Przerozne..
: pn mar 01, 2010 12:24 am
Witam serdecznie! Po dlugim wertowaniu artykulow na stronie infra odkrylam to forum i postanowilam podzielic sie z innymi moimi "przezyciami". Co do mojej osoby to 1) od zawsze interesowaly mnie zjawiska "paranormalne", niewyjasnione, tajemnicze i 2) mimo wszystko naleze do grona sceptykow... Tzn. czasami wydaje mi sie, ze najlatwiej ujac moje podejscie jako "bardzo chcialabym uwierzyc" :-) ale mimo wszystko spora czesc mnie, podpowiada, ze z pewnoscia istnieje naukowe wyjasnienie (nawet jesli ich jeszcze nie odkrylismy) Te 2 wrecz sprzeczne ze soba cechy wciaz sie we mnie scieraja. Dosc istotne jest takze, ze ogolnie rzecz bioriac nigdy nie przydarzylo mi sie nic "powalajcego" (mimo, iz wydaje mi sie, ze osoba taka jak ja, czyli z zamilowaniem do wszelkich zjawisk, wlasciwie tylko czekajaca na cos "niewyjasnionego" bywa podatna na tego typu zdarzenia) Mimo wszystko chcialam sie podzielic tym moim niewielkim "dorobkiem" paru zdarzen, ktore moznaby bylo poddac dyskusji...
Majac 7lat mialam zapasc. Ztego wydarzenia dosc wyraznie zapamietalam fakt, ze w pewnym momencie wszystko co wokol mnie sie dzialo, strasznie zwolnilo tempa.. tak jakby jeden ruch trwal kilkadzieat sekund, glosy staly sie dosc odlegly, a wokol mnie widzialam cos, co okreslilam jak dziecko jako szklarnie :-) dzis moge to nazwac pewnym przezroczystym tunelem odzielajacym mnie, lezaca na lozku, od wszystkich innych. Pamietam tez dosc wyraznie obrazek Jezusa, naprzeciw ktorego lezalam. (Na scianie nie bylo nic innego). Natomiast z opowiesci mamy (dosc niechetnych) wiem, ze podobno szeptalam modlitwe Ojcze Nasz. Dodam, ze nie naleze do szczegolnie religijnych rodzin.
Do innych zdarzen naleza moje sny z dziecinstwa. Czesto snilam o olbrzymiej kuli toczacej sie, przed ktora czesto musialam uciekac. Aczkolwiek najstotniejsza byla tam wielkosc tej kuli, ktora strasznie mnie przytlaczala. Budzilam sie wtedy w nocy i mialam trudnosci w oddychaniu i musialam wyjsc z pomieszczenia, w ktorym sie znajdowalam aby nabrac powietrza... to przynosilo mi duza ulge. Ostatni raz taki "atak paniki" mialam w wieku moze 12-14lat (dokladnie nie pamietam).
Przez reszte lat raczej mi sie nic nie przydazalo, choc czesto miewalam wrazenie 3osoby (tlumaczylam sobie, ze to tylko zludzenie i w sumie dzialalo)
Opisze jeszcze 2zdarzenia, ktore poczatkowo wzbudzily pewne moje "podejrzenia"
Otoz kilka lat temu, bylam na "wakacjach" u mojego obecnego meza. W tym czasie nie mial on jednak urlopu i dosc duza czesc dnia spedzalam glownie sama w domu. Wczesniej jego mama (ktora dosc chetnie opowiada takie historie) opowiedziala mi (kilkakrotnie zreszta
), ze zdarza jej sie widziec w sypialni lub w salonie, zmarlego przed 2laty meza jako czarna postac itp.. Oczywiscie wysluchiwalam tych opowiesci, ale bralam je z duzym przymruzeniem oka. Pewnego bardzo upalnego popoludnia postanowilam wziasc ochladzajacy prysznic. W domu byla jeszcze wczesniej siostra meza, ktroa normalnie wychodzila ok 14.30 do pracy. Maz za to wracal ok 17. Tymczasem byla ok 15.30 kiedy zdecydowalam sie wziasc prysznic. Cisza w domu potwierdzala, ze nikogo juz w nim nie ma. W trakcie "kapieli" slyszalam BARDZO wyrazne poruszanie sie kogos na pietrze... Bylo tak wyrazne i oczywiste, ze nie wzbudzilo zandych moich podejrzen czy niepokoju. Pomyslalm "ot maz wrocil wczesniej, zrobil mi niespodzianke"
Dalej kontynuowalam kapiel. Wychodzac z lazienki, od razu krzyknela cos na powitanie, ale nikt mi nie odpowiedzial.. Spojrzalam do gory na schody, a potem w dol (wzdluz schodownie ma zandych okien, klatka jest ciemna) natomiast na dole zauwazylam wpadajace na schody swiatlo sloneczne. Zrobilam kilka krokow, nadal pewna, ze w takim razie maz moze akurat wyszedl czy to odebrac poczte, wyrzucic smieci itp. Zeszlam wiec na dol, zawolalam i nic. Wyjrzalam przed dom.. auta nie bylo, nikogo nie bylo. Wtedy sie przestraszylam, ze ktos sie wlamal. Zamknelam sie w sypialnie oblozona telefonami. Natychmiast zadzwonilam do meza i kazalam mu wczesniej wracac. Do tego czasu balam sie wyjsc z pokoju. Po powrocie meza sprawdzil on wszystkie pokoje, lacznie z piwnica.. na moja prosbe bardzo dokladnie. Potem zrobil to jeszcze raz ze mna. Cale zdarzenie wytlumaczylismy wiec sobie, ze byc moze wychodzaca siostra nie domknela do konca drzwi (choc w sumie wchodzac do lazienki bym to zauwazyla,bo wpadajace do calkiem ciemnej klatki schodowej swiatlo jest dosc rzucajace sie w oczy) ale.... zawsze mozna przeciez cos przeoczyc :-) wiec calkiem zrelaksowani wykorzystujac wczesniejszy powrot meza z pracy pojechalismy na zakupy. Po powrocie, nikogo nadal nie bylo w domu. Postawilismy wiec torby z zakupami w kuchni i przysiedlismy na chwile z napojem w salonie. Po kilku minutach, w trakciektorych normalnie ze soba rozmawialismy uslyszelismy wyrazne kroki na 1pietrze..ktos przechodzil z sypialni do lazienki, po czym podniosl deske.. Do tej pory moj maz wykazywal postawe jeszcze bardziej sceptyczna niz ja, zawsze sie zasmiewal i umial mnie uspokoic, tlumaczac wszystko, ale tym razem tez na moment zastygl. Popatrzylismy na siebie i upewnilismy sie, ze oboje slyszelismy to samo.. W tym momencie pomyslalam raczej, ze ktos sie jednak musial wlamac i teraz jest w domu. Poszlismy na gore, ale nikogo nie bylo... Po uplywie czasu, historia przestala odgrywac jakies znaczenie, aczkolwiek ilekroc do niej wracam w szczegolach to nachodza mnie ciarki. Nie wiem czy moze byc cos AZ tak przypadkowo zblizonego, co powodowaloby takie "omamy sluchowe"?? Podkreslam, ze wtym momencie sama zdazylam zapomniec o tej calej sprawie z dzrwiami, bylam zupelnie zrelaksowana i to co uslyszelismy bylo tez naprawde Bardzo wyrazne..
Ostatnia sprawa to zdjecie, ktore zrobilam zeszlej wiosny na dzialce wieczorem. Jak zwykle strzelalam sporo zdjec nawet nie zagladajac jak wyszly. Po powrocie do domu zauwazylam, ze na 2 z nich sa zielone kule wokol osob moich rodzicow... Do zdjec nie uzywalam lampy!! Wiem, ze przy uzyciu lampy swiatlo czesto moze odbic sie po prostu od jakis pylkow lub malutkich muszek. Ale jestem przekonana, ze lampy nie uzywalam...
Postaram sie w najblizszym czasie dolaczyc wykonane zdjecia.
I to by bylo na tyle jesli chodzi o moje doswiadczenia. Bede wdzieczna za opinie lub komentarze.
Pozdrawiam
Majac 7lat mialam zapasc. Ztego wydarzenia dosc wyraznie zapamietalam fakt, ze w pewnym momencie wszystko co wokol mnie sie dzialo, strasznie zwolnilo tempa.. tak jakby jeden ruch trwal kilkadzieat sekund, glosy staly sie dosc odlegly, a wokol mnie widzialam cos, co okreslilam jak dziecko jako szklarnie :-) dzis moge to nazwac pewnym przezroczystym tunelem odzielajacym mnie, lezaca na lozku, od wszystkich innych. Pamietam tez dosc wyraznie obrazek Jezusa, naprzeciw ktorego lezalam. (Na scianie nie bylo nic innego). Natomiast z opowiesci mamy (dosc niechetnych) wiem, ze podobno szeptalam modlitwe Ojcze Nasz. Dodam, ze nie naleze do szczegolnie religijnych rodzin.
Do innych zdarzen naleza moje sny z dziecinstwa. Czesto snilam o olbrzymiej kuli toczacej sie, przed ktora czesto musialam uciekac. Aczkolwiek najstotniejsza byla tam wielkosc tej kuli, ktora strasznie mnie przytlaczala. Budzilam sie wtedy w nocy i mialam trudnosci w oddychaniu i musialam wyjsc z pomieszczenia, w ktorym sie znajdowalam aby nabrac powietrza... to przynosilo mi duza ulge. Ostatni raz taki "atak paniki" mialam w wieku moze 12-14lat (dokladnie nie pamietam).
Przez reszte lat raczej mi sie nic nie przydazalo, choc czesto miewalam wrazenie 3osoby (tlumaczylam sobie, ze to tylko zludzenie i w sumie dzialalo)
Opisze jeszcze 2zdarzenia, ktore poczatkowo wzbudzily pewne moje "podejrzenia"
Otoz kilka lat temu, bylam na "wakacjach" u mojego obecnego meza. W tym czasie nie mial on jednak urlopu i dosc duza czesc dnia spedzalam glownie sama w domu. Wczesniej jego mama (ktora dosc chetnie opowiada takie historie) opowiedziala mi (kilkakrotnie zreszta


Ostatnia sprawa to zdjecie, ktore zrobilam zeszlej wiosny na dzialce wieczorem. Jak zwykle strzelalam sporo zdjec nawet nie zagladajac jak wyszly. Po powrocie do domu zauwazylam, ze na 2 z nich sa zielone kule wokol osob moich rodzicow... Do zdjec nie uzywalam lampy!! Wiem, ze przy uzyciu lampy swiatlo czesto moze odbic sie po prostu od jakis pylkow lub malutkich muszek. Ale jestem przekonana, ze lampy nie uzywalam...
Postaram sie w najblizszym czasie dolaczyc wykonane zdjecia.
I to by bylo na tyle jesli chodzi o moje doswiadczenia. Bede wdzieczna za opinie lub komentarze.
Pozdrawiam