Strona 1 z 1

Fenomen roku 2012 według wiedzy Majów

: sob cze 13, 2009 10:24 pm
autor: Lazy
Wiemy, że przed wschodem słońca zawsze jest świt, światło rozchodzi się we wszystkich kierunkach i widzimy je wcześniej niż słońce. Podobnie jest z datą 21 grudnia 2012 roku. Jej energia promieniuje na naszą przeszłość i przyszłość. Aby zrozumieć istotę roku 2012, trzeba wziąć pod uwagę strefę 52 lat - 26 lat wstecz i 26 lat wprzód - mówi HANNA KOTWICKA, wybitna znawczyni filozofii Majów w rozmowie z Jolantą Podsiadłą.



Hanna Kotwicka jest czołową pol­ską propagatorką wiedzy kalendarzo­wej Majów, autorką popularnego cyklu „JA Jestem Innym TY", wydanego w czterech językach: polskim, niemiec­kim, angielskim i francuskim, składają­cego się z ksiażek-podręczników wpro­wadzających w arkana tej wiedzy.



Co oznacza stwierdzenie, że kalen­darz Majów jest kosmogramem ziemskiej ewolucji?

- Pośród starożytnego ludu Majów inkarnowały się wysokie świadomości, które miały wgląd we wszystkie związ­ki w Uniwersum i we wszystkie pozio­my istnienia. Świadome, że kiedyś na­stąpi czas upadku, całą mądrość Uni­wersum zakodowały w Świętym Kalen­darzu Tzolkin, by mogła przebudzić się we właściwym czasie i pomóc lu­dziom. Tzolkin nie jest zatem kalenda­rzem w powszechnym rozumieniu, lecz platformą działań ewolucyjnych,bankiem informacji, uniwersalnym modułem harmonii.

Zapisane są w nim wszystkie programy czasu, duchowe wzorce ewolucji i cały dorobek ludzko­ści - nasza historia, nasze kolektywne wzloty i upadki, jak również życie po­jedynczego człowieka. Wiedza ta po­chodzi z wymiaru duchowego (bezczasowość), natomiast kalibracja (umiej­scowienie jej w czasie linearnym) jest dziełem człowieka, l choć mówimy ka­lendarz Majów czy wiedza Majów, Majowie byli jedynie tymi, którzy zapi­sali całą mądrość Uniwersum w formie matematycznej.

W kosmologii Majów czas nie jest więc tylko ciągiem wydarzeń?

-Jest również informacją. Tzolkin, li­czący 260 jednostek nazywanych kina­mi, uwzględnia dwa czynniki: przedzia­ły czasu i obszary wypełnione informa­cją. Kalendarz Majów można wykorzy­stywać w dwóch kategoriach: jako Krót­ką Rachubę, czyli 260 dni, albo jako Długą Rachubę, w którą wpisane są wielkie cykle ewolucyjne nazywane

przez Majów światami, np. 5200 lat, 26 000 lat, 104 000 lat... Niezależnie od tego, jaki okres czasu definiuje 1 kin

- 1 dzień, 20 lat, 100 czy 400 lat - za­wsze niesie ze sobą te same informacje.

Dla nas szczególnie ważny jest ostat­ni cykl 26 000 lat,

- Z pomocą prawa wolnej woli i formuły „wszystko dozwolone" mieli­śmy zgłębić w nim Miłość. Cztery piąte wielkiego cyklu przebiegło bez zakłó­ceń, jednak pomiędzy czwartym a pią­tym krokiem, około 6600 lat temu, wtargnęła na Ziemię obca świado­mość, która w ciągu 1300 lat dokonała ogromnego spustoszenia ludzkiej świa­domości. Pole naszych zmysłów zo­stało zawężone, zaczęliśmy oddalać się od boskiego źródła, hołdować trzem bożkom materializmu, którymi są: pieniądz, władza i zniewolenie. Ten mroczny okres zakodowany został w Tzolkin w kinach 194-200 jako Sie­dem Zablokowanych Pieczęci albo inaczej - Siedem Zagubionych Świa­domości, l tak boską praworząd­ność IX (Biały Mag) wyparła nieuczci­wość; odpowiedzialność Men (Niebie­ski Orzeł) zastąpiły uzależnienia; inteli­gencję intuicyjną Cib (Żółty Wojownik]

- zimna kalkulacja; szacunek dla życia Caban (Czerwona Ziemia) - zawiść; wyższą prawdę Etznab (Białe Zwiercia­dło) - fanatyzm; siłę odnowy Cauac (Niebieski Wicher)-stagnacja; uniwer­salną miłość Ahau (Żółte Słońce) - ko­chanie za coś. Aby ratować ludzkość przed zagładą, około 5200 lat temu, postępowe siły Czasu nadzorujące przebieg ewolucji, wprowadziły na Ziemię plan ratunku - Czas Karmiczny nazwany przez dr, Jose Argiiellesa, odkrywcę klucza do Tzol­kin, „Statek Ziemia 2013". Odtąd każ­dy stwórca przynajmniej raz musiał inkarnować się na Ziemi, by na własnej skórze doświadczyć swego dzieła i albo je naprawić, albo zniszczyć.

Kiedy domknie się ten cykl?

- W przeciwieństwie do zachod­nich kalendarzy, mających miarę wekto­rową, Majowie mieli inną technikę mie­rzenia czasu. Zawsze był punkt wyjścia i punkt celu. Na zakończenie każdy wielki cykl 26 000 lat otrzymywał krót­ką, programową formę 26 lat. Obecny cykl domknie się 21 grudnia 2012 ro­ku. Zwrot czasu, określany mianem konwergencji harmonicznej, nastąpił

0 świcie z 16-17 sierpnia 1987 r. Odtąd, idąc wstecz, naprawiamy to, co wypa­czyliśmy po drodze. Okres od 1987 r. do 2013 r. [fraktalne 26) reprezentuje dzieje ludzkości na przestrzeni ostat­nich 26 000 lat, a nawet dużo więcej... W wielu mitologiach mówiono, że na koniec czasów zostaną uwolnione demony. To dzieje się właśnie teraz, na naszych oczach. Każda nieuzdrowiona karma musi rozładować się sama. Dlatego dzisiejsza scena planetarna to orgia planetarna - „demony" szukają uj­ścia. Teraz na Ziemi spotyka się, kłóci

i godzi cały Kosmos. Nic nie powinno nas dziwić, wszystko pojawia się we właściwym czasie. Jedyne, co możemy robić, to zachowywać czujność.

Ale mamy syndrom roku 2012!

- Wynika to ze zbiorowego błędu w myśleniu powielanego w niektórych kręgach ezoterycznych. Są w Polsce śro­dowiska, które powołując się na święty

kalendarz Majów, bez znajomości jego faktycznej istoty rozpowszechniają fał­szywe informacje na temat 2012 r. i al­bo proponują oświecenie w trybie przy­spieszonym, albo straszą końcem świata na skutek przebiegunowania. Dlatego dziś zamiast mówić o fenomenie ro­ku 2012, mówi się o syndromie 2012 r. Spotkałam się z różnymi teoriami na te­mat tego, co stanie się 21 grudnia 2012 roku. Słyszałam m.in. o: ewakuacji ludzi przez eteryczne pojazdy Merkabah pod egidą Synów Boga (według „Kluczy Enocha" J. Hurtaka), bezpiecznym schronieniu w „Perfect Yision" w RPA l możliwości rezerwacji miejsca za cenę od 750 do 20 000 euro (według planu ratunku P Geryla), 6-godzinnej ciemno­ści podczas przejścia w czwarty wymiar, nowych rodzicach w postaci dwóch świetlistych kuł i naszych ciałach urasta­jących do 5 metrów wysokości (według „Pradawnej tajemnicy Kwiatu Ży­cia" D. Melchizedeka). Jestem mocno zdystansowana do tego rodzaju opo­wieści, ale ani ich nie neguję, ani nie po­chwalam. Z punktu widzenia uniwersal­nego kodeksu etycznego nasza ewaku­acja - nawet do czwartego wymiaru - byłaby ucieczką przed odpowiedzial­nością za stan naszej planety. Skoro do­prowadziliśmy biosferę na skraj przepa­ści, to własnymi rękami musimy to na­prawić- my, nasze dzieci, potem dzieci naszych dzieci itd.

A zatem należy odmitologizować tę datę?

- Największym paradoksem jest to, że ludzie koncentrują się na 21 grud­nia 2012 r. i liczą, że wydarzy się coś szczególnego, bo tak przepowie­dzieli Majowie. Dlatego za Johannem Kóssnerem, najwybitniejszym europej­skim znawcą filozofii Majów, przyrów­nuję 21 grudnia 2012 r. do wschodu słońca. Wiemy, że przed wschodem zawsze jest świt, światło słoneczne rozchodzi się we wszystkich kierun­kach i widzimy je wcześniej niż słońce. Podobnie jest z datą 21 grudnia 2012 r. Jej energia promieniuje na naszą przeszłość i przyszłość. Aby zrozumieć istotę roku 2012, trzeba wziąć pod uwa­gę strefę 52 lat - 26 lat wstecz i 26 lat do wprzód. Majowie tego nie wymyślili, oni to wiedzieli. Ich wyliczenia potwier­dza dzisiejsza astronomia. W 2012 r. osiągniemy punkt przecięcia ekliptyki. Coś takiego zdarza się co 26 000 lat W 2012 r. domknie się umownie long count (Długa Rachuba), a wraz z nim cykl 5200 lat Czasu Karmicznego i histo­rii wielkiego upadku ludzkości. Jednak nie skończy się rok słoneczny, życie bę­dzie toczyć się dalej. W astronomii roz­pocznie się kolejny rok platoński, a w Tzolkin nowy cykl 26 000 lat.

Wynika z tego, że świt nastąpił w 1987 roku.

- Tak, „świt energetyczny". A wraz z nim zakończył się proces testowania naszych twórczych pomysłów zgodnie z prawem wolnej woli i formułą „wszystko dozwolone". Rozpoczęło się działanie Nowej Epoki i opróżnianie depozytów karmicznych. Konstelacja naszego przejścia w wyższy wymiar dokonuje się teraz. Chcąc zrozumieć fenomen roku 2012, musimy przesta­wić się na energetyczny sposób myśle­nia. Ewolucja ma to do siebie, że na ni­kogo nie czeka, lecz postępuje. W sfe­rze duchowej, gdzie nie istnieje poję­cie czasu linearnego, od 1987 r. jeste­śmy już jedną nogą w nowych cza­sach. Natomiast w sferze mentalnej nadal żyjemy iluzją starego programu, którego w sferze duchowej już nie ma. Energia nośna Starej Epoki zostanie ostatecznie usunięta z Ziemi na prze­łomie 2039-2040 Dreamspell-roku (nowy rok rozpoczyna się 26 lipca). Wtedy wzejdzie słonce Nowej Epoki.

Czego wymaga od nas 2009 r?

- „Obecny", 2009 r., trwa od 26 lip­ca 2008 r., a zakończy się 25 lip­ca 2009 r. (według kalibracji dr. Jose Arguellesa). Ten rok (Wicher 3) wyma­ga od nas zmian w sposobie patrzenia na siebie, świat i ludzi. Dlatego wpro­wadza przejściowy chaos, aby skłonić nas do szukania nowych rozwiązań w celu pobudzenia przemian i zaini­cjowania procesu odnowy, zwłaszcza w relacjach międzyludzkich. W kalen­darzu fraktalnym jest on bezpośrednio połączony z historią lat 1914-1934. W 1929 r. wybuchł największy kryzys gospodarczy jako skutek braku kon­cepcji społecznej. Od 1987 r. każda nierozładowana karma musi rozłado­wać się sama. Nieuporządkowana hi­storia będzie meldować się cyklicznie, dopóki nie zostanie ostatecznie uzdro­wiona. Dlatego mamy kryzys finansowo-gospodarczy. Znów zabrakło kon­cepcji na życie. Teraz widzimy, że roz­wój gospodarczy, sztucznie napędzany, idzie w dół.

A od 26 lipca 2009 r.?

- Kolejny rok (Ziarno 4), od 26 lip­ca 2009 r. do 25 lipca 2010 r., to fraktalne lata 1933-1952, czyli okres II wojny światowej. W Starym Czasie najlep­szą receptą na kryzys byłaby wojna. Teraz jednak będzie inaczej, uzdro­wienie musi przyjść inną drogą. W tym roku marny ostatecznie oczy­ścić pola karmiczne II wojny świato­wej. Dlatego rok 2009-2010 będzie wymagał od nas bardzo śmiałych, kompleksowych decyzji - nie tylko od polityków, aie przede wszystkim od każdego z nas. Tu wszystko zależeć będzie od kierunku świadomości lu­dzi. Gospodarka światowa musi pójść inną drogą. W przeciwnym razie wkroczą żywioły, aby zmusić rządy do zmiany kursu. W obliczu grożącej konfrontacji z Naturą, ludzie będą mu­sieli indywidualnie rozpoznać, że kie­runek rozwoju gospodarczego jest nie­właściwy. Znak ostrzegawczy dostali­śmy 8 listopada 2008 r. W tym dniu, każdego roku, zawsze i niezmiennie pojawia się główna tematyka następ­nego Dreamspell-roku. To nie przypa­dek, że 8 listopada 2008 r. wybuchł pożar na okręcie podwodnym budo­wanym przez Rosję dla Indii i pochło­nął 20 ofiar. Była to przestroga od żywiołów Ognia i Wody.

Ale aby nie wzbudzić strachu, wyjaśniam, że ży­wioły będą omijać obszary, które oka­żą im należyty szacunek.

Czego powinniśmy się szczególnie wystrzegać?

- Rok 2009-2010 będzie rokiem strategii, jednakowych szans i możliwo­ści dla wszystkich, zarówno tych po stronie Światła, jak i Cienia. Cóż, ży­jemy w strefie wolnej woli. Każda świa­domość chce przetrwać i ma do tego prawo, ale do przetrwania potrzebuje życiodajnej energii. Skoro generatory energii Starego Czasu zostały już wyłą­czone, jego stwórcy i egzekutorzy będą musieli znaleźć ją na ziemi wśród ni­czego nieświadomych ludzi. To wska­zuje, że spotęguje się wampiryzm energetyczny, nasili się przeciąganie lu­dzi na swoją stronę i propaganda pró­bująca zaprzeczać faktom - nie ominie to także proroctw i wiedzy kalendarzo­wej Majów. Tylko ten, kto rna wiedzę, nie zostanie okradziony z energii.

A następne lata?

- Rok 2010-2011 (Księżyc 5) poka­że nam pierwsze wyniki naszych dzia­łań, pierwsze żniwo. Odtąd nic twór­czego nie będziemy mogli już zrobić, lecz dostaniemy szansę ulepszenia albo demontażu tego, co wypracowaliśmy w ciągu poprzednich 10 lat, licząc od 2000-2001 r. Możemy się spodzie­wać, że rok 2010-2011 będzie miał bardzo intensywny przebieg. W kolej­nych latach nie będzie już wojen, a tyl­ko wewnętrzne procesy rozładowania. Ale wszystko zależy od nas, od naszego podejścia do ludzi, świata i całej biosfe­ry w przyszłym 2009-2010 Dream­spell-roku. Najbliższa przyszłość jest jeszcze niezapisaną kartą.

z tego wszystkiego wynika, że kalen­darz Majów wcale nie kończy się na roku 2012, o czym często słyszy­my i czytamy.

- Powszechne twierdzenie o koń­cu Kalendarza Majów na roku 2012 nie wynika tylko z niewiedzy czy chęci wzbudzenia sensacji, ale też z próby manipulacji świadomością zbiorową. Moje stanowisko w kwestii „2012" nie zmieniło się od 2001 r., kiedy to zako­twiczyłam wiedzę Majów na gruncie polskim. Data 21 grudnia 2012 r.została przyjęta umownie, ponieważ nikt nie zna dokładnej daty początku Wiel­kich Cykli Majów.

Co więcej, nasze ka­lendarze byty wielokrotnie modyfiko­wane, a z badań dr. Herberta llliga, nie­mieckiego historyka, wynika, że oko­ło 300 lat historii naszego kręgu kul­turowego, tzn. okres od 614 r. do 911 r., jest czystą projekcją mentalną. Nie ma żadnej dokumentacji wyda­rzeń z tamtych czasów. Ciekawostką jest tutaj fakt, że okres 300-letniej „dziury" w kulturze europejskiej przy­pada na czas rozkwitu kultury Majów w Ameryce. Wiele wskazuje na to, że inkarnacja Pacala Votana wynikała z konieczności „naprostowania" biegu czasu. Gdy w VI w. zmarł król Pacal, je­go syn wystawił mu świątynię i wyzna­czył, że święto ku czci ojca ma odbyć się - po przeliczeniu na kalendarz gre­goriański -za około 4 tysiące lat. Majo­wie, świadomi, że koniec świata miał­by nastąpić dnia 13.0.0.0.0 według Dlugiej Rachuby Tzoikin, czyli 21 grud­nia 2012 r. według kalendarza grego­riańskiego, nie wyznaczaliby tak waż­nej uroczystości po tej dacie.

Wspomniała Pani, że energia nośna Starego Czasu zostanie usunięta nie wcześniej niż w 2040 r. A wówczas?

- Można powiedzieć, że plan ra­tunku ludzkości to w gruncie rzeczy Tzoikin, dlatego będzie on oddziały­wał dopóki, dopóty nie zostaną całko­wicie skorygowane światy iluzji epoki, której już nie ma. Odliczanie Tzoikin będzie można zakończyć dopiero wte­dy, kiedy w świadomości ludzkiej prze­budzi się pierwotna pamięć. Nastąpi to około 2040 r. Przełom musi doko­nać się zbiorowo, ponieważ w nad­chodzących czasach nie będzie możli­we, by jednostka uważała się za lepszą od innych. Punktem przejścia do na­stępnego cyklu ewolucji będzie czakram serca, a przepustką miłość. Po 2020 r. zaczniemy nadrabiać to, czego nie nauczyliśmy się w ciągu ostatnich 5200 lat naszych dziejów, mianowicie - bezinteresownie ko­chać. Około roku 2040 przebudzi się częstotliwość miłosierdzia, dziś jeszcze nieznana na Ziemi. Na jej poznanie będziemy mieli kolejne 26 000 lat.

Dziękuję za rozmowę.

Jolanta Podsiadła