KRYPTOZOOLOGIA, czyli referat o gatunkach zwierząt nieznanych, dziwnych, przerażających

Kryptydy, Loch Ness, Chupacabra i inne
Awatar użytkownika
Rysiek23
Homo Infranius Alfa
Posty: 3237
Rejestracja: sob cze 02, 2007 11:25 am
Kontakt:

KRYPTOZOOLOGIA, czyli referat o gatunkach zwierząt nieznanych, dziwnych, przerażających

Post autor: Rysiek23 »

KRYPTOZOOLOGIA, czyli referat o gatunkach zwierząt nieznanych, dziwnych, przerażających
Wydaje się, że nauka uporządkowała świat flory i fauny, a każde odkrycie nowego gatunku przebiega w sposób kontrolowany. Od podstawówki uczono nas, że świat zwierząt dzieli się na typy, gromady, podgromady?, a trwająca miliony lat ewolucja uplasowała gatunek homo sapiens na pozycji władcy tego świata. Jednak? nie wszystko wydaje się takie oczywiste, jakby chcieli tego zoologowie. Istnieją bowiem spisane relacje od świadków, którzy zetknęli się ze stworzeniami:



1) których proces ewolucji ominął;



2) które pojawiają się, choć nauka dawno skreśliła je, przyczepiając etykietę ?wymarłe?;



3) które z racji swych właściwości istnieć nie powinny.



4) Jeśli chodzi o stworzenia z punktu 3, to, jak się poniżej okaże, nie wiadomo, do czego je właściwie umieścić ? ich kuriozalność nakazuje tylko zgadywać: wymysł chorej wyobraźni, mutanty, hybrydy ludzko ? zwierzęce, a może istoty pozaziemskie?






Nie załapały się na pociąg ?ewolucja?
Oficjalna nauka nie wie, co ma począć ze stworzeniami, które w amerykańskim i kanadyjskim folklorze określane są jako bigfoot, sasquatch, a w Himalajach jako Yeti. Czy są to dziwolągi, które najwyraźniej ?przespały? proces ewolucji, strasząc w obecnych czasach wyraźnie zdezorientowanych świadków i spędzając sen z powiek niemniej zaskoczonym biologom? Niedawno, ?nasze? i zagraniczne media podały informację, że w Tatrach grasuje Yeti. Na dowód tego, w sieci, a także w brukowcach pokazywano zdjęcia czegoś, co z dalsza wyglądało na owłosionego dwunożnego osobnika. Co o tym sądzić? Zgadzam się z Robertem Leśniakiewiczem, że jest to humbug, zwieńczenie tegorocznego sezonu ogórkowego. Gdyby Yeti rzeczywiście zamieszkiwało polskie góry, wiedzielibyśmy o dawniejszych podaniach i relacjach. Ponadto, takie istoty głęboko są zakorzenione w świadomości tubylców, stając się częścią folkloru. Poprawcie mnie, ale w podaniach naszych górali nie ma chyba żadnej wzmianki o polskim bigfoocie? Zupełnie odwrotnie jest w przypadku bigfootów za oceanem.



Wielu uczonych klasyfikuje bigfooty jako hominidy, których proces ewolucji nie objął. Z dziwolągiem w 1924 roku zetknął się drwal Albert Ostmann z Kolumbii Brytyjskiej (Kanada). Został porwany przez sasquatcha: w czasie snu poczuł, że coś nim potrząsa. Gdy sięgnął po nóż, razem ze śpiworem został zarzucony na ramię jakiegoś ?zwierza?. Na górskich pustkowiach Ostmann został otoczony przez gromadę dwunożnych istot, które wyglądały, jak hybryda człowieka i goryla: ich ciała za wyjątkiem twarzy były owłosione, klatki piersiowe były mocne, a ręce były bardzo silne. Po kilku dnach drwalowi udało się zbiec; wykorzystał zamieszanie wynikające z tego, że jeden z osobników połknął jego tabakierkę i zachorował.



17 maja 1988 roku Samuel Sherry z Ligonier (Pensylwania) przeżył podobną przygodę. Około 23:00 pojechał nad rzekę Loyalhanna łowić ryby. Gdy wyjmował z auta wędki, odniósł wrażenie, że ktoś albo coś mu się przygląda. Wyjąwszy latarkę, odwrócił się i zobaczył, że osiem metrów od niego stało dwumetrowe włochate stworzenie, które zasapało i podeszło bliżej 70 ? latka. Ten w tej chwili poczuł zapach przypominający pieczoną rybę. Ostrożnie się odwrócił i powoli ruszył do samochodu. Nagle, istota skoczyła tak jak kangur i znalazła się tuż za nim. Swoją jedną rękę położyła na ramieniu mężczyzny, a drugą na jego plecach. Nie zaatakowała go. Po chwili, poruszając się takimi samymi skokami, znikła w zaroślach[1].



Włochate ?coś? miało także swój epizod w Europie, a dokładniej w Niemczech. W maju 1977 roku stu policjantów przy wsparciu helikoptera przeszukiwało okolicę góry Melibokus w Odenswaldzie. Celem poszukiwań było dziwne zwierze, na które natknęli się dwaj młodzi Niemcy z Bensheim, na początku maja. Wg nich, dziwoląg przypominał wielkie kosmate zwierzę, mające ponad dwa metry wysokości i groźnie pochrząkiwało. Po chwili ruszyło w ich kierunku. Ci zaczęli uciekać. W ciągu następnych dni w okolicy znajdowano ślady ludzkich stóp, które mierzyły 45 cm długości. Po niedługim czasie stwór znikł[2].



Wiele relacji na temat ludzi śniegu nie da się niestety jednoznacznie potwierdzić. Toteż rodzą się domysły: oszustwo czy może jednak coś się kryje: podczas II wojny światowej, w Związku Radzieckim. Do niewoli wzięto dziwnego osobnika, którego potem rozstrzelano. Dr Wazgen Karapetjan orzekł, że ujrzał w stodole zagonione przez żołnierzy bardzo owłosione stworzenie. Na jego krzewiastych brwiach dostrzegł wszy. Wyjąwszy pincetę wyrwał jeden włos z ciała i nosa. Osobnik pochrząkiwał, jednak się nie bronił. Jeżeli rację ma

dr Igor Burczew, to na odludnych wyżynach Kaukazu żyje nawet do 200 osobników, których proces ewolucji ominął
[3].






Wg nauki ? wymarłe
Przy okazji takich artykułów, ich autorzy często poruszają temat legendarnej Nessie, bez wątpienia żywej skamieliny ? potwora zamieszkującego szkockie jezioro Loch Ness. Ja zrobię wyjątek i nie będę poruszał tego wątku. Wspomnę tylko o dwóch ciekawych kwestiach dotyczących potwora z Loch Ness, a mianowicie o dwóch spośród wielu ekspedycjach badawczych, które miały udzielić ostatecznej i jednoznacznej odpowiedzi na pytanie: co zamieszkuje głębiny jeziora? Niestety, kosztowne wyprawy nie przyniosły oczekiwanych rezultatów. Podczas pierwszej z nich, mającej miejsce w 1976 roku, sonary namierzyły ruchomy obiekt o długości 13 metrów. Po krótszej chwili, urządzenie odezwało się ponownie, tym razem ?meldując? o dwóch dużych, płynących obok siebie ciałach o zaokrąglonych kształtach, z garbami i płetwami. Wyniki badań z lat 1982 ? 1987 mówiły o zarejestrowaniu osobliwych ?wielkich cieniach? w głębinach jeziora[4]. Tyle o Nessie.



Wydaje się, że podobny stwór żyje w innym szkockim jeziorze, Loch Watten. Wielki gad z małą głową pożarł w 1932 roku psa wojennego weterana, pułkownika Trimble?a. Oficera, który chciał się zemścić za pożarcie czworonożnego przyjaciela, spotkało prawie to samo: jego rozszarpane zwłoki przebite hakiem, którym miał zwabić zwierzę odnaleziono kilka dni potem w przybrzeżnych chaszczach.



I kolejny stwór ?rezydujący? na Wyspach Brytyjskich. U wybrzeży południowo ? zachodniej Anglii od 1976 roku widywano stwora przypominającego wielkiego węża z długą szyją. Młody wówczas świadek, Duncan Viner, ocenił odległość potwora od brzegu na kilkaset metrów.



W XX wieku istnienie być może żywej skamieliny odnotowano w Jakuckim jeziorze Labynkyr. Wg nieznanego z imienia świadka, potwór który wynurzył się z jeziora, wyglądem przypominał ichtiozaura.



W 1932 roku w afrykańskich lasach, będący na safari Szwed J. C. Johanson przeżył spotkanie z czymś, co wg niego było dinozaurem: 16 ? metrowy gad już zabierał się do konsumpcji zabitego nosorożca, gdy zszokowany Johanson wyciągnął aparat i ?pstryknął? mu zdjęcie. Gad skoczył do wody. Zdjęcie, które wykonał świadek, nie było niestety zbyt ostre i w zasadzie mogło przedstawiać cokolwiek[5].



Niemniej, czy przygoda Szweda na afrykańskim lądzie była prawdziwa, czy nie, z całego świata pochodzą relacje o spotkaniach ?teraźniejszości z przeszłością?: stwory, które wg nauki powinny zalegać w grubej warstwie gleby w formie skamielin, żyją, stawiając naukowców przed nie lada problemem: co z tym fantem zrobić? Taki dylemat miała zarówno załoga rybackiego trawlera, który w trakcie połowów w 1938 roku na wodach południowego Atlantyku złapał w sieć osobliwą rybę, jak i naukowcy, którzy zidentyfikowali owe znalezisko jako latimerię. Problem uczonych polegał na tym, że ryba z gatunku trzonopłetwych, która wplątała się w sieć rybacką, wymarła w dewonie, tj. 400 milionów lat temu.



W 1975 roku w ekwadorskich lasach, niemiecki filmowiec Fred Siebig odkrył żywego przedstawiciela innego wymarłego gatunku, tyrodaktyka (tzw. latający smok), a w 1962 roku w wodach Oceanu Spokojnego odkryto tak zwanego potwora tasmańskiego ? stworzenie o owalnej budowie ciała, mierzącego siedem metrów długości i sześć szerokości. Uczeni nie byli w stanie zaklasyfikować istoty do żadnego znanego gatunku, bowiem potwór tasmański nie miał oczu, otworu gębowego, ani kości, a gumowate ciało miało barwę kości słoniowej[6].


Kuriozalne stwory
Co poradzić z powyżej opisanymi dziwactwami? Nauka nie wie. Jeśli więc ma problem ze sklasyfikowaniem hominidów bądź żywych skamielin, co pocznie z dziwolągami, o których napiszę teraz? Oficjalnie, nie istnieją, bo istnieć nie mogą ? nie mieszczą się po prostu w ramach ustalonych przez naukowców. Więc nie mogą egzystować? Nic z tego. Relacje, które przytoczę poniżej, dowodzą czegoś innego: na naszej planecie żyją potwory. Kreatury, których miejsce raczej w strasznych opowieściach, aniżeli w naszej rzeczywistości. Czym są, skoro wiele osób je widziało? Wytworami wyobraźni? Nieznanymi gatunkami zwierząt? A może istotami pozaziemskimi lub hybrydami? Ostatnie dwie hipotezy wydają się najbardziej prawdopodobne. Dlaczego? Napiszę pod koniec.



Kraina TNT ? takie miano zyskały okolice miasteczka Point Pleasant niedaleko doliny Ohio w Zachodniej Wirginii, gdzie podczas II wojny światowej składowano amunicję i materiały wybuchowe. W tym właśnie rejonie, w listopadzie 1966 roku działy się rzeczy niezwykłe. Pewnego wieczoru, małżeństwo Wamsley, ich znajoma Marcella Bennett i jej córeczka Tina idą do domu państwa Thomasów leżącego w ?strefie TNT?. Cała czwórka dostrzega w dali czerwone światło, które krąży nad okolicą. Gdy dochodzą do domu Thomasów, zza ich auta wyłania się straszna, wysoka postać, z żarzącymi się na czerwono oczami. Porażona strachem grupka chowa się w domu, gdzie pod nieobecność rodziców przebywa trójka ich dzieci. Z niepokojem nasłuchują odgłosu człapiących kroków krążącego po werandzie potwora, który co chwila wpatruje się przez okna w stłoczoną grupkę przestraszonych ludzi. Wamsley nie zamierza czekać na dalszy rozwój wypadków i zawiadamia policję. W tym momencie potwór znika w ciemnościach. Informacja o ?człowieku ? molu? po raz pierwszy pojawiła się na początku listopada 1966 roku, a pierwszymi świadkami była piątka mężczyzn kopiących groby na cmentarzu koło Clendenin. Potwór sfrunął z nieba i krążąc przez kilka minut ponad ich głowami, mocno wystraszył mężczyzn. Po tym, ?brązowy człowiek ze skrzydłami?, jak opisał go jeden ze świadków, znikł między drzewami. Wieść o dziwadle rozeszła się lotem błyskawicy: pewna kobieta z okolic Clenendin przekonywała swojego syna, że to, co widział, nie mogło być ?aniołem?, a żona lekarza z doliny Ohio opowiadała o wielkim molu. W połowie listopada około północy jadące autem małżeństw Scarberry i Malette tak opisali ?zjawę?, którą dostrzegli: wyglądem przypominała człowieka, ale była znacznie wyższa, na plecach miała złożone skrzydła, miała duże czerwone oczy. Gdy auto przyspieszyło do ponad 150 kilometrów na godzinę, potwór zaczął go ścigać i bez problemu dogonił pędzący samochód. Pościg zaniechał dopiero na skraju miasta. Interesującym szczegółem było to, że człowiek ? mol w ogóle nie poruszał skrzydłami, po prostu szybując szybko doścignął uciekających samochodem przerażonych ludzi[7]. Sceptycy uciekali się do różnych wyjaśnień. Chcąc uniknąć wersji o dziwolągu, którego widziało rzeczywiście wiele osób, próbowali wciskać ludziom, że była to sowa, indyk a nawet niedźwiedź.



Poniższy przypadek można by uznać za spotkanie z bigfootem, gdyby nie to, że ten ?bigfoot? znikła na oczach świadka. 6 lutego 1974 roku pod wieczór, Anne Doe, która sama przebywała w domu i oglądała telewizję usłyszała za drzwiami grzechot puszek. Załadowała więc karabin, wyszła na werandę. Zapaliwszy światło ujrzała stojącą dwa metry przed nią ogromną owłosioną postać, która podniosła ręce (łapy?) do góry. Kobieta myśląc, że stwór chce ją zaatakować, otworzyła ogień. Wtedy istota znikła z błyskiem podobnym do błysku flesza. Wg kobiety, potwór nie wydawał żadnego dźwięku ani zapachu. Kilkadziesiąt metrów od domu w przyczepie mieszkał zięć z jej córką. Mężczyzna usłyszał strzał i z bronią w ręku pobiegł do domu teściowej. Nagle, na skraju lasu dostrzega wiele ciemnych postaci. Podszedł i oświetlił je latarką. Spostrzegł, że wielkie istoty poruszają się podobnie jak orangutany. I te ni wydają żadnego dźwięku. Zięć pani Doe jest coraz bardziej przerażony. Oddaje dwa strzały i jednocześnie upuszcza latarkę. Spanikowany biegnie do domu teściowej. Chwyta za broń myśliwską, a pani Doe zawiadamia policję. Po chwili, gdy oboje wyglądają przez okno, widzą nad drzewami, około 200 metrów od domy jasne czerwone światła. Dostrzegają także wiele wirujących światełek. Światła znikają, wznosząc się pionowo do góry. Policja, która przybyła po zgłoszeniu nie odnalazła żadnych śladów. Gdy funkcjonariusze odjechali z powrotem, cała trójka słyszała odgłos przypominający nadlatujący helikopter, chociaż niczego nie zauważyli. Trzeba dodać, że to nie pierwsza ich ?przygoda z nieznanym?. W 1973 roku często widywali dziwne światła, słyszeli dźwięki przypominające nadlatujące śmigłowce. Pani Doe miewała odczucia, że jest obserwowana przez coś albo kogoś albo, że ktoś lub coś dotykało ją, kiedy była pogrążona we śnie. Pod koniec tego samego roku, bez śladu zniknął zamknięty w klatce ich kot, którego chowali tam wraz z dwoma młodszymi kotkami. W nocy, gdy doszło do jego zniknięcia, padał śnieg, jednakże nie natknięto się na żadne ślady. Ponadto, pozostałe dwa koty nadal przebywały w klatce[8].



W okresie 1973 ? 1974 miało miejsce wiele obserwacji UFO i dziwnych istot w okolicach Uniontown. 24 października 1973 roku jadący ciężarówką George Kowalczyk zauważył nad polem swojego ojca pomarańczowe światło. Uzbrojony w karabin mężczyzna, wraz z dwoma sąsiadami, którzy także dostrzegli zjawisko, udał się w kierunku wzgórza, gdzie dostrzegli osobliwy blask. Według relacji, po drugiej stronie wzgórza stał obiekt, który jeszcze jarzył się na czerwono, ale jego światło coraz bardziej przybierało białą barwę. Był wielkości domu, miał też kopułę na górze i wydawał odgłos przypominający warkot kosiarki. Kowalczyk i jego znajomi dostrzegli także dwie wielkie istoty podobne do małp. Były całe owłosione, ich oczy świeciły na żółtozielono, a wokół unosił się nieznośny smród. Jeden z mężczyzn się wystraszył i uciekł, a Kowalczyk strzelił. Ogień z broni nie zrobił jednak na ?kosmicznych bigfootach? żadnego wrażenia i te w odpowiedzi ruszyły w ich stronę. Mężczyzna strzelił drugi raz. Jedna z istot zawyła z bólu i wyciągnęła prawą rękę do drugiego stwora. Wtedy światło na polu zgasło, odgłosy umilkły, a oba stwory wycofały się do lasu. Nagle obiekt rozpłynął się w powietrzu. Ziemia, gdzie znajdowało się UFO, jeszcze przez wiele godzin jarzyła się jasnym światłem. Przybyła na miejsce grupa MUFON nie natknęła się na żadne ślady, ale z Kowalczykiem i dwoma członkami ekipy zaczęły dziać się dziwne rzeczy: odczuwali zawroty głowy, mieli problemy z oddychaniem. Jedna z osób upadła na kolana, a Kowalczyk nagle zerwał się i gnał przed siebie, po czym upadł na ziemię. Całe to zdarzenie uwiecznione zostało na taśmie magnetofonowej[9].



Podobnych przypadków można mnożyć:



- 27 września 1973 roku w Pensylwanii wieczorem dwie dziewczyny spacerują po lesie, gdy napotkały na ponad dwumetrowe siwowłose stworzenie, które w ręce trzymało świecącą kulę. Obie dziewczyny rzuciły się do ucieczki;



- latem 1972 roku mierząca około 180 cm wzrostu włochata istota nie dawała spokoju rodzinie Rodgersów z Roach Dale (Indiana). Dziwoląg, który wydzielał fetor padliny, miał zwyczaj nawiedzać ich dom między 22 a 23 godziną. Jego ?wizyty? trwały przez dwa tygodnie. Nie pozostawił po sobie żadnych śladów. Interesującym detalem jest to, że według relacji świadków, sprawiała wrażenie przeźroczystości;



- jesienią 1988 roku podobny stwór zachodził na farmę Larry?ego Abbotta położoną koło Point Isabel (Ohio). Abbott i jego ojciec oraz ich sąsiad, Arnold Hubbard ujrzeli koło 21:00 w zaroślach potwora o wzroście ponad 3 metrów i szerokości. Dziwoląg ruszył w ich stronę. Cała trójka stwierdziła, że nie jest w stanie wykonać żadnego ruchu i tracą potwora z pola widzenia. Gdy tylko odzyskują kontrolę nad sobą, ojciec Larry?ego goni do domu po karabin i daje go sąsiadowi. Chwilę potem istota znowu się pojawia, Hubbard oddaje trzy strzały, ale istota, zamiast upaść, otoczona zostaje gęstą mgłą, która gdy tylko znika, pozostawia po sobie pustkę. Po zdarzeniu, cała trójka przeszukuje okolice, ale niczego nie odnajduje[10].







Dziwnych postaci zamieszkujących naszą planetę (bądź ją odwiedzających) jest o wiele więcej. Oto krótki przegląd niektórych z nich:



- gigantyczny ptak widziany w Teksasie. W styczniu 1978 roku obserwowany bardzo często. Wg relacji obserwatorów, trójpalczaste ślady stworzenia miały 30 cm długości i 20 szerokości, a rozpiętość skrzydeł wynosiła 4,5 metra. Opinie biologów, według których mógł to być kondor, którego ?przywiało? aż z Andów kłócą się z relacjami obserwatorów, w tym z relacją jednego ze świadków, który twierdził, że głowa ptaszyska przypominała bardziej nietoperza;



- widziany w okolicach bagien Karoliny Północnej i Południowej człowiek ? jaszczurka (?Lizzard Man?), który: był zielony, oślizgły, miał ponad dwa metry wysokości, trzy palce, czerwone oczy, skórę jaszczurki i wężowe łuski;



a także:



- mierzący blisko 4 metry olbrzym żyjący w okolicach Clearwater na Florydzie;



- mieszkający w jeziorze koło Churubusco w Indianie żółw wielkości? Garbusa;



- długi na 8 metrów wąż morski żyjący w jeziorze Flathead (Montana);



- mierzący koło metra wzrostu osobnik z głową o kształcie? ósemki (tzw. ?Dover Demon? z Massachusetts);



- potwór z doliny rzeki Ohio pokryty łuskami;



- wielkie ciemne kotopodobne istoty widziane na przedmieściach wielkich amerykańskich miast;



- przypominający ?Nessie? ?Champ? ?rezydujący? w jeziorze Champlain (Nowy Jork);



- inny stwór wodny o nazwie ?Orogopogo? zamieszkujący kanadyjskie jezioro Okanagan;



- gigantyczny wąż z wód Cheaspeak koło Williamsburga nazwany ?Chessy?;



- ?GoatMan? ? pół-człowiek ? pół-kozioł;



- ?Clinton Cat?- wielki kot straszący na odludnych drogach;



- ?Snalygaster? ? latający smok widziany w 1909 i 1932 roku nad Frederick Halley w Maryland;



- tzw. fantomowe psy, które znikają, gdy zostaną przejechane;



- diabeł z New Jersey (?New Jersey Devil?) ? istota z głową konia, ciałem kangura, skrzydłami nietoperza, nogami świni, ogonem smoka[11] [12].


Zamiast zakończenia
Chciałbym raz jeszcze wspomnieć o jeszcze jednej tajemnicy jeziora Loch Ness: wieloletni badacz potwora z Loch Ness, Tim Dinsdale był świadkiem niesamowitego zjawiska: pewnej nocy, całą okolicę jeziora, pola i drzewa, zalało niebieskawe światło. UFO? Badacz twierdzi, że takich obiektów nie zauważył, chociaż nie jest tajemnicą, że niezidentyfikowane obiekty latające pojawiały się nad tą okolicą dosyć często. Więc co rozjaśniło okolicę jeziora? Dopowiem tylko, że podobne zjawiska odnotowano np. nad Antelope Valley w Kalifornii, gdzie, oprócz UFO, często obserwowano także dziwne stwory[13].







Marcin Kołodziej







Bibliografia







Viktor Farkas ? Zagadkowe rzeczywistości. Warszawa 1999.



Johannes Fiebag ? Inni ? spotkania z pozaziemską inteligencją. Warszawa 1995.





[1] Johannes Fiebag, Inni ? spotkanie z pozaziemską inteligencją, Warszawa 1995, s. 144.



[2] Tamże, s. 140.



[3] Tamże, s. 143 ? 144.



[4] Tamże, s. 138.



[5] Tamże, s. 139 ? 140.



[6] Tamże, s. 146.



[7] Viktor Farkas Zagadkowe rzeczywistości, Warszawa 1999, s. 80 ? 82.



[8] Johannes Fiebag Inni? s. 147 ? 148.



[9] Tamże, s. 148 ? 149.



[10] Tamże, s. 149 ? 150.



[11] Tamże, s. 141 ? 142.



[12] Zapytam tu przy okazji: czy niektóre z powyższych istot, które wymieniłem, nie są przypadkiem hybrydami? Chodzi o to, że Erich von Daniken i inni autorzy literatury paleoastronautycznej wspominali (na podstawie starożytnych podań oraz fresków naściennych) o podobnych stworzeniach, które podobno były owocem manipulacji genetycznych dokonywanych przez ?bogów z nieba?.



[13] Johannes Fiebag Inni, s. 150 ? 151



Spotkania z Nieznanym - blog Arkadiusza Miazgi
Ostatnio zmieniony sob paź 10, 2009 1:12 pm przez Rysiek23, łącznie zmieniany 1 raz.
Ingen
Początkujący
Posty: 12
Rejestracja: sob paź 10, 2009 12:08 pm
Kontakt:

Re: KRYPTOZOOLOGIA, czyli referat o gatunkach zwierząt nieznanych, dziwnych, przerażających

Post autor: Ingen »

 Nie wiadomo do kogo się konkretnie odnieść ;)





Rysiek zamieścił artykuł Marcina z blogu Arka (?)
Awatar użytkownika
Rysiek23
Homo Infranius Alfa
Posty: 3237
Rejestracja: sob cze 02, 2007 11:25 am
Kontakt:

Re: KRYPTOZOOLOGIA, czyli referat o gatunkach zwierząt nieznanych, dziwnych, przerażających

Post autor: Rysiek23 »

[quote name='Ingen' post='62445' date='sob, 10 paź 2009 - 16:49']Nie wiadomo do kogo się konkretnie odnieść ;)



Rysiek zamieścił artykuł Marcina z blogu Arka (?)[/quote]



Proponuję odnieść się do tematu a nie do autora :)
Ingen
Początkujący
Posty: 12
Rejestracja: sob paź 10, 2009 12:08 pm
Kontakt:

Re: KRYPTOZOOLOGIA, czyli referat o gatunkach zwierząt nieznanych, dziwnych, przerażających

Post autor: Ingen »

 Siedzę...patrze...i się zastanawiam jak...bo gdybym wziął całość i zrobił dopiski na czerwono to...byłby jeden czerwony kleks,tyle jest tam błędów i to "różnogatunkowych".;)  



Podam przykład z końca :



"...wieloletni badacz potwora z Loch Ness..."



To zdanie nawet nie sugeruje, a jednoznacznie stwierdza istnienie takowego stwora, co więcej od wielu lat badanego przez badacza/czy.



Czyli jest to rzadkość gatunkowa,ale jego dane "techniczne" wraz z opisem biologi,zdjeciami i wstępnym zaszeregowaniu w linii ewolucyjnej jak najbardziej dostępne.









A teraz sam tytuł :



"KRYPTOZOOLOGIA, czyli referat o gatunkach zwierząt nieznanych, dziwnych, przerażających"



Kryptozoologia jest nauką,a na pewno za taką chce uchodzić, tymczasem proszę zwrócić uwagę na sensacyjność horrorowatą z nutką adrenaliny w końcowym wyrazie ;)



Nauki nie zestawia się z sensacją bo...wiadomo co z tego wychodzi.



Więc albo jedno albo drugie.



Postanowiłem jednak zmilczeć  doceniając odwagę i trud autora tego referatu.;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „INNE”