To dość trudne zagadnienie. Rozwój duchowy można rozumieć na ileś tam sposobów. Ja np uważam, że można rozwijać się duchowo stosując medytację i napewno jest to w jakimś stopniu prawda.
Ludzie są w niesamowitej pogoni za pieniądzem, prowadzą czysto materialistyczny tryb życia i nawet nie zdają sobie sprawy, że można żyć inaczej.(niektórzy chodzą w niedzielę do kościoła ale wg mnie to ślepa uliczka- pózniej z niego wychodzą i dalej robią to samo co robili- przynajmniej ja tak miałem, dopóki nie uświadomiłem sobie pewnych rzeczy o kolosalnym znaczeniu dla zrozumienia tego co nas otacza, co sie naprawde dzieje)
Oczywiście ciężko jest się skupić komuś na rozwoju duchowym, jeśli ledwo wiąże koniec z końcem tu i teraz, co jest używane przez wielu ludzi jako kluczowy argument -"lepiej zajmij się "ważnymi" sprawami (przyziemnymi) zamiast jakimiś głupotami":)
Żeby zmienił się ich punkt widzenia musi się coś wydarzyć w ich życiu, coś, co sprawi, że się obudzą (zazwyczaj ludzie po wypadkach, cudownie ocaleni itp) zaczynają inaczej postrzegać to, co nas otacza. Ale jest też rzesza ludzi, którzy po prostu w pewnym momencie życia budzą się, zazwyczaj z pomocą innych ludzi już przebudzonych, bądz choćby pod wpływem niektórych informacji z różnych zródeł, które jak sobie tak skorelują razem we własnej głowie, to nagle zaświeca im się żarówka w głowie. Czasem dodatkowo mogą przypomnieć sobie pewne zdarzenia ze swojego życia, które mogą coś potwierdzać np własne przypuszczenia - za przykład posłużyć może ktoś, kto odkrywa, że ta reinkarnacja to nie żaden wymysł i do tego dochodzą jakieś zdarzenia własnie, które sami przeżyli, bądz ktoś przeżył i automatycznie pod to podpinają - co oczywiście nie zawsze musi być dowodem na coś ale często właśnie jest
Ale żeby zacząć się duchowo rozwijać, najpierw trzeba pewne rzeczy zrozumieć, zacząć być przynajmniej w jakimś stopniu świadomym. No bo jak tu się rozwijać duchowo bez wiedzy, że taki popęd za pieniądzem do niczego nie prowadzi?? Błędne koło.
Trzeba się wyrwać z tego schematu nałożonego odgórnie, ale wpierw musi być bodziec czy to wewnetrzny czy z zewnątrz. Bracia Wachowscy nie bez powodu stworzyli film Matriks
Z drugiej strony, wydaje mi się, że nawet taki z pozoru bezmyślny tryb życia, jest pewnego rodzaju doświadczeniem, przynajmniej patrząc na to wszystko w kontekście życia jako wędrówki dusz- ja tak to widzę, jestem wręcz przekonany co do prawdziwości reinkarnacji i jestem szczęśliwy, że się przebudziłem, nie chciałbym żyć w niewiedzy.
Kurcze sie rozpisałem
Tak więc podsumowując wydaje mi się, że rozwijanie się duchowo to zbliżanie się do stwórcy, do Kreacji, nirvany (tak to wolę nazywać), ale by się do niej zbliżyć, trzeba przedsięwziąć pewne środki, wpierw zdobyć pewną wiedzę, a potem to już jak kto woli- jedni będą medytować, inni porzucą dotychczasowy styl życia i wyniosą się gdzieś na pustkowie, odrzucając dobro materialne i częściowo wyzwalając się jednocześnie z matrixu. Są też ludzie, którzy podróżują astralnie (na tym forum też:) ) i to też jest jakiś sposób rozwoju, odkrywanie w sobie nowych możliwości itd pomijając już fakt, że nie do końca wiadomo na ile jest to faktyczne podróżowanie, a na ile zwykłe odkrywanie własnej podświadomości - może ktoś Ci to lepiej wytłumaczy, napisałem co myślę na ten temat
