Moody Raymond - Życie przed życiem.

Książki (również w formie e-book'ów) które warto przeczytać i mieć
Awatar użytkownika
Arek 1973
Homo Infranius Alfa
Posty: 2940
Rejestracja: śr paź 29, 2008 6:13 am
Kontakt:

Moody Raymond - Życie przed życiem.

Post autor: Arek 1973 »

<div>Przeczytałem ostatnio książkę  Raymonda Moody "Życie przed życiem".</div><div>Autor przedstawia wiele bardzo ciekawych  regresji hipnotycznych które uważa za przeszłe życie, naprawdę trudno się oprzeć stwierdzeniu że musi to być wcześniejsze życie  bo jak nie to co?</div><div>Niektóre przypadki mają pewne odzwierciedlenie w dzisiejszym życiu, jakby ten który opowiada  o kobiecie panicznie bojącej  się ognia, nawet zapalonej świeczki. Podczas regresji okazało  się że w poprzednim życiu miała być żywcem spalona na stosie.</div><div> </div><div>Są także przypadki typowej kryptomnezji,ksenoglosji i hipnagogi.</div><div> </div><div>I jeszcze dziwniejsze przypadki kiedy autor dla celów terapi zmienia bieg wglądu w poprzednie życie a ujrzane obrazy nabierają własnego życia i toczą się inaczej niż za pierwszym razem. Poniżej właśnie taki przypadek:</div><div> </div><div> </div><div> </div><div>Wprowadziłem go w przeszłe życie</div><div> </div><div> </div><div>"Stałem się wojownikiem szykującym się do walki. Ubrany byłem w zbroję, miałem też miecz. Wraz z setką innych maszerowałem przez pustynię. Zachowywaliśmy ciszę, miałem przeczucie że czeka nas ciężka bitwa, w której wielu z nas polegnie. Nie chciałem iść na wojnę, nie tylko dlatego  że bałem się śmierci. Nie chciałem walczyć bo nie wiedziałem do końca po której jestem stronie. Mieliśmy się bić  z kimś kogo darzyłem sympatią. Nie znałem celu wojny , ale jakikowiek by był , nie wierzyłem by nasz przeciwnik zrobił coś naprawdę złego.</div><div>Pamiętam jak mówiłem sobie że nie muszę wcale brać udział w tej bitwie, że mam wybór. Zamiast robić to  co naprawdę chciałem, i nie dać się wciągnąć w wojnę  o sprawę w którą nie wierzyłem, poszedłem za przykładem innych i zgłosiłem się na ochotnika.</div><div>Nie zginąłem, ale zabiłem wielu żeby sam przeżyć. Po powrocie obwołano mnie bohaterem, ale nie byłem z tego  dumny. Było mi wstyd że zabiłem tak wielu  ludzi, bronięc sprawy do  której nie byłem przekonany."</div><div> </div><div>Regresja ta przypomniała mi historię Hipolita, wciągniętego  w rozgrywkę między Afrodytą - którą uwielbiał- a zazdrosną Artmeidą. Z racji swej biernej natury, Hipolit nie potrafił odmówić i stanął do walki. Pozwoliło mi to odnieść problem mego pacjenta do wątku  mitycznego.</div><div>Przystąpiliśmy potem do opracowania nowego scenariusza regresji.</div><div>Cofnąłem pacjenta do sceny , w której szedł na wojnę i kazałem mu opisać okolicę przez którą maszerowali, a następnie rozbudziłem w nim uczucie rozpaczy z powodu tej wojny i chęć uniknięcia bitwy , która wkrótce miała się zacząć</div><div>Kiedy ogarnęła go krańcowa rozpacz, zmieniliśmy wynik. Kazałem mu wystąpić z kolumny i po prostu odejść. Obojętnie co by się działo, zapowiedziałem mu- "Nie wracaj do szeregu". Oto co  się zdarzyło:</div><div>"Przywołano  dowódcę, który zatrzymał wojsko i przyszedł ze mną porozmawiać. Z początku kazał mi  wstąpić do kolumny, ale odmówiłem. Powiedziałem  że zgłosiłem się  z własnej woli, a teraz z własnej woli  występuję  z  wojska.Dowódca mówił , że tak nie wolno, ale zignorowałem go i szedłem dalej.Nazwał mnie tchórzem i obrzucił obrażliwymi  epitetami.  Nie przestawałem iść. Bałem się że mnie zabije dla odstraszenia innych, ale nie zrobił tego. Odszedł na czoło kolumny i dał rozkaz do marszu. Większość posłuchała go, ale  o dziwo nie byłem jedynym, który zawrócił do miasta. Wielu żołnierzy podzielało moje uczucia, że wojna była stratą czasu i życia. Odmawiając walki  dodałem im odwagi  w zajęciu  stanowiska.</div><div>Kolejna niespodzianka czekała mnie w mieście : nie potraktowano nas jak tchórzów. Były wśród mieszkańców miasta osoby podobnie jak my przeciwko  wojnie. Nasz powrót ośmielił ich do  wypowiedzenia się otwarcie przeciwko temu bezsensownemu okrucieństwu."</div><div> </div><div>Pacjent dobrze  przyjął ingerencję w regresję. Mógł przez to odczuć, jak to jest, kiedy decyduje się  o samym sobie i zobaczyć, do czego taka zmiana prowadzi. Pozwoliło mu to wprowadzić zasadnicze zmiany w swoim życiu. Stał się bardziej zdecydowany, przekonany, że żyje według własnych zasad  </div><div> </div><div>Można postawić pytanie : czy takie regresje pokazują naprawdę przeszłe życie?</div><div>Jeżeli przeszłe życie miało już miejsce  to pozostaje przecież niezmienione.</div><div>Sam autor w końcowej części książki osądza:</div><div> </div><div> Niemożliwe jest realne wytłumaczenie wszystkich zaangażowanych czynników psychicznych: Ile w danej informacji jest wspomnień zachowanych w podświadomości? Jak wiele zaś głęboko zakorzenionych problemów, które przejawiają się w postaci przeszłego życia? Nie sposób ustalić. Z przyjemnością chciałbym już po zakończeniu  całego przedsięwzięcia, móc wskazać na coś, co niezbicie dowodziłoby istnienia reinkarnacji. Niestety, takiego  stwierdzenia wysunąć nie mogę --Nadzwyczajne twierdzenia wymagają  nadzwyczajnych dowodów-- zapewniają nas filozofowie naukowej  metody. Jeśli zaśchodzi o reinkarnację, nikt jak dotąd nic takiego nie przedstawił.</div>
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
 
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
Ronin
Zaangażowany Infranin
Posty: 349
Rejestracja: pt mar 15, 2013 2:53 pm
Kontakt:

Re: Moody Raymond - Życie przed życiem.

Post autor: Ronin »

Przy założeniu, że możliwym jest cofnięcie się przy pomocy hipnozy do wcześniejszych wcieleń to jest to raczej wędrówka przez nasze podświadome wspomnienia dotyczące ówczesnego naszego życia. A jak wiadomo wspomnienia mogą i często podlegają przeinaczeniom. Tak więc to, że ktoś zmienił część swoich wspomnień nie znaczy, że zmienił losy swego poprzedniego wcielenia. Czyli możliwa jest zmiana wspomnień, ale bez wpływu na to co nas już kiedyś spotkało.
Awatar użytkownika
danut
Homo Infranius Alfa
Posty: 2660
Rejestracja: ndz lut 07, 2010 9:45 pm
Kontakt:

Re: Moody Raymond - Życie przed życiem.

Post autor: danut »

Arku postaram się nieco inaczej ująć problem w odpowiedzi na to pytanie :) "Autor przedstawia wiele bardzo ciekawych  regresji hipnotycznych które uważa za przeszłe życie, naprawdę trudno się oprzeć stwierdzeniu że musi to być wcześniejsze życie  bo jak nie to co?" Kiedyś śni mi się niezwykły, niepolski krajobraz, łąki, skały, wąż, zapewne nie powstał on w skutek zapamiętania go podczas mojego tu życia, ani w wyniku oglądanych obrazów na zdjęciach, czy w filmie. Po tym czasie, niebawem dowiaduję się o śmierci młodego chłopaka z sąsiedztwa, na wskutek ukąszenia go przez jadowitego węża na skałkach w Chorwacji, nie mogę nie powiązać, więc tego snu z tym faktem. Umierając tam samotnie zapewne wzywał jakiejś pomocy, łączył się z miejscem gdzie mieszka, w ten sposób do mnie dotarła ta informacja i objawiła się w postaci snu. Tak jest ze wszystkim biorąc pod uwagę, że istnieje też głębszy bezczasowy poziom, z którego docierają do nas informacje. Tam przeszłość, czy przyszłość istnieje już teraz, stamtąd możemy odebrać sceny, sytuacje, nawet z naszego życia po tym życiu, z przyszłego życia. Śni mi się doskonale wiem jakie miejsce. Jednak jest ono zupełnie inne. Teraz wąwóz z na dnie maleńkim potoczkiem obrośniętym po obu stronach gęsto drzewami. Tam w śnie w tym wgłębieniu płynie szeroka rzeka, czyściutka woda, a na jej brzegu z jednej strony jest piękny piach. Wzgórze naprzeciwko jest bardzo zadbane, króciutko i równo podcięta trawa, całość wygląda czyściutko i bajecznie i jestem tam ja jako młoda, ładna haha dziewczyna. Rozmyślając ten sen wzięłam pod uwagę zmiany zachodzące w terenie pod wpływem czasu, bez wątpliwości doszłam do wnioski, także podpartym wywiadem, jak i co tam zachodzi, ze w miejscu tym formuje się rzeka. Tak, za kilkadziesiąt lat będzie tamtędy płynąć.
Awatar użytkownika
GustavMahler
Początkujący
Posty: 20
Rejestracja: pn gru 02, 2013 1:16 pm

Re: Moody Raymond - Życie przed życiem.

Post autor: GustavMahler »

Kilka lat temu, podczas medytacji przyszła do mnie taka oto krótka wizja: Zielona łąka w środku lasu. Atmosfera początku lata. Ja siedziałem na kocu w mundurze i wysokiej czapce (coś jakby ułańskiej), a wokół mnie biegał pies (wydaje mi się, że to był labrador). Kiedy wizja się skończyła, odniosłem bardzo wyraźne wrażenie, jakby było to miłe wspomnienie, a nie wytwór mojej wyobraźni. Od tamtej pory miałem kilka takich "wizji". Przeważnie były to krótkie sceny marszu przez pola, ale pamiętam również wizję, w której polowałem na lisa, miałem strzelbę i znów był ze mną ten sam pies. W każdym przypadku pojawiało się to uczucie "wspomnienia". Bardzo ciekawe uczucie. Nie mogę jednak powiedzieć, żeby to było moje poprzednie wcielenie, bo niby skąd mam wiedzieć? Mam nadzieję, że coś jeszcze kiedyś do mnie przyjdzie.
Awatar użytkownika
danut
Homo Infranius Alfa
Posty: 2660
Rejestracja: ndz lut 07, 2010 9:45 pm
Kontakt:

Re: Moody Raymond - Życie przed życiem.

Post autor: danut »

Potrafię sobie wyobrazić to "uczucie wspomnienia", to właśnie ono każe nam się mocniej zastanowić nad niektórymi wizjami, czy snami, jest w nim coś co ukazuje się nam w sposób bardziej rzeczywisty i dotykający nas.Miałam dużo takich odczuć, z którymi można byłoby utożsamić swoje życie w innym czasie, w innej przestrzeni niż to, którym się żyje tu i teraz.O tym już pisałam tutaj, sen na podobieństwo Twojego - wojna, ubranie typowe do tego okresu ( filcaki plus kożuchowy bezrękawnik, sweter z owczej wełny), karabin, czołganie się po zamarzniętej ziemi i dom, o którego istnieniu w tym miejscu nie miałam prawa wiedzieć, a z późniejszego wywiadu okazał się prawdą.
Awatar użytkownika
Arek 1973
Homo Infranius Alfa
Posty: 2940
Rejestracja: śr paź 29, 2008 6:13 am
Kontakt:

Re: Moody Raymond - Życie przed życiem.

Post autor: Arek 1973 »

Moody opisuje swoich 9 różnych wcieleń które udało mu się wyciągnąć z własnej podświadomości i  przy własnej osobie jest pewien że nigdy  takich obrazów nie mógł w swoim życiu widzieć (skąd jest taki pewien nie wiem), ale swoje wizje uważa w każdym bądż razie za wcześniejsze wcielenia. U innych widać niekiedy że chodzi o  coś innego, ale nie zawsze źródło jest łatwe do zlokalizowania. W poniższym przypadku kryptomnezji nie było bardzo trudno doszukać się przyczyny: <div>Jeden  z pacjentów utożsamiał się w regresji z  Markiem Twainem. Nie dziwiło to  wcale jego bliskich którzy zauważali jak często jego poczucie humoru przypomina Twaina. Dziwiło to natomiast samego pacjenta, ponieważ nie pamiętał by kiedykolwiek czytał  coś Twaina albo  widział film nakręcony na podstawie jego  utworów.</div><div>Wiele osób podkreślało liczne podobieństwa pomiędzy jego życiem a życiem wielkiego Amerykanina. Już od wczesnego dzieciństwa uwielbiał się bujać w fotelu i nigdy nie miał dość. Podobny sentyment do bujanych foteli  miał Twain.</div><div>Pamiętał  z dzieciństwa straszny wypadek, podobny do tego jaki  przydarzył  się Twainowi. Mój pacjent pamiętał że  po  wysłuchaniu tej opowieści zaczął płakać. Nie wiadomo  dlaczego zaczął siebie obciążać za śmierć obcego  chłopca  i płakał w poczuciu  winy.</div><div>Nie zdawał sobie sprawy, że podobnie Twain wziął na siebie odpowiedzialność za śmierć pewnego młodzieńca który także zginął w czasie pożaru więzienia.</div><div>Chciał kiedyś kupić farmę w Wirginii. Niedaleko  domu  było  wzgórze, które tak go natchnęło, że postanowił sprowadzić architekta do sporządzenia projektu ośmiobocznego biura na szczycie tego  wzgórza. Dopiero póżniej  odkrył, że Twain pracował w podobnie zaprojektowanym ośmiobocznym biurze, u  siebie w Connecticut.</div><div>Innym razem mężczyzna ten szedł przez most, gdzieś na głębokim południu  Stanów. Kiedy spojrzał w dół na rzekę, doznał nagłego olśnienia, że jest Markiem Twainem, na płynącym z prądem rzeki parowcu.</div><div>Choćbył z zawodu lekarzem medycyny, parał się również dorywczo pisaniem dowcipnych opowiastek. Po ukończeniu jakiegoś utworu, wielokrotnie przekonywał się, że wątki, jakie rozwijał  w swoich opowiadaniach, powielały Twaina. Jeden  z jego utworów np: opowiadał o braciach syjamskich; był to temat który swojego czasu intrygował  Twaina.</div><div>Pacjent  też pamiętał swą  fascynację astronomią od wczesnych lat i jak nie odstępował nikogo na krok, kto potrafił mu  coś ciekawego opowiedzieć na temat nieba.. Urzekały go  zwłaszcza komety. Chodził bez przerwy za babcią, wypytując ją o kometę Halleya. Twaina też fascynowała astronomia i ta sama kometa.</div><div>Wprowadziłem tego mężczyznę w regresję  i poleciłem mu  cofnąć się do swojego ostatniego  wcielenia. Natychmiast "stał" się, tam na leżance, Markiem Twainem. Muszę przyznać że wrażenie było  takie, jakby sam Twain- albo jego duplikat- znalazł się w gabinecie.</div><div>Czy był to przykład reinkaranacji?</div><div>Jak się okazało - nie. W szkole zmuszono pacjenta do przeczytania znacznej  porcji  dzieł Twaina. Czytanie Twaina pod przymusem musiało  wywołać tak przykre odczucie że zostało  wyparte  z pamięci. Mimo to podświadomie przyswoił sobie pewne jego cechy i upodobania a nawet podawał podczas regresji  wiele rzeczy zaczerpniętych z  dzieł i życia Twaina jako  swoje własne.</div><div>Rzeczywistość bezsprzecznie przerasta fikcję</div><div> </div>
"Jestem fanem nauki ale nie jej ślepym wyznawcą"
 
<a href="https://www.facebook.com/arek.czaja">ht ... k.czaja</a>
ODPOWIEDZ

Wróć do „KSIĄŻKI”