Nierozwiązana sprawa
: pt sty 07, 2011 4:23 pm
Cześć, nie wiem czy w odpowiednim miejscu to umieszczam ale też mam nierozwiązaną sprawę z przeszłości. Pomyślałam, że może pomogłyby mi Wasze uwagi. Choć zdaje sobie sprawę, że moja historia nie jest jakoś tam wybitnie ciekawa, to jednak stanowi ona do dziś dla mnie problem, jedna niewyjaśniona, niezracjonalizowana sprawa po której został strach. Z góry dziękuję:)
To było w 2005 roku. Byłam sama w wynajętym przeze mnie niedawno mieszkaniu studenckim. Wszyscy wyjechali na weekend czy jakoś tak. Ale wróćmy to poranku tego dnia. Sprzątałam tzn zamiatałam. Gdy skończyłam oparłam miotłę o ścianę w przedpokoju (włosiem na dół) na przeciwko WC, tak jak zaznaczyłam kropką na jednym z dołączonych obrazków. W przedpokoju były płytki, nie wiem jak sie takie płytki opisuje więc tylko dodam, ze gdy coś na nie upadnie to słychać to. Dywanu nie było wogóle. Cały dzień koło tej miotły w przedpokoju krzątali się ludzie,(ani razu nie spadła )potem wyjechali. Ja siedziałam od jakiegoś czasu w pokoju na łóżku, przy zamkniętych drzwiach nie robiłam nic szczególnego przeglądałam coś, rysowałam - nie pamiętam. Wiem że nie hałasowałam i wykluczam bym mogła się zamyślić i stracić słuchowy kontakt z rzeczywistością. Nie bałam się również tego, że jestem sama w domu, u rodziców jak mieszkałam często bywałam i bardzo mnie to cieszyło. Gdy siedziałam sobie tak w pokoju postanowiłam po pewnym czasie wyjść (teraz tez juz nie pamietam po co prawdopodobnie po coś do picia lub do jedzenia). Gdy otworzyłam drzwi zastałam miotłę pod swoimi drzwiami ( tak jak to jest na rysunku drugim) gdy tylko zorientowałam się, ze ona nie mogła w ten sposób spaść wpadłam w panikę i wyszłam z domu. Było nie później niż 21:00. Nikt w tym czasie kiedy siedziałam w pokoju, nie przyszedł do domu, nic nie spadło nawet, nie było słychać tam nic poza tym co ja robiłam. Nigdy więcej nie przytrafiło mi się nic czego nie potrafiłabym tak zracjonalizować... Poniżej umieszczam linki:
sytuacja druga
sytuacja pierwsza
To było w 2005 roku. Byłam sama w wynajętym przeze mnie niedawno mieszkaniu studenckim. Wszyscy wyjechali na weekend czy jakoś tak. Ale wróćmy to poranku tego dnia. Sprzątałam tzn zamiatałam. Gdy skończyłam oparłam miotłę o ścianę w przedpokoju (włosiem na dół) na przeciwko WC, tak jak zaznaczyłam kropką na jednym z dołączonych obrazków. W przedpokoju były płytki, nie wiem jak sie takie płytki opisuje więc tylko dodam, ze gdy coś na nie upadnie to słychać to. Dywanu nie było wogóle. Cały dzień koło tej miotły w przedpokoju krzątali się ludzie,(ani razu nie spadła )potem wyjechali. Ja siedziałam od jakiegoś czasu w pokoju na łóżku, przy zamkniętych drzwiach nie robiłam nic szczególnego przeglądałam coś, rysowałam - nie pamiętam. Wiem że nie hałasowałam i wykluczam bym mogła się zamyślić i stracić słuchowy kontakt z rzeczywistością. Nie bałam się również tego, że jestem sama w domu, u rodziców jak mieszkałam często bywałam i bardzo mnie to cieszyło. Gdy siedziałam sobie tak w pokoju postanowiłam po pewnym czasie wyjść (teraz tez juz nie pamietam po co prawdopodobnie po coś do picia lub do jedzenia). Gdy otworzyłam drzwi zastałam miotłę pod swoimi drzwiami ( tak jak to jest na rysunku drugim) gdy tylko zorientowałam się, ze ona nie mogła w ten sposób spaść wpadłam w panikę i wyszłam z domu. Było nie później niż 21:00. Nikt w tym czasie kiedy siedziałam w pokoju, nie przyszedł do domu, nic nie spadło nawet, nie było słychać tam nic poza tym co ja robiłam. Nigdy więcej nie przytrafiło mi się nic czego nie potrafiłabym tak zracjonalizować... Poniżej umieszczam linki:
sytuacja druga
sytuacja pierwsza