Paranormalne.eu

Witam, poszukuję informacji na temat domniemanych hitlerowskich żołnierzy zombie, lub żołnierzy mumie. Otóż, tę historię lub legendę, opowiadał mi mój ojciec, mianowicie, podczas frontu wschodniego, jedna z armii niemieckich z braku zaopatrzenia musiała się poddać , jednak pomimo kapitulacji na Rosyjskich żołnierzy ruszyła grupka niemieckich, która w niewytłumaczalny sposób nic nie robiła sobie z dziurawienia własnych ciał ołowianymi kulami. Dopiero ostrzał artyleryjski rozwiązał sprawę.

Nie mam pojęcia czy jest to prawda, czy też nie, jedynie co mogło by potwierdzić, że jednak jest, to opisy w gazetach (tych ponoć ważniejszych) i zdaje sie w tv (oczywiście wszystko w rosyjskich mediach). Jeszcze prosiłbym zwłaszcza starszych forumowiczów żyjących w czasach PRL'u, o wiedzę na ten temat i ew, potwierdzenie.

Dodam, że chodzi mi o wyjaśnienie tej ciekawej sprawy w miarę normalny sposób i o konkretne info, lub argumenty. Pozdrawiam, jeśli znajdę coś to tutaj oczywiście wkleję. Gdyby było to złe miejsce na temat, oczywiście proszę przenieść.

Wiem, że nazi zombie występują do dzisiaj, sam raczej łączył bym to z pierwszym powstaniem filmów w tej tematyce i dodam, że pierwszy film o zombie miał pokazać społeczeństwo amerykańskie, lecz zaciekawiło mnie to trochę i chciałby rozwiać wątpliwości czy było to ewentualnie możliwe, czy jest trochę prawdą, czy ktoś posiada jakieś informacje niekoniecznie paranormalne.



edycja; dzięki za jak zwykle przyziemny post.

Oszukałem się w Google trochę na ten temat, jednak nic poza Call Of Duty i filmami z zombie nie znalazłem.

W "Zombie Survival" nie ma czegoś takiego jak zombie z bronią. Tzn jest, ale raczej na zasadzie, jakimś cudem zombiakowi nie wypadła ona z ręki i strzela bardziej z przypadku niż świadomie. Wiem, bo mam. Jestem przygotowana na ewentualną apokalipsę i możecie się śmiać.



A co do nazistowskich zombie, to wszystko mit wymyślony przez fanów Georga A. Romero, albo i samego Romero żeby podtrzymać zainteresowanie tematem. Lata 60-te to był idealny okres dla takich historii.

To ja mam inną książkę, taką beżową ze skrzyżowaną bronią na okładce. Autorem jest Max Brooks. Obowiązkowy przetrwalnik żeby przeżyć najazd zombie. A z książek o zombie polecam Maxa Brooksa "Wojna Zombie", świetnie napisana książka w formie wspomnień tych, którzy przetrwali oraz książki Briana Keene "Noc Zombie" i "Miasto Żywych Trupów", gdzie akurat w jego książkach zombie to nie puste skorupy, ale demony chyba sumeryjskie, które opanowują martwe ciała, gdy dusza się już ulotni. Te potrafią mówić, prowadzić samochód, obsługiwać się bronią itp. Powiem szczerze, że ta wizja zombiaków mnie lekko przestraszyła.

Adax, ja tez słyszałam podobną opowieśc b. dawno temu na jedenje z mazowieckich wsi. Byłam tam jako spore dziecko kilka razy na wakacjach. Pod wieczór, miejscowy kowal, czarny, ubrudzony jak diabeł opowiadał dzieciom i dorosłym bardzo ciekawe historie. Jedna z nich była podobna do opowiedzianej przez Twojego Ojca o tych zołnierzach. Wtedy nie było mowy o "zombie", ale o takich co sie ich kule nie imały. Wiesz ciekawa sprawa. W tej wiosce prąd podłączono na początku lat 60-tych - nie było radia i nikt tam prasy nie czytał. Gazety służyły także do pakowania kiełabasy w sklepie. , a Kowal opowiadał historie "nie z tej ziemi". Miał taką gadkę, że do dziś go wspominamy w rodzinie (zresztą to nasz dalszy kuzyn). Widać, że podobne legendy krążyły bardzo szybko w świecie bez radia, TV, prasy, inernetu. Piszę to zgodnie z Twoim życzeniem jako straszy forumowicz. Fajne to były czasy. Słowo, słowo było naturalnym przekaźnikiem. Szkoda, ze to już nie powróci. Kowal nie zyje od wielu lat, ale jego żona dalej obok tej kuźni, mieszka sobie w drewnianym domku moich pradziadków.

Alyna, nie bój się "ząbiajów". My baby damy im radę!

Człowieku zombie nie istnieją to czysty wymysł ! Nigdy nie słyszałem o takiej historii, chyba że na filmach. Gdyby to była prawda, to dzisiaj raz, że Niemcy wygrali by wojnę, a dwa, że prędzej te zombiaki by ich wszystkich zjadły.