NIEBA i PIEKŁA

Zagadka doświadczeń z pogranicza śmierci (NDE), tematy związane z nurtującą odwiecznie ludzi kwestią życia po życiu.
Awatar użytkownika
Lazy
Full Active
Posty: 546
Rejestracja: pn paź 01, 2007 9:35 pm
Kontakt:

NIEBA i PIEKŁA

Post autor: Lazy »

Ten, kto zapoznał się z książkami Roberta Monroego, Bruce a Moena, Michaela Newtona, czy tekstami Emmanuela Swedenborga odnosi nieodparte wrażenie, że podróżnicy OBE wę­drujący po Zaświecie znajdują się w konkretnej rzeczywistości, mając pełną świadomość miejsc, w których przebywają. Nie zostaje im pokazane wszystko, co tworzy wspomnianą rzeczywistość, ale to, co mogą zobaczyć i przeżywać, stanowi odbicie autentyczności Zaświata



Nie jest przy tym pewne, że wszyscy pełnoprawni już rezydenci Zaświata, a więc ci, którzy trwale opuścili swoje powłoki cielesne, wiedzą więcej niż podróżnicy OBE

Np. Bruce Moen wspomniał o przypadku, gdy jeden z przewodników, który go oprowadzał, poprosił, by, wracając z innego miej­sca, do jakiego dotrze w swoich podró­żach poza ciałem, opowiedział mu o tym, czego się tam dowie. Wynikałoby z tego pośrednio, że wybitniejsze jed­nostki mają prawdopodobnie dostęp do pełniejszej wiedzy o Zaświecie, na­tomiast dla przeciętnych bytów prze­znaczone są rejony, w których mogą one realizować i kontynuować swoje działania, przemyślenia, przekonania i wierzenia, przeniesione ze świata fi­zycznego.

Jakże rozczarowani będą ortodok­syjni wyznawcy różnych religii, kiedy trafią do swoich nieb (zob. piąty tom wieloksięgu Bruce'a Moena), i jakże dla odmiany pozytywnie zaskoczona może poczuć się na początku swoje­go bytu w pozaziemskich piekła wszelka psychiczna swołocz ze światów fizycznych.

Swedenborg w swoich zapiskach stwierdza, że kto na Ziemi oddał się służ­bie Bogu, zrezygnował z dóbr material­nych, stłumił własną seksualność i katuje się psychicznie oraz fizycznie, nie myjąc się, nie zmieniając ubrania, żyjąc w brud­nej norze i nieustannie umartwiając się -jeżeli tylko chce, bez przeszkód może kontynuować takie właśnie życie w Za­świecie po śmierci fizycznej.

Piekieł w Zaświecie jest tyle, ile rodzajów zła

Robert Monroe trafił kiedyś w swoich wędrówkach do miejsca, gdzie zebrali się wszyscy dewianci seksualni, którzy nie potrafili wyrzec się po śmierci swoich upodobań i preferencji. Patrzył na nich, jak kłębią się nadzy niczym stado robali, pełzają po sobie i dotykają obleśnie. Z jego relacji wynika, że wyciągnął z tego stosu za nogi kilka osób, mężczyzn i ko­biet, ale gdy tylko ich puścił, oni - nie­świadomi niczego wokół, poza swoimi erotycznymi doznaniami - wpełzali z po­wrotem do kłębowiska ciał.

Czy dla nich było to niebo, czy piekło? Na tak posta­wione pytanie musieliby odpowiedzieć sami. Można co najwyżej przypuszczać, że trwoniąc energię na tego rodzaju nie­ustanne igraszki - z wolna tracili ją i ska­zywali na nieodwracalną degradację, roztapiając się w zaświatowym niebycie. Bruce Moen mówi o jeszcze innych piekłach. Pisze on o zatracie tych dusz, które nie zdają sobie sprawy z faktu, iż postępują tak samo jak na Ziemi i na­dal uprawiają swoje zbrodnie, zło­dziejstwa i oszustwa, tracąc przy tym własny potencjał energetyczny, aż w końcu - osłabieni - giną, podobnie jak ci z piekła erotycznego Roberta Monroego.

Na szczęście, jak pisze Moen, nieszczęśników tych nikt nie pozostawia samym sobie. Wszyscy przebywający aktualnie w jakimś pie­kle, są bowiem członkami określo­nych grup, które Moen nazywa dys­kami. Przedstawiciele owych dysków - bardzo często z pozytywnym skut­kiem - wyciągają z piekieł towarzy­szy swoich grup, doprowadzając ich świadomość do stanu, który umożli­wia wyzwolenie się z kieratu złych uczynków przyniesionych ze świata fizycznego. Nie jest możliwe wyciągnięcie z takiego piekła kogoś niezresocjalizowanego. Bruce Moen poda­je, że odzyskiwacze płaczą, jeżeli konkretnej duszy nie da się uratować. Dysk traci bowiem w ten sposób jednostkę, która trwoni potencjał energetyczny, nie przyjmując kierowanej w jej stronę pozytywnej energii miłości.

W podobny sposób autor Podróży w nie­znane. Podróży poza wszelkie wątpliwości Świadomych podróży w niefizyczne światy i Podróży do ojca ciekawości przedstawia zaświatowe nieba. Skąd liczba mnoga? Bo każde, nawet najmniejsze wyznanie religijne w świecie fizycznym ma swoją niebiańską niszę w Zaświecie. Jeśli relacje Moena są prawdziwe, wy­gląda na to, że niebo każdego wyznania wygląda tak, jak wyobrażają je sobie jego przedstawiciele. Przebywającym w tych niebach niczego nie brakuje, drzewa cią­gle rodzą owoce, nie ma agresji wśród zwierząt itd. A jednak Moen

nazywa nieba pustymi.

Dlaczego? Gdyż do każdego z nich, oprócz szeregowych wyznawców, trafiają kapłani, którzy nadal w swoich niebach utrzymują religijny rygor. Istnieje tam

obowiązek uczestniczenia w obrządkach i rytuałach, takich, jakie obowiązywały na Ziemi, w dalszym ciągu wymaga się przestrzegania zasad życiowych obo­wiązujących w obrębie wyznawanego światopoglądu i po staremu straszy wier­nych strąceniem do piekła, jeśli zaczy­nają oni mieć wątpliwości co do słuszno­ści swojego postępowania. Podobnie, jak na Ziemi, nazywa się ich niewiernymi i na jakimś etapie ostrzeżeń przeprowa­dza rytuał strącenia do piekła, gdyż funk­cjonariusze konkretnej religii w swoim niebie posiadają taką możliwość.

W każdym z owych nieb na życzenie wiernych ukazują się także ich prorocy. Oczywiście nie są to autentyczni prorocy, lecz istoty z wyższych poziomów, które przedstawiają się wiernym w taki spo­sób, jak chcą oni ich widzieć, zachowu­jąc się tak, jak wierni postrzegali ich jesz­cze na Ziemi. Kapłanom poszczególnych wyznań nie zawsze jest to w smak, gdyż, podobnie jak na Ziemi, wyzyskują oni swoich wiernych. Tu czynią to na gruncie materialnym, tam - psychicznie, w efek­cie czego zdarza się, że byty przywołane przez wiernych nazywane są przez ka­płanów szatanami. Wielu odzyskiwaczy z konkretnych dysków próbuje wyrwać zakotwiczone w tego rodzaju niebach osoby, które są wykorzystywane i prze­śladowane przez kapłanów, przechwytu­jąc jednostki strącane do piekieł. Często przy tym okazuje się, że przebywający w owych niebach nie są w nich szczęśliwi, lecz nie wiedzą, jak się stamtąd wy­rwać, a straszeni piekłem stają się bez­wolni.

Strach przed piekłem wyniesiony jeszcze z Ziemi ogranicza ich wolę także po śmierci, gdyż nie wiedzą,

jak jest naprawdę.

Zaświat - wedle podróżników OBE -to wielce złożona sfera i na ogół, szcze­gólnie w strefach specjalistycznych (nie­bo, piekło), dzieje się w nim to, czego ich mieszkańcy oczekują, albo co zakodo­wano w umysłach osób powracających ze świata fizycznego. Dlatego w swoim piekle mordercy wciąż zabijają złodzieje okradają, a oszuści nawzajem oszukują.

Czy ten obraz Zaświata - piekła i nie­ba - wynikający z relacji podróżników OBE, zmieniłby stosunek wiernych do wiary i kapłanów, gdyby powszechnie dotarł do ich świadomości? Relacje po­dróżujących poza ciałem wydają się bar­dziej wiarygodne, niż filozofie brane z rę­kawa i wygłaszane ex catedra dogmaty, wsparte nawoływaniami: daj, daj, daj... Kapłani, którzy tak właśnie postępują, nie zdają sobie sprawy z tego, że, owszem, trafią do swojego nieba, jed­nak, jeżeli tam nie oprzytomnieją, czeka ich los nie lepszy niż najbardziej zatwar­działych rezydentów piekieł.

W tym miejscu można, a nawet trzeba zadać pytanie: kto tego wszystkiego do­gląda i z jakiego miejsca? Jeżeli świat i zaświat stanowi naczynie połączone, to gdzie odbywa się koordynacja?

A może nad Zaświatem jest jeszcze jakiś Nadświat? To bardzo prawdopodobne, choć nawet tak fundamentalne dzieła, jak Najdalsze podró­że Roberta Monroego nie udzielają w tej

mierze rozstrzygającej odpowiedzi.

Wiemy, że nic nie wiemy

Teza, że niebo i piekło jest w nas, nie należy do nowych i od dawna przewija się w literaturze. Czy natomiast po tamtej stro­nie wszystko wygląda tak, jak przedstawia autor, pewności brak. W tym przypadku ob­cujemy wyłącznie z domniemaniami, spe­kulacjami oraz hipotezami, których trafność można zweryfikować tylko w jeden sposób - udając się w Zaświaty osobiście i, niestety, trwale. Z tego punktu widzenia nawet incy­dent, o jakim pisze Bruce Moen (z udzia­łem osób nie potrafiących uwolnić się od obsesji erotycznych) może, ale nie musi, być autentyczny w tym sensie, iż nietrudno sobie wyobrazić sytuację, w której autorowi (skądinąd bardzo przez nas cenionemu i szanowanemu, odbywającemu od lat sys­tematycznie wędrówki po zaświatach), być może podsunięto po prostu określone ob­razy holograficzne po to, by uznał on je za rzeczywistość, podobnie jak było to w przy­padku bardzo sugestywnej, ale i wskutek jej dosłowności, budzącej uzasadnione podejrzenia, wizji piekła, do jakiego miała zostać zabrana dwójka uczestników obja­wień z Medjugorie, Vicka i Jakov. General­nie zaś warto pamiętać, że w odniesieniu do tego rodzaju sytuacji w sferze wycią­gania wniosków należy zachować daleko posuniętą ostrożność.

Jerzy Kałucki
ŻYCIE JEST TYLKO GRĄ

WSZYSTKO,CZYM ONO JEST,TO ILUZJA,ALE WY,GRACZE,DOSZLIŚCIE DO PRZEKONANIA,ŻE TO JEDYNA RZECZYWISTOŚĆ
ODPOWIEDZ

Wróć do „ŻYCIE PO ŻYCIU & NDE”