"O zmianach klimatu"
: ndz gru 13, 2009 5:50 pm
Przywrócenie wzrostu jest niezbędnymelementem każdej skutecznej strategii walki ze zmianami klimatycznymi.Głównym filarem programu walki z globalnym ociepleniem musi byćopracowywanie i tworzenie technologii, które zaspokoją ludzkiepotrzeby, a jednocześnie zmniejszą obciążenia, jakim poddajemy nasząplanetę - pisze brytyjski filozof John Gray.
Dyskusję ozmianach klimatu spowija atmosfera nierzeczywistości. Nie liczącniepoważnego marginesu, który kwestionuje konsensus naukowy, ludzieprzyjęli do wiadomości, że światowy klimat ulega przeobrażeniom oraz żeprzeobrażenia te wywołała działalność człowieka. Wielu naukowcówdochodzi do przekonania, że zmiany klimatyczne są większe - i być możeszybsze - niż sądzono jeszcze kilka lat temu. W żadnej dziedzinieludzkiej wiedzy nie może być absolutnej pewności, ale rozsądna wydajesię konkluzja, że potrzeba skutecznej reakcji politycznej jestpilniejsza niż kiedykolwiek.
Mimo to rządy i społeczeństwatkwią w schematach myślenia, które w gruncie rzeczy gwarantują, żewszelkie podjęte kroki będą nieskuteczne lub nawet pogorszą sytuację.Debata publiczna ma moralizatorski charakter i skutkuje albodziałaniami pozornymi, które dają niewielkie bądź żadne efektypraktyczne, albo żądaniami całkowitej przebudowy gospodarki. Istniejezasadniczy rozdźwięk między skalą problemu a reakcją na niego i trudnooprzeć się podejrzeniu, że prawdziwym celem wielu wypowiedzi jestpoprawa samopoczucia mówiącego, a nie osiągnięcie konkretnych skutków wrealnym świecie.
Druga strona medalu
Jedną z przyczyntego stanu rzeczy jest niechęć do zmierzenia się z ogromem problemu.Zmiany klimatu nie zawsze powodowała ludzkość - większość dużychprzeobrażeń klimatu miała miejsce przed pojawieniem się człowieka - aleobecne zmiany są skutkiem ubocznym zjawiska czysto ludzkiego: globalnejindustrializacji. Społeczeństwa przemysłowe zaspokajają swoje potrzebyenergetyczne w większości za pomocą paliw kopalnych, co powoduje, żewydalamy do atmosfery ogromne ilości dwutlenku węgla. Zmiany klimatu sąodwrotną stroną medalu globalizacji: globalne ocieplenie przyspieszaproporcjonalnie do postępów globalizacji. Dzieje się tak nie tylkodlatego, że globalizacja generalnie zwiększa emisje, ponieważ emisjestanowią najwyżej połowę problemu.
Globalna industrializacjapowoduje szybki wzrost liczby ludności świata oraz ciągłe niszczeniebiosfery przez rolnictwo i stosowanie biopaliw. Uszkadzając biosferę,osłabiamy naturalne mechanizmy regulacji klimatu, którymi dysponujenasza planeta. Szacuje się, że przez następne 20 lat populacja światawzrośnie o dwa miliardy. Wszyscy ci ludzie będą chcieli żyć tak, jakteraz żyje zamożna mniejszość. Krzywa wzrostu ludności kiedyś sięwypoziomuje, a potem zacznie opadać, ale zanim to nastąpi, obciążeniadla naszej planety niepomiernie wzrosną.
Typowe rozwiązaniaproponowane przez zachodnie rządy, ekonomistów i ekologów skupiają sięna energii odnawialnej i zrównoważonym rozwoju, jak równieżredystrybucji ekonomicznej między krajami bogatymi i biednymi. Takiespojrzenie pomija związki między zmianami klimatycznymi, postępamiglobalizacji i wzrostem liczby ludności świata. Niektórzy ekolodzyproponują odwrócenie procesu globalizacji i przyjęcieniskotechnologicznego modelu życia opartego na samowystarczalnościwspólnot lokalnych, ale organiczne gospodarstwa rolne i turbinywiatrowe to za mało, aby mogło przetrwać dziewięć miliardów ludzi.Ekonomiści mówią nam, że problemem jest zużycie zasobów per capita, anie przeludnienie, ale ludzkie potrzeby już teraz ocierają się ogranice wydolności naszej planety, a zresztą nie ma najmniejszych szansna ogólnoświatową redystrybucję zasobów na istotną skalę.
Brudna zielona energia
Panujekonformistyczny konsensus, że gospodarka światowa powinnazdywersyfikować nośniki energii, aby zmniejszyć zużycie ropy naftowej.Konsensus ten pomija fakt, że dla niektórych krajów - na przykładIranu, Rosji i Wenezueli - złoża ropy są podstawowym źródłem wpływówgeopolitycznych. Neoliberalni ekonomiści uważają, że kiedy wyczerpującasię ropa wydobywana tradycyjnymi metodami zdrożeje, alternatywne źródłaenergii będą bardziej opłacalne i kryzys klimatyczno-energetycznyrozwiąże się sam. Problem w tym, że większość alternatyw, takich jakpiaski smolne, jest brudniejsza od zwykłej ropy. Poza tym nawet gdybypaństwa zachodnie wymyśliły systemową alternatywę dla paliw kopalnych(bardzo odległa perspektywa), ropa nadal będzie wydobywana i spalana.Przy tym scenariuszu w interesie krajów naftowych będzie jak najszybszaeksploatacja złóż, żeby zdążyć przed drastycznym spadkiem ceny ropy.Same siły rynkowe nie rozwiążą kryzysu ekologicznego.
Wistocie żadne z najczęściej proponowanych rozwiązań nie rokujewiększych nadziei. Obecne zmiany klimatyczne spowodowała działalnośćczłowieka, ale to nie oznacza, że działalność człowieka może jezahamować. Ziemia to nie zegar, który można nakręcać i zatrzymywaćwedle woli. Nawet gdyby ludzie jutro przestali zatruwać atmosferę,globalne ocieplenie trwałoby nadal, ponieważ jest wbudowane w ziemskisystem klimatyczny. Mogłoby nawet przyspieszyć, ponieważ mniejszaemisja aerozoli atmosferycznych oznaczałaby redukcję zjawiskapociemnienia atmosfery, które w jakimś stopniu przeciwdziałaocieplającym skutkom emisji gazów cieplarnianych. To wszystko nieznaczy, że nic się nie da zrobić. Wręcz przeciwnie: można zrobić bardzowiele, aby złagodzić skutki globalnego ocieplenia, a może nawet jespowolnić, ale działania dające największe prawdopodobieństwo sukcesuwymagają bardziej realistycznego myślenia niż to, które obecniedominuje w debacie publicznej. Wymagają również zastosowania metodtechnologicznych, które wzbudzą odrazę zachwyconych sobą ludziwykorzystujących kryzys ekologiczny do przybierania póz moralnejwyższości.
Remedium technologiczne
Punktem wyjściarealistycznego myślenia musi być konstatacja, że szkodliwych zmianklimatycznych nie da się odwrócić. Uwagę należy skupić na ratowaniucywilizowanego życia przed destrukcją. Kraje rozwijające się będąpotrzebowały pomocy w pozyskaniu wygód, których wciąż im jeszczebrakuje, a tego nie da się zrobić bez użycia technologii, do którychruchy ekologiczne odczuwają zajadłą wrogość. Oczywiście technologia niejest wszechmocna. Nie potrafi na przykład wskrzesić zniszczonychsystemów biologicznych (być może dałoby się przywrócić do życia wymarłegatunki, używając ich DNA, ale nie sposób odbudować siedlisk, w którychkiedyś funkcjonowały). Żadne remedium technologiczne całkowicie niezlikwiduje kryzysu energetyczno-klimatycznego, który wynika znadmiernego obciążania planety przez ludzkość. Rozwiązaniatechnologiczne będą jednak niezbędne do pokonywania raf, które na nasczyhają. Najużyteczniejsze mogą się okazać technologie, które sąnajczęściej demonizowane.
Ekolodzy przekonali opinię publiczną- i wielu polityków - że problemy ze skażeniem środowiska możnaprzezwyciężyć, jeśli będziemy żyli bardziej naturalnie. Nawet jeśliargument ten kiedyś był prawdziwy, teraz już taki nie jest. Nadrzędnymcelem musi być zmniejszenie presji człowieka na naszą planetę. Przypopulacji liczącej dziewięć miliardów można to osiągnąć tylko poprzezmaksymalne wykorzystanie zaawansowanych technologii. Zarówno energiajądrowa, jak i genetycznie modyfikowana żywność wiążą się z poważnymryzykiem, ale nie mamy luksusu rozwiązań wolnych od ryzyka. Jestbardziej niż wątpliwe, czy tradycyjne metody uprawy roli - organiczneczy inne - pozwolą nam wyżywić wszystkich ludzi, którzy będą stąpali ponaszej planecie w połowie stulecia. Rolnictwo intensywne, które rozwijasię od czasów zielonej rewolucji, jest oparte na ropie naftowej - wgruncie rzeczy polega na pozyskiwaniu żywności z ropy - a tym samymprzyczynia się do globalnego ocieplenia. Prawdopodobnie jedyną nadziejęna ograniczenie szkód dla środowiska naturalnego dają energia jądrowa igenetycznie zmodyfikowana żywność, ponieważ przy wszystkich związanychz nimi zagrożeniach nie niszczą biosfery.
Występuje tutajparadoks, którego tradycyjne myślenie nie dostrzega. U korzeni kryzysuekologicznego leży rozbieżność między wykładniczym rozwojemprzemysłowym a ilością zasobów naturalnych. Prosta arytmetyka mówi, żewzrost liczby ludności, produkcji i konsumpcji nie może trwać wiecznie.Niektóre zasoby, takie jak ropa, czysta woda czy ziemia uprawna, nie sąnieskończone, co musi skutkować ograniczeniami rozwojowymi. De factoprzypuszczalnie niedługo zaczniemy docierać do tych granic, co zupływem stulecia będzie rodziło coraz bardziej dotkliwe skutki. Obecnysystem ekonomiczny, oparty na wykładniczym wzroście, niewątpliwie jestnie do utrzymania na dłuższą metę.
Klimat i geopolityka
Jednocześnietrzeba sobie powiedzieć, że nie rozwiążemy problemu, stawiając na niskilub zerowy wzrost. W Chinach dalszy szybki rozwój gospodarczy jestwarunkiem stabilizacji politycznej: jeśli setki milionów osób, którewchodzą na rynek pracy, nie znajdą posady, dojdzie do niepokojówspołecznych. To samo dotyczy innych krajów wschodzących, a nawet tychnajbardziej rozwiniętych. W większości krajów świata, nawet tychniedemokratycznych, władza potrzebuje przyzwolenia społecznego, a tegoprzyzwolenia nie będzie przy długotrwałym zerowym lub ujemnym wzroście.
Obecnie rządy są zmuszone stymulować rozwój, aby uniknąćdeflacyjnych skutków kryzysu finansowego. Jest to strategia pod wielomawzględami niebezpieczna. Wybiegając tylko trochę w przyszłość, możnaprzewidzieć powrót wysokich cen surowców sprzed kilku lat. Ponadtopowrót gospodarek na ścieżkę wzrostu podsyci napięcia geopolityczne.Pierwsza wojna nad Zatoką Perską była wojną surowcową, a jak stwierdziłAlan Greenspan, ropa naftowa należała do czynników, które doprowadziłydo wybuchu wojny irackiej. Ożywieniu gospodarczemu musi towarzyszyćzaostrzenie się rywalizacji o malejącą pulę zasobów naturalnych. Możnarównież z dużą dozą pewności prognozować, że kiedy globalne ociepleniestopi arktyczny lądolód, region ten stanie się obszarem coraz bardziejgorącego konfliktu geopolitycznego.
Niemniej jednakprzywrócenie wzrostu jest niezbędnym elementem każdej skutecznejstrategii walki ze zmianami klimatycznymi. Wiele się mówi o?ekologicznym rozwoju? (z wykorzystaniem energii odnawialnej i takdalej). Nie ulega wątpliwości, że alternatywne źródła energii powinnywchodzić w skład rozwiązania. Szczególnie obiecująco wygląda energiasłoneczna. Energia jądrowa, chociaż moim zdaniem niezbędna, nie jestlekiem na całe zło. Głównym filarem programu walki ze zmianamiklimatycznymi musi być opracowywanie i tworzenie technologii, którezaspokoją ludzkie potrzeby, a jednocześnie zmniejszą obciążenia, jakimpoddajemy naszą planetę. Na przykład budowane obecnie w Ameryce pionowefarmy mogą wprawdzie ranić nasze uczucia estetyczne, ale te rolniczedrapacze chmur mogą się okazać pożyteczne, skoro pozwalają przywrócićziemię do stanu dzikiego.
Potrzeba realistycznego myślenia
Ktoś powie, żezastosowanie zaawansowanych technologii do walki z kryzysemekologicznym zredukuje wymogi kadrowe światowej gospodarki, a tym samymnie zaspokoi potrzeb światowego rynku pracy. Ale skoro zmianklimatycznych nie da się zatrzymać, to będzie mnóstwo roboty przyusuwaniu ich skutków. Poziom mórz wzrośnie i trzeba będzie wzmacniaćsystemy przeciwpowodziowe. Trzeba będzie tworzyć przejścia dlazwierząt, tak jak się to już teraz robi w Holandii, a w niektórychprzypadkach będziemy zmuszeni oddać ziemię morzu. Wielkomiejski modelżycia trzeba będzie tak przebudować, aby zużywał mniej energii.Ekologiczni przesiedleńcy ? których liczba może iść w miliony ? będąwymagali opieki. Do tych potencjalnie gigantycznych zadań trzeba będziezmobilizować wszystkie ludzkie zasoby. Nie widać powodu, aby bezrobocieutrzymywało się na wysokim poziomie.
Główną przeszkodą dlaskutecznej polityki jest rozpowszechniona mentalność negacji. Możnadostrzec zasadniczy sprzeciw wobec idei, że kryzysu klimatycznego nieda się całkowicie zlikwidować, że cokolwiek zrobimy, światowy klimatnadal będzie się ocieplał. A przecież takie wnioski w sposóbnieuchronny płyną z dostępnej wiedzy naukowej i z każdej realistycznejoceny sytuacji politycznej na świecie. Trudności, z którymi przyjdzienam się zmierzyć w nadchodzących dekadach, będą ogromne i częstoniepokonywalne. Poradzimy sobie z nimi lepiej, jeśli zrezygnujemy znierealistycznego myślenia i wykorzystamy naszą technologicznąkreatywność do przetrwania kryzysu, którego nie sposób już uniknąć.Może się nawet okazać, że jeśli ograniczymy nasze cele, będziemy żyliszczęśliwiej.
* John Gray, filozof, jeden znajważniejszych teoretyków i zarazem krytyków współczesnegoliberalizmu, autor wielu książek i publikacji na tematy polityczne. WPolsce ukazały się m.in. "Dwie twarze liberalizmu" (2001), "Al-Kaida ikorzenie nowoczesności" (2006) oraz "Czarna msza: Apokaliptycznareligia i śmierć utopii" (2009)
Źródło
Dyskusję ozmianach klimatu spowija atmosfera nierzeczywistości. Nie liczącniepoważnego marginesu, który kwestionuje konsensus naukowy, ludzieprzyjęli do wiadomości, że światowy klimat ulega przeobrażeniom oraz żeprzeobrażenia te wywołała działalność człowieka. Wielu naukowcówdochodzi do przekonania, że zmiany klimatyczne są większe - i być możeszybsze - niż sądzono jeszcze kilka lat temu. W żadnej dziedzinieludzkiej wiedzy nie może być absolutnej pewności, ale rozsądna wydajesię konkluzja, że potrzeba skutecznej reakcji politycznej jestpilniejsza niż kiedykolwiek.
Mimo to rządy i społeczeństwatkwią w schematach myślenia, które w gruncie rzeczy gwarantują, żewszelkie podjęte kroki będą nieskuteczne lub nawet pogorszą sytuację.Debata publiczna ma moralizatorski charakter i skutkuje albodziałaniami pozornymi, które dają niewielkie bądź żadne efektypraktyczne, albo żądaniami całkowitej przebudowy gospodarki. Istniejezasadniczy rozdźwięk między skalą problemu a reakcją na niego i trudnooprzeć się podejrzeniu, że prawdziwym celem wielu wypowiedzi jestpoprawa samopoczucia mówiącego, a nie osiągnięcie konkretnych skutków wrealnym świecie.
Druga strona medalu
Jedną z przyczyntego stanu rzeczy jest niechęć do zmierzenia się z ogromem problemu.Zmiany klimatu nie zawsze powodowała ludzkość - większość dużychprzeobrażeń klimatu miała miejsce przed pojawieniem się człowieka - aleobecne zmiany są skutkiem ubocznym zjawiska czysto ludzkiego: globalnejindustrializacji. Społeczeństwa przemysłowe zaspokajają swoje potrzebyenergetyczne w większości za pomocą paliw kopalnych, co powoduje, żewydalamy do atmosfery ogromne ilości dwutlenku węgla. Zmiany klimatu sąodwrotną stroną medalu globalizacji: globalne ocieplenie przyspieszaproporcjonalnie do postępów globalizacji. Dzieje się tak nie tylkodlatego, że globalizacja generalnie zwiększa emisje, ponieważ emisjestanowią najwyżej połowę problemu.
Globalna industrializacjapowoduje szybki wzrost liczby ludności świata oraz ciągłe niszczeniebiosfery przez rolnictwo i stosowanie biopaliw. Uszkadzając biosferę,osłabiamy naturalne mechanizmy regulacji klimatu, którymi dysponujenasza planeta. Szacuje się, że przez następne 20 lat populacja światawzrośnie o dwa miliardy. Wszyscy ci ludzie będą chcieli żyć tak, jakteraz żyje zamożna mniejszość. Krzywa wzrostu ludności kiedyś sięwypoziomuje, a potem zacznie opadać, ale zanim to nastąpi, obciążeniadla naszej planety niepomiernie wzrosną.
Typowe rozwiązaniaproponowane przez zachodnie rządy, ekonomistów i ekologów skupiają sięna energii odnawialnej i zrównoważonym rozwoju, jak równieżredystrybucji ekonomicznej między krajami bogatymi i biednymi. Takiespojrzenie pomija związki między zmianami klimatycznymi, postępamiglobalizacji i wzrostem liczby ludności świata. Niektórzy ekolodzyproponują odwrócenie procesu globalizacji i przyjęcieniskotechnologicznego modelu życia opartego na samowystarczalnościwspólnot lokalnych, ale organiczne gospodarstwa rolne i turbinywiatrowe to za mało, aby mogło przetrwać dziewięć miliardów ludzi.Ekonomiści mówią nam, że problemem jest zużycie zasobów per capita, anie przeludnienie, ale ludzkie potrzeby już teraz ocierają się ogranice wydolności naszej planety, a zresztą nie ma najmniejszych szansna ogólnoświatową redystrybucję zasobów na istotną skalę.
Brudna zielona energia
Panujekonformistyczny konsensus, że gospodarka światowa powinnazdywersyfikować nośniki energii, aby zmniejszyć zużycie ropy naftowej.Konsensus ten pomija fakt, że dla niektórych krajów - na przykładIranu, Rosji i Wenezueli - złoża ropy są podstawowym źródłem wpływówgeopolitycznych. Neoliberalni ekonomiści uważają, że kiedy wyczerpującasię ropa wydobywana tradycyjnymi metodami zdrożeje, alternatywne źródłaenergii będą bardziej opłacalne i kryzys klimatyczno-energetycznyrozwiąże się sam. Problem w tym, że większość alternatyw, takich jakpiaski smolne, jest brudniejsza od zwykłej ropy. Poza tym nawet gdybypaństwa zachodnie wymyśliły systemową alternatywę dla paliw kopalnych(bardzo odległa perspektywa), ropa nadal będzie wydobywana i spalana.Przy tym scenariuszu w interesie krajów naftowych będzie jak najszybszaeksploatacja złóż, żeby zdążyć przed drastycznym spadkiem ceny ropy.Same siły rynkowe nie rozwiążą kryzysu ekologicznego.
Wistocie żadne z najczęściej proponowanych rozwiązań nie rokujewiększych nadziei. Obecne zmiany klimatyczne spowodowała działalnośćczłowieka, ale to nie oznacza, że działalność człowieka może jezahamować. Ziemia to nie zegar, który można nakręcać i zatrzymywaćwedle woli. Nawet gdyby ludzie jutro przestali zatruwać atmosferę,globalne ocieplenie trwałoby nadal, ponieważ jest wbudowane w ziemskisystem klimatyczny. Mogłoby nawet przyspieszyć, ponieważ mniejszaemisja aerozoli atmosferycznych oznaczałaby redukcję zjawiskapociemnienia atmosfery, które w jakimś stopniu przeciwdziałaocieplającym skutkom emisji gazów cieplarnianych. To wszystko nieznaczy, że nic się nie da zrobić. Wręcz przeciwnie: można zrobić bardzowiele, aby złagodzić skutki globalnego ocieplenia, a może nawet jespowolnić, ale działania dające największe prawdopodobieństwo sukcesuwymagają bardziej realistycznego myślenia niż to, które obecniedominuje w debacie publicznej. Wymagają również zastosowania metodtechnologicznych, które wzbudzą odrazę zachwyconych sobą ludziwykorzystujących kryzys ekologiczny do przybierania póz moralnejwyższości.
Remedium technologiczne
Punktem wyjściarealistycznego myślenia musi być konstatacja, że szkodliwych zmianklimatycznych nie da się odwrócić. Uwagę należy skupić na ratowaniucywilizowanego życia przed destrukcją. Kraje rozwijające się będąpotrzebowały pomocy w pozyskaniu wygód, których wciąż im jeszczebrakuje, a tego nie da się zrobić bez użycia technologii, do którychruchy ekologiczne odczuwają zajadłą wrogość. Oczywiście technologia niejest wszechmocna. Nie potrafi na przykład wskrzesić zniszczonychsystemów biologicznych (być może dałoby się przywrócić do życia wymarłegatunki, używając ich DNA, ale nie sposób odbudować siedlisk, w którychkiedyś funkcjonowały). Żadne remedium technologiczne całkowicie niezlikwiduje kryzysu energetyczno-klimatycznego, który wynika znadmiernego obciążania planety przez ludzkość. Rozwiązaniatechnologiczne będą jednak niezbędne do pokonywania raf, które na nasczyhają. Najużyteczniejsze mogą się okazać technologie, które sąnajczęściej demonizowane.
Ekolodzy przekonali opinię publiczną- i wielu polityków - że problemy ze skażeniem środowiska możnaprzezwyciężyć, jeśli będziemy żyli bardziej naturalnie. Nawet jeśliargument ten kiedyś był prawdziwy, teraz już taki nie jest. Nadrzędnymcelem musi być zmniejszenie presji człowieka na naszą planetę. Przypopulacji liczącej dziewięć miliardów można to osiągnąć tylko poprzezmaksymalne wykorzystanie zaawansowanych technologii. Zarówno energiajądrowa, jak i genetycznie modyfikowana żywność wiążą się z poważnymryzykiem, ale nie mamy luksusu rozwiązań wolnych od ryzyka. Jestbardziej niż wątpliwe, czy tradycyjne metody uprawy roli - organiczneczy inne - pozwolą nam wyżywić wszystkich ludzi, którzy będą stąpali ponaszej planecie w połowie stulecia. Rolnictwo intensywne, które rozwijasię od czasów zielonej rewolucji, jest oparte na ropie naftowej - wgruncie rzeczy polega na pozyskiwaniu żywności z ropy - a tym samymprzyczynia się do globalnego ocieplenia. Prawdopodobnie jedyną nadziejęna ograniczenie szkód dla środowiska naturalnego dają energia jądrowa igenetycznie zmodyfikowana żywność, ponieważ przy wszystkich związanychz nimi zagrożeniach nie niszczą biosfery.
Występuje tutajparadoks, którego tradycyjne myślenie nie dostrzega. U korzeni kryzysuekologicznego leży rozbieżność między wykładniczym rozwojemprzemysłowym a ilością zasobów naturalnych. Prosta arytmetyka mówi, żewzrost liczby ludności, produkcji i konsumpcji nie może trwać wiecznie.Niektóre zasoby, takie jak ropa, czysta woda czy ziemia uprawna, nie sąnieskończone, co musi skutkować ograniczeniami rozwojowymi. De factoprzypuszczalnie niedługo zaczniemy docierać do tych granic, co zupływem stulecia będzie rodziło coraz bardziej dotkliwe skutki. Obecnysystem ekonomiczny, oparty na wykładniczym wzroście, niewątpliwie jestnie do utrzymania na dłuższą metę.
Klimat i geopolityka
Jednocześnietrzeba sobie powiedzieć, że nie rozwiążemy problemu, stawiając na niskilub zerowy wzrost. W Chinach dalszy szybki rozwój gospodarczy jestwarunkiem stabilizacji politycznej: jeśli setki milionów osób, którewchodzą na rynek pracy, nie znajdą posady, dojdzie do niepokojówspołecznych. To samo dotyczy innych krajów wschodzących, a nawet tychnajbardziej rozwiniętych. W większości krajów świata, nawet tychniedemokratycznych, władza potrzebuje przyzwolenia społecznego, a tegoprzyzwolenia nie będzie przy długotrwałym zerowym lub ujemnym wzroście.
Obecnie rządy są zmuszone stymulować rozwój, aby uniknąćdeflacyjnych skutków kryzysu finansowego. Jest to strategia pod wielomawzględami niebezpieczna. Wybiegając tylko trochę w przyszłość, możnaprzewidzieć powrót wysokich cen surowców sprzed kilku lat. Ponadtopowrót gospodarek na ścieżkę wzrostu podsyci napięcia geopolityczne.Pierwsza wojna nad Zatoką Perską była wojną surowcową, a jak stwierdziłAlan Greenspan, ropa naftowa należała do czynników, które doprowadziłydo wybuchu wojny irackiej. Ożywieniu gospodarczemu musi towarzyszyćzaostrzenie się rywalizacji o malejącą pulę zasobów naturalnych. Możnarównież z dużą dozą pewności prognozować, że kiedy globalne ociepleniestopi arktyczny lądolód, region ten stanie się obszarem coraz bardziejgorącego konfliktu geopolitycznego.
Niemniej jednakprzywrócenie wzrostu jest niezbędnym elementem każdej skutecznejstrategii walki ze zmianami klimatycznymi. Wiele się mówi o?ekologicznym rozwoju? (z wykorzystaniem energii odnawialnej i takdalej). Nie ulega wątpliwości, że alternatywne źródła energii powinnywchodzić w skład rozwiązania. Szczególnie obiecująco wygląda energiasłoneczna. Energia jądrowa, chociaż moim zdaniem niezbędna, nie jestlekiem na całe zło. Głównym filarem programu walki ze zmianamiklimatycznymi musi być opracowywanie i tworzenie technologii, którezaspokoją ludzkie potrzeby, a jednocześnie zmniejszą obciążenia, jakimpoddajemy naszą planetę. Na przykład budowane obecnie w Ameryce pionowefarmy mogą wprawdzie ranić nasze uczucia estetyczne, ale te rolniczedrapacze chmur mogą się okazać pożyteczne, skoro pozwalają przywrócićziemię do stanu dzikiego.
Potrzeba realistycznego myślenia
Ktoś powie, żezastosowanie zaawansowanych technologii do walki z kryzysemekologicznym zredukuje wymogi kadrowe światowej gospodarki, a tym samymnie zaspokoi potrzeb światowego rynku pracy. Ale skoro zmianklimatycznych nie da się zatrzymać, to będzie mnóstwo roboty przyusuwaniu ich skutków. Poziom mórz wzrośnie i trzeba będzie wzmacniaćsystemy przeciwpowodziowe. Trzeba będzie tworzyć przejścia dlazwierząt, tak jak się to już teraz robi w Holandii, a w niektórychprzypadkach będziemy zmuszeni oddać ziemię morzu. Wielkomiejski modelżycia trzeba będzie tak przebudować, aby zużywał mniej energii.Ekologiczni przesiedleńcy ? których liczba może iść w miliony ? będąwymagali opieki. Do tych potencjalnie gigantycznych zadań trzeba będziezmobilizować wszystkie ludzkie zasoby. Nie widać powodu, aby bezrobocieutrzymywało się na wysokim poziomie.
Główną przeszkodą dlaskutecznej polityki jest rozpowszechniona mentalność negacji. Możnadostrzec zasadniczy sprzeciw wobec idei, że kryzysu klimatycznego nieda się całkowicie zlikwidować, że cokolwiek zrobimy, światowy klimatnadal będzie się ocieplał. A przecież takie wnioski w sposóbnieuchronny płyną z dostępnej wiedzy naukowej i z każdej realistycznejoceny sytuacji politycznej na świecie. Trudności, z którymi przyjdzienam się zmierzyć w nadchodzących dekadach, będą ogromne i częstoniepokonywalne. Poradzimy sobie z nimi lepiej, jeśli zrezygnujemy znierealistycznego myślenia i wykorzystamy naszą technologicznąkreatywność do przetrwania kryzysu, którego nie sposób już uniknąć.Może się nawet okazać, że jeśli ograniczymy nasze cele, będziemy żyliszczęśliwiej.
* John Gray, filozof, jeden znajważniejszych teoretyków i zarazem krytyków współczesnegoliberalizmu, autor wielu książek i publikacji na tematy polityczne. WPolsce ukazały się m.in. "Dwie twarze liberalizmu" (2001), "Al-Kaida ikorzenie nowoczesności" (2006) oraz "Czarna msza: Apokaliptycznareligia i śmierć utopii" (2009)
Źródło