Pole magnetyczne, trzecia siła?
: śr cze 24, 2009 1:32 pm
Witam,
jestem tu nowy i pewnie nigdy bym tu nie trafił, gdyby nie wczorajsze wydarzenie. Otóż w czym rzecz (dla ludzi znających okolice Warszawy, będę podawał miejscowości, być może kogoś w przyszłości do czegoś to doprowadzi). Wczoraj umówiłem się, ze swoją koleżanką w miejscowości Jabłonna, ok. 17:30 zaczęło zbierać się na deszcz, wydawało nam się jednak że chmura przeszła i wszystko minie. Ok. godziny 18:20 rozeszliśmy się (byłem na rowerze), ponieważ musiałem najpóźniej o 19:15 być na Tarchominie (Warszawa) nad Wisłą ponieważ wtedy miałem ostatni prom do Łomianek, a nie chciałem jechać okrężną drogą. W połowie mojej drogi do promu złapał mnie deszcz, postanowiłem nie jechać polnymi drogami na skróty skoro mam jeszcze sporo czasu, ale głównymi i potem przez osiedla nad Wisłę, później nawet zaczęła się burza. Niedaleko promu są dość charakterystyczne słupy, kierowałem się w ich stronę, w pewnym momencie widziałem już wał, do mojego celu było ok. 1000 m. Nagle miałem wrażenie, że nie do końca w pełni kontroluje swoje ruchy, wydawało mi się, że nadal jadę w dobrą stronę, ale w końcu znalazłem się na jakimś polu, a następnie w lesie. Z jednej strony czułem się świadomy, a z drugiej, że nie do końca mam nad sobą władzę. W końcu dojechałem do jakiegoś gospodarstwa na skraju lasu i zacząłem rozmawiać z tamtejszą mieszkanką, okazało się że jestem znowu w Jabłonnej, pani pokierowała mnie do głównej drogi, okazało się że jestem 500m od miejsca, w którym rozstałem się z koleżanką. Dla osób, którzy nie kojarzą tych terenów powiem, że to tak jakby ktoś jechał z Gdańska do Krakowa przez Warszawę i był już w Warszawie i nagle cofnął się do Gdańska i nie wiedział jak to się stało. Po tym zdarzeniu od razu zadzwoniłem do domu, żeby nikt się nie martwił, że jeszcze mnie nie ma. Ojciec rozmawiał ze swoim znajomym, który interesuje się zjawiskami paranormalnymi na temat tej sytuacji. Ów kolega stwierdził, że być wytworzyło się wtedy jakieś pole magnetyczne lub działała jakaś trzecia siła. Generalnie są to rzeczy, których człowiekowi jest ciężko pojąć. Dodam, że nic nie piłem %, bo pewnie niektórym mogą takie myśli przyjść po przeczytaniu tego postu. Co wy sądzicie o tej sytuacji, co mogło wtedy mną kierować? Czasem jak jestem sam w domu, mam mimo wszystko wrażenie, że ktoś ze mną jest.
jestem tu nowy i pewnie nigdy bym tu nie trafił, gdyby nie wczorajsze wydarzenie. Otóż w czym rzecz (dla ludzi znających okolice Warszawy, będę podawał miejscowości, być może kogoś w przyszłości do czegoś to doprowadzi). Wczoraj umówiłem się, ze swoją koleżanką w miejscowości Jabłonna, ok. 17:30 zaczęło zbierać się na deszcz, wydawało nam się jednak że chmura przeszła i wszystko minie. Ok. godziny 18:20 rozeszliśmy się (byłem na rowerze), ponieważ musiałem najpóźniej o 19:15 być na Tarchominie (Warszawa) nad Wisłą ponieważ wtedy miałem ostatni prom do Łomianek, a nie chciałem jechać okrężną drogą. W połowie mojej drogi do promu złapał mnie deszcz, postanowiłem nie jechać polnymi drogami na skróty skoro mam jeszcze sporo czasu, ale głównymi i potem przez osiedla nad Wisłę, później nawet zaczęła się burza. Niedaleko promu są dość charakterystyczne słupy, kierowałem się w ich stronę, w pewnym momencie widziałem już wał, do mojego celu było ok. 1000 m. Nagle miałem wrażenie, że nie do końca w pełni kontroluje swoje ruchy, wydawało mi się, że nadal jadę w dobrą stronę, ale w końcu znalazłem się na jakimś polu, a następnie w lesie. Z jednej strony czułem się świadomy, a z drugiej, że nie do końca mam nad sobą władzę. W końcu dojechałem do jakiegoś gospodarstwa na skraju lasu i zacząłem rozmawiać z tamtejszą mieszkanką, okazało się że jestem znowu w Jabłonnej, pani pokierowała mnie do głównej drogi, okazało się że jestem 500m od miejsca, w którym rozstałem się z koleżanką. Dla osób, którzy nie kojarzą tych terenów powiem, że to tak jakby ktoś jechał z Gdańska do Krakowa przez Warszawę i był już w Warszawie i nagle cofnął się do Gdańska i nie wiedział jak to się stało. Po tym zdarzeniu od razu zadzwoniłem do domu, żeby nikt się nie martwił, że jeszcze mnie nie ma. Ojciec rozmawiał ze swoim znajomym, który interesuje się zjawiskami paranormalnymi na temat tej sytuacji. Ów kolega stwierdził, że być wytworzyło się wtedy jakieś pole magnetyczne lub działała jakaś trzecia siła. Generalnie są to rzeczy, których człowiekowi jest ciężko pojąć. Dodam, że nic nie piłem %, bo pewnie niektórym mogą takie myśli przyjść po przeczytaniu tego postu. Co wy sądzicie o tej sytuacji, co mogło wtedy mną kierować? Czasem jak jestem sam w domu, mam mimo wszystko wrażenie, że ktoś ze mną jest.