Muszki owocowe - teleportacja?
Muszki owocowe - teleportacja?
Biorą się dosłownie znikąd gdy jakiś owoc dłużej poleży.
Jakoś nie przemawia do mnie twierdzenie, że są poukrywane w mieszkaniu i
pojawiają się nagle, gdy tylko poczują zapach rozkładających się owoców.
Gdyby tak było - zawsze by się je kiedyś zauważyło, nawet gdy nie ma owoców.
Proponuję doświadczenie.
Umieścić w małym słoiczku tak do połowy np kawałki nadgniłych skórek bananów,
pomarańczy, jabłka,
wieko słoiczka przykryć bardzo drobną siatką, na tyle drobną, by niemożliwe
było przeciśnięcie się nawet najmniejszej muszki, a siatkę szczelnie
przymocować i przywiązać, np mocną gumą.
następnie słoiczek włożyć do dużego słoika, i ten słoik też przykryć tą
siatką w ten sam sposób. Słoik ustawić gdzieś w mieszkaniu w temperaturze
pokojowej.
Zapach będzie się wydostawał, a muszki się nie przedostaną.
Jeżeli po jakimś czasie, np kilku tygodniach gdy resztki owoców zaczną gnić
- pojawią się muszki nie tylko w małym, ale także dużym słoiku - to znaczy
że się skądś teleportowały, bo nie mogły się dostać ani z zewnątrz, ani z
resztek owoców.
Jeśli ktoś ma kamerę zdolną rejestrować obraz przez tak długi czas
- też można ją wykorzystać.
Jakoś nie przemawia do mnie twierdzenie, że są poukrywane w mieszkaniu i
pojawiają się nagle, gdy tylko poczują zapach rozkładających się owoców.
Gdyby tak było - zawsze by się je kiedyś zauważyło, nawet gdy nie ma owoców.
Proponuję doświadczenie.
Umieścić w małym słoiczku tak do połowy np kawałki nadgniłych skórek bananów,
pomarańczy, jabłka,
wieko słoiczka przykryć bardzo drobną siatką, na tyle drobną, by niemożliwe
było przeciśnięcie się nawet najmniejszej muszki, a siatkę szczelnie
przymocować i przywiązać, np mocną gumą.
następnie słoiczek włożyć do dużego słoika, i ten słoik też przykryć tą
siatką w ten sam sposób. Słoik ustawić gdzieś w mieszkaniu w temperaturze
pokojowej.
Zapach będzie się wydostawał, a muszki się nie przedostaną.
Jeżeli po jakimś czasie, np kilku tygodniach gdy resztki owoców zaczną gnić
- pojawią się muszki nie tylko w małym, ale także dużym słoiku - to znaczy
że się skądś teleportowały, bo nie mogły się dostać ani z zewnątrz, ani z
resztek owoców.
Jeśli ktoś ma kamerę zdolną rejestrować obraz przez tak długi czas
- też można ją wykorzystać.
Ostatnio zmieniony wt mar 29, 2011 8:47 pm przez robertcb, łącznie zmieniany 1 raz.
Zapraszam na moją stronę - poradnik - w całości poświęconą tematyce CB radio.
<a href="http://radioamator.elektroda.eu">CB radio - poradnik</a>
<a href="http://radioamator.elektroda.eu">CB radio - poradnik</a>
Re: Muszki owocowe - teleportacja?
Hehe, nieźle wymyślone, nie powiem... Eksperyment obmyślony perfekcyjnie! :brawo
Muszki raczej się nie teleportują, ale sama wiele razy się zastanawiałam: SKĄD TO SIĘ BIERZE? Zima czy lato, a one są...
Naprawdę, szacuneczek za wymyślenie
.
Muszki raczej się nie teleportują, ale sama wiele razy się zastanawiałam: SKĄD TO SIĘ BIERZE? Zima czy lato, a one są...
Naprawdę, szacuneczek za wymyślenie

Re: Muszki owocowe - teleportacja?
Niedawno był opublikowany artykuł o teleportacji DNA
http://kopalniawiedzy.pl/DNA-Luc-Montagnie...acja-12284.html
Więc jeśli to prawda, to czemu nie mogło by być tak z muszkami?
To by wyjaśniało, dlaczego się tak znikąd pojawiają.
http://kopalniawiedzy.pl/DNA-Luc-Montagnie...acja-12284.html
Więc jeśli to prawda, to czemu nie mogło by być tak z muszkami?
To by wyjaśniało, dlaczego się tak znikąd pojawiają.
Zapraszam na moją stronę - poradnik - w całości poświęconą tematyce CB radio.
<a href="http://radioamator.elektroda.eu">CB radio - poradnik</a>
<a href="http://radioamator.elektroda.eu">CB radio - poradnik</a>
Re: Muszki owocowe - teleportacja?
Hmmm... Wydaje mi się, że często sami je przynosimy do domu - na owocach, warzywach. Są maleńkie, zatem ich jaja wręcz mikroskopijne i nie widzimy ich gołym okiem... Tak mi się wydaje. Bo gdyby naprawdę się teleportowały... wydaje mi się, że są przebadane "na wskroś" - przecież to dzięki tym muszkom znamy genetykę...
- Katarzyna_1
- Homo Infranius Alfa
- Posty: 1969
- Rejestracja: sob lut 06, 2010 4:22 pm
- Kontakt:
Re: Muszki owocowe - teleportacja?

świetny ten Twój post, eksperyment oczywiście przeprowadzę w zaciszu domowym. Ale wcale nie jest mi do śmiechu, bo te muszki owocówki, to taki sygnał do zaprzestania przeze mnie pisania na forum. Boję się, że za chwilę pojawi się tu profesor od muszek pan Stefan N. , a ja na sama myśl o nim dostaję dreszczy, brrr.
Serdecznie Wszystkich pozdrawiam.

"Balbus melius balbi verba cognoscit"
Re: Muszki owocowe - teleportacja?
Fragment z książki Viktora Farkasa "Poza granicami wyobraźni":
"
Punktem wyjścia do badań Sandersona było znane dzieło Eugene'a Marais Dusza
białej mrówki. Wspomniano tam mimochodem o kilku osobliwościach, które dzieją się
niezauważane w ogromnych budowlach tnących liście mrówek z rodzaju Atta. Być może
także w innych społecznościach mrówek i termitów, kto wie.
Na początku wszystko wydaje się dość znajome, jak w naukowym dziele lub
przyrodniczym filmie Walta Disneya: odbywszy lot godowy, nieodzowny do reprodukcji,
królowa mrówek Atta traci skrzydła. Królowa i król wspólnie kładą kamień węgielny pod
jeden z tych kopców mrówek, jakie bardzo często można znaleźć na przykład na sawannie
Afryki Południowej. Tytaniczne dzieło kończą niezliczone miliony pilnych sześcionożnych
robotnic. Wokół nieruchomej teraz królowej rośnie ogromna budowla pełna korytarzy. Ona
sama spoczywa bez ruchu w swojej komorze, jednocześnie jej ciało, z wyjątkiem głowy,
nieustannie rośnie. Kiedy królowa nie mieści się już w swoim pałacu, jej niestrudzone dzieci
budują drugie, większe lokum, do którego się przenosi. Tylko -jak to robi? Musimy tu nieco
zagłębić się w szczegóły.
Ściany pierwszego pomieszczenia, w którym królowa wiedzie swoje spełnione życie,
polegające wyłącznie na jedzeniu i składaniu jaj, nie są wykonane z miękkiej gliny, ale
materiału twardego niczym beton. Człowiek może go rozbić tylko silnymi uderzeniami młota,
oskarda czy podobnych narzędzi. Królowa jest więc szczelnie zamknięta, można powiedzieć,
zabetonowana. Jedyne małe otwory, jakie prowadzą do jej celi, służą do dostarczania
pożywienia, a także usuwania wydzielin i wszystkich złożonych jaj. Komora królowej ma
często wielkość orzecha kokosowego, choć jej kształt jest nieco bardziej podłużny. Twarde
jak kamień ściany osiągają grubość od 7 do 8 cm.
Specjalistom badającym mrówki znany jest pewien proces, którego dość dziwna cecha
chyba uszła ich uwagi. Standardową techniką obserwacji mrówek jest metoda "przekroju
mrowiska". Z największą ostrożnością usuwa się jedną ze ścian królewskiej komory i
zastępuje ją szklaną szybą. Teraz można obserwować nieruchomą matkę mrówek. Przy
stosowaniu takiej procedury nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Wszystko odbywa się zgodnie
z oczekiwaniami, królowa otrzymuje pożywienie i składa jaja. Jeśli obserwuje się ją dość
długo, to ogromny owad w końcu zdycha, a jego ciało zostaje rozkawałkowane i usunięte
przez mrówki robotnice.
Jeśli badacze przerywają podglądanie, zakrywając szklaną płytę i zwracając owadowi
na krótko jego prywatność, to nierzadko dzieje się coś osobliwego: królowa mrówek Atta
znika. Jak należało się spodziewać, społeczność naukowa niebawem znalazła wytłumaczenie
tego faktu: kiedy nie prowadzono obserwacji, mrówki robotnice zabiły królową,
rozkawałkowały jej ciało i wyniosły z mrowiska.
W tym klarownym obrazie, jaki tworzy beztroski racjonalizm, jest co prawda pewien
rys sprzeczność, na którą natrafili Ivan T. Sanderson i jego żona Ałma, asystując w 1938 r. dr.
D. C. Geijskesowi przy zwalczaniu termitów w Surinamie. Naukowiec ten opowiadał o
kilkakrotnie przeprowadzonym dziwnym eksperymencie, który od tego czasu powtarzali
także inni. Jego główna myśl jest niezwykle prosta: po przekrojeniu mrowiska, zanim komora
zostanie ponownie uszczelniona szybą, królową trzeba oznaczyć. W tym przypadku znany
nam już dalszy ciąg zdarzeń (zasłonięcie szyby -królowa znika w fazie, gdy nie jest
obserwowana) miał swoją groteskową kontynuację. Dr Geijskes i jego zespół zaczęli
mianowicie otwierać najbliższe kopce mrówek; i kto by się spodziewał -w jednym z nich
znaleźli "swoją" królową. Ogromny owad spoczywał w nowej celi, jedząc z apetytem
dostarczaną żywność i składając jaja. Betonowe ściany nowego domostwa zostawiały mu
równie mało miejsca jak w starym mrowisku, a na nieforemnym ciele połyskiwały wyraźnie
znaki wykonane farbą.
Jeśli zachowamy chłodne spojrzenie na ten jeżący włos na głowie fenomen, to okaże
się, że z punktu widzenia przetrwania gatunku ma on sens. Królowa mrówek jest ważna dla
życia plemienia. Gdyby faktycznie mogła się ona drogą teleportacji przenosić z mrowiska do
mrowiska, stanowiłoby to optymalną ochronę dla tej niezastąpionej producentki jaj. Mimo to
taka wersja wydarzeń nie jest już możliwa do przyjęcia dla klasycznych naukowców.
Matematyk dr Martin Kruskal -pionier badania czarnych dziur -prowadził
korespondencję z Ivanem T. Sandersonem. Napisał między innymi: "Sądzę, że jestem otwarty
na nietypowe koncepcje, ale muszę przyznać, że wzdragam się na myśl o teleportacji
mrówek. Moim zdaniem istnieje mniej fantastyczne wyjaśnienie. Być może rozmiary
królowej są efektem nagromadzonego w jej ciele pokarmu niezbędnego do produkcji jaj. Jeśli
komora ulega przecięciu przez naukowców, to robotnice przenoszą w bezpieczne miejsce
matkę przedłużającą ich gatunek. Nie zabijają jej, ale otwierają ciało, po czym je
?rozładowują?. Nabrzmiały brzuch królowej przypomina teraz pusty worek, i owada można
przez jeden z małych otworów przetransportować do innej komory, gdzie wszystko zaczyna
się od początku. Jak mi się wydaje, proces ?rozładowywania? królowej był zawsze fałszywie
interpretowany jako zabijanie jej przez robotnice i dzielenie ciała na części. Myślę, że moja
hipoteza wystarczająco wyjaśnia dane wynikające z obserwacji".
Sanderson zareagował nie bez cynizmu na tę argumentację, która jest wprost
modelowym przykładem starań o znalezienie naturalnego wytłumaczenia. Oto kilka linijek z
jego listownej odpowiedzi:
"Zamiast się wzdragać na myśl o teleportacji, niech Pan lepiej zainteresuje tym
fizyków. Cenię sobie każde racjonalne wytłumaczenie jakiegoś zjawiska, uważanego dotąd za
niewytłumaczalne. Także i mnie nurtują wątpliwości w odniesieniu do ITF ("instant
transference" -teleportacja), ale jeśli nie nasuwa się żaden inny realistyczny wniosek, to
muszę formułować odpowiednie przypuszczenia, powtarzam: przypuszczenia.
Pańska interpretacja działa na moją duszę biologa równie zbawiennie jak atak malarii.
Przede wszystkim królowej trudno byłoby przecisnąć przez jeden z otworów choćby tylko
głowę i górną część tułowia; nawet na to są za małe. Wspominam o tym tylko na marginesie.
Pomysł, aby z owada po prostu wypuścić powietrze, przenieść go jak pusty worek gdzie
indziej i na nowej kwaterze z powrotem napompować, wydaje mi się logiczny i praktyczny
zapewne tylko z punktu widzenia ?mrówek-nazistek?. W rzeczywistości królowa jest jeszcze
większa, niż nam się wydaje, a ponadto jej ciało jest wypełnione jajami. Ostatecznie nie jest
niczym innym niż maszyną do ich produkcji. Jeśli więc zrobić otwór w tym wydętym jak
balon ciele, zaczną zeń wydobywać się całe sterty jaj. Nie bacząc na to, przenosi się królową
do innej komory, gdzie jej nędzne pozostałości z powrotem się zaszywa (w czym mrówki
mają szczególne umiejętności), a na zakończenie nadmuchuje. Jakby nic nie zaszło, można
teraz przystąpić znów do jej karmienia, a ona może nadal składać jaja. I wszystko to się
odbywa w ciągu pięciu minut".
Sarkastyczna opinia Sandersona trafnie charakteryzuje zasadniczą słabość niejednej
sztucznej próby racjonalnego wyjaśnienia, cokolwiek byśmy sądzili o teleportacji wśród
mrówek.
"
Czyli słynny w fizyce kwantowej efekt obserwatora.
Patrzysz - nic się nadzwyczajnego nie dzieje,
nie patrzysz - królowa się teleportuje do innego kokonu.
Może kot Schrodingera też mógłby się teleportować? ;-)
"
Punktem wyjścia do badań Sandersona było znane dzieło Eugene'a Marais Dusza
białej mrówki. Wspomniano tam mimochodem o kilku osobliwościach, które dzieją się
niezauważane w ogromnych budowlach tnących liście mrówek z rodzaju Atta. Być może
także w innych społecznościach mrówek i termitów, kto wie.
Na początku wszystko wydaje się dość znajome, jak w naukowym dziele lub
przyrodniczym filmie Walta Disneya: odbywszy lot godowy, nieodzowny do reprodukcji,
królowa mrówek Atta traci skrzydła. Królowa i król wspólnie kładą kamień węgielny pod
jeden z tych kopców mrówek, jakie bardzo często można znaleźć na przykład na sawannie
Afryki Południowej. Tytaniczne dzieło kończą niezliczone miliony pilnych sześcionożnych
robotnic. Wokół nieruchomej teraz królowej rośnie ogromna budowla pełna korytarzy. Ona
sama spoczywa bez ruchu w swojej komorze, jednocześnie jej ciało, z wyjątkiem głowy,
nieustannie rośnie. Kiedy królowa nie mieści się już w swoim pałacu, jej niestrudzone dzieci
budują drugie, większe lokum, do którego się przenosi. Tylko -jak to robi? Musimy tu nieco
zagłębić się w szczegóły.
Ściany pierwszego pomieszczenia, w którym królowa wiedzie swoje spełnione życie,
polegające wyłącznie na jedzeniu i składaniu jaj, nie są wykonane z miękkiej gliny, ale
materiału twardego niczym beton. Człowiek może go rozbić tylko silnymi uderzeniami młota,
oskarda czy podobnych narzędzi. Królowa jest więc szczelnie zamknięta, można powiedzieć,
zabetonowana. Jedyne małe otwory, jakie prowadzą do jej celi, służą do dostarczania
pożywienia, a także usuwania wydzielin i wszystkich złożonych jaj. Komora królowej ma
często wielkość orzecha kokosowego, choć jej kształt jest nieco bardziej podłużny. Twarde
jak kamień ściany osiągają grubość od 7 do 8 cm.
Specjalistom badającym mrówki znany jest pewien proces, którego dość dziwna cecha
chyba uszła ich uwagi. Standardową techniką obserwacji mrówek jest metoda "przekroju
mrowiska". Z największą ostrożnością usuwa się jedną ze ścian królewskiej komory i
zastępuje ją szklaną szybą. Teraz można obserwować nieruchomą matkę mrówek. Przy
stosowaniu takiej procedury nie dzieje się nic nadzwyczajnego. Wszystko odbywa się zgodnie
z oczekiwaniami, królowa otrzymuje pożywienie i składa jaja. Jeśli obserwuje się ją dość
długo, to ogromny owad w końcu zdycha, a jego ciało zostaje rozkawałkowane i usunięte
przez mrówki robotnice.
Jeśli badacze przerywają podglądanie, zakrywając szklaną płytę i zwracając owadowi
na krótko jego prywatność, to nierzadko dzieje się coś osobliwego: królowa mrówek Atta
znika. Jak należało się spodziewać, społeczność naukowa niebawem znalazła wytłumaczenie
tego faktu: kiedy nie prowadzono obserwacji, mrówki robotnice zabiły królową,
rozkawałkowały jej ciało i wyniosły z mrowiska.
W tym klarownym obrazie, jaki tworzy beztroski racjonalizm, jest co prawda pewien
rys sprzeczność, na którą natrafili Ivan T. Sanderson i jego żona Ałma, asystując w 1938 r. dr.
D. C. Geijskesowi przy zwalczaniu termitów w Surinamie. Naukowiec ten opowiadał o
kilkakrotnie przeprowadzonym dziwnym eksperymencie, który od tego czasu powtarzali
także inni. Jego główna myśl jest niezwykle prosta: po przekrojeniu mrowiska, zanim komora
zostanie ponownie uszczelniona szybą, królową trzeba oznaczyć. W tym przypadku znany
nam już dalszy ciąg zdarzeń (zasłonięcie szyby -królowa znika w fazie, gdy nie jest
obserwowana) miał swoją groteskową kontynuację. Dr Geijskes i jego zespół zaczęli
mianowicie otwierać najbliższe kopce mrówek; i kto by się spodziewał -w jednym z nich
znaleźli "swoją" królową. Ogromny owad spoczywał w nowej celi, jedząc z apetytem
dostarczaną żywność i składając jaja. Betonowe ściany nowego domostwa zostawiały mu
równie mało miejsca jak w starym mrowisku, a na nieforemnym ciele połyskiwały wyraźnie
znaki wykonane farbą.
Jeśli zachowamy chłodne spojrzenie na ten jeżący włos na głowie fenomen, to okaże
się, że z punktu widzenia przetrwania gatunku ma on sens. Królowa mrówek jest ważna dla
życia plemienia. Gdyby faktycznie mogła się ona drogą teleportacji przenosić z mrowiska do
mrowiska, stanowiłoby to optymalną ochronę dla tej niezastąpionej producentki jaj. Mimo to
taka wersja wydarzeń nie jest już możliwa do przyjęcia dla klasycznych naukowców.
Matematyk dr Martin Kruskal -pionier badania czarnych dziur -prowadził
korespondencję z Ivanem T. Sandersonem. Napisał między innymi: "Sądzę, że jestem otwarty
na nietypowe koncepcje, ale muszę przyznać, że wzdragam się na myśl o teleportacji
mrówek. Moim zdaniem istnieje mniej fantastyczne wyjaśnienie. Być może rozmiary
królowej są efektem nagromadzonego w jej ciele pokarmu niezbędnego do produkcji jaj. Jeśli
komora ulega przecięciu przez naukowców, to robotnice przenoszą w bezpieczne miejsce
matkę przedłużającą ich gatunek. Nie zabijają jej, ale otwierają ciało, po czym je
?rozładowują?. Nabrzmiały brzuch królowej przypomina teraz pusty worek, i owada można
przez jeden z małych otworów przetransportować do innej komory, gdzie wszystko zaczyna
się od początku. Jak mi się wydaje, proces ?rozładowywania? królowej był zawsze fałszywie
interpretowany jako zabijanie jej przez robotnice i dzielenie ciała na części. Myślę, że moja
hipoteza wystarczająco wyjaśnia dane wynikające z obserwacji".
Sanderson zareagował nie bez cynizmu na tę argumentację, która jest wprost
modelowym przykładem starań o znalezienie naturalnego wytłumaczenia. Oto kilka linijek z
jego listownej odpowiedzi:
"Zamiast się wzdragać na myśl o teleportacji, niech Pan lepiej zainteresuje tym
fizyków. Cenię sobie każde racjonalne wytłumaczenie jakiegoś zjawiska, uważanego dotąd za
niewytłumaczalne. Także i mnie nurtują wątpliwości w odniesieniu do ITF ("instant
transference" -teleportacja), ale jeśli nie nasuwa się żaden inny realistyczny wniosek, to
muszę formułować odpowiednie przypuszczenia, powtarzam: przypuszczenia.
Pańska interpretacja działa na moją duszę biologa równie zbawiennie jak atak malarii.
Przede wszystkim królowej trudno byłoby przecisnąć przez jeden z otworów choćby tylko
głowę i górną część tułowia; nawet na to są za małe. Wspominam o tym tylko na marginesie.
Pomysł, aby z owada po prostu wypuścić powietrze, przenieść go jak pusty worek gdzie
indziej i na nowej kwaterze z powrotem napompować, wydaje mi się logiczny i praktyczny
zapewne tylko z punktu widzenia ?mrówek-nazistek?. W rzeczywistości królowa jest jeszcze
większa, niż nam się wydaje, a ponadto jej ciało jest wypełnione jajami. Ostatecznie nie jest
niczym innym niż maszyną do ich produkcji. Jeśli więc zrobić otwór w tym wydętym jak
balon ciele, zaczną zeń wydobywać się całe sterty jaj. Nie bacząc na to, przenosi się królową
do innej komory, gdzie jej nędzne pozostałości z powrotem się zaszywa (w czym mrówki
mają szczególne umiejętności), a na zakończenie nadmuchuje. Jakby nic nie zaszło, można
teraz przystąpić znów do jej karmienia, a ona może nadal składać jaja. I wszystko to się
odbywa w ciągu pięciu minut".
Sarkastyczna opinia Sandersona trafnie charakteryzuje zasadniczą słabość niejednej
sztucznej próby racjonalnego wyjaśnienia, cokolwiek byśmy sądzili o teleportacji wśród
mrówek.
"
Czyli słynny w fizyce kwantowej efekt obserwatora.
Patrzysz - nic się nadzwyczajnego nie dzieje,
nie patrzysz - królowa się teleportuje do innego kokonu.
Może kot Schrodingera też mógłby się teleportować? ;-)
Ostatnio zmieniony wt mar 29, 2011 9:32 pm przez robertcb, łącznie zmieniany 1 raz.
Zapraszam na moją stronę - poradnik - w całości poświęconą tematyce CB radio.
<a href="http://radioamator.elektroda.eu">CB radio - poradnik</a>
<a href="http://radioamator.elektroda.eu">CB radio - poradnik</a>
- Katarzyna_1
- Homo Infranius Alfa
- Posty: 1969
- Rejestracja: sob lut 06, 2010 4:22 pm
- Kontakt:
Re: Muszki owocowe - teleportacja?
Robert, super ciekawostka. Jeszcze raz pozdrawiam.
i uciekam, bo tym bardziej on sie tu pojawi. Dzięki 


"Balbus melius balbi verba cognoscit"
Re: Muszki owocowe - teleportacja?
Bardzo ciekawe, no i jak to w końcu jest- teleportują się, czy nie? :rolleyes: Może tak jak dzieki muszce owocówce wyjaśniono genetykę, tak dzięki mrówkom tez coś się wyjaśni, no i nawet pamiętam podawane tu mrowisko swojego czasu ku wytłumaczeniu jednej z teorii 

Ostatnio zmieniony wt mar 29, 2011 9:32 pm przez danut, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Muszki owocowe - teleportacja?
Eksperymenty bardzo lubię.
Robercie, czy zrobiłeś ten eksperyment?, Jeżeli tak to po jakim czasie pojawiły się te muszki?
Robercie, czy zrobiłeś ten eksperyment?, Jeżeli tak to po jakim czasie pojawiły się te muszki?
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Re: Muszki owocowe - teleportacja?
Nie zrobiłem, gdyż nie mam póki co odpowiednio drobnej siatki.
Jak tylko będę ją miał to zrobię.
Ale w teorię samorództwa nie wierzę,
jakoby DNA czy tym bardziej owady mogły powstawać
spontanicznie i samoistnie z gnijących owoców czy fermentującego wina.
Nigdy też nie widziałem momentu wykluwania się z jaj,
jesli takowe miałyby być złożone na owocach,
natomiast zawsze to były od razu dorosłe muszki.
Muszka jest na tyle duża, że jeśli faktycznie wykluwały by się z larw,
znajdujących się na owocach,
to powinniśmy zaobserwować je na jakiś czas przed wykluciem.
Larwy w stadium końcowym musiałyby być niewiele mniejsze niż dorosły owad,
a więc doskonale widoczne gołym okiem.
Tymczasem nic takiego nie ma miejsca...
Jak tylko będę ją miał to zrobię.
Ale w teorię samorództwa nie wierzę,
jakoby DNA czy tym bardziej owady mogły powstawać
spontanicznie i samoistnie z gnijących owoców czy fermentującego wina.
Nigdy też nie widziałem momentu wykluwania się z jaj,
jesli takowe miałyby być złożone na owocach,
natomiast zawsze to były od razu dorosłe muszki.
Muszka jest na tyle duża, że jeśli faktycznie wykluwały by się z larw,
znajdujących się na owocach,
to powinniśmy zaobserwować je na jakiś czas przed wykluciem.
Larwy w stadium końcowym musiałyby być niewiele mniejsze niż dorosły owad,
a więc doskonale widoczne gołym okiem.
Tymczasem nic takiego nie ma miejsca...
Ostatnio zmieniony śr mar 30, 2011 10:23 am przez robertcb, łącznie zmieniany 1 raz.
Zapraszam na moją stronę - poradnik - w całości poświęconą tematyce CB radio.
<a href="http://radioamator.elektroda.eu">CB radio - poradnik</a>
<a href="http://radioamator.elektroda.eu">CB radio - poradnik</a>