Przy okazji przeprowadzania wywiadu z Robertem Hastingsem, autorem książki poświęconej obserwacjom UFO nad stanowiskami z bronią jądrową, otrzymałem od niego poniższą relację. Pochodzi ona od czytelnika z Polski i przekazał mu on ją w czerwcu 2010 r.
Swój komentarz odnośnie tej sprawy i reakcji innych, a także tego, co jeszcze się dowiedziałem, dodam niebawem...
_____________________________
Drogi Panie Hastings,
Proszę mi wybaczyć moją nieco zastaną angielszczyznę. Piszę do pana z Polski po przeczytaniu pańskiej książki o UFO i broni jądrowej. Powodem jest to, że przypomina to nieco wydarzenia z drugiej strony oceanu.
Po pierwsze, jestem 70-letnim emerytowanym oficerem LWP, służącym w okresie polskiego socjalizmu. Byłem pułkownikiem i członkiem Wojskowej Służby Wewnętrznej, która była wojskową jednostką wywiadowczą. WSW było odpowiednikiem radzieckiego GRU i współpracowała z nią blisko, gdyż trzeba pamiętać, że Polska była jednym z najważniejszych państw Układu Warszawskiego? Miałem zatem możliwość dowiedzenia się o kilku sprawach.
Po II Wojnie Światowej na terenie Polski, z przyczyn politycznych i taktycznych, stacjonowało sporo jednostek sowieckich. Na podstawie dyrektywy 11097 wydanej przez Sowieckie Dowództwo Naczelne, która wzywała do przegrupowania i rozproszenia istniejących jednostek wojskowych po terytorium całego Bloku wschodniego, cała Północna Grupa Wojsk (Armii Czerwonej) pozostała na terytorium Polski. Była to 43., 65. i 42. Armia. Wszystko to stanowi dziś jawną wiedzę historyczną.
Dziś wiadomo również powszechnie, że na terytorium Polski znajdowało się kilka baz, w których miały być przetrzymywane pociski jądrowe, jeśli tylko pojawiłaby się konieczność użycia ich przeciwko siłom państw Zachodnich. Ze wszystkich 63 baz w kraju, tylko kilka przeznaczono do tego celu. Były to m.in. baza nr 3001 w Podborsku, 3002 w Brzeźnicy Kolonii oraz 3003 w Templewie. Wszystko to stało się na przełomie lat 50-tych i 60-tych, dokładnie wtedy, kiedy Ameryka i ZSRR zaczęły odchodzić od koncepcji zmasowanego przeciwuderzenia bombowego i zaczęły wypracowywać technologię rakietowych pocisków balistycznych międzykontynentalnego zasięgu (ICBM), a także pocisków tego typu przystosowanych do wystrzeliwania z pokładu łodzi podwodnych (SLBM).
W Polsce nie składowano pocisków dalekiego zasięgu. Wszystkie polskie ? lub bardziej dokładnie, sowieckie jednostki, posiadały rakiety taktyczne 8k11 (Scud) oraz 3r10, z których większość montowano na mobilnych wyrzutniach typu TEL, takich jak MAZ-543. Były one niecelne i miały krótki zasięg. Niemożliwe było np. trafienie Scudem w szeroką ścianę stodoły z odległości ponad 100 km, zaś absolutnie efektywny zasięg pocisku przenoszącego głowicę nuklearną ograniczony był do 150 km. Zasięg rakiety 3r10 był jeszcze mniejszy i zatrzymywał się na 30 km. Założenie taktyczne polegało na ?pocałowaniu? wrogich jednostek przy pomocy tej ?super-broni? a następnie, jeśli byłoby to konieczne, przypuszczenie kolejnego ataku na Berlin, tym razem przy pomocy broni jądrowej.
Sprawiło to, że zacząłem interesować się UFO. Musi pan zdawać sobie sprawę, że wiedzieliśmy o nich dość dużo. Blok Wschodni rozpatrywał ten problem ?kolektywnie?, ale to Rosjanie decydowali o ewentualnym otworzeniu ognia. Oficjalnie byliśmy im silnie podporządkowany, ale pozostaliśmy i tak najbardziej ?niezależną? organizacją wywiadowczą w całym Układzie Warszawskim. Przeprowadzaliśmy zatem dodatkowe badania nad tym zjawiskiem, których wyników nie znam i które pozostały utajnione. Tak jednak prezentowały się zarysy tematyki UFO, które dostarczone były przez GRU i z którymi mnie zapoznano:
1) Szansa, iż obiekty te zostały wyprodukowane w USA lub innych krajach zachodnich jest bardzo niska i wynosi ok. procenta. 2) Obiekty te dokonują manewrów z prędkościami, które zabiłyby każdego pilota. Są albo zdalnie sterowane, albo pilotowane przez istoty nie będące ludźmi. 3) Dające się obserwować zjawiska powietrzne da się równocześnie śledzić na radarach, jednak w niektórych przypadkach obiekty te wykazały zdolność ?usuwania się? z ich ekranów. 4) Obiekty te wykazywały nietypowe i regularne zainteresowanie obszarami, na których składowano broń jądrową.
To właśnie dlatego pańska książka wydała mi się tak uderzająca. Ale jest coś jeszcze. W przypadku obejmującym obserwację tego typu obiektu na terenie lub wokół placówki, cały personel (poza wyszczególnionymi osobami) miał przejść do pod- lub naziemnych instalacji, gdzie czekać miał na dalsze rozkazy. Żołnierzom nakazano natychmiastowo przejść do podziemnego bunkra, podczas gdy specjalnie przeszkolona osoba pozostawała na górze w celu obserwacji i przekazywania danych odnośnie pozycji i innych szczegółów obiektu. Co najzabawniejsze, o podobnej procedurze w przypadku USAF przeczytałem w pańskiej książce.
Wyjaśnimy jeszcze jedno ? w Polsce nikt spoza rządzących nie wypowiadał się w ten sposób o UFO. Żołnierzom nakazano (jeśli im w ogóle cokolwiek mówiono), aby nie mówili o UFO, lecz o mglistej koncepcji ?prawdopodobnej aktywności szpiegowskich samolotów?, a biorąc pod uwagę realia Zimnej Wojny, kiedy wszystko to się działo, każdy bał się imperialistycznego amerykańskiego oka na niebie. Były to czasy, kiedy wy baliście się komunistycznych szpiegów a nasi bali się waszych. Histeria ta przyczyniała się do utajniania sprawy. Jestem całkiem pewien, że dowódcy zdawali sobie sprawę, że obiekty UFO nie były amerykańskimi samolotami szpiegowskimi (i musieli wiedzieć, że takowe poruszają się na wysokościach, na których niemożliwe jest ich wyśledzenie przez personel naziemny i systemy namierzania pocisków).
Zastanawialiśmy się wówczas wszyscy, czy Rosjanie zdają sobie sprawę z intencji tego niezaprzeczalnie inteligentnego zjawiska. Pamiętam rozmowę z przyjacielem, który spędził wiele czasu w Moskwie. Powiedział: ?Rosjanie znają sprawę i wiedzą o tym dość dużo. Nie wiem dokładnie, o co chodzi, ale lepiej o tym nie mówić. Może to cię kosztować karierę, a nawet zdrowie.?
Pojawiło się wiele incydentów, w których obiekty UFO obserwowano w bliskiej odległości od baz, w których składowano głowice jądrowe. Z informacji, które słyszałem, lub przeczytałem wynikało, że nie doszło do żadnych przypadków ich wylądowania. W jednym z przypadków, obiekt przeleciał ukośnie nad prostokątnym obszarem, gdzie składowano pociski, wystrzeliwując w dół bardzo jasny stożkowaty snop stałego światła, przypominający ogromny szukacz. Obiekt zdawał się wykorzystywać to światło, albo cokolwiek to było, w regularnym cyklu, który polegał na oświetlaniu terenu poniżej, znikaniu światła, a następnie jego pojawianiu się nieco dalej.
O wszystkim tym usłyszałem od jednego z oficerów stacjonujących w Brzeźnicy, gdzie doszło do obserwacji. Stwierdził on, że wszyscy uważali obiekt za amerykański bezgłośny helikopter. Nie zarejestrowano jednak żadnych zakłóceń w pracy urządzeń elektronicznych, a obiekt nie pojawił się na radarze. Wojskowe kanały były jednak zakłócane trzykrotnie tego wieczora oraz nocy. Najpierw pojawiła się przerwa w komunikacji radiowej, a dwukrotnie zakodowane informacje, które otrzymano z Warszawy nadeszły w złej kolejności (ta, która została nadesłana później, przyszła jako pierwsza).
To wszystko, o czym chciałem panu powiedzieć. Byłem tylko trybikiem w wielkiej wojskowej maszynie, ale i tak jestem zadowolony, że miałem możliwość poznania tak wielu informacji. Większość z moich rówieśników nigdy nie dowiedziała się, albo nadal nie wie, czym jest UFO. Piszę o tym, ponieważ ZSRR i PRL już nie istnieją, a ja 25 lat temu zrzuciłem mundur. Mogę mówić o wszystkim wprost i nie obejmują mnie żadne dokumenty, ani regulacje. Jestem starszym człowiekiem i moja pamięć jest już nadwyrężona, a niektóre z rzeczy, jakie przekazałem, mogą nie być tak szczegółowe, jak powinny.
Pozdrowienia,
XYZ
20 czerwca 2010
UFO nad polskimi bazami wojskowymi - list do R. Hastingsa
UFO nad polskimi bazami wojskowymi - list do R. Hastingsa
Ostatnio zmieniony wt mar 08, 2011 6:50 am przez Newsman, łącznie zmieniany 1 raz.
Odwiedź witrynę Nieznanego Świata (nieznanyswiat.pl) oraz Księgarni NŚ (nieznany.pl)
Re: UFO nad polskimi bazami wojskowymi - list do R. Hastingsa
Piotrze bardzo ciekawe ale nasi ''spece od wyjaśniania'' wszystkiego w 5 minut już stwierdzili, że to lipa i nie ma o czym mówić bo oni byli w armii i dlatego wszystko od A do Z znają :lol:
Re: UFO nad polskimi bazami wojskowymi - list do R. Hastingsa
Losy tego listu rzeczywiście były dość kuriozalne. Po pierwsze, tajemniczy informator "niestety" zmarł. Stawia to przypadek w dość charakterystycznym świetle, natomiast zdążył napisać do R.Hastingsa w sumie 2 e-maile. Potem skontaktował się z nim jego bratanek, z którym próbowaliśmy się skontaktować. Na chwilę obecną bezskutecznie. . Pozycja wyjściowa każe więc zachować ostrożność.
Na początku analizy dużo uwagi przyciąga angielszczyzna świadka - z jednej strony przeprasza on za jej nieporadność, ale z drugiej strony widać, że jest opanowana w stopniu b. wysokim, z dużą liczbą idiomów a nawet swoistego "slangu". Nie wiem, jak to wyjaśnić. Widać w niej jednak zwroty typowe dla j. polskiego, jak zwracanie się do adresata notorycznie per "pan".
Ponieważ Hastings chciał zweryfikować w jakiś sposób ten przypadek, poprosił o wstrzymanie się z publikacją, do czasu, aż skontaktuje się z nami kuzyn świadka. Niestety za niedługo list ukazał się na stronach CBZA.
Po drugie, większość informacji można znaleźć w Wikipedii. W dwóch hasłach. Robert Leśniakiewicz, który nie znał pewnych szczegółów, które udało mi się ustalić przedstawił swą "ekspertyzę" dotyczącą tego listu opartą właśnie na tych samych wikipediowych hasłach, więc jednak nie przeskoczył autora i w mojej opinii nie doszedł do żadnych wniosków, bo szerzej tego zwyczajnie nie da się skomentować. Relacja jest zbyt ogólnikowa i tyle oraz raczej nie warta kłótni i oskarżeń ponieważ niewiele zmienia w sytuacji ufologicznej.
Najbardziej zdziwiły mnie komentarze M.Fryckowskiego, który jak zwykle się najeżył. Odniosłem nawet wrażenie, że niebezpośrednio oskarża on mnie i Roberta Hastingsa (jak Arka w innej sprawie) o sfabrykowanie tej relacji. W rzeczywistości nigdy nie dotarłaby ona do Cerbera, który się nad nią popastwił, gdyby nie mój pomysł na wywiad z Hastingsem, który przypomniał sobie o całej sprawie.
Co jeszcze - cała historia nie jest przełomowa, brak w niej większej ilości szczegółow. Najciekawsza jest końcówka, w której padają dość sensacyjne oświadczenia i charakterystyka obiektów UFO.
Na początku analizy dużo uwagi przyciąga angielszczyzna świadka - z jednej strony przeprasza on za jej nieporadność, ale z drugiej strony widać, że jest opanowana w stopniu b. wysokim, z dużą liczbą idiomów a nawet swoistego "slangu". Nie wiem, jak to wyjaśnić. Widać w niej jednak zwroty typowe dla j. polskiego, jak zwracanie się do adresata notorycznie per "pan".
Ponieważ Hastings chciał zweryfikować w jakiś sposób ten przypadek, poprosił o wstrzymanie się z publikacją, do czasu, aż skontaktuje się z nami kuzyn świadka. Niestety za niedługo list ukazał się na stronach CBZA.
Po drugie, większość informacji można znaleźć w Wikipedii. W dwóch hasłach. Robert Leśniakiewicz, który nie znał pewnych szczegółów, które udało mi się ustalić przedstawił swą "ekspertyzę" dotyczącą tego listu opartą właśnie na tych samych wikipediowych hasłach, więc jednak nie przeskoczył autora i w mojej opinii nie doszedł do żadnych wniosków, bo szerzej tego zwyczajnie nie da się skomentować. Relacja jest zbyt ogólnikowa i tyle oraz raczej nie warta kłótni i oskarżeń ponieważ niewiele zmienia w sytuacji ufologicznej.
Najbardziej zdziwiły mnie komentarze M.Fryckowskiego, który jak zwykle się najeżył. Odniosłem nawet wrażenie, że niebezpośrednio oskarża on mnie i Roberta Hastingsa (jak Arka w innej sprawie) o sfabrykowanie tej relacji. W rzeczywistości nigdy nie dotarłaby ona do Cerbera, który się nad nią popastwił, gdyby nie mój pomysł na wywiad z Hastingsem, który przypomniał sobie o całej sprawie.
Co jeszcze - cała historia nie jest przełomowa, brak w niej większej ilości szczegółow. Najciekawsza jest końcówka, w której padają dość sensacyjne oświadczenia i charakterystyka obiektów UFO.
Ostatnio zmieniony wt mar 08, 2011 12:51 pm przez Newsman, łącznie zmieniany 1 raz.
Odwiedź witrynę Nieznanego Świata (nieznanyswiat.pl) oraz Księgarni NŚ (nieznany.pl)
- UFOWORLDNEWS
- Weteran Infranin
- Posty: 1363
- Rejestracja: śr sty 28, 2009 2:27 pm
- Kontakt:
Re: UFO nad polskimi bazami wojskowymi - list do R. Hastingsa
Faktycznie bardzo ciekawa sprawa która wygląda nieco jak Polska wersja UFO i broń jądrowa.A mianowicie chodzi o podobnoś relacji.Równie prawdziwe jest stwierdzenie , że sprawa jest nieweryfikowalna do czasu kontaktu z tym bratankiem.Przeczucie mówi mi , że to jest jakaś manipulacja, ale nie chcę się opierać na własnych odczuciach.Jednak należy się wystrzegać szybkiej weryfikacji z Wikipedią w ręce.To , że ktoś był 20 lat w wojsku nic nie znaczy jeśli twierdzi , że ma on większą wiedzę na temat UFO albo pierwszeństwo w ocenie to jest w błędzie własnego ego, nadętego jak kałdun wojaka Szwejka na obieraku.(dobre dla nastoletnich pozerów).Prawda jest taka , że nikt nie ma tutaj wystarczającej wiedzy i doświadczenie żeby w kilku akapitach stwierdzić iż to głupi żart.Brak większego zainteresowania i jego wyniki.Coś mi się wydaje , że ktoś tu już nie trawi danych z czego wynikła ta ufologiczna obstrukcja.
Ostatnio zmieniony wt mar 08, 2011 3:44 pm przez UFOWORLDNEWS, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: UFO nad polskimi bazami wojskowymi - list do R. Hastingsa
Nie zdziwię się jak Cerber faktycznie i Was posądzi o ''spreparowanie'' tego listu - jak Wam wiadomo nie zamierzam w żadnen sposób współpracować z tymi Panami z kółka wzajemnej adoracji a na ostatni list Pana Roberta jaki otrzymałem mogę tylko powiedzeć że chyba skleroza i brak argumentów uderzyła do głowy w ocenie niektorych faktów.
Ostatnio zmieniony śr mar 09, 2011 10:19 am przez azor, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: UFO nad polskimi bazami wojskowymi - list do R. Hastingsa
Tak, sprawa ta nie przesądza w żadnej z kwestii odnośnie związków WP z UFO. Były inne kontrowersje i może wartoby je przypomnieć czytelnikom, którzy nie mieli okazji sięgać do często wspaniałych polskich publikacji w UFO, CzU i innych trudno dostępnych periodykach.
Inne kwestie trudno mi skomentować, ale po raz kolejny da się zauważyć pewne wybiórcze podejście RL i jego kolegi do wielu spraw i jakieś chorobliwe węszenie spisków. Ale może to już po prostu "zmęczenie materiału".
Inne kwestie trudno mi skomentować, ale po raz kolejny da się zauważyć pewne wybiórcze podejście RL i jego kolegi do wielu spraw i jakieś chorobliwe węszenie spisków. Ale może to już po prostu "zmęczenie materiału".
Odwiedź witrynę Nieznanego Świata (nieznanyswiat.pl) oraz Księgarni NŚ (nieznany.pl)