Ogień w niebiosach: Przypadek Travisa Waltona
Ogień w niebiosach: Przypadek Travisa Waltona
[ external image ]5 listopada 1975 roku w parku narodowym Apache-Sitgreaves w stanie Arizona siedmiu mężczyzn, pracowników służby leśnej, ujrzało zbliżający się do nich pomarańczowy obiekt w kształcie latającego dysku. Kiedy kierowca zwolnił, aby mogli mu się lepiej przyjrzeć, jeden z nich, Travis Walton, wyskoczył na zewnątrz i zaczął iść w kierunku obiektu. Chwile potem pozostali obserwowali w przerażeniu jak Walton uderzony zostaje przez „rozbłysk” niebieskiego światła. Postanowili uciec z miejsca zdarzenia. Kiedy wrócili ich kolegi już nie było…
CAŁOŚĆ
W najbliższym czasie opublikujemy także wywiad przeprowadzony przez nas z Travisem Waltonem.
CAŁOŚĆ
W najbliższym czasie opublikujemy także wywiad przeprowadzony przez nas z Travisem Waltonem.
Re: Ogień w niebiosach: Przypadek Travisa Waltona
Testy były sponsorowane i nadzorowane przez sceptyka i badacza Jerry’ego Blacka, który początkowo skierował do Paramountu pytanie dlaczego chcą robić film o czymś, co jest dobrze znaną mistyfikacją.
Każdy słyszy, to co chce usłyszeć, jeśli z góry określa swoje stanowisko - wiadomo. :rolleyes:
Testy sceptyka a wierzącego w kosmitów, będą się "trochę" różnić.
Każdy słyszy, to co chce usłyszeć, jeśli z góry określa swoje stanowisko - wiadomo. :rolleyes:
Testy sceptyka a wierzącego w kosmitów, będą się "trochę" różnić.
Re: Ogień w niebiosach: Przypadek Travisa Waltona
Dobrze, że są sceptycy, którzy biorą możliwość zaistnienia jakiegoś wydarzenia, a że o mocne dowody trochę trudno, to jest problem z tą wiarygodnością.
Miałam kilka snów, w których przeprowadzano jakieś operację na mnie, dziwne w tym wszystkim jest to, że ONI wcale się nie pytają ciebie o zdanie, tylko sami decydują. :angry
Miałam kilka snów, w których przeprowadzano jakieś operację na mnie, dziwne w tym wszystkim jest to, że ONI wcale się nie pytają ciebie o zdanie, tylko sami decydują. :angry
Re: Ogień w niebiosach: Przypadek Travisa Waltona
ONI, w sensie, nie wiadomo :angry
Po moich snach, wiem jak mogą czuć się Ci "uprowadzeni".
Ale to tylko sny, jakby co.
Po moich snach, wiem jak mogą czuć się Ci "uprowadzeni".
Ale to tylko sny, jakby co.
-
- Homo Infranius Plus
- Posty: 702
- Rejestracja: ndz sty 31, 2010 4:19 pm
- Kontakt:
Re: Ogień w niebiosach: Przypadek Travisa Waltona
ONI, w sensie, nie wiadomo mad.gif
Po moich snach, wiem jak mogą czuć się Ci "uprowadzeni".
Ale to tylko sny, jakby co.
W książce ,,Wspólnota", Whitley Strieber też myślał, że mu się wiele rzeczy śniło, albo zdawało.
Także nie chcę Cię straszyć.
Re: Ogień w niebiosach: Przypadek Travisa Waltona
Może być i tak, nie bardzo mnie to interesuje, ale jak byłam mała, to byłam w takim stanie coś ala dziecko autystyczne, prowadzono mnie po lekarzach, którzy wiadomo nic nie wykryli.
Narzekałam na ból w lewej stopie, nie mogłam chodzić bo mnie coś kuło, byłam nawet w szpitalu na obserwacji, ale nic nie znaleziono, po jakimś czasie ustąpiło.
Prześwietlenie nic nie wykazało.
Narzekałam na ból w lewej stopie, nie mogłam chodzić bo mnie coś kuło, byłam nawet w szpitalu na obserwacji, ale nic nie znaleziono, po jakimś czasie ustąpiło.
Prześwietlenie nic nie wykazało.
-
- Homo Infranius Plus
- Posty: 702
- Rejestracja: ndz sty 31, 2010 4:19 pm
- Kontakt:
Re: Ogień w niebiosach: Przypadek Travisa Waltona
Bardzo dawno temu przeczytałem tę książkę. Napisał ją sceptyk, który tak o tym co go spotkało pisze na wstępie...
Jest to historia zmagań człowieka z druzgocącym spokój atakiem Nieznanego, historia na tyle prawdziwa, na ile potrafię ją zawrzeć w słowach.
Wszystko wskazuje na to, że osobiście doświadczyłem bliskiego spotkania z przedstawicielami pozaziemskiej inteligencji. Zagadką pozostaje jednak, kim właściwie byli i skąd przybywali. Czy niezidentyfikowane obiekty latające istnieją naprawdę? Czy opisywane tylekroć potworki i demony to przybysze z kosmosu? Z początku sądziłem, że popadłem w obłęd, jednakże badania
dokonywane przez trzech psychologów i tyluż psychiatrów, oparte na całej masie testów psychologicznych i neurologicznych, zakwalifikowały mnie do osobników normalnych pod każdym względem. Zostałem też poddany testom na prawdomówność przez fachowca z trzydziestoletnim stażem. Ich wyniki nie przyniosły żadnych rewelacji. Dotychczas obojętnie odnosiłem się do zagadnienia nie zidentyfikowanych obiektów latających i pozaziemskich cywilizacji; uważałem je nawet za sztucznie rozdmuchany problem, dający się łatwo
wytłumaczyć jako halucynacje i zaburzenia postrzegania. Cóż miałem zatem pomyśleć, gdy przybysze bez wahania wkroczyli w życie tak obojętnie nastawionego sceptyka jak ja?
Re: Ogień w niebiosach: Przypadek Travisa Waltona
Nigdzie nie stwierdziłamm, że przeżyłam dokładnie to co Ty... Danusiu (śniłam to co ty przeżyłaś a to duża różnica) Jeśli chodzi o moje ewentualne zawirowania z czasem to też występują zasadnicze różnice. Ty się gdzieś przenosiłaś i masz to w pamięci, spotykałaś tam ludzi i toczyło się tamnadal życie. Ja natomiast poza wyjątkiemze sklepem , nic nie pamiętam..... a o tym,że mnie nie było powiedzieli mi inni.
Już nie mówiąc o tym,że w porównaniu z liczbą twoich skoków gdzieś tam.... to mam niewiele na ten temat do powiedzenia
Jedyną zagadką dla mnie są moje sny... w których są całe bądź fragmentaryczne Twoje przeżycia z tych skoków. Nie o wszystkim wiesz... bo czując Twoją do mnie niechęć nabrałam wody w usta.
Teraz już i tak za późno.... a Ty dalej drwisz ze mnie.
Nie chcę juz pisać na ten temat i znosić od Ciebie następne upokorzenia.
Do zobaczenia po tamtej stronie.... Tam wszystko stanie się jasne i zrozumiałe
Ja mam już z górki więc wytrzymam na wyjaśnienie z dobrego źródła
Już nie mówiąc o tym,że w porównaniu z liczbą twoich skoków gdzieś tam.... to mam niewiele na ten temat do powiedzenia
Jedyną zagadką dla mnie są moje sny... w których są całe bądź fragmentaryczne Twoje przeżycia z tych skoków. Nie o wszystkim wiesz... bo czując Twoją do mnie niechęć nabrałam wody w usta.
Teraz już i tak za późno.... a Ty dalej drwisz ze mnie.
Nie chcę juz pisać na ten temat i znosić od Ciebie następne upokorzenia.
Do zobaczenia po tamtej stronie.... Tam wszystko stanie się jasne i zrozumiałe
Ja mam już z górki więc wytrzymam na wyjaśnienie z dobrego źródła
Re: Ogień w niebiosach: Przypadek Travisa Waltona
O właśnie od tego powinno się zacząc rozpatrywanie, od pytania "kim ci oni są"?.. I w ten sposób powoli przejdziemy do tematu o zmianach rzeczywistości i zatoczymy następne koło..
..A gdzie jest Andrzej58..? Pisał swojego czasu, "czego ci oni tak naprawdę się boją" i cicho odpowiadaliśmy zdjęcia zasłony, rozpoznania kim naprawdę są..jak działa rzeczywistośc i niesamowita dalsza częśc istotnych uwag...Pantanal wiem, że zaraz przypomniałes sobie te dziwną długą nieobecnośc, o czym pisałam, skoro Kropka się upiera, że też jej miało tu nie byc to czekamy na jej rozmyślenia na temat tego wydarzenia, ja nie muszę strzępic języka skoro inni tez wiedzą, bo przeżyli dokładnie to samo, prawda..
i słuchajcie hipnoza nie jest prawdziwym przypomnieniem wydarzeń, tak działa mózg, gdy czegoś nie rozumie, tworzy obrazy pozostawione bez rozpoznania, kamufluje je samoobrona i strach..jeśli mózg potrafi zawalczyc i w trakcie dostrzeże coś niecoś...


Ostatnio zmieniony ndz lis 07, 2010 5:45 pm przez danut, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Ogień w niebiosach: Przypadek Travisa Waltona
Pewno się wielu zapyta, o co to ma wspólnego zaś z tematem, ono ma mimo wszystko..Znacie ta anegdote o Wisławie Szymborskiej i maturze z interpretacją jej własnych wierszy?..Tak tworzy się informacje zakłamujące cały sens lub przebieg wydarzeń, bo oto okazuje się, że Szymborska nie wie co chciała powiedziec, jakie przekazac mysli i uczucia, bo przezcież są ci co wiedzą to lepiej..Czytając ta historyjkę , jakich wiele mam takie same odczucia, co tam ten blady gościu może wiedziec, to my wiemy lepiej i mu to zasugerujemy, gdzie był i co widział.. Tymczasem wszystkie odpowiedzi na takie anomalia znajdzie tylko ta osoba i nikt za nią tego nie zrobi i szuka się kropko w odbiciach swoich doświadczeń w snach, w przekazach i grzebie się we własnym wnętrzu i o dziwo okauje się, że tam istnieje taki ciąg, że wszystko jest ze sobą połączone..ale... nie wszystko dzieje się w tym samym czasie...A ja nie jestem ani zołza..
, ani się nie wybieram na drugą stronę, trzymam się tej właściwej..

Ostatnio zmieniony ndz lis 07, 2010 7:52 pm przez danut, łącznie zmieniany 1 raz.