Chronicles of Siddiv

Grafiki, opowiadania, artykuły, filmy, etc.
Awatar użytkownika
Darth_Luk
Infrzak
Posty: 85
Rejestracja: śr wrz 26, 2007 9:03 pm
Kontakt:

Re: Chronicles of Siddiv

Post autor: Darth_Luk »

"Sąd na Marvelu"
Przed zgromadzeniem stoi łowca Marvel odpowie za swoje przewinienia.

- Masz jakieś usprawiedliwienie? - zapytała Angela

- Jestem winny, zabicia Ediel przy pomocy zaklęcia Ostrza Światła, przez odcięcie jej głowy gdy mogłem zabić wampira znanego jako Siddiv - powiedział Marvel spokojnym głosem

Dwanaście godzin wcześniej:

Siddiv i Marvel stoją naprzeciw siebie.

- Vis eraz nev Lux - wypowiedział łowca a w jego ręce pojawiło się Ostrze Światła wyglądające jak katana zbudowana ze światła

Wampir zaklaskał - Widzę że opanowałeś to zaklęcie - po czym sięgną po miecz

Chwile po tym ich ostrza skrzyżowały się.

- Jak to możliwe że moje ostrze nie przecięło twego miecza? - zapytał przestraszony łowca

- Widać nie znasz legendy "Powiewu Śmierci&" - powiedział Siddiv - więc ją poznasz: jakieś trzysta lat temu kilku nekromantów napełniło swoją mocą kowala który przelał ją w to ostrze, które jest zbudowane po części z stali a po części z mroku, ostrze światła przecina wszystkie nie magiczne rzeczy i tutaj pojawia się problem - dokończył wampir z sadystycznym uśmiechem, po czym rozpoczęła się wymiana ciosów, która trwała półgodziny.

- Osłabłeś i twoje ostrze znika, szkoda bo się dobrze bawiłem - powiedział wampir do ledwo trzymającego się na nogach łowcy

- To dlaczego nie chcesz mnie dobić? - zapytał Marvel a w jego głosie wyczuć można było grozę nadchodzącej śmierci

- Spotkamy się jeszcze za siedem godzin, tylko weź ze sobą przyjaciół, by walka była coś warta - odpowiedział Siddiv po czym znikną w kłębach czarnego dymu

Teraźniejszość:

- W tej akcji zginął jeszcze Kecaj, ta bestia przebiła go swoim mieczem a ty nawet nie próbowałeś go zatrzymać - powiedziała ze spokojem Angela

- Ty też tam byłaś, też mogłaś go powstrzymać, ale z tego co widziałem to przestraszyłaś się jego siły i możliwości - odpowiedział Marvel poirytowanym głosem

Cztery godziny temu:

Angela, Ediel, Marvel i Kecaj idą na spotkanie z Siddivem

- Nadchodzą, wiesz co masz zrobić Q? - powiedział Siddiv

- Tak tylko pokaż mi który to Marvel a ja rzucę zaklęcie Żywej Marionetki - odpowiedział Nekromanta

- On pierwszy zaliczy kopniaka - powiedział wampir po czym pojawił się przed łowcami

Łowcy spoglądali na wampira.

- Widzę że przyprowadziłeś Angele Lockheart, słabą łowczyni nawet jej imienia nie pamiętam i górę mięśni zapewnie bez mózgu - powiedział Siddiv, Kecaj pierwsze co zrobił to zaszarżował w stronę wampira, który pojawił się za Marvelem i kopną go przewracając na twarz.

- Nec reciu sent arel - powiedział Q ukrywający się na dachu, żeby sprawdzić czy zaklęcie działa postanowił uderzyć Marvela w twarz, po czym łowca zrobił to co zostało rozkazanie

Ediel szybko złapała za pistolety i rozpoczęła ostrzeliwanie wampira, który zręcznie unikał ich.

Angela złapała za sztylety i pobiegła w jego kierunku lecz gdy była dostatecznie blisko Siddiv złapał ją za gardło i zacisną by przestała walczyć.

- Tylko na tyle stać kogoś kto jest członkiem Lockheart? - zapytał Siddiv - żałosne - dodał po chwili, wtedy oberwał z pięści od Kecaj co odrzuciło wampira na pięć metrów

- Co na to powiesz pijawko? - powiedział dumny Kecaj

- Nawet bolało, ale to co ja ci zrobię to będzie boleśniejsze - odpowiedział wampir po czym wyrzucił Łowce na dwadzieścia metrów w powietrze i przeniósł się na jego plecy - Biedaczek nie może się bronić - powiedział wampir przeszywając Łowce mieczem

- On jest za silny wycofajmy się - powiedziała Angela przerażonym głosem

- NIE! To będzie jego koniec! - wrzeszczał Marvel - Vis eraz nev Lux - zaklęcie przybrało tym razem kształt miecza wampira.

Angela zadzwoniła do fortu, by wezwać wsparcie.

Wampir ustawił się przed Marvelem

- Teraz jesteś poważny - powiedział Siddiv spoglądając na miecz łowcy

- ZABIJE CIE! - zeszczał Marvel a w jego głosie słychać było szał

Ostrza skrzyżowały się, Ediel wystrzeliła kilka pocisków które dosięgły wampira.

- To było wredne - powiedział wampir padając na kolana, po chwili łowczyni podeszła do Siddiva i wycelowała mu w głowę

- Zdychaj - powiedziała Ediel po czym Marvel szybkim ruchem odciął jej głowę

Siddiv uśmiechną się wstał, położył rękę Marvelowi na ramieniu i szepną do ucha

- Brawo - i rozpłyną się w mrocznym dymie, wsparcie aresztowało Łowce który stał jak słup soli

Teraźniejszość:

Do Sali wchodzi człowiek ubrany w habit mnicha.

- Biedny Marvel sądzony za zbrodnie której nie zrobił - powiedział człowiek w habicie

- Gadaj kim jesteś albo zginiesz - powiedziała Angela

Mnich wyciągną przed siebie dłoń i powiedział - Area lax orse - Tornado otoczyło mnicha i Marvela

- Wybacz gdzie moja kultura, przedstawię się ostatniej z klanu Lockheart - powiedział po czym zdął kaptur z głowy

- Daniel? - powiedział przerażony Marvel - Ale.. ale.. ale.. wampir cie zabił - dokończył zszokowany łowca

- Bracie ty żyjesz? - zapytała zaszokowana Angela

- Od chwili mego wygnania przestaliśmy być rodziną - odpowiedział zrzucając habit, pod nim były ukryte czarne skórzane spodnie, a chwile po tym zmienił się w uskrzydlonego wampira

- Angela, ty i twoi łowcy jesteście tylko bandą dzieci które bawią się w "polowanie na wampiry" - powiedział wampir łapiąc Marvela za ramie i przenosząc się do kryjówki






"woof woof Damn Dog - Hał Hał cholerny pies"


Ekipa ukryła się za skałą.

- Widzisz co pilnuje bramy? - zapytał Adax

- Tak pies - odpowiedział Vardamir

- No tak pies, ale to bydle ma trzy głowy - powiedział Adax

- I co z tego? - zapytał Vardamir

- Ucieszyłbyś się jakby to bydle ugryzłoby cie w dupę? - zapytał Darth

- Zamknijcie się wszyscy i myślcie nad planem - powiedział Jacek

- Mam taki. Ty wybiegasz przed nas drąc mordę w stylu NA HONOR! I ściągasz uwagę cerbera na sobie a my prześlizgujemy się nie postrzeżenie do bramy i Darth ją otwiera - powiedział Adax

- Dobra - powiedział Jack i chciał wyjść ma wprost bestii lecz Darth złapał go

- Ja tylko żartowałem - rzekł zdziwiony Adax

- Na przyszłość żadnych głupich pomysłów - powiedział Darth po czym spojrzał na ciało leżące koło rzeki.

- Adax wiem że masz linę z kotwiczką, pożyczysz ją na chwile? - powiedział złodziej wrzucając ciało do wody, które rozpuściło się w dwadzieścia sekund

- Grzebałeś mi w plecaku? - zapytał Adax

- Tobie, Vardowi, Jackowi sprawdzałem co macie i nie wiem po jaką cholerę Bauer tobie tyle tej wody święconej - powiedział Luk z ironicznym uśmiechem, ale odpowiedzi nie usłyszał.

Darth zarzucił linę na stalaktyt - no to lecę na drugą stronę rzeki tam gdzie ledwo można ustać - powiedział Luk po czym przefruną nad Styksem

- Nie mogłeś zadrzeć się Kawabunga, albo jakoś inaczej? - zapytał Adax

- A co ja ku**a tarzan jestem? - odpowiedział Darth

Stojąc praktycznie stabilnie - EJ REKSIO POKARZ SIĘ TATUŚ MA PREZĘCIK DLA CIEBIE! - wrzeszczał złodziej

- odwaliło ci? - zapytał Paladyn, chwile po tym cerber wyszedł sprawdzić kto się wydziera a w jego kierunku poleciał bełt, który trafił w jedno oko

- NO DALEJ ZARAZO! - wrzeszczał Darth klepiąc się po tyłku - MOŻESZ MNIE CMOKNĄĆ! -

- Co ten idiota robi? - zapytał Vard

- Chyba chce zginąć - powiedział Adax

Zdenerwowany pies szarżował w kierunku złodzieja.

~ Już prawie ~ myślał Darth

Gdy pies skoczył w jego kierunku ten odbił się od ściany i wylądował przewracając Vardamira

- Dzięki za miękkie lądowanie - powiedział Luk, spoglądając na tonącego Cerbera

- Czy to się liczy do potworów które ja zabiłem? - zapytał z pełną powagą Złodziej

- Nie - odpowiedzieli wszyscy

- Chrzańcie się - powiedział Darth siedząc przy bramie i badając zamek, by po minucie wyjąć mała czarna buteleczkę z narysowaną trupią czachą i napisem "Trucizna"

- Po co ci to? - zapytał Vard

Złodziej wypił zawartość butelki i powiedział - Dzięki temu cacku łatwiej mi się skoncentrować -

- Ale to trucizna! - wrzasną Jacek

Rzucił mu pustą buteleczkę i zaczął grzebać w zamku - Powąchaj a się dowiesz co to jest -

Wąchając butelkę - Czy to jest wódka? - powiedział Bauer

- Tak, a teraz cisza ten zamek wydaje się trudny - powiedział Darth grzebiąc wytrychami w zamku

- A może, naciśnij klamkę - powiedział Adax

- A może ty byś się zamkną - powiedział Darth naciskając na klamkę, a wtedy wrota się otworzyły - Ku**a - powiedział Luk chwile po tym jak się udało otworzyć wrota bez wysiłku

- Epic Fail - powiedział Vard, a Adax zasłonił twarz dłonią

Za wrotami był długi korytarz a na jego końcu były kolejne wrota a nad nimi napis:

"Limbo I Krąg Piekła Wita Was"
Doświadczenie to coś, co zdobywasz tuż po chwili w której go potrzebowałeś.
Na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści,
a na sznurze obok gaci będą wisieć eurokraci.

banofilia- zboczenie występujące u modów i adminów, objawiające się odczuwaniem rozkoszy podczas wyrzucania użytkowników.

W normalnych czasach ze złem walczyło by dobro, ale my żyjemy w takich gdzie zło musi zostać zwalczone przez większe zło.


Dyktatury dzielą się na dobre i złe. Demokracja jest zawsze głupia.
Jack Bauer
Początkujący
Posty: 19
Rejestracja: pt wrz 28, 2007 3:22 pm
Kontakt:

Re: Chronicles of Siddiv

Post autor: Jack Bauer »

NIce, dawaj więcej :)
[ external image ]



They must find it difficult... those who have taken authority as the truth, rather than truth as the authority.

[right]- Gerald Massey[/right]


Moje imię po japońsku:
ジャツェック
Awatar użytkownika
hansinek
Infrzak
Posty: 79
Rejestracja: śr cze 11, 2008 8:21 pm
Lokalizacja: hanna
Kontakt:

Re: Chronicles of Siddiv

Post autor: hansinek »

Gratulacje masz wielki potencjal twórczy :rolleyes:
Życie to tylko sen...
Awatar użytkownika
Vardamir
Infrzak
Posty: 52
Rejestracja: pt sie 08, 2008 3:19 pm
Kontakt:

Re: Chronicles of Siddiv

Post autor: Vardamir »

Darth nie mogl osobiscie tego wrzucic bo na forum nie moze wejsc przez Internal Server Error!!!



"Czas zmian"






Marvel i Siddiv pojawili się w bibliotece.

- Danielu co się z tobą stało? - zapytał łowca.

- Eksperymentował z magią i niestety. Coś poszło nie tak. - powiedział

Nobby wybuchając śmiechem.

Po tych słowach do biblioteki wszedł Q. Gdy zobaczył gościa na jego

twarzy pojawiło się przerażenie.

~ Cholera zaraz pewnie zginę. Ta pijawka to planowała od początku!~

myślał Q był gotowy do zaatakowania Marvela.

- Witaj Siddiv, widzę że masz gościa. - powiedział niepewnie Q, po czym

opuścił bibliotekę.

Marvel spojrzał na demonologa.

- To on jest winny tego że łowcy chcieli mnie skazać na śmierć? -

zapytał łowca patrząc na Nobbiego.

- Oczywiście. Tylko uważaj będzie cie chciał omamić kłamstwem. -

odpowiedział Siddiv opuszczając bibliotekę. Po chwili było słychać

ryk ognia i liczne eksplozję.

- Co się tam dzieje? - zapytał Q.

- Marvel wyrównuje rachunki z pewnym magiem który rzucił na niego

zaklęcie manipulacji. - Odpowiedział Wampir

- Ale…- powiedział Q

- Prawda jest taka że to nobby rzucił zaklęcie na niego i tego się

trzymajmy, rozumiesz? - powiedział Siddiv

- Dobra - przytaknął mu Q.

Po chwili eksplozje ucichły i z biblioteki wyszedł Marvel.

- Madzy rzucający takie zaklęcia na innych magów są ścierwem które

trzeba eliminować. - rzekł Marvel.

- Lepiej bym tego nie ujął - odpowiedział Q patrząc na dzieło łowcy.

A raczej na to co zostało z biblioteki, wszelkie regały i księgi były

rozerwane na strzępy. Ciała Nobbiego nie odnaleziono.

- Co teraz? - zapytał Marvel.

- Teraz? Poszukamy starego znajomego. Acrode Suria ten stary drań przyda

się przy obaleniu rady magów. - powiedział Siddiv

- Ale on przecież nie żyje zabili go członkowie rady jakieś dziesięć

lat temu. - rzekł Marvel.

Wampir wybuchł śmiechem. - Nie zabili go. Uciekliśmy wtedy radzie, a oni

orzekli swe zwycięstwo nad Surią. Ta słaba i skorumpowana rada nie

dorasta nam do pięt. Czas zebrać się razem i przywrócić stary ład. -

odpowiedział Siddiv.

- Ale jak masz zamiar znaleźć Surię? - zapytał Q.

- Tak jak to zwykle bywa z poszukiwaniem magów. Po przez telepatię. Suria

jest pozbawiony daru mowy, jedyna droga na rozmowę z nim to telepatia. -

odpowiedział Marvel.

- Jutro go zacznę szukać. - odpowiedział Siddiv udając się do swojego pokoju.
<p class="bbc_center"><img alt="" src="http://data.whicdn.com/images/31516953/ ... _large.gif" style="width:220px;height:150px;"><img alt="Posted Image" class="bbc_img" src="http://images39.fotosik.pl/294/53c0e141a07655e2med.png" style="width:200px;height:100px;">
Jack Bauer
Początkujący
Posty: 19
Rejestracja: pt wrz 28, 2007 3:22 pm
Kontakt:

Re: Chronicles of Siddiv

Post autor: Jack Bauer »

Widzę, że Luk nawet z zaświatów serwuje nam nową porcję swoich opowieści. :D

Oby tak dalej. :)
[ external image ]



They must find it difficult... those who have taken authority as the truth, rather than truth as the authority.

[right]- Gerald Massey[/right]


Moje imię po japońsku:
ジャツェック
Awatar użytkownika
ADAX
Weteran Infranin
Posty: 1147
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 5:54 pm
Kontakt:

Re: Chronicles of Siddiv

Post autor: ADAX »

„Ivardamir Jones na tropie Jacka Orlando von Bauera”



Bohaterem naszej epopei jest Ivardamir Jones poszukiwacz skarbów, łowca dziwnych stworzeń, prywatny detektyw, a w wolnych chwilach zwolennik przytulania się do kaktusów. Ot dziwne hobby posiadał ale nie o tym mam rozpisywać się tu.

Był piękny jesienny dzień gdy Ivardamir dostał list o treści „Jezdeź gupi” podpisany przez niejakiego Jacka Orlando von Bauera. Lecz gdy odwrócił kartkę zobaczył runiczny wyraz którego nie potrafił odczytać a wyglądał tak „tiMdkMnkrtbMfue” nie wiedząc co oznacza ów wyraz postanowił wyruszyć do Darth Luka. Lecz droga do jego posiadłości prowadziła przez przeklęty las zamieszkany przez zielone duchy częstujące winem do nieprzytomności. Nikt nie wie dlaczego następnego dnia ostro boli rzyć. Dawno temu pewien chłop poszedł do tego lasu nazbierać jagód, nigdy nie powrócił jedyne co było słychać w wiosce to okrzyki "Jaaa guttt, jaa guttt" nikt już bez potrzeby nie wkraczał do tego lasu bez ważnego interesu do mieszkańców serca lasu. Darth Luk jest bezpieczny gdyż gdy napotyka na te duchy to potrafi wypić ich cały towar po czym jeszcze je pobije i spokojnie wróci do swojego mrocznego dworku. Choć duchy nie są zadowolone, lecz od czasu do czasu Luk pozwala im dobijać nieproszonych gości połamanych w pół, a czasem z rozciągniętą szyją jak u żyrafy. Przerażający widok ale często ludzie sami to sobie robią gdy spotykają Darth Luka by uniknąć straszniejszego losu. Ivardamir ma to na uwadze, nie jest głupi jak to wynika z listu, wie, że musi sie zabezpieczyć i uprzednio przygotować, nawet gdyby rozmowa miała trwać minutę straconego czasu dla pana mrocznego dworku, kto wie jakie mroczne rytuały odprawia w swej pomalowanej krwią piwnicy.



Przed lasem sprzedawane są amulety ochronne wyglądające jak miedziane pieluchy, podobno działają ale większość klientów wracało z specyficznym bólem w miejscu gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę żądając zwrotu pieniędzy.

Ivardamir stał przed linią drzew przeklną pod nosem i wszedł dziarskim krokiem myśląc by tylko nie zatrzymały go zielone duchy, a jeśli staną mu na drodze to postara je minąć. Nie wiedząc o tym że duchy nie lubią być ignorowane. Bo zignorowany duch jest groźnym duchem i na bólu rzyci może się nie skończyć. Po zignorowaniu pierwszego ducha myślał że dojdzie do dworku bez większych problemów, jakim zaskoczeniem było gdy otoczyły go duchy i ciągle powtarzał „Z nami się nie napijesz?” zrozumiał że sprawy przybrały niebezpieczną perspektywę dla jego czterech liter.

„Czy… czy… czy nie moglibyśmy napić się kiedy indziej?” Zapytał przerażony Ivardamir. Nie miał gdzie uciec, a wołanie o pomoc byłoby głupim rozwiązaniem. Lecz miał szczęście w nieszczęściu z naprzeciwka szedł lekko wstawiony Darth Luk, popalający sobie coś co wyglądało jak kubańskie cygaro.

„Te duchy dawać wino, albo w kły dostaniecie” warknął Luk. Zielone widma szybko położyły wino na ziemi i się ulotniły by nie oberwać od kogoś takiego jak on. Najdziwniejsze w tym jest to że ten szaleniec jest wstanie bić istoty eteryczne. Mawiają że prawa fizyki i natury pozwały go za ciągłe łamanie ich.

Darth podszedł do butelek podniósł je i zawrócił do dworku śpiewając albo mamrocząc coś w ten deseń „hej duli duli, hej duli duli potrzeba mi winka by odprawiać czarną mszą”

Zszokowany Jones postanowił pójść za nim do dworku, gdy zobaczył budowle prawie ze strachu narobił w spodnie. Gdyż dworek wyglądał jakby był żywcem wydarty z najgorszych koszmarów. A otaczający go cmentarz dodawał tylko mrocznego uroku. Oczywiście gospodarz rozpłynął się w powietrzu gdy tylko wkroczył na teren posesji. Ivardamir puścił łańcuszek przekleństw podchodząc do drzwi na których było krwią napisane „Pukać do cholery!.” Jones złapał za kołatkę która była wykonana z ludzkiej żuchwy. Drzwi otworzyła istota człekopodobna była cała pozszywana pierwsze co usłyszał Ivardamir to „Szego tu szukasz?” odpowiedz była prosta „Chce spotkać się z Darth Lukiem” truposz spoglądał swymi pustymi oczami na niego i wymamrotał „Haszło” Jonesa zamurowało myślał jakie może być hasło by po chwili wybełkotać „Ku..a mać” lokaj spojrzał na niego i powiedział „Mosze byź wchoś.” Wkraczając do holu nie przyszłoby ci do głowy że będzie zadbany i udekorowany dywanami, gobelinami i posągiem dziwnego włochatego stworzenia. Na postumencie widniał napis „Ryszard I.” Ivardamir spojrzał na monstrum i zapytał „Gdzie jest twój pan?” dziwadło spojrzało na niego „On nie jeszt moim panym, w szęszie o jakim myszlisz.” Jones zrobił krok do tyłu. „A kim jest?” monstrum wzruszyło ramionami „Praszodwacą, ja jesztem Dzak Traszh. Przyszłali mnie ż ageszji lokajóf bo nikt nie chszczaił tu praszować. Lord Luk jeszt pefnie f bibliszecze. Prafym korytarzem asz dodziesz do koszczanych dzfióf.” Zakończył Dzak i poszedł w przeciwnym kierunku.
Awatar użytkownika
Darth_Luk
Infrzak
Posty: 85
Rejestracja: śr wrz 26, 2007 9:03 pm
Kontakt:

Re: Chronicles of Siddiv

Post autor: Darth_Luk »

Adax czyj to temat jest?

Mój czy twój?

Nic nie mam przeciw dzonsowi bo opisują starania Vładka w poszukiwaniu JB. :D

ale następnym razem zarzuć info na gg przed wrzutem ok?





„ Spotkanie po latach.”


Siddiv i Marvel pojawili się przed ruinami liceum im. Stanisława Staszica w sosnowcu.

- Kto normalny ukrywa się w zniszczonym licem? - zapytał Marvel.

Siddiv spojrzał na Marvela po czym przybrał swą ludzką postać.

- Idziemy. Nie pozwólmy mu czekać. - powiedział Siddiv.

Wchodząc do wnętrza można było dostrzec jak ktoś rzuca słabą kulą ognia.

Jak wiadomo tam gdzie pojawia się słabe zaklęcie tam trzeba się udać, by znaleźć ucznia przy swym mistrzu.

Przemierzając mroczny korytarz dotarli do młodego człowieka próbującego rzucić zaklęcie, oczywiście gdy nie ma się doświadczenia można sobie samemu krzywdę zrobić magią. Co też młodzieniec uczynił.

- Widzę że masz nowego ucznia, do tego bardzo utalentowanego. - Powiedział Siddiv.

Młodzieniec złapał za drewnianą pałkę nabijaną gwoździami i skierował ją w kierunku przybyszów.

- Kim wy jesteście! - wrzasnął młodzian.

Jego pałka została płynnym ruchem przecięta przez miecz.

- Wiedz że nigdy nie grozi się bronią komuś kogo nie znasz, bo może ucierpieć nie tylko twa duma. Acrode nie nauczył cie tego? - powiedział Siddiv.

- Flamea dica! - wrzasnął młodzieniec, lecz wynik zaklęcia go zaszokował gdyż poparzył swoją dłoń.

Marvel skierował swoją lewą dłoń do okna i powiedział.

- Flamea dicia - kula ognia miała średnicę trzydziestu centymetrów.

~ Przestańcie! Wszyscy! ~ Usłyszeli głos Suri w myślach.

- Pokaż się staruchu! Mam sprawę. - powiedział Siddiv

Suria wyszedł z cienia jego spojrzenie mówiło „Jaką sprawę?”

- Chcemy zmienić władzę w gildii magów. Dołączysz? - powiedział Marvel.

~ Dobrze ale mam nadzieję że nie zniszczymy całkowicie gildii. ~

- Zginą ci którzy nas zaatakują. Mam nadzieję ze większość zrobi nam tą przyjemność. - powiedział Siddiv. - prowadź do lustra. - dodał po chwili.

Cała czwórka poszła do lustra, na pierwszy rzut oka wygląda na zwykłe ścienne lustro do robienia głupich fotografii. Ale gdy przyjrzy mu się dokładnie widać magiczne płomyki latające wokoło niego.

- Mistrzu mogę iść z wami? - zapytał młodzieniec.

- To nie jest sprawa dla dzieci w twoim wieku. Magią nie umiesz się posługiwać a w portal chcesz wejść. Żałosne. - powiedział Marvel wkraczając do portalu. Po nim wkroczyli Suria i Siddiv.

Na miejscu okazało się że i młodzieniec wkroczył do portalu.

- Miałeś zostać w ruinach, na nic nie zda nam się ktoś taki jak ty. - powiedział Siddiv przykładając mu miecz do gardła.
Doświadczenie to coś, co zdobywasz tuż po chwili w której go potrzebowałeś.
Na drzewach zamiast liści będą wisieć komuniści,
a na sznurze obok gaci będą wisieć eurokraci.

banofilia- zboczenie występujące u modów i adminów, objawiające się odczuwaniem rozkoszy podczas wyrzucania użytkowników.

W normalnych czasach ze złem walczyło by dobro, ale my żyjemy w takich gdzie zło musi zostać zwalczone przez większe zło.


Dyktatury dzielą się na dobre i złe. Demokracja jest zawsze głupia.
Jack Bauer
Początkujący
Posty: 19
Rejestracja: pt wrz 28, 2007 3:22 pm
Kontakt:

Re: Chronicles of Siddiv

Post autor: Jack Bauer »

Panowie, panowie...proszę się ode mnie odstosunkować. ^^
[ external image ]



They must find it difficult... those who have taken authority as the truth, rather than truth as the authority.

[right]- Gerald Massey[/right]


Moje imię po japońsku:
ジャツェック
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wasze prace”