Dziwne doznanie i sen
: ndz sie 19, 2012 1:18 pm
Doświadczyłam narazie dwóch dziwnych zjawisk od kiedy zaczęłam się zagłębiać w tematyce zjawisk paranormalnych (a interesuję się tym niestety od niedawna więc jestem amatorką).
Nie wiem, czy nie zostanę zlinczowana za chwilkę w komentarzach, ale napiszę Wam szczerze, że lubię palić "zioło" jak to się potocznie zwie. Informuję Was o tym, ponieważ uważam ten fakt za istotny. Niektórzy są w posiadaniu większej wiedzy ode mnie więc mogą mi odpowiedzieć przy okazji na pytanie, czy to, że byłam pod wpływem tej używki miało znaczący wpływ na doznanie, o którym Wam za chwilę opowiem. Zaznaczę jednak, że mijają już dobre trzy lata od kiedy pierwszy raz nakarmiłam swoje płuca gęstym dymem i nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś podobnego. Przejdę teraz do rzeczy:
Kilka dni temu staliśmy grupką znajomych pod domem jednego z nich. Wyczilowani, uśmiechnięci, rozgadani. To był jeden z tych dni, w którym już miałam pewne fundamenty wiedzy na temat zjawisk niewyjaśnionych i odczuwałam straszny głód zdobywania dalszych informacji. Jestem osobą, która żyje po trochu w swoim wyimaginowanym świecie, często bujam w obłokach (szczególnie po bace lubię się wyłączać i być ze sobą sam na sam, nie wiem z czego wynika moje zamiłowanie do pochłaniania się bez reszty przez swoje myśli). Tym razem było podobnie. Odłączyłam się na chwilkę od znajomych i przymknęłam oczy. Wtedy poczułam, jak jakaś niewidzialna siła przenika przez moje ciało, towarzyszyły temu zjawisku lekkie dreszcze, podobne do tych, kiedy wiatr łaskocze odkryte ciało. Nie wiem do dziś dlaczego ale pomyślałam sobie wtedy o moim przyjacielu, którego z nami nie było. Wyobraziłam sobie jego postać, myślałam o tym, co teraz robi. Wszystko trwało zaledwie minutę a skończyło się, gdy przemknęło mi przez myśl, że powinnam pójść do niego i zapytać się czy do nas wyjdzie. Otworzyłam oczy i właśnie wtedy ujrzałam go przede mną. To było NIESAMOWITE. Czułam się tak, jakbym przywołała go własnymi myślami. Doznania, jakie temu towarzyszyły były mi nieznane i niewyobrażalne. Wiem, że to nic nadzwyczajnego, być może większość z Was zaszufladkuje moją historię do zwykłych przypadków ale nie opowiedziałabym o niej w tym miejscu, gdybym nie była pewna tego, że to było COŚ WIĘCEJ.
Druga sprawa zahacza o tematykę świadomego/nieświadomego snu. Od jakiegoś czasu usilnie probuję przeżyć LD, zapisuję w dzienniczku swoje sny i cierpliwie czekam. Sen, o którym Wam za chwilę opowiem nie był świadomy, ponieważ nie zdawałam sobie w nim sprawy z tego, że śnię, mimo tego, że działy się tam rzeczy, których dostrzeżenie w normalnym życiu graniczy z cudem. Ale był przynajmniej dla mnie dziwny. Przejdę do opisu snu (zapis z dzienniczka):
"Śniło mi się, że cały świat oświetliła biała kula energii i wszyscy ludzie przejrzeli na oczy. Śniłam o końcu ale i początku, który malował na niebie świetliste znaki. Na dachu mojego bloku złożono ofiarę nowej ery (złożono tam ofiarę z człowieka i dokładnie widziałam napis NOWA ERA). Interpretuję to w ten sposób, że przebudzeniu będzie towarzyszył rozlew krwi. Mój rudy kot bacznie przyglądał się chaosowi z balkonu. Pamiętam, że po pierwszym spotkaniu z NIMI zamknęłam wszystkie okna, drzwi, zasłoniłam rolety, pogasiłam światła. Bałam się, mimo tego, że wiedziałam o nich ciut więcej niż przeciętny człowiek, wiedziałam, że gdzieś istnieją a jednak zawładnął mną strach. Dopiero po jakimś czasie je ponownie otworzyłam, co interpretuję tak, że doznałam "przebudzenia". Wtedy doszło do drugiego spotkania, podczas którego pozwolili mi zobaczyć swój spodek z bliska. Był czarny, ogromny, unosił się kilka metrów nad ziemią, znajdował się tuż przed moim balkonem. Jego czerwone światła mieniły się oświetlając przy tym pół bloku i raziły mnie po oczach. Nie udało mi się zobaczyć istot ani razu podczas tego snu. Widziałam jedynie ich spodki z daleka, a później ten jeden z bliska. Końcówka snu tu naprawdę dobry żart, ponieważ rozmawiałam na balkonie z sąsiadem, który wcześniej porozrzucał po klatce wyrzucone przeze mnie śmieci (?!) i tłumaczyłam mu w jak wielkim błędzie jest dzisiejsze społeczeństwo oraz że ludzie z mojego otoczenia błędnie mnie oceniają."
Co o tym myślicie?
EDIT: Myślę, że umieściłam ten post w złym przedziale, ponieważ moje doznania mają się nijak do LD czy OBEE. Serdecznie przepraszam za zamęt, nie wiem jak przenieść swój post do innej kategorii.
Nie wiem, czy nie zostanę zlinczowana za chwilkę w komentarzach, ale napiszę Wam szczerze, że lubię palić "zioło" jak to się potocznie zwie. Informuję Was o tym, ponieważ uważam ten fakt za istotny. Niektórzy są w posiadaniu większej wiedzy ode mnie więc mogą mi odpowiedzieć przy okazji na pytanie, czy to, że byłam pod wpływem tej używki miało znaczący wpływ na doznanie, o którym Wam za chwilę opowiem. Zaznaczę jednak, że mijają już dobre trzy lata od kiedy pierwszy raz nakarmiłam swoje płuca gęstym dymem i nigdy wcześniej nie doświadczyłam czegoś podobnego. Przejdę teraz do rzeczy:
Kilka dni temu staliśmy grupką znajomych pod domem jednego z nich. Wyczilowani, uśmiechnięci, rozgadani. To był jeden z tych dni, w którym już miałam pewne fundamenty wiedzy na temat zjawisk niewyjaśnionych i odczuwałam straszny głód zdobywania dalszych informacji. Jestem osobą, która żyje po trochu w swoim wyimaginowanym świecie, często bujam w obłokach (szczególnie po bace lubię się wyłączać i być ze sobą sam na sam, nie wiem z czego wynika moje zamiłowanie do pochłaniania się bez reszty przez swoje myśli). Tym razem było podobnie. Odłączyłam się na chwilkę od znajomych i przymknęłam oczy. Wtedy poczułam, jak jakaś niewidzialna siła przenika przez moje ciało, towarzyszyły temu zjawisku lekkie dreszcze, podobne do tych, kiedy wiatr łaskocze odkryte ciało. Nie wiem do dziś dlaczego ale pomyślałam sobie wtedy o moim przyjacielu, którego z nami nie było. Wyobraziłam sobie jego postać, myślałam o tym, co teraz robi. Wszystko trwało zaledwie minutę a skończyło się, gdy przemknęło mi przez myśl, że powinnam pójść do niego i zapytać się czy do nas wyjdzie. Otworzyłam oczy i właśnie wtedy ujrzałam go przede mną. To było NIESAMOWITE. Czułam się tak, jakbym przywołała go własnymi myślami. Doznania, jakie temu towarzyszyły były mi nieznane i niewyobrażalne. Wiem, że to nic nadzwyczajnego, być może większość z Was zaszufladkuje moją historię do zwykłych przypadków ale nie opowiedziałabym o niej w tym miejscu, gdybym nie była pewna tego, że to było COŚ WIĘCEJ.
Druga sprawa zahacza o tematykę świadomego/nieświadomego snu. Od jakiegoś czasu usilnie probuję przeżyć LD, zapisuję w dzienniczku swoje sny i cierpliwie czekam. Sen, o którym Wam za chwilę opowiem nie był świadomy, ponieważ nie zdawałam sobie w nim sprawy z tego, że śnię, mimo tego, że działy się tam rzeczy, których dostrzeżenie w normalnym życiu graniczy z cudem. Ale był przynajmniej dla mnie dziwny. Przejdę do opisu snu (zapis z dzienniczka):
"Śniło mi się, że cały świat oświetliła biała kula energii i wszyscy ludzie przejrzeli na oczy. Śniłam o końcu ale i początku, który malował na niebie świetliste znaki. Na dachu mojego bloku złożono ofiarę nowej ery (złożono tam ofiarę z człowieka i dokładnie widziałam napis NOWA ERA). Interpretuję to w ten sposób, że przebudzeniu będzie towarzyszył rozlew krwi. Mój rudy kot bacznie przyglądał się chaosowi z balkonu. Pamiętam, że po pierwszym spotkaniu z NIMI zamknęłam wszystkie okna, drzwi, zasłoniłam rolety, pogasiłam światła. Bałam się, mimo tego, że wiedziałam o nich ciut więcej niż przeciętny człowiek, wiedziałam, że gdzieś istnieją a jednak zawładnął mną strach. Dopiero po jakimś czasie je ponownie otworzyłam, co interpretuję tak, że doznałam "przebudzenia". Wtedy doszło do drugiego spotkania, podczas którego pozwolili mi zobaczyć swój spodek z bliska. Był czarny, ogromny, unosił się kilka metrów nad ziemią, znajdował się tuż przed moim balkonem. Jego czerwone światła mieniły się oświetlając przy tym pół bloku i raziły mnie po oczach. Nie udało mi się zobaczyć istot ani razu podczas tego snu. Widziałam jedynie ich spodki z daleka, a później ten jeden z bliska. Końcówka snu tu naprawdę dobry żart, ponieważ rozmawiałam na balkonie z sąsiadem, który wcześniej porozrzucał po klatce wyrzucone przeze mnie śmieci (?!) i tłumaczyłam mu w jak wielkim błędzie jest dzisiejsze społeczeństwo oraz że ludzie z mojego otoczenia błędnie mnie oceniają."
Co o tym myślicie?
EDIT: Myślę, że umieściłam ten post w złym przedziale, ponieważ moje doznania mają się nijak do LD czy OBEE. Serdecznie przepraszam za zamęt, nie wiem jak przenieść swój post do innej kategorii.