Moje (bardzo) niezwykłe przeżycia
: ndz sty 23, 2011 7:36 pm
Zawsze bylam nadwrazliwa osoba ale czesto ignorowalam ten fakt a moze nawet nie chcialam uznac tego za prawde. Pierwsza historia miala miejsce w 70 tysiecznym miescie w wojewodztwie Zachodniomoporskim na nowym osiedlu w ktorym wynajmowalismy z mezem mieszkanie. Mielismy niespelna dwu letnia corke i kota. (to fakt bedzie istotny potem) Zaraz za osiedlem i naszym blokiem rozciaga sie cmentarz komunalny, ogromny... nie jestem w stanie napisac jak duzy ale jeden z wiekszych w okolicach. I krotko....pewnej nocy oudzilam sie okolo 3 rano pamietam bo mielismy taki elektroniczny budzik na zielono wyswietlanymi cyferkami.
Mialam sen w ktorym widze kaplice cmentarna i tam odbwa sie czyjsc pogrzeb-obudzilam sie przetarlam oczy obrocilam sie na drugi bok i usnelam znowu, mialam druga czesc tego snu(co bardzo zadko sie zdarza) sni mi sie ze orszak wraz z uniesiona trumna idzie gra muzyka i ida prosto zakopac trumne.Budzie sie po raz drugi, zdziwiona zeram na zegerek bylo moze 10 po 3, zasypiam spowrotem i mam nastepny sen czesc poprzednich(co sie praktycznie nie zdarza) jestem tuz nad trumna tak jakbym wleciala tam duchem i slusze dudnienie i stuk, wchodze jakby glebiej i widze postac mlodego czlowieka podobnego do mojego rok mlodszego brata(ktory notabene zyje) ...obudzilam sie. Bylam totalnie przerazona, pot splywal mi po twarzy...zerknelam na zegarek bylo okolo 3:15 wstalam polecialam do lazienki zabralam szufelke ubralam buty i otwieram drzwi wyjsciowe aby wyjsc z domu, maz sie obudzil zlapal mnie za reke i potrzasnal zapytal gdzie ide powiedzialam ze musze odkopac grob zeby uratowac kogo, co byscie pomysleli? Maz pomslal, ze zwariowalam, wrzasnal na mnie klapnal w twarz i stracilam swoj zapal odkopania grobu, nie nie nie byl to trans...... to byla taka goraca moc i sila aby to zrobic a nie sen czy lunatkowanie. Powstrzymal mnie. Ale to nie koniec.
Wrocilam spac, nie snilo mi sie juz potem nic. Maz wstawal o 5 i wybiegal do pracy (w tamtym czasie pracowal na PKP). Okolo godz 8 wstalam dalam sniadanie corce i po godz moja najblizsza wtedy kolezanka wpadla na kawe. Siedzialysmy w kuchni przy stoliku, moja corcia tam byla i kot. I w momencie kiedy opowiadalam kolezance o dziwnych snach ja i ona nagle zamilklsmy w tym samym momencie kot wylecial z kuchni jak perszing przerazony najezony a corka Ola zaczela sie cala trzasc i zaczela pokazywac paluszkami w strone drzwi i stala tak przez dluzsze chwile patrzac sie na cos wysoko. Jak tylko otrzasllam sie zabralam ja szybko przytulilam wzielam na kolana i od tamtej pory przez pol roku bardzo niewiele mowila, potem wszstko wrocilo do normy ale odcisnelo to cos na niej dosc duze pietno. I to nie koniec
Maz po powrocie z pracy(totalny pragmatyk nie wierzacy w zadne dziwne zjawiska wrecz niecierpiacy tego typu historii) opowiada mi ze cos dziwnego spotkalo go kiedy wychodzil rano do pracy, kiedy zlatywal na dol pomiedzy pietrami poczul lub uslyszal nie bl w stanie nawet tego przekazu okreslic, ze ktos kazde mu sie zatrzymac poczekac, przerazony zbiegl jak szalony na dol i pognal do pracy.
Nie wiem jaki to mial byc przekaz czy rzeczywiscie jakis byl, moze zbieg okolicznosci jakies dziwne rzeczy dziejace sie w mojej glowie, nie wiem ale szperalam mocno potem bo moje podejrzenie padlo na prawdopodobna smierc kliniczna kogos i probe polaczenia sie z kims kto moze ta osobe uratowac, polaczenie telepatyczne....do dzis mam dziwne wyrzuty sumienia ze nie udalo mi sie przemknac wtedy na cmentarz i moze jakos przyczynic sie do uratowania czyjegosc zycia...zwlaszcza ze teraz wiem ze byla bym w stanie trafic na miejsce o czym dowiedzialam sie 6 lat potem a co sie wowczas stalo to juz jest inna historia ktora opowiem wam nastepnym razem.
Mialam sen w ktorym widze kaplice cmentarna i tam odbwa sie czyjsc pogrzeb-obudzilam sie przetarlam oczy obrocilam sie na drugi bok i usnelam znowu, mialam druga czesc tego snu(co bardzo zadko sie zdarza) sni mi sie ze orszak wraz z uniesiona trumna idzie gra muzyka i ida prosto zakopac trumne.Budzie sie po raz drugi, zdziwiona zeram na zegerek bylo moze 10 po 3, zasypiam spowrotem i mam nastepny sen czesc poprzednich(co sie praktycznie nie zdarza) jestem tuz nad trumna tak jakbym wleciala tam duchem i slusze dudnienie i stuk, wchodze jakby glebiej i widze postac mlodego czlowieka podobnego do mojego rok mlodszego brata(ktory notabene zyje) ...obudzilam sie. Bylam totalnie przerazona, pot splywal mi po twarzy...zerknelam na zegarek bylo okolo 3:15 wstalam polecialam do lazienki zabralam szufelke ubralam buty i otwieram drzwi wyjsciowe aby wyjsc z domu, maz sie obudzil zlapal mnie za reke i potrzasnal zapytal gdzie ide powiedzialam ze musze odkopac grob zeby uratowac kogo, co byscie pomysleli? Maz pomslal, ze zwariowalam, wrzasnal na mnie klapnal w twarz i stracilam swoj zapal odkopania grobu, nie nie nie byl to trans...... to byla taka goraca moc i sila aby to zrobic a nie sen czy lunatkowanie. Powstrzymal mnie. Ale to nie koniec.
Wrocilam spac, nie snilo mi sie juz potem nic. Maz wstawal o 5 i wybiegal do pracy (w tamtym czasie pracowal na PKP). Okolo godz 8 wstalam dalam sniadanie corce i po godz moja najblizsza wtedy kolezanka wpadla na kawe. Siedzialysmy w kuchni przy stoliku, moja corcia tam byla i kot. I w momencie kiedy opowiadalam kolezance o dziwnych snach ja i ona nagle zamilklsmy w tym samym momencie kot wylecial z kuchni jak perszing przerazony najezony a corka Ola zaczela sie cala trzasc i zaczela pokazywac paluszkami w strone drzwi i stala tak przez dluzsze chwile patrzac sie na cos wysoko. Jak tylko otrzasllam sie zabralam ja szybko przytulilam wzielam na kolana i od tamtej pory przez pol roku bardzo niewiele mowila, potem wszstko wrocilo do normy ale odcisnelo to cos na niej dosc duze pietno. I to nie koniec
Maz po powrocie z pracy(totalny pragmatyk nie wierzacy w zadne dziwne zjawiska wrecz niecierpiacy tego typu historii) opowiada mi ze cos dziwnego spotkalo go kiedy wychodzil rano do pracy, kiedy zlatywal na dol pomiedzy pietrami poczul lub uslyszal nie bl w stanie nawet tego przekazu okreslic, ze ktos kazde mu sie zatrzymac poczekac, przerazony zbiegl jak szalony na dol i pognal do pracy.
Nie wiem jaki to mial byc przekaz czy rzeczywiscie jakis byl, moze zbieg okolicznosci jakies dziwne rzeczy dziejace sie w mojej glowie, nie wiem ale szperalam mocno potem bo moje podejrzenie padlo na prawdopodobna smierc kliniczna kogos i probe polaczenia sie z kims kto moze ta osobe uratowac, polaczenie telepatyczne....do dzis mam dziwne wyrzuty sumienia ze nie udalo mi sie przemknac wtedy na cmentarz i moze jakos przyczynic sie do uratowania czyjegosc zycia...zwlaszcza ze teraz wiem ze byla bym w stanie trafic na miejsce o czym dowiedzialam sie 6 lat potem a co sie wowczas stalo to juz jest inna historia ktora opowiem wam nastepnym razem.