Opowieści z dreszczykiem i miejskie legendy
: pn paź 26, 2009 12:44 pm
Wiele osób słyszało zapewne historie o "Czarnej Wołdze", diable jeżdżącym czarnym autem, tajemniczych psach będących ucieleśnieniem złego, spotkaniach z błędnymi ognikami, autostopowiczami-widmami itp.
Wiele z nich to typowe polskie miejskie legendy, które krążą po kraju w różnych wersjach i odsłonach. Czy znacie podobne historie? Jeśli tak, zapraszam do podzielenia się nimi z innymi forumowiczami.
Jedną z najmłodszych legend tego typu, która swego czasu robiła karierę w Internecie była historia o tajemniczych zaginięciach w lesie w Witkowicach.
Fragment artykułu z "Gazety Krakowskiej" z dnia 28 października 2001 roku mówił:
Wiele z nich to typowe polskie miejskie legendy, które krążą po kraju w różnych wersjach i odsłonach. Czy znacie podobne historie? Jeśli tak, zapraszam do podzielenia się nimi z innymi forumowiczami.
Jedną z najmłodszych legend tego typu, która swego czasu robiła karierę w Internecie była historia o tajemniczych zaginięciach w lesie w Witkowicach.
Fragment artykułu z "Gazety Krakowskiej" z dnia 28 października 2001 roku mówił:
"Jak wiadomo grupa wyruszyła do pobliskiego lasu w Witkowicach w celu uczczenia rozpoczęcia kolejnego roku na studiach . Była to standardowa wyprawa w celu zabawienia się , na jaką wybiera się wielu młodych ludzi . Na podstawie tego co dowiedzieliśmy się od ich rodzin , wyjazd był niezaplanowany , ale byli to odpowiedzialni ludzie więc , nikt im tego nie uniemożliwiał . Wiadomo ze około godziny 17.00 weszli do lasu i znaleźli pewne miejsce , akurat takie na zabawienie się . Ostatnią osobą która ich widziała , był człowiek który mieszka na obrzeżu lasu . Widział ich bawiących się przy ognisku i pijących alkohol około godziny 20:30 . Wspomniał im , że zapuścili się na ten teren zbyt głęboko i na własne ryzyko, ale ci byli pijani i odebrali to jako żart . Po tym spotkaniu musiało w lesie nastąpić coś niewyjaśnionego , bo zamiast na drugi dzień wrócić do domu , nikt z podanych dziewięciu osób się nie pojawił . Po 2 dniach nieobecności swoich dzieci , rodziny były już bardzo zaniepokojone , więc zgłosiły sprawę na policji . Policja dopiero dwa dni później wszczęła poszukiwania (dość zaskakujące , czemu aż tyle czekała ) . Dziś mija tydzień od zaginięcia , a efektów śledztwa nie widać . Rodziny wynajęły nawet prywatne biuro detektywistyczne , ale ono również niewiele wskórało."