Zaznaczam że może to nie mieć nic wspólnego z twoimi zdjęciami, ale nasunęły mi się dwa skojarzenia: 1. Są mgły z których wychodzą istoty z innych światów:
http://zmiennoksztaltne.blogspot.com/2014/02/wielkie-zwierciado-przykadow-xvi.html 2. Relacja ze Słowacji o leśnym stworzeniu przypominającym postać z Predatora - ono też zostawiało kawałki ciał zwierząt, nawet na drzewach. Opis pochodzi z książki "UFO na Slovensku" Mirosław Karlik. Obserwacje miały miejsce na Kysucach - jest to teren górski ok 30 km od granic z Polską. Przetłumaczyłem ów opis: <div> "Opiszę wam przeżycie o którym zwierzyła mi się, moja przyjaciółka.
Często i najchętniej sama przechadza się po lasach. Jedynym jej kompanem na tych jej przechadzkach bywa pies. Jej ulubionym regionem są kysuckie lasy, gdzie jeździ z rodziną "na chatę". W lecie, około dwóch lat temu, wędrowała sama gęstym lasem, daleko od ludzi. Jej psi kompan z jakiegoś nieznanego jej powodu, nie chciał wejść do tej części leśnej gęstwiny. Tylko chwilę wietrzył, potem podwinął uszy i ogon, i uciekał stamtąd.
*
http://zmiennoksztaltne.blogspot.sk/2012/05/wpyw-zmiennoksztatnych-na-zwierzeta.html
Ostatnimi czasy, takie coś stawało się częściej, dlatego też zdecydowała zrezygnować tym razem z psiego towarzystwa. Nagle ogarnęło ją silne uczucie, że jest przez kogoś skrycie obserwowana. To uczucie miała już nie po raz pierwszy. Pnie drzew nie były jednak na tyle grube, aby za nimi mógł się ktoś schować. Ponieważ jednak nikogo nie widziała, starała się o tym uczuciu nie myśleć.
Bocznym peryferyjnym kątem zauważyła jednak jakiś ruch, jakby ktoś szybko przebiegał od drzewa do drzewa. Za każdym razem szybko odwróciła się w tym kierunku, ale nikogo nie dostrzegła. W tej chwili też sobie uświadomiła, że w lesie jest jakaś dziwna atmosfera, jak by zastygło powietrze. Śpiewające ptaki i wiewiórki zniknęły, gałęzie drzew ani się nie poruszyły.
Wydawało się jej że przestał upływać czas, tak jakby się zatrzymało obraz na wideo. Nieprzyjemne uczucie narastało. Usiadła pod wysokim świerkiem i zapaliła papierosa. Nie jest typową palaczką, czasem tylko dla uspokojenia nerwów zapali. I wtedy miała tylko jednego papierosa.
Płomień na zapalniczce nie był właściwie nastawiony a przy próbie zapalenia papierosa wybił tak wysoko że prawie przypaliła sobie brwi. Wtedy też "to coś" ukazało się nad jej głową, przeleciało powietrzem i wydawało, wedle jej opisu, niezwykły, niemal niesłyszalny i jakby będący w ruchu szelest - tak jakby wiatr szybko obracał strony w książce; szelest przemienił się w szum przypominający szept wielu głosów, które się zlewały do niezidentyfikowanego hałasu.
Podniosła głowę, rozejrzała się i zobaczyła "przeźroczystego człowieka". Wygląd miał rozmazany, jakby stał w rozgrzanym powietrzu nad asfaltem - w rozpalone lato. Wzrostem sięgał na wysokość dwa i pół do trzech metrów. Wyskoczył na drzewo rosnące jakieś dziesięć metrów przed nią, a przy dopadzie na nie, odwrócił się błyskawicznie obliczem w jej stronę.
Odwróciła wzrok ponieważ pomyślała że chodzi tu o złudzenie optyczne. Kiedy jednak znów tam spojrzała, nie dostrzegła niczego. Tylko gałęzie na które doskoczył, ciągle się poruszały, jak by na nich siedziało coś porządnie ciężkiego. Za chwilę przestały się poruszać, ale nie stopniowo. Ich huśtanie nie zmniejszało się płynnie, po prostu nagle przestało.
Wzrokiem śledziła miejsce, na które widziała jak ten zagadkowy stwór doskoczył. W tej chwili między gałęziami przeniknęło kilka promieni słońca, a "niewidzialny człowiek" zaczął nabierać ziarnistych konturów tak jak na na zepsutym telewizorze, kiedy obraz na ekranie przemieni się w szum punktów.
Przybieranie widzialności przez przeźroczystego człowieka trwało tylko sekundę czy dwie, ponieważ zaraz po dopadzie na jego ciało promieni słonecznych, wzbił się w powietrze i olbrzymimi skokami i z zawrotną szybkością wspiął się po pniu i zniknął w gęstej koronie czterdziesto metrowego świerka.
Powoli się podniosła. "Głową mi przebiegła myśl o filmie 'Predator', dokładnie tak 'to' właśnie wyglądało.
<div>
[ external image ]</div> Nie biegłam. Nie wiedziałam, jakie 'to' ma intencje. Pomyślałam sobie, że jeśli to drapieżnik, pobiegł by za mną" wspominała. [color=#ffa07a;]
Spotykała się z tym że w kysuckich lasach znikają wielkie zwierzęta. Wspomniała też o tym, że kiedyś w lesie odnalazła martwe zwierze, ale kiedy tym samym miejscem wracała, nie było po nim już ani śladu. Żaden ślad na rozmokłej ziemi, żadne odłamki kości, żadna krew ani inne pozostałości. Sarna po prostu zniknęła. Czasem między gałęziami w gęstym lesie, odnalazła się zaczepiona tylna noga sarny, jakieś trzy, cztery metry nad ziemią. Wybielona na kość - choć dzień wcześniej ani później, w okolicy nie odnaleziono brakującej pozostałej części ciała zabitego zwierzęcia.[/color]
Wyjaśniała to sobie jako łup który ptaki zabrały i przeniosły na drzewo. To wszystko chodziło jej po głowie, gdy szła pod gałęziami bacznie spoglądała w górę. Nagle, ponownie opanowało ją nieprzyjemne uczucie - taki sam jak wcześniej. Odwróciła głowę. Stworzenie wisiało głową w dół, czepiające się konarów niecałe dwa metry nad jej twarzą, i wnikliwie się jej przyglądało. Nie wytrzymała i zaczęła biec z zapalonym papierosem w dłoni. Wtedy przegoniła by i jelenia. Szybko myślała. Kiedy 'to' wystraszyło się ognia (po raz pierwszy doceniła, to że czasem zapali) i próbuje unikać z jakiegoś powodu promieni słońca, musi dobiegnąć na otwartą przestrzeń. I faktycznie, tylko co wybiegła na łąkę, nieprzyjemne napięcie mięśni w okolicach szyi i "zamarzanie" ustąpiło.
*
http://zmiennoksztaltne.blogspot.sk/2012/06/paraliz-niesenny.html
</div><div> Ponieważ to przeżycie nie dawało jej spokoju, zapytała się jednej miejscowej osiemdziesięcioletniej kobiety o to co o tym myśli. Ta na początku najpierw pobladła a później jej powiedziała, że się ze stuprocentową pewnością spotkała z "Cieniem". Kiedyś "przeźroczystego widywało więcej ludzi, ale większość z nich już umarła. Moja informatorka jest na pewno pierwszym świadkiem, który go widział tak wyraźnie za białego dnia po więcej niż czterdziestu latach.
Inni się z nim spotkali w nocy, kiedy musieli sami przechodzić kilkukilometrową drogę od ostatniego przystanku autobusowego do wzgórza, i prawie osiwieli zgrozą, gdy w ciemnościach słyszeli przedziwny szept lub czasem dostrzegli długi cień, ale po człowieku nie było nigdzie ani śladu. Staruszka powiedziała jeszcze mojej znajomej, że kiedy był mała to często widywali wielką świecącą kulę która kopiowała zarysy wierzchołków gór. Nazywali ją "svetlonos" (tzn. "światłonosiciel") i uważali za straszydło. Także przyjaciółce doradziła, aby już raczej do lasu sama nie chodziła.
Moja znajoma jej posłuchała. Ale woń lasu ją kusiła, tak że czasem jednak przechadzała się w jego pobliżu.Wtedy przedziwne stworzenie ujrzała jeszcze raz, wyglądało na to że rozglądało się za nią. Siedział w gałęziach i wysyłał powietrzem jakieś energetyczne kręgi.
<div>
[ external image ]</div> Takie jakie pojawiają się po wrzuceniu kamienia do wody, tylko z tą różnicą, że te się szerzyły eterem i w półkręgach rozszerzających się w jej kierunku. Wydawało się jej, że tym sposobem "to" nawiązuje relację. Zaczęło na nią oddziaływać delikatne omamienie, jej ciało stopniowo uwalniało się, do chwili aż jej wszystkie zmysły nie były maksymalnie rozbudzone.
W myślach "kontakt" odrzuciła i starała się falowanie ignorować. Trwało to tylko chwilkę, a wirowanie powietrza zakończyło się.
Zakończyła swoje opowiadania uwagą, że gdyby "przeźroczysty" był zły, już dawno by jej zaszkodził. "Tyle razy przyglądał mi się, chodził obok mnie, a ani jeden raz mi nic nie zrobił.
<div> </div> Jakby mnie badał, był świadom moich myśli. Coś go z nich zainteresowało, ale nie wiem co. Możliwe że przez to mnie poszukuje. Kiedy jestem na chacie więcej niż trzy dni, a go tam na początku nie ma, przybędzie najpóźniej trzeciego dnia. Wiem to po reakcjach psa. Ten jego obecność wyczuje wcześniej niż ja" - twierdzi przyjaciółka.</div><div>
Jednak i mimo tych słów końcowych, lasu jednak unika. Czasem wprawdzie ulubionym wędrówkom nie odoła, ale do lasu nie chodzi sama. Kiedy spaceruje w dwójce albo grupie, "przeźroczysty" trzyma się z daleka
Autor książki jeszcze dodaje:
Dołączę jeszcze jedną informację. Pojawianie się zagadkowej istoty w jednym miejscu jest dość zadziwiające, ale egzystencja dwóch różnych nieznanych stworzeń, to już jest za dużo. W tej samej okolicy, niedaleko od swojego domu, moja znajoma odkryła na przełomie lata i jesieni tego roku, coś co ją zaniepokoiło bardziej niż "przeźroczysty".
Były to trójpalczaste ślady długie na 13 cm (...) a szerokie na 17 cm, wciśnięte na 1 cm do ziemi.
Połamałam tak samo długie gałązki, które później w domu zmierzyłam linijką. Wiecie też jak się zachowuje mech - wyrówna się stopniowo nawet wtedy, gdy pojawi się na nim nawet większy ciężar. Ile jednak musiało ważyć to, co zachowało te trójpalczaste ślady na jeden centymetr wciśnięte do mchu, który był nadepnięciem cały wygładzony?
Moja znajoma nie wiąże tego z "przeźroczystym". Pies tym razem reagował inaczej. Poza tym takie małe ślady, nie mogą należeć do czegoś tak olbrzymiego, jakim jest "przeźroczysty".</div><div style="text-align:center;">
[ external image ]</div>