, ojciec również mi przytaknął. Nie mineło wiecej jak dwadzieścia sekund naszej wspólnej obserwacji, kiedy z nikąd pojawił się drugi błysk z lewej strony pierwszego, od tej chwili co kilka sekund pojawiały sie nowe błyski. Nie bylem w stanie obserwować wszystkich ponieważ błyskały cyklicznie w rożnych miejscach, ale nie były oddalone od siebie zbyt daleko. Dodatkowo zaczęła nachodzić na nie jedna z tych białych chmur. Skupiłem się więc na jednym, ktory był w kawałku czystego nieba, przemieszczał sie on z kierunku płn-zach, na płd-wsch. Po chwili za nim rownież z nikad pojawił sie kolejny, który poruszał sie jakby dokładnie torem tego który obserwowałem. Jednak za chwile zniknał za chmura. Został więc jeden z tych błyszacych obieków, moja dziewczyna nazwała je obracającymi się diamecikami. Do naszej obserwacji przyłaczył sie sąsiad, który przez dluższą chwilę nie mógł go wypatrzyć, jednak w koncu mu sie udało. Co ciekawe ta błyskotka zmieniła kierunek poruszania na powrotny, czyli płn-zach. Zbliżyła sie do niego kolejna chmura, myślałem że go zakryje jednak był dalej widoczny, wyróżniał sie na jej tle o wiele jaśniejszym kolorem, tak jakby cały czas świecił, a co kilka sekund błyskał jak lustro odbijające promień słonca. Oddalał sie coraz bardziej, ja obserwowałem go najdłużej aż całkiem zniknął mi z oczu. Teraz spróbuje nieco opisać wielkość i odległości, początkowo gdy było ich kilka, zaczęła zakrywać je chmura, więc były ponad nią lub na jej wysokości ( nie mam pojęcia na jakiej wysokości były chmury 2000 - 3000m), pojawiały sie od siebie w odległościach, według mojego odczucia kilku, kilkunastu metrów, ale myśle ze nie więcej niż 50m. Odległość od nas nie była chyba większa niż 1km, ich wielkość ciężko mi określić, z ziemi wyglądały jak iskierki, może 1m, może 5m.
Jeszcze czegoś takiego nie miałem okazji widzieć i nikt z obserwatorów również, bardzo nas to wszystkich zdziwiło i w żaden sposób nie mogliśmy tego wytlumaczyć.
Pozdrawiam.

Podczas dzisiejszego grillowania zaobserwowałem coś ciekawego i nie mam pojęcia co to mogło być. Opisze wam wszystko i może ktoś to zjawisko bedzie potrafił wytłumaczyć.
Było kilka minut przed południem, bardzo słonecznie, na niebie wędrowały pojedyncze białe, pierzaste chmurki. Jako pierwszy dostrzegł to mój ojciec i powiedział że widzi samolot, który jest bardzo daleko i błyszczy sie w słońcu co jakiś czas. Popatrzyłem w góre, ale nic nie widziałem, wstałem więc od stołu i zacząłem sie mocno wpatrywać w rejon nieba, który mi wskazywał i co chwile powtarzał " o znowu sie błyszczy". Po okolo minucie udało mi sie wreszcie dostrzec błyśniecie. Kiedy to zobaczyłem stwierdziłem że to nie jest samolot, ojciec również mi przytaknął. Nie mineło wiecej jak dwadzieścia sekund naszej wspólnej obserwacji, kiedy z nikąd pojawił się drugi błysk z lewej strony pierwszego, od tej chwili co kilka sekund pojawiały sie nowe błyski. Nie bylem w stanie obserwować wszystkich ponieważ błyskały cyklicznie w rożnych miejscach, ale nie były oddalone od siebie zbyt daleko. Dodatkowo zaczęła nachodzić na nie jedna z tych białych chmur. Skupiłem się więc na jednym, ktory był w kawałku czystego nieba, przemieszczał sie on z kierunku płn-zach, na płd-wsch. Po chwili za nim rownież z nikad pojawił sie kolejny, który poruszał sie jakby dokładnie torem tego który obserwowałem. Jednak za chwile zniknał za chmura. Został więc jeden z tych błyszacych obieków, moja dziewczyna nazwała je obracającymi się diamecikami. Do naszej obserwacji przyłaczył sie sąsiad, który przez dluższą chwilę nie mógł go wypatrzyć, jednak w koncu mu sie udało. Co ciekawe ta błyskotka zmieniła kierunek poruszania na powrotny, czyli płn-zach. Zbliżyła sie do niego kolejna chmura, myślałem że go zakryje jednak był dalej widoczny, wyróżniał sie na jej tle o wiele jaśniejszym kolorem, tak jakby cały czas świecił, a co kilka sekund błyskał jak lustro odbijające promień słonca. Oddalał sie coraz bardziej, ja obserwowałem go najdłużej aż całkiem zniknął mi z oczu. Teraz spróbuje nieco opisać wielkość i odległości, początkowo gdy było ich kilka, zaczęła zakrywać je chmura, więc były ponad nią lub na jej wysokości ( nie mam pojęcia na jakiej wysokości były chmury 2000 - 3000m), pojawiały sie od siebie w odległościach, według mojego odczucia kilku, kilkunastu metrów, ale myśle ze nie więcej niż 50m. Odległość od nas nie była chyba większa niż 1km, ich wielkość ciężko mi określić, z ziemi wyglądały jak iskierki, może 1m, może 5m.
Jeszcze czegoś takiego nie miałem okazji widzieć i nikt z obserwatorów również, bardzo nas to wszystkich zdziwiło i w żaden sposób nie mogliśmy tego wytlumaczyć.
Pozdrawiam.