Koniec ery podboju kosmosu

O kosmosie bliskim i dalekim, odkrycia, zagrożenia i zaskoczenia.
Awatar użytkownika
arek
Homo Infranius Alfa
Posty: 2146
Rejestracja: śr mar 08, 2006 9:55 am
Kontakt:

Koniec ery podboju kosmosu

Post autor: arek »

za onet :

1 czerwca 2011 roku na platformie startowej LC39A ustawiono prom kosmiczny „Atlantis”. Technicy rozpoczęli przygotowania do startu – szczególnego, ponieważ misja STS-135 jest ostatnią planowaną podróżą wahadłowca kosmicznego. Start przewidziany jest na 8 lipca. Tak dobiega końca 30-letnia historia lotów tych specjalnych pojazdów na orbitę okołoziemską. Historia, w której wielkie sukcesy przeplatają się z wielkimi dramatami.



Wysłanie statku kosmicznego na orbitę to operacja nie tylko trudna technicznie, ale także bardzo kosztowna. Przez 20 pierwszych lat wszystkie państwa wysyłające sprzęt lub ludzi w kosmos wykorzystywały do tego celu rakiety jednokrotnego użytku. Jednak od samego początku prowadzone były prace koncepcyjne nad systemem, który pozwoliłby na wielokrotne użycie tego samego statku kosmicznego. Założeniem głównym było zbudowanie systemu, który umożliwi względnie tanie dostarczanie ludzi, zaopatrzenia i sprzętu na będącą wtedy także w fazie projektowania stację orbitalną.



Najbardziej zaawansowanym projektem, opracowanym w biurach konstrukcyjnych armii amerykańskiej, był wahadłowiec DC-3, choć pierwszeństwo zdecydowanie należy do firmy Lockheed, która projektowała swój model statku o dumnej nazwie „Kliper Gwiezdny”. Oba projekty zostały jednak porzucone, gdy NASA rozpoczęła w latach 70. prace nad ostatecznym systemem wahadłowców. Oczywiście do tych nowych prac zaangażowano wielu inżynierów projektujących DC-3 oraz „Klipra Gwiezdnego”.



Projektowanie wahadłowca weszło w tzw. fazę B tuż po pierwszym lądowaniu Amerykanów na Księżycu. Wtedy właśnie zaczęto pompować wielkie sumy pieniędzy, które miały posłużyć do opłacenia zarówno prac typowo konstrukcyjnych, jak też wdrożeniowych. Projektowanie obejmowało zarówno sam wahadłowiec, jak też system wynoszenia go na orbitę.

Wahadłowiec Atlantis





W wersji ostatecznej zdecydowano się na model wahadłowca nieco zbliżony do koncepcji DC-3, czyli statku przypominającego zewnętrznie samolot. W założeniu miał on być wynoszony na orbitę przy pomocy silników głównych promu zasilanych z zewnętrznego olbrzymiego zbiornika, natomiast powrót na Ziemię miał odbywać się lotem ślizgowym (a więc nieco zbliżonym do lotu szybowca), korygowanym w niewielkim stopniu własnymi silnikami promu.



Silniki główne promu napędzane są wodorem spalanym w czystym tlenie – trudno aktualnie o bardziej ekologiczne paliwo. Zewnętrzny zbiornik zawiera właśnie te dwie substancje w stanie ciekłym (tlen w górnej części, wodór w dolnej; w środkowej części znajduje się elektronika i systemy sterowania). Temperatura wewnątrz górnej części zbiornika to – 182 0C, w dolnej jest jeszcze niższa, wynosi – 252 0C.



W czasie pracy każdy z trzech silników zużywa w ciągu sekundy ponad 1300 litrów paliwa, tak więc w ciągu 25 sekund pracy ze zbiornika znika równoważnik objętości basenu olimpijskiego.



Temperatura w dyszy silnika osiąga 3300 0C, a więc przekracza temperaturę topnienia żelaza.



Misje promów kosmicznych



Pierwszy start promu Columbia miał miejsce 12 kwietnia 1981 roku. Była to data symboliczna – 20-lecie startu pierwszego człowieka w kosmos. Misja testowa trwała zaledwie 2 dni, dwuosobowa załoga przebyła nieco ponad 1,7 miliona kilometrów i szczęśliwie powróciła na Ziemię. Co ciekawe, prom wylądował w bazie Edwards w Kalifornii, skąd powrócił na Florydę na grzbiecie specjalnie modyfikowanego Boeinga 747 (Shuttle Carrier Aircraft). Ten sam samolot po kolei przewiezie wszystkie przechodzące na „emeryturę” promy do miejsc ich przeznaczenia, gdzie będą eksponatami muzealnymi.



Ponieważ pierwsza misja była udana, kolejne starty odbywały się kilka razy w roku. Orbiter był wykorzystywany do umieszczania w przestrzeni satelitów jak też wykonywał tajne misje wojskowe. Po Columbii kolejnymi promami były Challenger, Discovery, Atlantis oraz Endavour.



Warto też wspomnieć pierwszy prom – Enterprise, choć był to tylko orbiter testowy, służący do badań nad podejściem oraz lądowaniem. Z założenia nie mógł być wyniesiony na orbitę, ponieważ był pozbawiony własnego napędu. W trakcie pięciu lotów swobodnych spędził w powietrzu łącznie 19 minut.



Był to jedyny prom, który wizytował Europę (eksponowany na wystawach). Aktualnie można go oglądać w Muzeum Awiacji w pobliżu lotniska im. Dullesa w Waszyngtonie.

Wahadłowiec Atlantis





Podniebne dramaty



25 lat temu, w styczniu 1986 roku rozpoczęła się bardzo krótka podróż promu Challenger. Misje orbitalne były już na tyle rutynowe, że postanowiono tym razem zrobić coś spektakularnego. Do załogi dokooptowano 38-letnią nauczycielkę historii w liceum, Christę McAuliffe. Miała ona brać udział w standardowych eksperymentach w trakcie lotu, ale także przeprowadzić dwie lekcje wprost z pokładu orbitera w ramach programu „Nauczyciel w kosmosie”.



Niestety, w 73. sekundzie lotu, na wysokości prawie 15 km, nastąpiła błyskawiczna dezintegracja zespołu orbiter-silniki, spowodowana, jak się potem okazało, pęknięciem jednej z uszczelek w systemie prawego silnika na paliwo stałe. Dziesiątki tysięcy ludzi obserwujących start z okolic Centrum im. Kennedy'ego na Florydzie stało się świadkami największego dramatu w historii amerykańskiego programu kosmicznego.



Jak wykazały późniejsze badania, przynajmniej część załogi przeżyła moment dezintegracji wahadłowca, ponieważ udało im się ręcznie aktywować specjalny ratunkowy system oddechowy. Niestety, nikt nie miał szans przetrwania zderzenia kapsuły z powierzchnią oceanu – deceleracja (ujemne przyspieszenie) wyniosła około 200 g. Przy takiej wartości ciało człowieka osiąga ciężar ok 14. ton. Zginęła cała 7-osobowa załoga.



Przerwa w startach trwała 2,5 roku – następny start odbył się dopiero jesienią 1988 roku.



Kolejna katastrofa wydarzyła się względnie niedawno – w 2003 roku. Zniszczeniu uległ prom kosmiczny Columbia. Ten wypadek nie nastąpił bezpośrednio po starcie, jak w przypadku Challangera, i być może można było go uniknąć. Katastrofa została spowodowana przez fragment pianki osłaniającej duży zbiornik zewnętrzny, który podczas startu uszkodził osłonę termiczną lewego skrzydła orbitera. Zauważono to, analizując film nakręcony podczas startu, ale z różnych względów nie sprawdzono jeszcze w trakcie lotu, na ile poważne było to uszkodzenie. Kontrola ta mogłaby uratować astronautom życie.



Wejście w atmosferę spowodowało dalszą destrukcję lewego skrzydła, która trwała kilka minut. W tym czasie fragmenty kadłuba zaczęły się odrywać i spadać na ziemię. W końcowej fazie skrzydło całkowicie sie oderwało, co doprowadziło do pełnej dezintegracji orbitera. Jego części spadły na ziemię na powierzchni 50 tys. km2. Lot wahadłowca trwał niecałe sześć i pół godziny. Podobnie jak w przypadku promu Challanger, katastrofy nie przeżył żaden członek załogi - zginęło 7 osób.



Kolejny raz loty promów zostały wstrzymane – wznowiono je latem 2005 roku.



Sukcesy programu promów kosmicznych



Oba wypadki promów były bardzo głośne. Tak naprawdę znacznie mniej wiemy o sukcesach tego programu, a było ich sporo. Jednym z głównych jest oczywiście umieszczenie na orbicie teleskopu Hubble, ale warto też wspomnieć o takich obiektach jak teleskop rentgenowski Chandra czy teleskop Comptona. Spektakularna była też akcja przechwycenia i naprawy satelity telekomunikacyjnego w 1985 roku. Promy kosmiczne wielokrotnie dokowały przy dwóch dawnych stacjach kosmicznych – Mir (Rosja) oraz Skylab (USA), jak też brały czynny udział w budowie Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.



Co dalej?



Promy kosmiczne odchodzą do historii. Jak przystało na legendy, trafią one do kilku muzeów, gdzie będą świadectwem chwały techniki końca XX wieku.



Zastąpienie promów kosmicznych nową konstrukcją jest koniecznością. Do obsługi Międzynarodowej Stacji Kosmicznej oraz dostarczania tam nowych załóg będą przez jakiś czas wykorzystywane rosyjskie rakiety Sojuz. Następcami kończącego się właśnie programu promów miała być nowa ich generacja, przygotowywana w ramach projektu Constellation. Niestety, cięcia budżetowe spowodowały zatrzymanie tego programu. W chwili obecnej jego przyszłość jawi się raczej w czarnych barwach. Oczywiście powoduje to efekt domina – planowane na drugą/trzecią dekadę XXI wieku misje załogowe na Księżyc i Marsa pozostaną w zawieszeniu. Nieprędko więc zobaczymy astronautów zatykających flagi na innych globach, a szkoda...

Autor: Mirosław Dworniczak Źródło: Portal Wiedzy

moja uwaga z tego co pamietam -skylab został opuszczony i spłonął zanim promy zaczeły latac.

Najwiekszym sponsorem projektu promów był Pentagon ,to ten sponsor przyczynił sie do powstania promów tego typu. od samego początku były nie rentowne ,po co jeździc ciężarówką do pracy ,podstawowym zadaniem promów, było przywożenie satelitów a nie ich wynoszenie.

W latach zimnej wojny pozyskanie szpiegowskiego satelity drugiej strony było bezcenne ,A przy tym poszkodowany nie mógł sie poskarżyc opinii publicznej.

Zabawna jest teraz sytuacja ,resurs skończyl sie dla Black Birda 71 ,skończył sie dla promów ,wojna w Afganistanie pochłania krocie kasy ,Ameryka przeżywa kryzys gospodarczy ,strefa 51 powiekszyla swój areał ,zatrudnia wiecej pracowników niz kiedykolwiek. Chińczycy wypróbowali "zabójce satelitów" skutecznie zasypując orbite odłamkami .



a skylab za wikipedia :

Istniały plany utrzymania Skylaba na orbicie przez co najmniej następne 8 lat i wysyłania do niego promów kosmicznych. W tym celu przeprowadzono zdalne testy, umieszczono stację na stabilnej orbicie, a następnie wyłączono wszystkie systemy. Jesienią 1977 roku okazało się, że zwiększona aktywność Słońca i związana z nią ekspansja atmosfery spowodowała szybsze niż przewidywane obniżenie orbity. NASA nie posiadała możliwości wyniesienia stacji Skylab na wyższą orbitę, ponieważ Program Apollo został zakończony, a misje wahadłowców jeszcze się nie rozpoczęły. Stacja spaliła się w atmosferze 11 lipca 1979, a jej szczątki spadły do Oceanu Indyjskiego i na zachodnią Australię, między miasteczkami Esperance i Rawlinna. Na szczęście obszar ten był stosunkowo rzadko zaludniony i ofiarą katastrofy padła jedynie australijska krowa.
Ostatnio zmieniony pn lis 24, 2014 12:02 pm przez arek, łącznie zmieniany 1 raz.
<a href="http://www.wmgu-olsztyn.prv.pl">wmgu-olsztyn.prv.pl</a>
Awatar użytkownika
arek
Homo Infranius Alfa
Posty: 2146
Rejestracja: śr mar 08, 2006 9:55 am
Kontakt:

Re: Koniec ery podboju kosmosu

Post autor: arek »

http://nt.interia.pl/raport-kosmos/misje/news-chinski-lazik-na-marsie-do-2020-roku,nId,1560004  I tak złośliwie powiedziawszy ,bedzie to jednak misja całkiem załogowa,bo w środku będzie siedział mały Chińczyk i kierował tym łazikiem .A złosliwy dlatego bo, Księżycowa misja nie wypaliła bo, coś tam nie zadziałało .I na Księżyc po próbki wysyłaja ludzi :) . A tak z innej beczki , czy nie wydaje się to dziwne że, w krótkim odstępie czasu nie udają się dwie misje amerykańskie ,od dwóch niezależnych dostawców usług ,a udała się rosyjska która, do tej pory była dość wybuchowa. Wygląda to na lekki sabotaż Nowe rosyjskie rakiety są w sumie pierwszymi rakietami zrobionymi w Rosji. Poprzednie to scheda po ZSRR .Silniki rakietowe produkowane na Ukrainie, używane też przez Amerykanów. Więc mamy zbitkę informacji porażka,porażka i sukces.
<a href="http://www.wmgu-olsztyn.prv.pl">wmgu-olsztyn.prv.pl</a>
Awatar użytkownika
MarcinAdk
Infrańczyk
Posty: 196
Rejestracja: sob paź 22, 2011 11:23 am
Kontakt:

Re: Koniec ery podboju kosmosu

Post autor: MarcinAdk »

Ten podbój nawet się na dobre nie rozpoczął, same wysyłanie sond, próbników to zdecydowanie za mało aby mówić o jakimś podboju,  tak naprawdę ludzkość dopiero zaczyna stawać u bram eksploracji przestrzeni kosmicznej.
Per Ardua Ad Astra
ODPOWIEDZ

Wróć do „UKŁAD SŁONECZNY i WSZECHŚWIAT”