Dr Jesse Marcel Jr i szczątki z Roswell

Historyczne przypadki spotkań z obiektami UFO i ich pasażerami.
Awatar użytkownika
Newsman
Weteran Infranin
Posty: 1379
Rejestracja: śr wrz 09, 2009 10:17 am
Kontakt:

Dr Jesse Marcel Jr i szczątki z Roswell

Post autor: Newsman »

24 sierpnia br. zmarł Jesse Marcel Jr - syn oficera, który 6 lipca 1947 r. dotarł na miejsce katastrofy domniemanego „latającego spodka” w okolicach Roswell. Jak mówił, gdy ojciec wiózł do bazy znalezione na miejscu szczątki zatrzymał się w domu, by mu je pokazać. Były wśród nich kawałki dziwacznej folii i metalowe „belki” pokryte enigmatycznymi znakami. Marcel Jr kiedy dorósł został lekarzem i dosłużył się stopnia pułkownika. Nigdy nie zaprzeczył temu, co widział jako 10-latek… Czytaj całość...
Ostatnio zmieniony czw sie 29, 2013 7:01 pm przez Newsman, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
Hybrid
Infranin
Posty: 201
Rejestracja: pt gru 28, 2012 7:37 pm

Re: Dr Jesse Marcel Jr i szczątki z Roswell

Post autor: Hybrid »

 Jeżeli sondy ziemskie rozbijały się i rozbijają się o powierzchnię Marsa , to dlaczego by sonda ''marsjańska'' nie mogła by rozbić się o powierzchnie Ziemi . Dla mnie proste i logiczne .To co się wydarzyło w Roswell oplecione jest pajęczyną prawd , półprawd , przekłamań i kłamstw . Co tam się wydarzyło , mogą powiedzieć tylko ci co mają materialne dowody . Dla nas pozostał tylko ''aromat'' i jak zawsze spekulacje - realne i te ''mrzonkowe'' . 
van
Infrańczyk
Posty: 193
Rejestracja: czw sty 03, 2013 3:41 pm
Kontakt:

Re: Dr Jesse Marcel Jr i szczątki z Roswell

Post autor: van »

A dla mnie Marcel senior był po prostu mitomanem podobnie jak Eliot Ness. Został pracownikiem wywiadu z myślą, że przeżyje przygodę życia a zawodowe życie spędził za biurkiem, podobnie jak Ness był policjantem w czasach Ala Capone, który całą karierę spędził w biurze a na emeryturze naopowiadał dziennikarzowi jak to osobiście walczył z całą mafia na czele swojej drużyny "Nietykalnych".Marcel senior też na emeryturze znalazł wdzięcznego słuchacza który z podziwem słuchał o jego wyczynach wiec i się rozmarzył.Nudna papierkowa służba podczas wojny na Pacyfiku w jego ustach zamieniła się w bujne życie pilota myśliwskiego, podczas którego Marcel nastrącał japońskich samolotów i dostał za to garść odznaczeń (oczywiście wszystko bujda, bo Marcel nigdy pilotem nie był).Potem już było tylko lepiej. I coraz bardziej fantastycznie i nielogiczne.W 1947 roku jako oficer wywiadu dostaje do ręki przywiezione przez McBrazela już na pierwszy rzut oka nieziemskie szczątki, ale zamiast wezwać brygadę zabezpieczającą jedzie na miejsce katastrofy sam z kierowcą.Gdy wracają z super tajnymi szczątkami, zamiast pędzić do bazy po drużynę do zabezpieczenia szczątków, proponuje kierowcy (też pracownikowi wywiadu), że pokaże te super tajne szczątki dziecku i żonie.Kierowca zamiast zagrozić Marcelowi sądem wojskowym i rozstrzelaniem za ujawnianie tajemnicy osobom niepowołanym przystaje na propozycje.Marcel bierze z samochodu garść super tajnych szczątków a kierowca nawet ich nie liczy, nie sprawdza czy Macel potem je odniósł, czy też sobie jakieś super tajne szczątki zostawił, a może dał dziecku żeby chłopak kolegom pokazał? Kierowca nie boi sie że jak coś zginie to przełożony zwali wszystko na niego oraz oczywiście po przyjeździe do bazy nie złoży żadnego raportu, bo przeciez kto w wywiadzie wojskowym składa jakieś raporty z tajnych misji?Marcel pokazuje super tajne szczątki synowi i nie przejmuje się że chłopiec opowie wszystko następnego dnia kolegom, narażając go na zażuty o zdradę tajemnic.Należy tu nadmienić, że baza w Roswell była najlepiej zabezpieczoną kontrwywiadowczo bazą na świecie, bo stacjonowała tam podówczas jedyna na świecie jednostka wojskowa dysponująca bronią atomową 509th Composite Group. W jednostce tej była taka kultura kontrwywiadowcza, że jej żołnierze kilkakrotnie grozili bronią amerykańskim generałom, gdy ci próbowali wejść tam gdzie nie wolno im było, a tu oficer wywiadu niby swojemu dzieciakowi super tajne szczątki pokazuje... ;) Jest oczywiście i inny aspekt tej historii: wszyscy uczestniczący w niej to ludzie związani z armią.Marcel senior - oficer wywiaduMarcel junior - wojskowy medykStanton T. Friedman - który cała historię z ust Marcela wysłuchał - wieloletni pracownik wojskowych programów naukowychCharles Berlitz - autor pierwszej i najważniejszej książki o katastrofie w Roswell - 13 lat w US Army przez większość czasu w wywiadzie wojskowym.Armia wymyśliła cała rzecz w 1947 (wtedy także jedynym, który mówili, że to "spodek", był oficer prasowy, czyli  pracownik wywiadu, Brazel i jego rodzina zawsze mówili, że to, co znaleźli na polu, przypominało dziwaczny duży latawiec) i armia kontrolowała w pełni przekaz cały czas.
van
Infrańczyk
Posty: 193
Rejestracja: czw sty 03, 2013 3:41 pm
Kontakt:

Re: Dr Jesse Marcel Jr i szczątki z Roswell

Post autor: van »

To jakie są te fakty o których nie wiem? OK, jedyna rzeczą, której można się przyczepić w mojej wypowiedzi jest to, że oficer prasowy nic sam nie napisał tylko przekazał to co kazał mu szef bazy. To coś zmienia?<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Czakrawartin" data-cid="107326" data-time="1377898267">(...) Jak już mówisz, że armia caly czas to kontrolowala, to niejeden oficer nadzorujący poszedłby na emeryture w okresie 1947-70.</blockquote>Nie zrozumiałem o co Ci chodzi. Że jak oficerowie poszli na emeryturę to armia straciła nad tym kontrolę, czy odwrotnie? Jacy oficerowie? Jedyną osobą, która w 1947 roku, choć przez chwilę twierdziła, że w szczątkach z pola Brazela było coś niezwykłego, był szef bazy w Roswell William Blanchard, facet o takiej klauzuli tajności, że o mały włos nie poleciał nad Hiroszimę z bombą atomową, a później został zastępcą szefa sztabu USAir Force. To o jego emeryturę ci chodzi? <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Czakrawartin" data-cid="107326" data-time="1377898267">Po drugie, Marcel nie działał wtedy na własną rękę tylko na prośbę przełożonego. </blockquote>No właśnie. Polecenie przełożonego i tajne szczątki wiezie sobie do domu? Nawet jeśli były to kawałki balonu z projektu Mogul to były tajne i pokazywać ich rodzinie nie powinien. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Czakrawartin" data-cid="107326" data-time="1377898267">A grupę sprzątającą i tak wysłali...</blockquote>A tego to już nikt nie potwierdza, poza Marcelem opowiadającym o tym w latach '70 Czakrawartin, ufasz Marcelowi? Uważasz, że to wiarygodny świadek? Jeśli tak to dlaczego?
Awatar użytkownika
arek
Homo Infranius Alfa
Posty: 2146
Rejestracja: śr mar 08, 2006 9:55 am
Kontakt:

Re: Dr Jesse Marcel Jr i szczątki z Roswell

Post autor: arek »

I zapewne poparł bym stanowisko Vana , gdyby tylko

1) wojsko wiedziało wcześniej, że tam coś się rozbiło - a tak nie było

2) Marcel wiedział podczas wyjazdu ,że to sprawa ściśle tajna - a tak nie było

3) Dowódca bazy nie nie wiedział ,że istnieje "cyn folia"

4) Nikt niczego w armii nie zgubił, więc niczego nie szukali (dziwne jak na tajny monitorowany projekt MOGUL (nie ?)

Mamy natomiast zawiadomoienie farmera miejscowego sheriff'a że mu coś na polu się rozbiło .

Ten powiadamia baze , tam w dół po pionie leci - kto ma pojechać i sprawdzić. Padło na Marcela ,ten wziął części i przy okazji zajechał do domu bo podejzewał ,że jak zawiezie do bazy to będzie słynna sprawa ale nie tajna.

Dowódca bazy po sprawdzeniu co takiego Marcel przytelepał ze sobą , daje komunikat do prasy .Bo wczesniej czytał w gazecie o obserwacji Arnolda. Nie przypuszczał ,że to będzie tajne.

Przychodzi z góry dyrektywa - utajnić szczątki , przyjeżdżają szpece od propagandy.

Policmajster jeździ po wsi i wszyskim mówi że jakby ktoś się pytał(dziennikarze) to nikomu nic, bo ...

Brazell rezygnuje z dzierżawy tego kawałka i nowym autkiem wyjeżdża .

Marcelowi robią głupia fotkę. To wyjasnia sprawę i zagrzebuje ją na 30 lat.

Żaden z projetów które miały stwierdzić czy jest to zagrożenie dla USA nie zajmował się Roswell. Czy tak ? dlaczego?



Sprawa jest wyjaśniona,- balon . Bo jest zdjęcie szczątków po przywiezieniu ich do bazy(gdzie są sznurki od balonów? i same balony, chociaż jeden.

Dopiero jak ludzie postarzeli się, poprzechodzili na emeryturę zaczynają mówić i rodzą się pytania. Pokazują się dokumenty. Ludzie zaczynaja obiektywnie myśleć. Co piloci nie rozpoznali balonów, ekranów radarowych ?.Czemu po burzy nikt tego balonu nie szukał. Metal pomiętający kształt wymyślono kilka lat później.

 
Ostatnio zmieniony sob sie 31, 2013 8:59 am przez arek, łącznie zmieniany 1 raz.
<a href="http://www.wmgu-olsztyn.prv.pl">wmgu-olsztyn.prv.pl</a>
van
Infrańczyk
Posty: 193
Rejestracja: czw sty 03, 2013 3:41 pm
Kontakt:

Re: Dr Jesse Marcel Jr i szczątki z Roswell

Post autor: van »

No więc Arku zgodzić się nie mogę<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107331" data-time="1377939340">I zapewne poparł bym stanowisko Vana , gdyby tylko

1) wojsko wiedziało wcześniej, że tam coś się rozbiło - a tak nie było </blockquote>Wojsko wiedziało wcześniej (zanim Marcel pojechał na pole) bo Brazel przywiózł szczątki jakie wyzbierał (czyli raczej nie okruszki a coś przynajmniej średniej wielkości) do biura szeryfa a ten przekazał je Marcelowi. Marcel (i jeszcze jeden osobnik "w cywilnym ubraniu") ogladał więc szczątki przed wyjazdem na pole Brazela. Tak więc:- albo w szczątkach nie było nic niezwykłego czyli szczątki zawierały drewniane listewki, folię aluminiową i taśmę klejącą jak przez cały czas utrzymuje rodzina Brazelów;- albo już wtedy zobaczył nieznane materiały, więc powinien uznać sprawę za tajną. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107331" data-time="1377939340">2) Marcel wiedział podczas wyjazdu ,że to sprawa ściśle tajna - a tak nie było</blockquote>Co to znaczy wiedział że to sprawa ściśle tajna? Jako oficer wywiadu sam miał obowiązek klasyfikować zgodnie ze swoja ocena co jest ściśle tajne a co nie i ma tu zastosowanie domniemanie tajności - lepiej utajnić bez sensu zbyt wiele niż zbyt mało. Założenie, że był osobą nieodpowiedzialną lub źle przeszkoloną, jest o tyle nieusprawiedliwione, że była to dosłownie najtajniejsza baza wojskowa w USA - jedyne miejsce NA ŚWIECIE gdzie stacjonowała broń atomowa. Jestem pewien że nie dobierano tam przypadkowych ludzi. Jeśli Marcel miał choć cień podejrzenia, że rozbiła się jakaś maszyna o której on, oficer wywiadu nie wie, to znaczy że:- albo rozbił się amerykański pojazd tak tajny, że nawet jego o tym nie poinformowano - a więc sprawa jest tajna i trzeba ją taką utrzymać;- albo rozbił się obcy pojazd, czyli szpiegowski - a więc sprawa jest tajna przynajmniej do czasu gdy zwierzchnicy zechcą ją ewentualnie wykorzystać, ale czy tak będzie oraz ewentualnie kiedy i w jakiej formie, Marcel nie mógł wiedzieć (chyba że, wiedział bo cała sprawa od początku była jakąś kontrwywiadowcza ustawką);- albo wszedł w posiadanie jakiejś nowej nieznanej ludziom technologi i na pewno ostatnią rzeczą, jaką na tym etapie wolno byłoby robić, jest informowanie o tym wrogów - a więc sprawa jest tajna.Czyli bez względu, która z powyższych opcji wydała mu się najbardziej prawdopodobna powinien uznać, że sprawę przynajmniej tymczasowo należy uznać za tajną. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107331" data-time="1377939340">3) Dowódca bazy nie nie wiedział ,że istnieje "cyn folia"</blockquote>Rozumiem że mówisz o momencie gdy szczątki z wojskowych oglądał tylko Marcel u szeryfa i sugerujesz, że skoro szef bazy ich nie oglądał, to nie mógł sprawy utajnić. Jak wyżej zaznaczyłem, Marcel bez polecenia z góry powinien to utajnić sam, na tym polegała jego praca jako oficera wywiadu. Dziwne jest to co było dalej, czyli że dowódca bazy przekazał za pośrednictwem oficera prasowego słynną informacje o latającym spodku, skoro powinni to utajnić. Stąd moje podejrzenie, że to wszystko była to jakaś kontrwywiadowcza maskarada. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107331" data-time="1377939340">4) Nikt niczego w armii nie zgubił, więc niczego nie szukali (dziwne jak na tajny monitorowany projekt MOGUL (nie ?)</blockquote>Zakładasz, że jak znajdę rozbity pojazd szpiegowski, to nie utajniam go, bo niczego myśmy nie zgubili więc i nie szukamy, więc to na pewno nie jest tajne? Nie mogę zgodzić się z taka interpretacją. Dlaczego nie szukano balona z projektu Mogul? To ciekawe pytanie. Szczątki leżały na polu przynajmniej 2 tygodnie zanim Brazel zaczął je zbierać, a z armii nikt ich nie szukał. Brazel mówił że znajdował na swoich polach szczątki balonów meteorologicznych i ten był inny (większy, bardziej skomplikowany, przypominający latawiec), co znaczy, że za szczątkami balonów wojsko nie jeździło.  No ale balon z Mogula nie był jak inne, miał na pokładzie tajną aparaturę pomiarową do monitoringu promieniowania, czyli ktoś powinien jej szukać. Nie szukał, albo szukał nieskutecznie. Czy to dowód na to że było to jednak UFO? Dla mnie raczej dowód na to, że szczątki rozrzucono tam specjalnie by zostały znalezione i by dowódcza bazy mógł wydać słynne oświadczenie, ale to tylko moja spekulacja. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107331" data-time="1377939340">Mamy natomiast zawiadomoienie farmera miejscowego sheriff'a że mu coś na polu się rozbiło .Ten powiadamia baze , tam w dół po pionie leci - kto ma pojechać i sprawdzić. Padło na Marcela ,ten wziął części i przy okazji zajechał do domu bo podejzewał ,że jak zawiezie do bazy to będzie słynna sprawa ale nie tajna.</blockquote>Dlaczego Twoim zdaniem Marcel miał prawo przypuszczać, że sprawa nie będzie utajniona? Jeśli byłaby to nieznana technologia, która można wykorzystać militarnie, musiał uznać że to tajne. Gdyby miał wątpliwości to na pewno załozyłby że na wszelki wypadek trzeba uznać to za tajne. Moim zdaniem Twój pogląd jest sprzeczny tradycją wojskowej tajności, kultywowanej szczególnie w bazach o znaczeniu strategicznym. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107331" data-time="1377939340">Dowódca bazy po sprawdzeniu co takiego Marcel przytelepał ze sobą , daje komunikat do prasy .Bo wczesniej czytał w gazecie o obserwacji Arnolda. Nie przypuszczał ,że to będzie tajne.</blockquote>Jak dowódca bazy będący od lat w 509 grupie bombowej, czyli de facto od początku przy projekcie Manhattan, mógłby zakładać, że coś takiego nie będzie tajne? Może jakby był półgłówkiem, ale wtedy na pewno już nigdy by go do następnych tajnych spraw nie delegowano, a został zastępcą szefa sztabu USAir Force, tak więc uznano że potrafi trzymać język za zębami i pod wpływem emocji lub złego osądu nie klepać na około o potencjalnie tajnych sprawach.Hmm, tylko dlaczego tak uznano, skoro przecież wypalił z tym idiotycznym oświadczeniem o rozbitym latającym spodku? Może to nie była jego spontaniczna inicjatywa pod wpływem niezwykłości szczątków, ale element szerszego zaplanowanego kontrwywiadowczego działania - ale znów to moja spekulacja. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107331" data-time="1377939340">Przychodzi z góry dyrektywa - utajnić szczątki , przyjeżdżają szpece od propagandy.Policmajster jeździ po wsi i wszyskim mówi że jakby ktoś się pytał(dziennikarze) to nikomu nic, bo ...

Brazell rezygnuje z dzierżawy tego kawałka i nowym autkiem wyjeżdża .</blockquote>Nie słyszałem by Brazel zrezygnował z tego kawałka ziemi lub by dostał zastrzyk gotówki. Jak coś na ten temat wiesz - podaj źródła, jeśli to tylko Twoje spekulacje, to moim zdaniem nieuprawnione. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107331" data-time="1377939340">Marcelowi robią głupia fotkę. To wyjasnia sprawę i zagrzebuje ją na 30 lat.

Żaden z projetów które miały stwierdzić czy jest to zagrożenie dla USA nie zajmował się Roswell. Czy tak ? dlaczego?</blockquote>Jakich projektów? Mówisz o Blue Book itp? No nie zajmował się. A dlaczego miałby się zajmować? Świadkowie mówili że to przypominało szczątki dużego latawca a armia która sama była jedynym źródłem pogłosek (owo oświadczenie szefa bazy) sama je zdementowała i wyjaśniła. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107331" data-time="1377939340">Sprawa jest wyjaśniona,- balon . Bo jest zdjęcie szczątków po przywiezieniu ich do bazy(gdzie są sznurki od balonów? i same balony, chociaż jeden.

Dopiero jak ludzie postarzeli się, poprzechodzili na emeryturę zaczynają mówić i rodzą się pytania.</blockquote>Mówią mieszkańcy Roswell a nie wojskowi. Jedyny wyjątek to Marcel ale jego wiarygodność podważam. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107331" data-time="1377939340">Pokazują się dokumenty.</blockquote>Nie znam żadnych oficjalnych dokumentów, które świadczyłyby o tym że to nie był to balon z projektu Mogul. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107331" data-time="1377939340">Ludzie zaczynaja obiektywnie myśleć. Co piloci nie rozpoznali balonów, ekranów radarowych ?</blockquote>Nie znam żadnego wiarygodnego raportu o obserwowaniu czegokolwiek na radarach. Jeśli znasz - podlinkuj. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107331" data-time="1377939340">Czemu po burzy nikt tego balonu nie szukał. </blockquote>Masz racje to ciekawe, ale tego nie wiemy. Może szukali ale nie znaleźli. A może, jak pisałem wyżej, była to maskarada kontrwywiadowcza. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107331" data-time="1377939340">Metal pomiętający kształt wymyślono kilka lat później.</blockquote>Metal pamiętający kształt pojawił się dopiero w opowieści Marcela w latach '70. Brazel ani nikt kto bez wątpliwości widział szczątki w 1947 roku o niczym takim nie mówi. Mówią o listewkach, folii i taśmie klejącej.
Ostatnio zmieniony sob sie 31, 2013 4:07 pm przez van, łącznie zmieniany 1 raz.
van
Infrańczyk
Posty: 193
Rejestracja: czw sty 03, 2013 3:41 pm
Kontakt:

Re: Dr Jesse Marcel Jr i szczątki z Roswell

Post autor: van »

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Czakrawartin" data-cid="107332" data-time="1377940030">Tzn. sprawa jest banalnie prosta. Każdemu podstawia się pod nos pismo, które w razie ujawnienia tajemnicy wojskowej, pozbawia cię świadczeń. Dlatego ludzie milczą i nie decydują się mówić. A jeśli już, to po latach, kiedy im wszystko zwisa.</blockquote>Takie pismo podtykają pod nos każdemu, kto do armii wstępuje. Zobowiązujesz się do zachowania tajemnicy wojskowej. Także wszystkiego tego co może być tajemnicą, a także wszystkich tajnych informacji w jakich posiadanie wszedłeś przypadkiem. Obaj Marcelowie (ojciec i syn) takie pisma musieli podpisać, bo obaj byli w wojsku. Obaj mieli je w nosie i obu armia nic nie zrobiła, co więcej zmobilizowano Marcela Juniora ponownie w 2004, pomimo, że gdyby mówił prawdę o szczątkach UFO zdradzałby tajemnice wojskowe. On nie bał się znów papierów podpisać i nadal o rzekomych szczątkach mówić, oni nie bali się, że znów tajemnicy nie utrzyma. Nie zabili go także na wojnie w Iraku pomimo, że rzekomo zdradził te informacje o UFO, a przecież mieli świetna okazję, a on się nie bał, że go w ten sposób usunął i pojechał do Iraku. Ja tu nie widzę żeby ktoś do kogoś o te opowieści miał pretensję, ani żeby ktokolwiek się bał że ktoś ma do kogoś pretensje.
Awatar użytkownika
arek
Homo Infranius Alfa
Posty: 2146
Rejestracja: śr mar 08, 2006 9:55 am
Kontakt:

Re: Dr Jesse Marcel Jr i szczątki z Roswell

Post autor: arek »

 Dużo by odpowiadać. Dlaczego Marcel nie dostal rozkazu utajnienia przed zobaczeniem miejsca katastrofy, a no dlatego ,że jeszcze wówczas nie wiedziano co to. Pewnie wszyscy myśleli o katastrofie samolotu. A ,że szczatki byly metaliczne, bez kolorów policjanci sadzili ze to wojskowy. Zreszta lotnisko wojskowe jest w pobliżu. A w Ameryce takie rzeczy sie ujawniało i ujawnia. Nawet jak rozbił sie SR-72 to to opisano z tym ze nieco zmieniono typ samolotu. Niestety nie mógł polączyć sie telefonicznie z dowództwem bezpośrednio , bo komórki to pare lat później weszlu do użytku ,zasięg przecietnej wojskowej krótkofalówki to max 40km. I co miał zameldowac ? Wojsko w papierach miała tę sprawę wyjasniona- to balony MOGUL .A gadki o ufo w Roswell dawno osmieszyli, na dodatek kilkoma filmami S-F. Brazell nie był właścicielem tej ziemi a dzierżawcą , po tej sprawie juz tej ziemi nie użytkował. Co mam ci przesłać akt notarialny ?
Ostatnio zmieniony sob sie 31, 2013 4:47 pm przez arek, łącznie zmieniany 1 raz.
<a href="http://www.wmgu-olsztyn.prv.pl">wmgu-olsztyn.prv.pl</a>
van
Infrańczyk
Posty: 193
Rejestracja: czw sty 03, 2013 3:41 pm
Kontakt:

Re: Dr Jesse Marcel Jr i szczątki z Roswell

Post autor: van »

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107340" data-time="1377967352"> Dużo by odpowiadać. Dlaczego Marcel nie dostal rozkazu utajnienia przed zobaczeniem miejsca katastrofy, a no dlatego ,że jeszcze wówczas nie wiedziano co to.</blockquote>Nie wiadomo co więc nie utajniamy? Tym bardziej że jak piszesz:<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107340" data-time="1377967352">Pewnie wszyscy myśleli o katastrofie samolotu. A ,że szczatki byly metaliczne, bez kolorów policjanci sadzili ze to wojskowy. Zreszta lotnisko wojskowe jest w pobliżu.</blockquote>Samolotu? Przecież Marcel wiedział, że żaden z ich samolotów nie zginął tak więc wniosek mógł być tylko taki: samolot szpiegowski wroga albo nasz super tajny samolot. Jak możliwy był jakiś inny wniosek to powiedz mi jaki? Nieznany cywilny samolot latający koło super tajnej bazy, którego nikt nie szukał, nie widział na radarach? Jeśli tylko te dwie opcje, to dlaczego któraś z nich miałaby skłaniać do nie utajniania sprawy?Poza tym sam sobie przeczysz: raz mówisz, że te szczątki były niezwykłe - te zebrane z pola i wiezione do domu a potem do bazy, a raz zwykłe i nie skłaniające do utajnienia (Czyli jakie? Duraluminum? Śruby? Nity? Stalowe profile?) - te przywiezione do szeryfa. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107340" data-time="1377967352">A w Ameryce takie rzeczy sie ujawniało i ujawnia.</blockquote>??? Pierwsze słyszę<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107340" data-time="1377967352">Nawet jak rozbił sie SR-72 to to opisano z tym ze nieco zmieniono typ  </blockquote>Nie słyszałem. Ale z tego co mówisz to nie powiedziano, że to super tajna technologia, tylko UTAJNIONO najważniejsze informacje. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107340" data-time="1377967352"> Niestety nie mógł polączyć sie telefonicznie z dowództwem bezpośrednio , bo komórki to pare lat później weszlu do użytku ,zasięg przecietnej wojskowej krótkofalówki to max 40km. I co miał zameldowac ?</blockquote>Nie musiał niczego meldować. Jeśli uznał że to tajne, powinien zrobić wszystko by ta tajemnica została zachowana. a szczątki jak najszybciej zabezpieczone. Na pewno nie powinien pokazywać ich rodzinie. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107340" data-time="1377967352"> Wojsko w papierach miała tę sprawę wyjasniona- to balony MOGUL .A gadki o ufo w Roswell dawno osmieszyli, na dodatek kilkoma filmami S-F. Brazell nie był właścicielem tej ziemi a dzierżawcą , po tej sprawie juz tej ziemi nie użytkował. Co mam ci przesłać akt notarialny ?</blockquote>Nie akt notarialny, tylko link, skąd masz taką informację. Bo ja też często coś tam pamiętam, albo sobie domyśliłem, a jak sprawdzam w źródłach to się okazuje, że było inaczej. Na wszystkie twierdzenia, które powyżej dałem mogę źródła podać, bo na wszelki wypadek na bieżąco to sprawdzam zanim wam napiszę :)
Awatar użytkownika
Hybrid
Infranin
Posty: 201
Rejestracja: pt gru 28, 2012 7:37 pm

Re: Dr Jesse Marcel Jr i szczątki z Roswell

Post autor: Hybrid »

<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="arek" data-cid="107340" data-time="1377967352"> Dlaczego Marcel nie dostal rozkazu utajnienia przed zobaczeniem miejsca katastrofy, a no dlatego ,że jeszcze wówczas nie wiedziano co to. Pewnie wszyscy myśleli o katastrofie samolotu.</blockquote> Śmieję się z kolegi vana :/ bo nie ma pojma jak takie procedury wyglądają . Nasz Forumowy sceptyk od spraw UFO kolejny raz daje tyłka w temacie który go przerasta o dwie długości tułowia , chce dalej płynąć na swojej ''tratewce'' semantycznej lecz tak się nie da na dłuższą metę , tratwa zbyt obciążona oratorstwem i semantyką , zawsze zacznie nabierać wody . Marcel mógł sobie utajniać , ale stosunki małżeńskie . Nie miał takich praw na swoim ''szczebelku'' władzy . Przyjmując zgłoszenie od szeryfa stanowego pojechał tam na ''rekonesans'' , zorientować się w sytuacji i ewentualnie zabezpieczyć obszar gdzie doszło do zdarzenia . Pokazując synowi fragmenty ''obiektu'' nie złamał żadnych procedur , gdyż w tym czasie ''góra'' jeszcze nie podjęła decyzji o utajnieniu katastrofy . Stało się to dopiero szeiść dni po wydarzeniu . 8.07.1947 -  rano , Marcel i Cavitt dotarli do bazy w Roswell Marcel poleciał B-29 razem ze szczątkami wraku UFO do bazy Fort Worth (później baza sił powietrznych Carswell) w Teksasie gdzie znajdowało się dowództwo 8. Jednostki Sił Powietrznych, Wright Field, a następnie na rozkaz gen. Roger’a Ramey’a szczątki przesłano do Bazy Wright Field. (przyszła Baza Patterson).W południe pułkownik Blanchard z bazy Roswell polecił podporucznikowi Walterowi Hautowi – oficerowi łącznikowemu z 509 Grupy Bombowej w Roswell,  przekazanie prasie oświadczenia , że „wojsko weszło w posiadanie latającego obiektu”. Ten dostarcza oświadczenie Frankowi Joyce’owi z rozgłośni radiowej KGFL. Joyce przesłał oświadczenie telegraficznie do biura United Press. Po południu jednak gen. Clemence McMullen z Waszyngtonu informuje telefonicznie pułkownika (późniejszego generała brygady) Thomasa DuBose z Fort Worth, który przekazał gen. Ramey’owi, aby ten zdementował informacje o “latającym spodku” i przygotował inną wersję wydarzeń , oraz aby pilnie przesłać szczątki wraku natychmiast do Waszyngtonu. (dodatkowo całą sprawę utajniono, instruując nawet żołnierzy i żandarmerię mający styczność z wrakiem jak i ciałami). Sprawy znalezienia ''ciał'' obcych nie będę komentował , niech każdy ustosunkuje się do tego indywidualnie . Powodem zmiany miało być: Wypadek zdarzył się akurat w pobliżu pilnie strzeżonego poligonu doświadczalnego White Sands Missile Range, gdzie przeprowadzano utrzymywane w najwyższej tajemnicy próby ze zdobytymi od nazistów rakiet V2 i najnowszym sprzętem lotniczym. Dodatkowo niedaleko jest ośrodek badań jądrowym Los Alamos, gdzie w 1945 roku przeprowadzano pierwsze próby z bombą atomową. Na domiar tego baza w Roswell jest miejsce stacjonowania jedynej na świecie doborowej 509 eskadry lotniczej z Bronia atomową na pokładzie.( tak swoją drogą np. 1948 – w bazie White Sand podczas startu rakiety V2 „wystrzelił obok niej (jak podaje F.Edwards w książce „Flying Saucers – Serious Businessz prędkością 1800 km/h „latający dysk” który – obserwowany przez lornetki, teleskopy i radar – okrążył rakietę, a następnie zwiększył prędkość do ok. 9000 km/h i odleciał w kosmos”.1800 -  Generał Roger Ramey zwołuje konferencję prasową w kwaterze głównej 8 Grupy bombowej w Fort Worth , gdzie zakomunikował że w Corona (koło Roswell) rozbił się balon meteorologiczny, a nie UFO. Pokazuje prasie spreparowane szczątki rozbitego balonu meteo. (w tym reflektor radarowego balonu) Oczywiście dziennikarze nie pytali dlaczego wojsko tak szybko przetransportowało rozbity balon na miejsce konferencji z odległego Nowego Meksyku , gdzie miała miejsce katastrofa. Jedynie gazety popołudniowe takie jak Chicago Daily News , Los Angeles Herald Express, San Francisco Examiner i Roswell Daily Record zamieściły pierwotną wersję o rozbitym pojeździe kosmicznym. New York Times i Chicago Tribune były wydaniami porannymi i w nich następnego dnia ukazała się wersja zatajająca prawdziwe wydarzenia.  Oczywiście to co zamieściłem , nie pochodzi ze źródeł pierwotnych tylko wtórnych . Czyli wszystkiego ''pisanego'' do czego mamy dostęp . Jeżeli są przekłamania w tych źródłach to niestety i ja je powielam . Lecz wszystko w powyższym układa się w logiczną całość . Natomiast jeżeli sceptycy mają odmienne zdanie , do czego mają prawo , to niech sobie dalej sceptykują . <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="van" data-cid="107342" data-time="1377969799"> Nie akt notarialny, tylko link, skąd masz taką informację. Bo ja też często coś tam pamiętam, albo sobie domyśliłem, a jak sprawdzam w źródłach to się okazuje, że było inaczej. Na wszystkie twierdzenia, które powyżej dałem mogę źródła podać, bo na wszelki wypadek na bieżąco to sprawdzam zanim wam napiszę :)</blockquote>Skąd ma takie informacje , ano kolego vanie z ''kątowni'' ....................... z ''kątowni''  :Oh:  :Oh: , i nie potrzeba jak na razie , żadnego linka , jak ci się nie chce ''tyłeczka'' ruszyć i pomyszkować w necie , to twoja strata .A , jak sprawdziłeś w swoich ''żródełkach'' i jest inaczej , to widać , że ''żródełka'' były mirażem i sprowadziły cię na manowce - czyli na bezdroża twojego postrzegania   :D  :D , w czym bardzo ubolewam .Lecz tym razem odwróćmy kota brzuszkiem do góry , to ty kolegovanie zapodaj argumentacyjnego linka pod którym będzie wyrazisty zapis , że Brazel nie był dzierżawcą rancza Fosterów .   Jest nawet tak kolego vanie 07.1947 -  około 22.00 wieczorem, nad miejscowością Corona (120 km na pół-zach od granic miasteczka Roswell i 32 km na poł-wchód od [ external image ]Corony) podczas szalejącej burzy, William W. „Mac” Brazel” – hodowca owiec i dzierżawca rancza Fosterów słyszy potężny głośny dźwięk przypominający eksplozję.  W tym samym czasie w bazach Kirtland, Roswell, White Sands, Alamagordo  na radarze obserwowano tajemniczy obiekt, który znikł o 2327. 09.07.1947Wojsko zatrzymało Mac’a Brazela na około tydzień. Widywano go wtedy na ulicach Roswell pod wojskową eskortą. Podejrzenia znajomych Brazela wzbudził fakt , że gdy mijał ich na ulicy , zachowywał się , jakby ich nie rozpoznawał.16.07.1947 –Brazel zostaje wypuszczony z domowego aresztu. Przyjeżdża na farmę nowiutką półciężarówką, kupuje dom w Tularosa i kontenerową chłodnię. 3. Inne źródła:1952 – Rosjanin, podwójny agent-  Juri Popow ujawnia, że już 3 dni od wydania oświadczenia Hauta, Stalin zostaje poinformowany, iż balon to tylko przykrywka aby zmylić opinię publiczną.Edgar Mitchell, członek załogi Apollo 14, w sprawie Roswell powiedział:[indent]“….Nie mylicie się, …Roswell naprawdę się zdarzyło. Widziałem tajne akta pokazujące że rząd wiedział o wszystkim-ale zdecydował się nie informować opinii publicznej. Nie byłem przekonany o istnieniu obcych dopóki nie zacząłem rozmawiać z długoletnimi pracownikami armii którzy w tym czasie przebywali w Roswell. Im więcej opowiadano mi o dokumentacji rządowej o kosmitach tym bardziej przekonany się stawałem.(…) Kilku ludzi wewnątrz zna prawdę…i bada ciała które wtedy znaleziono“. [2][/indent][2] http://en.wikipedia.org/wiki/Witness_accounts_of_the_Roswell_UFO_incident Kolegovanie nie ma innej opcji wszyscy korzystamy z jednego ''źródełka'' informacji .  Pozdrawiam i bez urazy ad'personam .
Ostatnio zmieniony ndz wrz 01, 2013 9:09 am przez Hybrid, łącznie zmieniany 1 raz.
ODPOWIEDZ

Wróć do „HISTORIA SPOTKAŃ Z UFO”