Czy US Army używa voodoo, czy trzęsie ziemią całkiem bez trudu?

Teorie dotyczące 9.11, tajne zakony i stowarzyszenia, New World Order
Awatar użytkownika
Conspiracy
Zaangażowany Infranin
Posty: 369
Rejestracja: pt lut 20, 2009 12:57 pm
Kontakt:

Czy US Army używa voodoo, czy trzęsie ziemią całkiem bez trudu?

Post autor: Conspiracy »

Dzisiejszy tekst zamieszczamy z miesięcznym opóźnieniem, by jak mówi przysłowie, lepiej późno niż wcale mogli Państwo zapoznać się z informacjami dotyczącymi tematu może nie do końca związanego z orwellizacją, bo skierowanego raczej do miłośników tak wyśmiewanych "spiskowych teorii".



Dwa miesiące temu świat obiegła wiadomość o tragicznym w skutkach trzęsieniu ziemi na Haiti. Pisano o setkach tysięcy ofiar, zaginionych, ludzi bez dachu nad głową.

Dziś, jak można się domyślać, temat ten praktycznie zniknął już z pierwszych stron gazet, ofiary trzęsienia ziemi nie stanowią już medialnej atrakcji.



Nie, nie będziemy dziś poruszać humanitarnych aspektów tragedii, która dotknęła mieszkańców nawiedzonego trzęsieniem ziemi regionu, czy też szybkości przemijania dziennikarskich sensacji. Nie będziemy też rozwodzić się nad okresem czasu po jakim współczesny widz nudzi się pokazywanymi na ekranie obrazkami.



Zastanowił nas trochę inny aspekt wydarzeń sprzed dwóch miesięcy.



Zapewne i do Państwa dotarła wiadomość o tym co napisały po trzęsieniu ziemi media w Wenezueli. Tym, którzy nie interesowali się tematem przypomnimy w skrócie o co chodzi.



2010-01-22 Wprost.pl powołując się na Gazetę Wyborczą umieściło w dziale informacji ze świata następującą notkę:

"Prezydent Wenezueli Hugo Chavez uważa, że amerykańska armia testująca nowe rodzaje broni jest odpowiedzialna za trzęsienie ziemi na Haiti. Chavez oskarża Pentagon również za wywoływanie susz, powodzi i obarcza go odpowiedzialnością za globalne ocieplenie."



Sięgając do źródła tej informacji w Polsce, dowiadujemy się dalej, iż w Wenezueli:

"Dziennikarze i zapraszani do telewizyjnych studiów eksperci za każdym razem powołują się na bliżej niesprecyzowane "raporty Północnej Floty Federacji Rosyjskiej", które Wenezuela jako bratni kraj otrzymała niedawno w największym zaufaniu.



Wynikać ma z nich jednoznacznie, że tragiczne trzęsienie ziemi na Haiti zostało szczegółowo zaplanowane przez USA w ramach rozpoczętych już w latach 70. badań nad tzw. bronią sejsmiczną. Ma to być część tajnego programu HAARP, który poza bronią sejsmiczną - twierdzą media populistycznego prezydenta Hugo Chaveza publicznie mówiącego o swej nienawiści do Ameryki - obejmuje też wywoływanie anomalii klimatycznych na całym globie."



Naszą uwagę zwrócił niesamowicie przenikliwy komentarz pod tekstem na stronie wprost.pl, który brzmiał następująco:

"Spiskowa teoria a'la kacza banda

~wyborca 1968 r. 2010-01-22 12:37 z IP 169.142.127.*"



Tak właśnie polski wyborca skomentował ten artykuł. Poza przesłankami: pierwszą, która dobitnie ukazuje przyczynę poziomu politycznego idiotyzmu jaki panoszy się obecnie w państwach demokratycznych opartych na powszechnych wyborach; drugą, która bezpośrednio potwierdza, że wiek niekoniecznie musi iść w parze z mądrością; komentarz ten zmotywował nas do dalszych poszukiwań na temat "spiskowej" strony tego co wydarzyło się na Haiti.



Nauczeni lekcją historii, że nie powinno się wierzyć wszelkiej maści prezydentom Kwaśniewskim, premierom Millerom, posłom Kaliszom, posłankom Senyszyn oraz innym wyznawcom zbrodniczej doktryny socjalizmu (podobno około 100 milionów ofiar na całym świecie i wciąż zabija), nie uwierzylibyśmy na słowo także prezydentowi Hugo Chavez'owi. Tacy jak On lubią straszyć imperialistycznym wrogiem, który zwyczajowo czai się wszędzie. W odróżnieniu od krajów "demokratycznych", Hugo Chavez nie może straszyć obywateli terroryzmem, wysadzać budynków za pomocą samolotów, detonować bomb w metrze itd., bo pokazywałoby to, że wspaniały socjalistyczny rząd utracił kontrolę nad Państwem, co oczywiście mogłoby dać niektórym do myślenia i zachęcić do próby zmiany cudownego ustroju dążącego nieustannie do równej i powszechnej szczęśliwości, na jakiś inny i gorszy, do czego władza dopuścić nie może dla dobra narodu oczywiście.

Socjalistyczna władza przedstawia więc wroga w pozycji zewnętrznej. Wróg nie jest w stanie znacznie zagrozić bezdyskusyjnej nadrzędności socjalizmu, jedynie od czasu do czas mącąc, niszcząc i plugawiąc czerwone wartości, opóźnia nadejście ogólnej i równej szczęśliwości, co przy okazji usprawiedliwić ma powszechne niedostatki i ogólnie panujące dziadostwo i nędzę.

Pisząc w skrócie, tacy jak Chavez straszyli kiedyś ciemny lud stonką ziemniaczaną zrzucaną przez Amerykanów. Nie zdziwilibyśmy się więc, że dziś straszą techniką wojenną wywołującą trzęsienia ziemi na zawołanie.



Ponieważ Chavez powoływał się na: "niesprecyzowane raporty Północnej Floty Federacji Rosyjskiej", dlatego poszukiwania rozpoczęliśmy od portali rosyjskich.



I rzeczywiście, w anglojęzycznej wersji strony rosyjskiej "Prawdy" znajduje się artykuł zatytułowany: "Amerykanie wywołali trzęsienie ziemi na Haiti?"



Czytamy w nim, że "Rosyjska Flota Północna wskazuje, iż oczywistym jest, że trzęsienie ziemi, które zdewastowało Haiti, było rezultatem testu jakiego za pomocą broni wywołującej trzęsienia ziemi dokonała marynarka wojenna USA. Dodatkowo przedstawiono diagram bezpośredniego następstwa w związku z doniesieniami o innych trzęsieniach ziemi w Wenezueli i Hondurasie, których epicentrum miały miejsce na takiej samej głębokości."



Artykuł opisuje również, iż: "Do końca lat 70-tych zeszłego stulecia, amerykanie dokonali sporych postępów w dziedzinie broni wywołującej trzęsienia ziemi i, wg. owych raportów, obecnie używają sprzętu wykorzystującego techniki impulsu, plazmy i techniki elektromagnetycznej Tesli, oraz technologii dźwiękowej w połączeniu z "falą uderzeniową bomb".



Raport porównuje także wyniki stosowania obu tych broni. Gdy test broni na Pacyfiku spowodował trzęsienie ziemi o sile 6.5 w skali Richtera w okolicach miasta Eureka w Kalifornii nie powodując żadnych ofiar w ludziach, to test na Karaibach spowodował śmierć co najmniej 140 tysięcy ludzi.



Wg. raportu jest bardziej niż prawdopodobne, że marynarka wojenna USA posiadała pełną wiedzę na temat katastrofalnych zniszczeń jakie ów test mógł wywołać na Haiti, w związku z czym wcześniej umieściły na wyspie dowódcę Południowych Siły (USSOUTHCOM), generała broni P.K. Keen'a, by jeśli zajdzie taka potrzeba, nadzorował działania związane z udzielanie pomocy.



Odnoście ostatecznych wyników testu tych broni, raport ostrzega, że USA planuje zniszczyć Iran za pomocą serii trzęsień ziemi, zaprojektowanych tak, by odsunąć od władzy obecny islamski reżim. Według raportu, system testowany przez USA (projekt HAARP) może także wywoływać anomalie klimatu powodujące powodzie, susze i huragany.



Według innego raportu istnieją dowody, które wskazują, iż trzęsienie ziemi w Sichuan w Chinach, które miało miejsce 12 maja 2008 roku i miało siłę 7.8 w skali Richtera, także zostało wywołane przez radiowe częstotliwości HAARP. Można zaobserwować, iż istnieje związek pomiędzy aktywnością sejsmiczną oraz jonosferą, poprzez kontrolę radiowych częstotliwości wywołanych polem siły, które wytwarza HAARP.

...

Niedługo po trzęsieniu ziemi, Pentagon oznajmił, iż pływający szpital, USS Comfort, który przebywał w doku w Baltimore, wypłynął na Haiti, pomimo faktu, iż dotrze tam dopiero po upływie kilku dni. Admirał marynarki wojennej USA, Mike Mullen z dowództwa oznajmił, że siły zbrojne USA przygotowywały działania w sytuacji kryzysowej na terenie objętym klęską.



Generał Douglas Fraser, dowódca USSSOUTHCOM powiedział, że jednostki Straży Przybrzeżnej i Marynarki Wojennej z regionu zostały wysłane by zaoferować pomoc nawet jeśli posiadały ograniczone środki i helikoptery."





Tyle napisano w rosyjskiej "Prawdzie". Czy można wierzyć tym informacjom?



Na pierwszy rzut oka trochę naciągane wydają nam się owe bliżej nieokreślone "techniki impulsu, plazmy i techniki elektromagnetyczne Tesli", które brzmią jak fragment dialogu z filmu science fiction klasy B, ale już wywołanie fali uderzeniowej za pomocą fali akustycznej lub detonacji bomby jest całkowicie realne. Wydaje nam się jednak, że aby w taki sposób wywołać na zamówienie trzęsienie ziemi, które potrafiłoby zrównać z ziemią miasto, wymagana byłaby naprawdę ogromna ilość energii.



Z drugiej jednak strony wiemy, bo istnieją na to dowody, że w krajach takich jak USA, gdzie olbrzymia część budżetu trafia w ręce armii, to co cywilom wydaje się nadal jedynie rozważaniem w sferze teoretycznej, w wojskowych laboratoriach nabiera całkiem realnych kształtów. Armia zaś ma to do siebie, że muszą upłynąć dziesiątki lat, zanim panowie w mundurach przestaną zaprzeczać istnieniu swoich nowatorskich "zabawek".



Czy więc możliwe jest, że istnieje dziś technika pozwalająca na działania, jakie opisała rosyjska gazeta?



Wydaje nam się, iż wychodząc nawet z założenia, że w artykule tym napisano naukowe bzdury odnośnie techniki (przynajmniej częściowo) za pomocą której Amerykanie zdalnie trzęśliby ziemią, to nie da się wykluczać, iż poziom współczesnej technologii pozwala na przeprowadzanie pewnych testów o których mowa w artykule.



Skąd takie przekonanie?

Oto kilka cytatów z pracy badawczej opublikowanej w 1996 roku przez siedmiu całkiem poważnych wojskowych naukowców, których raczej trudno będzie zaliczyć do oszołomów.



Strona VII:

"Obecne technologie, które dojrzeją w przeciągu następnych 30 lat, każdemu posiadającemu odpowiednie środki, będą oferować możliwość modyfikacji wzorców pogodowych i efektów im towarzyszących co najmniej na lokalną skalę."

...

"W Stanach Zjednoczonych modyfikacje pogody najprawdopodobniej staną się częścią polityki narodowego bezpieczeństwa o zastosowaniu wewnętrznym jak i międzynarodowym."



Autorzy pracy opisują wymyślony scenariusz wydarzeń z roku 2025, w którym siły zbrojne USA walczą z południowoamerykańskim kartelem narkotykowym. Jak na prawdziwy kartel przystało, jest doskonale wyposażony w rosyjskie i chińskie myśliwce i posiadając liczebną przewagę w regionie udaremnia wszelkie ataki na należącą do niego produkcyjną infrastrukturę.



Co więc robią siły amerykańskie? Tworzą chmury, z których rozpętują burzę zdecydowanie osłabiającą obronne zdolności myśliwców wroga, eliminując jego przewagę w szybkim rozpoznawaniu celów za pomocą radarów i systemów namierzania poprzez podgrzewanie mikrofalami. W tym samym czasie w innym regionie automatycznie, bezzałogowe sondy latające rozpylają środki chmurotwórcze, które powodują powstanie tarczy z chmur pierzastych, w rezultacie czego uniemożliwia się wrogie rozpoznanie wizualne i w podczerwieni. Wszystko to monitorowane jest w czasie rzeczywistym.



Autorzy scenariusza kończą go następującym zdaniem.

"Taki scenariusz może wydawać się bardzo naciągany, jednak do roku 2025 jest w zasięgu naszych możliwości."



Przypomnijmy, że pracę, która znajduje się do dziś w bibliotece należącego do Uniwersytetu AIR, będącego "Intelektualnym i przewodnim centrum Powietrznych Sił Zbrojnych" opublikowano w roku 1996. Znaleźć ją można wśród papierów o programie wojen gwiezdnych, systemie obronnych rakiet balistycznych dla Europy, papierów na temat systemów wczesnego ostrzegania itp., całkiem poważnych tematów.



Praca z 96 roku zawiera kilka zapewne bliżej nieznanych opinii publicznej faktów historycznych.

"W roku 1957 prezydencka Komisja Doradcza ds. Kontroli Pogody (tak, zgadza się, już w 1957), bardzo wyraźnie zwraca uwagę na potencjał zawarty w modyfikacji pogody ostrzegając jednocześnie w swym raporcie, że mógłby się on stać bronią ważniejszą niż bomba atomowa.

Jednakże od roku 1947 kontrowersje powstałe w związku z możliwymi konsekwencjami prawnymi, jakie wynikłyby z zamierzonych zmian dokonany na systemach wielkich wichur oznaczały, że tylko niewielkie przyszłe eksperymenty mogłyby być prowadzone na sztormach zdolnych dotrzeć do lądów. W roku 1977 Zgromadzenie Organizacji Narodów Zjednoczonych przyjęło uchwałę zabraniającą wrogiego użycia technik modyfikujących środowisko. Powstała "Convention on the

Prohibition of Military or Any Other Hostile Use of Environmental Modification Technique
(ENMOD)? (Uchwała o Zakazie Militarnego oraz Wszelkiego Innego Wrogiego Użycia Technik Modyfikacji Środowiska) zobowiązywała sygnotariuszy do powstrzymywania się od wszelkich militarnych lub innych wrogich zastosowań modyfikacji pogody, które mogłyby powodować szerokie, długotrwałe lub dotkliwe efekty. O ile nie wstrzymało to całkowicie badań nad modyfikacją pogody, jednak znacznie zahamowało tempo rozwoju związanych z tym technologii, powodując skupienie się badaczy na działalności ograniczającej zamiast na działaniach intensyfikujących."



Poczuliśmy prawdziwą ulgę, że dzięki uchwale ONZ naukowcy nie pracują nad stworzeniem burzy, która zmiotłaby życie z całego kontynentu. Zamiast tego opracowują pewnie małe sztormy zmiatające jedynie małe miasteczka i wsie pełne terrorystów. I całe szczęście.



No, ale gdzie tu mowa a trzęsieniach ziemi? W cytowanej pracy stworzonej na Uniwersytecie Sił Powietrznych USA nikt o nich nie wspomina. Chcieliśmy jedynie przedstawić dowód na to, że sprawy, które większość mieszkańców globu potraktowałaby jako filmowe wymysły, kilka lub kilkanaście lat temu były całkiem na serio przedmiotem zainteresowania wojska.



Wróćmy więc do trzęsień ziemi.

Na stronie internetowej Amerykańskiej Federacji Naukowców (The Federation of American Scientists (FAS)), która została założona w 1945 roku przez naukowców pracujących nad projektem Manhattan (stworzenie pierwszej bomby atomowej), można znaleźć zapis z pewnej konferencji, która odbyła się 28 kwietnia 1997 roku i dotyczyła terroryzmu, broni masowego rażenia oraz amerykańskiej strategii.



Oto w jaki sposób na temat przygotowania władz na wydarzenia takie jak seria fałszywych alarmów bombowych z 97 roku, która sparaliżowała przez tydzień biznes w Washingtonie, o czym możemy dowiedzieć się dziś z archiwów The Washington Post., odpowiedział Sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych William Sebastian Cohen pełniący tę funkcję za czasów kadencji Billa Clintona:

"Wskazuje to na naturę zagrożenia. Okazało się, że w zaistniałych okolicznościach były to fałszywe alarmy. Jednak, jak nauczyliśmy się w środowisku wywiadowczym, mieliśmy do czynienia z czymś nazywanym... i mamy tu James'a Woolsey'a, który być może nawet wypowie się w kwestii urujonych szpiegów. Zwykły strach, że istnieje taki szpieg w agencji, może wyzwolić łańcuch reakcji i polowanie, które może sparaliżować agencję na całe tygodnie, miesiące a nawet lata. To samo jest prawdą w odniesieniu do fałszywego strachu przed niebezpieczeństwami użycia jakiegoś rodzaju broni chemicznej lub biologicznej. Istnieją na przykład raporty, że niektóre kraje próbują konstruować coś jak wirus Ebola i to byłby co najmniej bardzo groźnym fenomen. Alvin Toeffler napisał o tym, że niektórzy naukowcy w ich laboratoriach próbują wynaleźć typy patogenów, które są specyficzne dla konkretnych grup etnicznych, więc mogłyby wyeliminować jedynie konkretne etniczne grupy lub rasy; inni projektują jakiś rodzaj inżynierii, jakiś rodzaj insektów, które niszczyłyby konkretny rodzaj zbóż. Jeszcze inni zaangażowani są nawet w rodzaj eko-terroryzmu, dzięki któremu mogą zmieniać klimat, wywoływać trzęsienia ziemi, zdalnie powodować wybuchy wulkanów dzięki zastosowaniu fal elektromagnetycznych.



Więc, gdzieś tam jest wiele błyskotliwych umysłów, które pracują szukając sposobów w jaki mogą siać spustoszenie wśród narodów. To jest naprawdę i z tego właśnie powodu musimy wzmóc nasze starania i dlatego jest to aż tak ważne."





Oto i oczekiwane trzęsienia ziemi. Rok 1997, a panu Sekretarzowi Obrony przy okazji odpowiedzi na mało istotne pytanie wymsknęło się to i owo.



Jeśli w 97 roku należało zintensyfikować wysiłki w opisywanych dziedzinach, a Sekretarz obrony stwierdził, że inni pracują i mogą dokonywać ataków tego typu (Cohen użył czasu teraźniejszego), to jak bardzo zaawansowane są działania 13 lat później, po wydarzeniach 9/11, zamachach bombowych w Londynie, wojnie z terrorem w Iraku i kilku innych miejscach na ziemi, zdalnych atakach w Pakistanie dokonywanych za pomocą bezzałogowych sond latających? Jak Państwo myślą? Jak zaawansowanie musiałyby być badania nad takimi technologiami w czasie, kiedy oficjele mocarstwa wydającego krocie na zbrojenia i wynalazki militarne zaczęli przyznawać się publicznie do istnienia tematu?



Można oczywiście przyjąć, że Sekretarz Obrony miał na myśli nieogolonych facetów w turbanach, którzy mieszkając w jaskiniach powodują globalne alteracje klimatu, śmiertelnie amerykańskiemu społeczeństwu zagrażając cieplarnianym metanem emitowanym przez wypasione na pustynnych trawkach i korzonkach kozy. W telewizji pewnie by przeszło i widzowie pokiwaliby tylko w uznaniu głowami. My nie dajemy wiary takim interpretacjom.



Każdy rozsądnie myślący człowiek przyzna jednak, że to nawet zabawne, iż z jednej strony Amerykanie przyznawaliby, że technologie wywoływania zmian pogodowych, trzęsień ziemi itp., posiadają tzw. terroryści, a z drugiej strony zaprzeczaliby jakoby sami mieli do nich dostęp.



Czy istnieją jakieś przesłanki, że z tragedią na Haiti mieli cokolwiek wspólnego Amerykanie?

Jeśli w tym momencie oczekują Państwo od nas podania odnośnika do podpisanego ręką Obamy dokumentu, w którym będzie napisane, że wydaje on rozkaz użycia broni sejsmicznej, czy jak by ją tam nazywać, w celu zniszczenia stolicy Haiti, to poważnie przeceniają Państwo nasze możliwości. Jednak czytelnicy odwiedzający nas od dłuższego czasu pamiętają być może teksty na temat ataków terrorystycznych i jak zwykliśmy to nazywać "niezwykłego zbiegania się okoliczności" często towarzyszących takim incydentom.

A to nie działające kamery izraelskich firm ochroniarskich, które akurat przypadkiem nie zarejestrowały zamachowców na stacjach metra w Londynie. A to całkiem przypadkiem w dokładnie tym czasie, gdy miały miejsce londyńskie zamachy prowadzono "ćwiczenia", których scenariuszem były ataki bomowe na dokładnie tych samych stacjach na których wybuchły prawdziwe bomby.

Ćwiczenia przeprowadzano 11 września 2001 roku (kto nie słyszał, niech poszuka informacji o ćwiczeniach "Vigilant Guardian"), w których scenariuszu był atak terrorystyczny poprzez porwanie samolotu pasażerskiego.

Takie właśnie cudowne zbieganie się okoliczności mamy na myśli. Że niby tam gdzie coś porabia, symuluje lub ćwiczy armia, policja czy firmy powiązane z Mosadem, tam przebiegli, wypasający śmiercionośne kozy terroryści z pustynnych jaskiń podkładają bombę, kontrolowanie wyburzając budynki, metro czy dokonując innego aktu znanego nam z telewizji terroryzmu.



Nie bardzo wiemy z czego wynikają takie potknięcia projektantów "terroryzmu". Najbardziej jednak prawdopodobne jest to, że tzw. władza (ta prawdziwa, a nie animowane marionetki jak np. prezydent Obama) dobrze zdaje sobie sprawę, że większości ludzi wszystko to zwyczajnie mało obchodzi. Że mając do wyboru albo tysięczny odcinek kolejnej wariacji "M jak Mdłości", albo szukanie przesłanek i "łamanie głowy", że coś jest nie tak z okolicznościami towarzyszącymi trzęsieniu ziemi w jakimś odległym kraiku, wybiorą to pierwsze.



Co wydarzyło się tym razem?

Oto co udało nam się znaleźć i bardzo byśmy chcieli, by ktoś racjonalnie wyjaśni zbieżność dających nam do myślenia przypadków.



Internetowe wydanie magazynu skierowanego do urzędników państwowych zatrudnionych w przeróżnych agencjach USA, Government Executive z 15 stycznia 2010 informuje o tym, że Agencja Obronnych Systemów Informacyjnych (Defense Information Systems Agency - DISA), należąca do Departamentu Obrony USA (United States Department of Defense), jedna z agencji wspomagania walki, której celem jest zapewnienie komunikacji w czasie rzeczywistym oraz niezbędnej technologii informacyjnej Prezydentowi, Vice Prezydentowi, Sekretarzowi Obrony, służbie wojskowej i dowództwu na polu walki, użyła swoich systemów online do koordynacji pomocy na Haiti.



Govornment Executive powołuje się na inny portal tego typu, NEXTGov.com, który "w niezwykły sposób udostępnia z pierwszej ręki managerom federalnym najnowsze informacje na temat najlepszych praktyk rządu i rozwiązań branżowych."

Czytamy tam, że:

"W poniedziałek (trzęsienie ziemi miało miejsce we wtorek - przyp tłumacza.) Jean Demay, pracujący w DISA manager techniczny odpowiedzialny za projekt Międzynarodowej Współpracy przy Wymianie Informacji (Transnational Information Sharing Cooperation project), akurat był w kwaterze głównej Południowych Siły (USSOUTHCOM) w Miami na Florydzie, gdzie przygotowywał system do testu wg. scenariusza, który zakładał nadzór pomocy na Haiti po przejściu huraganu. Po trzęsieniu ziemi, które nastąpiło we wtorek, Demay powiedział, że SOUTHCOM zdecydował na przejście do prawdziwej akcji na żywo. We środę, dla każdej organizacji chcącej wspomóc Haiti, DISA uruchomiła "All Partners Access Network", wspomaganą przez projekt "Transnational Information Sharing Cooperation".



Projekt wymiany informacji rozwijany był z poparciem SOUTHCOM oraz Departamentu Obrony Sił Europejskich, przez okres ostatnich trzech lat. System został zaprojektowany, by ułatwiać wielostronną kolaborację pomiędzy federalnymi i nierządowymi agencjami."

...

Jon Anderson, rzecznik prasowy DISA, oświadczył, że agencja zapewnia 10 megabitów przepustowości dla zaangażowanych w operacje na Haiti jednostek marynarki wojennej, piechoty morskiej oraz sił powietrznych.

...

Należący do Dowództwa Połączonych Sił Joint Communications Support Element (Element Wpomagania Połączonej Komunikacji), rozmieścił dwie grupy zaopatrzone w systemy satelitarne i telefony VoIP (telefonia internetowa - przyp. tłumacza), by wspomagać SOUTCOM w Port-au-Prince później we środę. Pełne funkcjonowanie systemów było "kwestią godzin", powiedział Szef JCSE, Chris Wilson.

...

Wilson oznajmił także, iż JCSE była w stanie dostarczyć swój sprzęt na Haiti szybko, ponieważ systemy były już załadowane na paletach transportowych w Miami na Florydzie, przygotowane do ćwiczeń, które zostały przerwane.

...

Federalna Administracja Lotnicza ostrzegła w oświadczeniu z 15 stycznia 2010, że "z powodu ograniczonej dostępności przestrzeni wyładunkowej w porcie lotniczym w Port-au-Prince, Haitańczycy nie przyjmą żadnych samolotów w ich przestrzeni powietrznej. Przypomina się także operatorom lotniczym, że na lotnisku nie ma paliwa."



Pogrubioną czcionką podkreśliliśmy "niebywałe zbieganie się okoliczności", ale na tym nie koniec.



Wzruszającą historię zamieścił AirForceTimes, "internetowe źródło wszystkiego o siłach powietrznych USA", który "zapewnia członkom armii amerykańskiej i ich rodzinom niezależnie, wysokiej klasy dziennikarstwo, które wpływa na ich życie". Czyli wojskowi piszą dla wojskowych. A zatem mamy przed sobą informacje z pierwszej ręki.



Artykuł opisuje smutną sytuację rodziny, której mąż i ojciec, Major Ken Bourland uwięziony został pod zgliszczami hotelu Montana w Port-au-Prince, który w czasie trzęsienia został praktycznie zrównany z ziemią:



"Bourland, pilot wojskowego transportowego helikoptera UH-1, pełnił służbę w biurze SOUTCOM w Miami.

Na Haiti przyleciał z Republiki Dominikany rano, w dzień trzęsienia ziemi (trzęsienie ziemi miało miejsce o godzinie 17:00 - przyp. tłum.), razem z generałem broni Ken'em Keen, dyrektorem SOUTCOM.

...

Bourland był na drugim piętrze hotelu. Przygotowywał się do wyjścia na obiad w ambasadzie USA, w momencie kiedy nastąpiło trzęsienie, mówi Peggy Bourland. Powiedziano jej, że inny pilot, który podróżował z generałem Keen'em poszedł do pokoju jej męża, by pożyczyć marynarkę do wyjścia na obiad.



Pilot, którego imienia Peggy Bourland nie pamiętała, był jednym z pięciu innym członków SOUTCOM, podróżujących z Keen'em and Bourland'em. Całej piątce, która także zatrzymała się w hotelu, udało się uciec. Keen, który w czasie trzęsienia znajdował się poza hotelem, obecnie zajmuje się nadzorem amerykańskiej pomocy wojskowej, jako dowódca Joint Task Force Haiti (Sił Sprzymierzonych Haiti)."





A to jeszcze nie wszystko w temacie niesamowitego zbiegania się zadziwiających okoliczności.



Kilka tygodni przed trzęsieniem ziemi Królewska Marynarka Wojenna Wielkiej Brytanii opuściła te wody, czego zazwyczaj nie robiła. Zazwyczaj, tzn., nie robiła tego od XVII wieku!

Jak czytamy w The Times z 20 stycznia 2010: "Wg. źródeł powiązanych z marynarką wojenną, nieopublikowane cięcia budżetowe bez wątpienia ujawniły się tym, że po raz pierwszy od XVII wieku Królewska Marynarka miała znaczącą przerwę w zabezpieczaniu Karaibów.

Siły na które zazwyczaj składają się rozmieszczony na wodach Karaibów statek pomocniczy Królewskiej Marynarki oraz fregata, mają na celu wspomaganie zamorskich terytoriów Brytyjskich. Szczególnie od maja do grudnia, w czasie występowania huraganów oraz w celu pomocy brytyjskiej antynarkotykowej roli w regionie.

...

Brytyjskie Ministerstwo Obrony wystosowało następujące oświadczenie: "Królewska Marynarka Wojenna nadal utrzymuje swą obecność na morzu w regionie karaibskim, by wzmocnić zamorskie terytoria. Zadanie to jest obowiązkowe w czasie sezonu huraganowego, kiedy nasze zasoby mogą być najbardziej potrzebne, tzn. od 1 czerwca do 30 listopada.



W tym roku, z powodu pakietu działań oszczędnościowych, by umożliwić Ministerstwu Obrony pozostanie w ramach wyznaczonego budżetu, ochrona poza okresem występowania huraganów została chwilowo odwołana."





Na tym zbiegu okoliczności sprawa przedziwnych przypadków i tak się nie kończy. Zauważyło to również kilka innych osób, m.in. francuski minister. Wiadomo jak bardzo Francja "kocha się" z USA, więc czasami dzięki tej "miłości" można się z reakcji Francuzów dowiedzieć nieco więcej na różne tematy.

18 stycznia The Telegraph: "Narody Zjednoczone muszą przeprowadzić śledztwo i wyjaśnić dominującą rolę USA w spustoszonym trzęsieniem ziemi Haiti, powiedział w poniedziałek francuski minister twierdząc, że międzynarodowe wysiłki powinny dotyczyć pomocy Haiti a nie jego okupacji.



Siły zbrojne USA w zeszłym tygodniu zawróciły francuski samolot, na pokładzie którego znajdował się szpital polowy. Wywołało skargę francuskiego Ministra do spraw Współpracy Alain'a Joyandet'a.



Francuski Minister Spraw Zagranicznych Bernard Kouchner ostrzegał rządy i grupy pomocy, by nie kłóciły się w czasie prób udzielania pomocy Haiti.



"ludzie zawsze chcą, by to ich samolot... wylądował, powiedział Kouchner w poniedziałek. "(Ale) przecież ważny jest los Haitańczyków"



Jednak Joyandet nalegał.

"Tu chodzi o pomoc Haiti, nie o okupację Haiti" mówił Joyandet w Brukseli na spotkaniu UE w sprawie Haiti"

...

"Armia USA kontroluje lotnisko Port-au-Prince i jedyny funkcjonujący pas startowy za pomocą którego odbywają się operacje dostarczania pomocy.



Amerykańska Sekretarz Stanu Hillary Clinton powiedziała w niedzielę, że rząd amerykański nie miał intencji przejęcia władzy na Haiti. "Pracujemy by ich wspomóc nie by ich zastąpić, stwierdziła."





Na stronie organizacji "Lekarze bez Granic" (Medicins Sans Frontieres) w oświadczeniu prasowym z dnia 19 stycznia możemy przeczytać, że w rzeczywistości: "Od 14 stycznia 5 samolotów transportowych organizacji "Lekarzy Bez Granic" nie dostało pozwolenia na lądowanie i musiało lądować w Republice Dominikany. Samoloty te przewoziły na pokładzie 85 ton lekarstw i sprzętu medycznego."



Z oświadczenia dowiadujemy się także, iż kolejne dwa samoloty wiozące 26 pracowników organizacji "Lekarze bez Granic" zostało zawróconych na Dominikanę. Organizacji zezwolono na lądowanie pięciu samolotów, które w sumie dostarczyły 135 ton potrzebnego sprzętu. Potrzeba kolejnych 195 ton dostaw medycznych by organizacja mogła kontynuować niesienie pomocy w zniszczonej stoli Haiti.



Warto zwrócić uwagę na cytowaną w oświadczeniu wypowiedź koordynator medycznej dla szpitala Choscal Rosy Crestini:

"To jak pracować w czasie wojny. Nie mamy więcej morfiny by kontrolować ból pacjentów. Nie możemy zaakceptować tego, by zawracano samoloty z ratującymi życie dostawami medycznymi i medycznym sprzętem gdy nasi pacjenci umierają. Priorytet musi być dany dostawom medycznym..."



Skoro w rejonie ogarniętym klęską żywiołową priorytetu w dostawach nie mają lekarze ani sprzęt medyczny, to ciekawi nas oczywiście co taki priorytet ma. Czego innego Haitańczycy potrzebują bardziej niż ratujących życie lekarzy, medykamentów i sprzętu?



Udało nam się znaleźć kilka dodatkowych informacji z najwiarygodniejszych z możliwych źródeł. Może one rzucą nieco światła na to co miała na myśli Rosa Crestini.



Serwis prasowy Amerykańskich Sił Zbrojnych (American Forces Press Service), 14 stycznia 2010 wspomina, że jednostka Marines przygotowuje się na działanie na Haiti:

"Około 2000 piechoty morskiej przygotowuje się do rozmieszczenia, by zapewnić pomoc w zniszczonym trzęsieniem ziemi Haiti. Piechota zacznie załadunek sprzętu na trzy statki USS Bataan, USS Carter Hall oraz USS Fort McHenry."



A więc Haitańczycy potrzebują więcej ludzi w amerykańskich mundurach i z karabinami. Idąc tym tropem, wg. oficjalnych informacji jakie udało nam się znaleźć, na Haiti pojawiły się:

- USS Bataan - okręt desantowy;



- 2000 piechoty z 22 Jednostki Sił Ekspedycyjnych Piechoty Morskiej;



- żołnierze 82 lotniczej dywizji Amii USA (ponad 900 żołnierzy);



- lotniskowiec USS Carl Vinson i uzupełniające statki pomocnicze;



- pływajacy szpital USNS Comfort;



- kilka statków oraz helikopterów straży przybrzeżnej USA;



- USS Normandy - krążownik wyposażony w naprowadzane pociski odrzutowe;



- fregata rakietowa USS Underwood

Na odprawie Departamentu Obrony USA, która miała miejsce 13 stycznia 2010 Generał Fraser z Pentagonu nakreślił na czym ma polegać operacja ratowniczana Haiti. Generał powiedział m.in.: "Skupiamy się na ustanowieniu dowództwa, kontroli i komunikacji, byśmy naprawdę lepiej zrozumieli co się tam dzieje."

...

"Kierujemy tam przeróżne statki, które mamy w regionie - małe statki, kutry straży przybrzeżnej, niszczyciele - w tamtym kierunku, by zapewnić jakąkolwiek natychmiastową pomoc na ziemi."

...

"Także ostatecznie mamy załogę, która ruszyła na lotnisko. Z tego co rozumiem, ponieważ przypadkiem zdarzyło się, że akurat mój drugi komandor porucznik jest właśnie na Haiti, w czasie wcześniej zaplanowanej wizyty, właśnie gdy wydarzyła się ta sytuacja ."

...

"Mamy też grupę skierowaną na lotnisko, by upewnić się, że możemy pozyskać i zabezpieczyć lotnisko i prowadzić stamtąd operacje."





Tego samego dnia, narodowy instytut polityczny o nazwie The Heritage Foundation, który "formułuje i promuje konserwatywną politykę publiczną opartą na zasadach nieskrępowanej przedsiębiorczości, ograniczonego rządu, indywidualnych wolności, tradycyjnych amerykańskich wolności i silnej obrony narodowej" zamieścił na stronie internetowej tekst pt. "American Leadership Necessary to Assist Haiti After Devastating Earthquake" (Amerykańskie Przywództwo Niezbędne by Wspierać Haiti po Niszczącym Trzęsieniu Ziemi".



W tekście naszą uwagę zwraca szczególnie zdanie: "Trzęsienie ziemi ma dwa następstwa, humanitarne i związane z narodowym bezpieczeństwem USA."



16 stycznia 2010 roku strona internetowa flightglobal.com powołując się na źródło Air Transport Intelligence (jeden z przewodnich serwisów rozpoznania online wiadomości z branży lotniczej), opublikowała artykuł, w którym czytamy m.in.:

"załoga FAA pracuje z wojskowymi kontrolerami lotów z Departamentu Obrony USA, by usprawnić ruch lotniczy na lotnisku.

Siły powietrzne USA otworzyły ponownie lotnisko 14 stycznia a 15-go ich grupa operacyjna otrzymała zwierzchnią władzę nad lotniskiem.

Przejęcie władzy na lotnisku pozwala Siłom Powietrznym na określenie priorytetów, rozplanowanie i kontrolę nad przestrzenią powietrzną na lotnisku."



Tym, którzy nie widzą niczego nadzwyczajnego w rozmieszczaniu amerykańskiej piechoty morskiej na Haiti dedykujemy cytat z przytaczanego już tekstu wypowiedzianego ustami sierżanta Michael'a J. Carden'a: "Żołnierze piechoty morskiej są przede wszystkim wojownikami i to z tego są na świecie znani... jednak na równi potrafimy współczuć kiedy musimy i to jest rola, którą chcielibyśmy pokazać, współczujących wojowników, wyciągających pomocną dłoń do tych, którzy jej potrzebują. Jesteśmy tym naprawdę podekscytowani"





My także jesteśmy podekscytowani, szczególnie starając się podsumować wszystko co wyszukaliśmy dotychczas:



1. w ciągu kilku dni USA przemieściły w ten rejon około 10.000 wojska i niemało sprzętu;



2. przestrzeń powietrzna stolicy kraju została poddana pod kontrolę sił powietrznych USA;



3. akcja ratownicza prowadzona jest przez amerykański Departament Obrony czyli Armię USA, a nie przez cywilne, rządowe i stworzone na tego typu okoliczności agencje jak np. FEMA - Federal Emergency Management Agency (Federalna Agencja Zarządzania w Sytuacjach Kryzysowych). Wojsko oficjalnie przyznaje, że skupia się na uzyskaniu lub odzyskaniu dowództwa i kontroli;



4. francuski minister głośno artykułuje niezadowolenie, używając słowa "okupacja";



5. Królewska Marynarka Wojenna Wielkiej Brytanii po raz pierwszy od XVII wieku wycofała się z karaibskich wód. Dokonała tego przypadkiem na kilka tygodni przed katastrofą;



6. przypadkiem zdarzyło się, że akurat na Haiti przebywał wysoki rangą wojskowy z United States Southern Command (amerykańskie dowództwo odpowiedzialne za region południowej ameryki), który w czasie trzęsienia ziemi akurat nie przebywał w hotelu, ani żadnym innym budynku. Ów oficer praktycznie z epicentrum rejonu nawiedzonego klęską od razu zaczął wykonywać swoje obowiązki nadzorowania akcji;



7. dzień wcześniej należące do armii amerykańskiej agencje i projekty (DISA i JCSE), rozpoczęły w siedzibie United States Southern Command ćwiczenia udzielania pomocy po klęsce żywiołowej właśnie Haiti, jednocześnie gromadząc i przygotowując sprzęt do transportu;



8. w 1997 roku Sekretarz obrony USA opowiadał o istnieniu w rękach terrorystów technologii (lub co najmniej prac nad takową), która pozwalałaby zmieniać klimat, wywoływać trzęsienia ziemi lub zdalnie powodować erupcje wulkanów;



9. w 1977 roku ONZ wystosowało Uchwała o Zakazie Militarnego oraz Wszelkiego Innego Wrogiego Użycia Technik Modyfikacji Środowiska, którą nawet w PRL ktoś w roku 1977 podpisał, a rok później ratyfikował;



10. już w 1957 komisja doradcza w sprawie kontroli pogody zwracała uwagę Prezydentowi Eisenhower'owi na potencjał dokonywania modyfikacji pogody, ostrzegając jednocześnie, że jego waga przewyższałaby potencjał broni atomowej.



I mimo, że Haiti znajduje się w rejonie często nawiedzanym trzęsieniami ziemi, to powyższe 10 punktów nie pozwala nam świadomie wykluczyć, że USA dysponują obecnie technologią pozwalającą wyzwalać sejsmiczne lub pogodowe zjawiska.



Jak dla nas wszystko to zawiera trochę zbyt wiele zbiegających się przypadków, by nie móc spojrzeć na tragedię jaka wydarzyła się na Haiti z trochę innej perspektywy niż jedynie ta, którą prezentowały główne media.





Żródła informacji (w języku angielskim i polskim):

Wprost.pl - sensacyjna wiadomość na temat reakcji Wenezueli.

Pravda.ru - Amerykanie wywołali trzęsienie ziemi na Haiti?

Uniwersytet AIR - Wojskowa praca badawcza na temat kontroli pogody (format PDF).

Uchwała ONZ - o zakazie militarnego oraz wszelkiego onnego wrogiego użycia technik modyfikacji środowiska.

The Federation of American Scientists - zapis konferencji, wypowiedź Sekretarza obrony Stanów Zjednoczonych William'a Sebastiana Cohen'a.

The Washington Post. - seria fałszywych alarmów bombowych z 97 roku.

Government Executive - Defense Information Systems Agency - DISA, użyła jej systemów na Haiti.

NEXTGov.com - ćwiczenia DISA na dzień przed trzęsieniem, wg. scenariusza zakładającego kataklizm na Haiti.

All Partners Access Network - uruchomione przez DISA już w kilka godzin po trzęsieniu.

Joint Communications Support Element - wspomagał SOUTCOM w Port-au-Prince już w kilka godzin po trzęsieniu, ponieważ dzień przed trzęsieniem systemy były już załadowane na paletach transportowych.

Federalna Administracja Lotnicza - Haitańczycy nie przyjmą żadnych samolotów w ich przestrzeni powietrznej.

AirForceTimes - jeden z wysokich rangą oficerów SOUTCOM przybył na Haiti w dniu tragedii i natychmiast zajął się nadzorem amerykańskiej pomocy wojskowej, jako dowódca Joint Task Force Haiti. W czasie trzęsienia nie przebywał w hotelu, który uległ zniszczeniu.

The Times - po raz pierwszy od XVII wieku Królewska Marynarka miała znaczącą przerwę w zabezpieczaniu Karaibów.

The Telegraph - Francja krytykuje amerykańską okupację na Haiti.

Medicins Sans Frontieres - na temat sytuacji na Haiti i zawracanych samolotów z lekarzami i lekarstwami.

American Forces Press Service- o prawdziwych priorytetach na Haiti?

USS Bataan - okręt desantowy wysłany na Haiti

22 Jednostki Sił Ekspedycyjnych Piechoty Morskiej - 2000 piechoty wysłanych na Haiti.

82 lotnicza dywizja Amii USA - ponad 900 żołnierzy wysłany na Haiti.

USS Carl Vinson - lotniskowiec i uzupełniające statki pomocnicze wysłany na Haiti.

USNS Comfort - pływajacy szpital wysłany na Haiti.

USS Normandy - krążownik wyposażony w naprowadzane pociski odrzutowe wysłany na Haiti.

USS Underwood - fregata rakietowa wysłany na Haiti.

Pentagon - akcja ratownicza polegać ma na "ustanowieniu dowództwa, kontroli i komunikacji".

The Heritage Foundation - następstwo trzęsienia ziemi związane z narodowym bezpieczeństwem USA.

flightglobal.com - siły powietrzne USA Przejęły władzę na lotnisku w Port-au-Prince.

Generał Fraser z Pentagonu - żołnierze piechoty morskiej są przede wszystkim wojownikami.



http://orwell.blog.pl/archiwum/index.php?nid=14791000
Ostatnio zmieniony pt kwie 02, 2010 5:46 pm przez Conspiracy, łącznie zmieniany 1 raz.
Jestem Głosem Twoich Myśli...

[ external image ]

Kiedy leżę w łóżku, mam mroczną przeszłość!
ODPOWIEDZ

Wróć do „9.11, TAJNE ZAKONY, NWO”