Witam.
Znacie mnie na tyle i wiecie, że nie zwykle rzadko idę na kompromisy, cóż, taka moja natura i nie zwykłem pertraktować w sprawach, które uważam za złe lub szkodliwe, czy wręcz niebezpieczne. Tekst, który przedstawiono, to gwóźdź do trumny w której od jakiegoś czasu sobie leżę i czekam na przysypanie ziemią. Sporo osób skupionych wokół grup działających na zasadzie niby - religii, chętnie przyszłoby z łopatami, aby dopełnić dzieła. Rozumiem to, choć się nie boję.
Podesłano mi (kim był ów samobójca, nie wiem) kilka opinii o moim podejściu do, właśnie - niczego.
Pan Podlipski pisze:
"Niektórzy bardzo krytycznie podchodzą do moich zdjęć, twierdząc, że UFO na moich fotografiach to w rzeczywistości owady, ptaki i Bóg jeden wie, co jeszcze. Jednym z takich osób jest pan Mariusz Fryckowski – to największy i najbardziej zaciekły i zajadły, wręcz chorobliwy sceptyk (sam tak o sobie pisze i tego nie zaprzecza), który od jakiegoś już czasu uważnie się mi przygląda. Moim zdaniem, jest to człowiek zaślepiony, który we wszystkim dopatruje się fałszerstwa. Mam nadzieję, że nadejdzie taki czas, kiedy temu człowiekowi i tym podobnym ludziom otworzą się oczy i umysły".
****
"Temu" - panie Podlipski, "temu".
Cóż, czy sądzicie, że nie mam nic lepszego do roboty, tylko "pilnie" przyglądać się jakiemuś miłośnikowi mrzonek? Raczej u licha nie. Czy stwierdzenie pana P. jest słuszne? Skoro tak mówi, to pewnie wie co robi, chociaż sądząc po wypowiedzi nie do końca.
Pan B.:
Napisał o mnie tak wiele, że nie ma sensu cytować Jego wypowiedzi, trzeba wgłębić się w jego treści. Są delikatnie mówiąc objawem bezradności mojego byłego szanownego Kolegi, wobec faktów. Przykro mi, że pomimo słusznego wieku, ciągle jest głuchy, ślepy i wściekły, cóż, ciągle go lubię, jest jak kleszcz... nie popuści, póki nie zabije:)

:)
***
Pan Zagórski:
Cóż, więcej mówi, niż pisze, jednak robi to w sposób parlamentarny, choć uznał, że ja i mnie podobni, jesteśmy "troglodytami". Całkowicie przyznaję mu rację, ogłaszam wszem i wobec, jestem troglodytą "niu ejdżowym", ale ciągle dobrze widzę i analizuję. Rozstaliśmy się pokojowo, co nie znaczy, że nie zareaguję w chwili, kiedy na moich oczach rozwala się ufologię polską najlepszych lotów.
***
Pan Arkadiusz Miazga:
Różnimy się w każdej kwestii, nabazgrał o mnie niestworzone rzeczy, wybaczyłem mu jak zawsze, uważam, że nasz "Azorek" pomimo stanu kompletnego zagubienia w obecnej rzeczywistości, doskonale wyczuwa, co ma do zrobienia i ma całkowitą rację. Szanujemy się, a to bardzo dużo, pomimo różnic, zawsze się wspomożemy.
Itd. itd.
Na zakończenie.
Nie słuchajcie bredni, "autorytetów" takich, czy siakich, bo takowych w tej branży nie ma. Słuchajcie siebie i swojego zdrowego rozsądku, to on zapewni Wam zrozumienie kryteriów, którymi kierują się te właśnie pasje lub zboczenia. W większości przypadków, to zwyczajne "szambo", które kilku z nas postanowiło wysprzątać i odejść na zasłużoną emeryturę.
Reszta jest wyłącznie rzeczywistą...ufologią, która jest pasjonująca, czasem aż za bardzo!
Pozdrawiam
m.