Zaznaczając, że cała dzisiejsza noc była troszkę męcząca, bo zazwyczaj jak sie klade spać tak wstaję; na palcach jednej ręki mogę policzyć sny które pamiętam w tym miesiacu, tak dzisiaj pamiętam przynaniej jeden, ale nie o nim bedzie mowa. Nad ranem bylem w znajomym Wam pewnie półśnie, co to otwiera sie lekko oczy, stwierdza ze jeszcze dość wcześnie i ciemno żeby wstawać. Wtedy już lekko świtało i po przymknięciu oczu zdawało mi się, że zrobiło się o drobinę jaśniej w pokoju. I wtedy trwające chwilę,ok 2s narastające szumienie w mojej glowie (cos jak ten dzwiek z serialu LOST poprzedzajacy scene czyjejs retrospekcji) i nastąpił paraliż. Chciałempo prostu się poruszyć i otworzyć oczy, ale przy pierwszym podejsciu nie moglem. Przy drugim powiedziałem sobie w głowie żeby sie uspokoić, bo gdzieś czytałem że to w takich sytuacjach pomaga. Nawet pamietam i slyszaem jak ze 2 razy jęknąłem. Udało mi się walcząc nadal z tym paraliżem uchylić oczy i zobaczyłem kulę wielkości troszkę,mniejszej niż tenisowa zdaje sie , że byla metalowa i na równiku miała kilka czerwonych światełek, która latała nad moim łóżkiem lekko z boku na wysokosci kolan i dalej. Nie wydwała dźwięku. Cała akcja trwała myślę że niecałe 10 sekund (od tego dźwięku do pełnego przebudzenia) Kilka minut po zajsciu spojrzalem na zegarek. Wskazywal 5:15. Nadal mam ciarki na plecach, ponieważ przeżyłem cos takiego pierwszy raz, nie licząc jednego paraliżu sennego w którym zdawało mi się, że ktoś ściąga powoli ze mnie kołdrę, ale to przyjmuje jakos bez sensacji. Uprzedzam pytanie i nie naczytałem się fantastyki przed snem, choć swojego czasu interesowałem się tą tematyką i często wchodziłem na to forum.
Pozdrawiam i czekam na Wasze zdanie.
Użytkownik hoobertoos edytował ten post 21 marca 2015 - 06:55