Geniusze Na Celowniku The Powers That Be?

Convolution
Początkujący
Posty: 20
Rejestracja: pt mar 23, 2012 8:25 pm
Kontakt:

Geniusze Na Celowniku The Powers That Be?

Post autor: Convolution »

Od jakiegoś czasu mamy okazję obserwować nagonkę na naukowców (ale nie tylko!), którzy prezentują alternatywną wizję świata. W języku angielskim noszą oni nazwę mavericks (słowo prawdopodobnie wywodzi się od nazwiska niejakiego Amerykanina, Augusta Maverick'a, który w dziewiętnastym wieku - wbrew powszechnie przyjętej praktyce - postanowił nie oznaczać swojego bydła).



Od medycyny, poprzez sektor energetyczny, do sektora finansowego, tzw. whistleblowers (trudno znaleźć polski odpowiednik, polecam zaznajomienie się z terminologia anglojęzyczną) zdają się być celem ataków częstszym, niż jeszcze kilkanaście lat temu.



A może ataki to rezultat tego, że więcej prominentnych osobowości decyduje się na zabranie głosów w sprawach istotnych? Celem tego tekstu jest nakreślenie tego niebezpiecznego zjawiska, oraz - mam taką nadzieję - zachęcenie Państwa do wielotorowej analizy otaczającego nas świata.



Zanim przejdziemy do kilku takowych przypadków (a jest ich naprawdę cała masa), chciałbym podzielić się pewną obserwacją: otóż - moim zdaniem - istnieje skandal wyreżyserowany, kiedy to jakiś celebryta tworzy wokół siebie aurę enfant terrible, bo - jak wiadomo - nie ważne, jak o nas mówią, ważne, aby cokolwiek mówili. Taki skandalik wywołuje lawinę dyskusji w tabloidach. Opium dla mas: sensacja, podana na kolorowej okładce taniego czasopisma. Cel osiągnięty. Lemingi mają się czym zając w pracy - i po pracy.



Najbardziej niebezpiecznym typem skandalu z perspektywy the powers that be jest skandal faktyczny, kiedy to osoba wpływowa ujawnia coś, o czym się po prostu wśród ludzi nie mówi. Bo nie wypada, bo to za straszne.



Taki skandal - wydawałoby się - będzie czymś, co wszelkie tabloidy pożrą od razu. A jednak tak nie jest. Wręcz przeciwnie - takowy temat szybko znika ze sceny, lub nie ma szans w ogóle się tam pojawić! Gdybyśmy żyli w naprawdę wolnym społeczeństwie, jak to piewcy demokracji nam sugerują, takie zachowania nie miałyby miejsca.. a więc o co tu chodzi? Gdzie tu logika?



Logika jak najbardziej jest, ale musimy przyjąć, że są siły tym całym cywilizacyjnym gniotem sterujące, pchające nas w stronę tzw. nowego (lub też - tak naprawdę - od dawna już istniejącego!) porządku świata. Sprawa jest prosta: elity żyją sobie na szczycie Olimpu, podczas gdy bydło (czytaj: Ty i ja), to niewolnicy zdani na łaskę i niełaskę swoich panów i władców.



Nie podoba się praca? Zawsze jest mikroczip.. jeden sygnał i po kłopocie..



Ktoś - słusznie zresztą - spyta: kim są ci ludzie z tej całej elity? Dlaczego nie wprowadzą po prostu tego swojego NWO? W jakim celu te wszystkie gierki?



Takie pytania postawi sobie każdy człowiek, u którego istnieją jeszcze jakiekolwiek oznaki inteligencji. W temacie nowego porządku świata faktycznie jest wiele sprzecznych informacji. Jak kiedyś powiedzieć miał Stanisław Lem, najlepszą metodą kontroli jest nie cenzura, ale dezinformacja. A media głównego nurtu opanowały metodę bombardowania nas sprzecznościami do perfekcji. Trzeba nie lada intelektu, aby móc identyfikować te kłamstwa i kłamstewka. Niestety - co nie jest tajemnicą - większość ludzi nie słynie z klarowności swojego myślenia...



Hasła takie jak, prezydent/premier to tylko marionetki, zdają się być teraz w modzie. Bo przecież to oznaka erudycji, prawda? Jest spotkanie u znajomych, chcemy zabłysnąć, a nic tak nie podkreśla naszej inteligencji wśród znajomych, jak poważna mina i rzucenie kilku - na pozór - pogmatwanych haseł (a tak naprawdę nic nie znaczących!).



Mówi się, że Facebook so doskonałe narzędzie do organizacji wszelkiej maści protestów. To oczywiście prawda, ale z drugiej strony często jest tak, że kliknięcie lubię to jest u wielu uważane za istotny wkład w zmiany. Siedząc sobie wygodnie w domowych pieleszach, wypisujemy różne groźne tekściki mające pokazać, jak bardzo aktywni jesteśmy.. tym, którzy przy minus dwudziestu trzymają transparenty na środku placu... w języku angielskim powstało nawet określenie tego typu postawy: slacktivism.



Żyjemy w świecie paradoksów. Wydawałoby się, że im człowiek jest bardziej wykształcony, tym jego umysł powinien być bardziej otwarty na nowe doznania. Nic bardziej mylnego. Fenomen młodych, wykształconych z dużych miast pokazuje nam jak błędne jest takie myślenie. Często właśnie te słynne wykształciuchy są największymi niewolnikami myślowymi systemu (w tym kontekście, słowo system to konsensus społeczny).



Dlaczego tak się dzieje? Dlatego, że te kilka literek przed imieniem i nazwiskiem ich do tego uprawnia, czyż nie? No właśnie... często bywa tak, że osoba nie mająca jakiegokolwiek dyplomu jest w stanie zobaczyć znacznie więcej, gdyż pozbawiona jest dwóch cech, które w połączeniu stają się zabójcze dla prawdy, a mianowicie ignorancji (świat jest prosty: to, co widzę, tak jest!) połączonej z arogancją (każdy kto myśli inaczej, jest imbecylem nie wartym mojego czasu!). Nie sugeruję oczywiście, że dyplom jest czymś złym - z czysto pragmatycznego punktu widzenia byłby to szczyt naiwności! Potrzebujemy tych słynnych papierków, aby przetrwać w naszym zbiurokratyzowanym świecie...



Zawsze powtarzałem, że jesteśmy świadkami istnej wojny pomiędzy the powers that be, a nielicznymi przedstawicielami społeczeństwa, którzy są w stanie za siebie (choćby do pewnego stopnia) myśleć. Masy, te potocznie znane wszystkim jako lemingi lub sheeple, chodzą sobie po świecie nie bacząc na walkę toczącą się dookoła nich. Jako, że mas jest najwięcej, ich przebudzenie byłoby niebezpieczne dla elit - wydaje się, że tutaj wkracza właśnie idea mikroczipu, czyli kontroli absolutnej mas. Od razu.



Oczywiście, istnieje ryzyko, że ktoś bez większych podstaw będzie uważać się za osobnika oświeconego (osoby znające swoją wartość raczej nie mają tendencji do showmeństwa, gdyż nie mają takiej potrzeby).



W każdym razie możemy uznać, że naukowcy i inne prominentne osobowości, które zostały spacyfikowane to ofiary tejże (cichej) wojny.



Kogo możemy zaliczyć do ofiar? Chociażby Nikolę Teslę, który może nie został zamordowany, ale jego pomysły na zmianę świata (darmowa energia dla wszystkich), uznane zostały za zbyt radykalne. Podobno po jego śmierci do pokoju hotelowego, w którym mieszkał, wkroczyło FBI i wszystko zarekwirowało.



Sprawa David'a Kelly'ego, który miał dowieść, że interwencja w Iraku oparta jest na kłamstwach, zakończyła się standardowo dla tego typu rewelacji: samobójstwo, w tym przypadku gdzieś na łące.



System nie lubi również z jakiegoś powodu mikrobiologów. Lista zgonów oraz tajemniczych zaginięć w tejże specjalizacji jest naprawdę długa...



Również w Polsce mamy szereg takich przypadków. Można uznać, że tak już w życiu bywa, czasem śmierć dotyka nas, kiedy się tego nie spodziewamy, lub też mamy do czynienia ze zbiorową apofenią/pareidolią, gdzie widzimy rzeczy, które chcemy widzieć.



Zapewne w wielu przypadkach tak jest, ale śmierć choćby Waleriana Pańki (prezesa NIK) czy Jarosława Ziętary (choć tutaj nie wiadomo do końca, co zaszło, wiadomo jedynie, że dziennikarz badał afery gospodarcze na początku lat 90-tych) wydają się być dość wygodne. Tych spraw jest naturalnie znacznie więcej, ja tylko zasygnalizowałem temat.



Jedną z ciekawszych spraw rozgrywających się podczas pisania tego tekstu jest szukanie (rzekomo) zdesperowanego agenta FBI przez setki funkcjonariuszy... podobno wyszedł z domu gdzieś w kalifornijskie góry i nie wrócił. Nie dziwią poszukiwania, ale ich skala oraz szybkość, z jaką je rozpoczęto. Czy to na pewno tylko troska o stan psychiczny agenta? A może chodzi o coś więcej? Pewnie i tak nigdy się nie dowiemy, co zaszło...



Konkludując, zawsze znajdą się osoby, które uznają, że to wszystko bujda i nie ma co się pierdołami zajmować. Wiadomo, podatki trzeba płacić, pieniądze zarabiać, głosować, pomodlić się tego by wypadało. Jakbyśmy tego nie wiedzieli.. dlatego najlepiej pozostawić taką reakcję komentarza, albo - jeszcze lepiej - po prostu nie rozmawiać o tych sprawach z ludźmi cierpiącymi na lemingozę zakaźną... po prostu nie każdy zasługuje na to, aby poświęcać mu swój czas.
ODPOWIEDZ

Wróć do „DYSKUSJA OGÓLNA”