Dziwna istota
: wt wrz 03, 2013 1:58 pm
Witam, mam na imię Norbert, pewnego razu, wieczorem około godziny 20-21 chyba w środku zimy, poszedłem z kolegami się przejść. Na początku szliśmy spokojnie oświetloną ulicą, a następnie doszliśmy na bloki, też oświetlone. Usiedliśmy na ławce pogadaliśmy sobie i chwilę odpoczęliśmy po nie krótkiej wyprawie na bloki. Przed nami była ulica, a za nią zwykła nieoświetlona ścieżka, koło niej był chyba jakiś staw, wokół niego rosło rosło dużo trawy i krzaków na tyle wysokich że nie było nic kompletnie widać. Było to ogrodzone średnio wysokim płotem, a po prawej było zwykłe pole. Zdecydowaliśmy z kolegami pójść ta ścieżką najdalej jak się da. Doszliśmy do takiego momentu że było tak ciemno że potykaliśmy się o własne nogi. Postanowiliśmy zrobić sobie krótką przerwę i zaraz wrócić z powrotem. Lecz gdy się obejrzałem w lewo na ten płot i te krzaki ujrzałem dziwną postać, niestety jej kontury ciała nie były wogóle widoczne, ale jedyne co w niej było widoczne to wielkie oczy świecące na wyblakły biały kolor, ten "Ktoś" miał jakieś 2 metry wysokości, niestety to wszystko co zobaczyłem, ponieważ chwile po tym już uciekałem w strachu z kolegami. Bardzo mnie to zdziwiło, lecz jeszcze bardziej to że podobną rzecz ujrzałem jeszcze raz, w tym roku w wakacje. Byłem u kolegi mieliśmy zamiar zrobić "nockę" , lecz niestety się nie udała, bo kolega usnął
. Była to noc bardzo ciemna, było prawie pełne zachmurzenie. Siedziałem z kolegą przy laptopie i próbowaliśmy pobrać jakąś darmową grę, bo nie miał w co pograć gdy się nudził. Siedzieliśmy przy prostokątnym stoliku, z czego my byliśmy na jego początku, a jego koniec znajdował się po prawej stronie, po lewej stronie, trochę przed stolikiem z laptopem miał okno, a za tym oknem znajdował się jego duży ogród, cały posiany warzywami i kwiatami. W pewnym momencie ujrzałem z kolegą to samo co opisywałem wcześniej, tyle że było to trochę niższe, ponieważ miało jakieś 1,5 metra, miało takie same oczy i nie było widać konturów ciała i co dziwne raz było widać to "Coś" a raz nie. Na drugi dzień postanowiliśmy nagrać "Jego" lecz następnej nocy "Go" nie było. Te dwie lokalizacje od siebie bardzo różnią i dzieli je jakieś 10 kilometrów. Wspomnę jeszcze że jego dom nawiedza prawdopodobnie duch jego dziadka, czy jakoś tak. Ostatnio przyszedł do niego i powiedział o pewnym niegroźnym wypadku i w ten sam dzień to się stało, ale teraz zboczyłem z tematu. Mam nadzieję że pomożecie mi rozwiązać tą sprawę co to było. Z góry dzięki
