Robaki, glony i sztuczne mięso - nasza dieta za 20 lat

Biologia, klimat, medycyna, eksperymenty, przyroda.
Awatar użytkownika
Newsman
Weteran Infranin
Posty: 1379
Rejestracja: śr wrz 09, 2009 10:17 am
Kontakt:

Robaki, glony i sztuczne mięso - nasza dieta za 20 lat

Post autor: Newsman »

Co będziemy jeść w przyszłości?

D. Winterman,BBC Magazine

Rosnące ceny jedzenia i zwiększająca się populacja Ziemi sprawiają, że rządy państw świata oraz ONZ zaczynają martwić się o to, czym będziemy żywić się w przyszłości.



Rosnące ceny produktów spożywczych sprawiają, że jemy byle co. Już za 5-7 lat w Wielkiej Brytanii, według szacunków, mięso będzie tak drogie, że stanie się rarytasem.



- Na Zachodzie wielu ludzi wychowało się w czasach, kiedy mięso było powszechnie dostępne i tanie - mówi futurolog Morgaine Gaye. - Rosnące ceny sprawią, że zaczniemy niedługo uważać je za luksus. Cały czas trwają jednak próby zapełnienia w naszej diecie owej "mięsnej luki" czymś innym.



Czy to się uda? I co w takim razie musimy niedługo zacząć spożwać?



Robaki



Insekty, albo mini-inwentarz, jak będzie się je nazywać, mogą wejść na stałe do naszej diety już za kilkanaście lat - mówi Gaye. Dostarczają one bowiem wielu składników odżywczych, takich jakie znajdujemy w mięsie. Robaki mogą być świetnym źródłem protein - mówią badania przeprowadzone na Uniwersytecie Wageningen w Holandii. Ich hodowla kosztuje znacznie mniej niż w przypadku bydła. Nie pochłaniają również tyle wody i nie zanieczyszczają środowiska... i co najważniejsze, aż 1400 gatunków robaków jest jadalnych.



Gaye twierdzi, że robaki nie będą spożywane bezpośrednio, a wykonane z nich przetwory będą przypominać dzisiejsze produkty mięsne: "Świerszcze i pasikoniki mogą być stosowane jako składnik kotletów" - mówi.



Holenderski rząd wydaje obecnie niemałe pieniądze na próbę wprowadzenia insektów do ogólnej diety. Ostatnio zainwestowano milion euro w rozwój robaczych farm. Bardzo wiele kultur na świecie uważa owady za integralną część swojej diety. Gąsiennice i szarańcze są popularne w Afryce, z kolei osy i świerszcze w Japonii i Tajlandii.



Europejczycy potrzebują jednak czasu, aby przekonać się do ich spożywania - twierdzi Gaye. - Dlatego słowo "owad spożywczy" zastąpi wyrażenie "mini-trzoda".



Jedzenie soniczne



Dobrze wiadomo, jak na apetyt wpływa wygląd i zapach potrawy, jednak według najnowszych badań znaczenie może mieć także... dźwięk. Badania przeprowadzone na Oxfordzie udowodniły, że niektóre częstotliwości sprawiają, że jedzenie smakuje bardziej słono lub słodko.



- Na to, jak wyglada i pachnie jedzenie zwraca się wiele uwagi. Ale ważny jest też dźwięk - mówi Russel Jones z firmy Condiment Junkie, która była zaangażowana w badania.



Badania przeprowadzone przez profesora psychologii eksperymentalnej, Charlesa Spence'a ujawniły, że właściwości jedzenia zależą też od otaczających nas dźwięków. Podobne eksperymenty przeprowadzał znany ekstrawagancki kucharz Heston Blumental, który w swej restauracji podaje danie o nazwie "Sound of the Sea", do którego dodawany jest iPod z dźwiękami wydawanymi przez morze. Dzięki temu danie smakuje ponoć lepiej i wydaje się "świeższe".



- Wiemy, która częstotliwość sprawia, że rzeczy wydają się słodsze - mówi Jones, który podobnie jak Gaye jest członkiem Stowarzyszenia Eksperymentalnego Pożywienia. - Słodkość potrawy, a więc i zawartość cukru, można redukować przy pomocy muzyki. Osoba jedząca danie będzie miała wrażenie, że jest on tak słodki, jak powinien być.



Obecnie wykorzystuje się tą tendencję, m.in. w pakowaniu chipsów. Jedna z firm zainwestowała już bardziej szeleszczące paczki, które dają klientowi złudzenie, że zawartość jest bardziej chrupiąca. Według Jonesa, pojawiają się także plany użycia odpowiedniego tonu w dźwięku lodówek. Sprawi on, że ludzie, którzy będą ich używać odniosą wrażenie, że przechowywane w nich jedzenie jest świeższe.



Mięso z laboratorium



Na początku 2012 r. holenderscy naukowcy wychodowali "sztuczne mięsto". Dzięki pobranym od krowy komórkom macierzystym udało się wychodować tkankę o wyglądzie podobnym do kalmara. Mają oni nadzieję, że do końca roku powstanie pierwszy "kotlet z probówki"...



Jako pierwsza o podobnym przedsięwzięciu mówiła NASA. Jak mówi dr Neil Stephens z Uniwersytetu Cardiff, miało to na celu sprawdzić, czy mogą spożywać je astronauci i uczestnicy misji kosmicznych. Ostatnie badania przeprowadzone na Oxfordzie wykazały, że sztuczna hodowla mięsa może znacznie zmniejszyć ilość gazów cieplarnianych emitowanych przez krowy. Może być ono również odpowiednio modyfikowane pod względem zawartości tłuszczu i składników odżywczych.



Prof. Mark Post z Uniwersytetu w Maastricht pracje nad tym, aby mięsto z probówki było identyczne jak to naturalne. Najprawdopodobniej jednak wyglądać będzie ono zupełnie inaczej. Stephens, który bierze udział w naukowej debacie na temat tego, jak powinno się prezentować mówi, że stanowi to poważny problem: - Nie wiemy, co pomyślą o nim ludzie - mówi.



Algi



Rozwiązaniem żywieniowych problemów świata mogą okazać się algi. Ponieważ można je hodować w wodzie morskiej, nie będą czerpać z coraz mniejszych zapasów wody pitnej - twierdzą naukowcy dodając, że można wykorzystać je również jako składnik biopaliwa.



Niektórzy przewidują, że w przyszłości hodowla alg może okazać się największą gałęzią rolnictwa. Farmy glonowe istnieją już m.in. w Japonii. Podobnie jak robaki, algi mogą stanowić tańszy "substytut" wielu składników, które znajdujemy w naszej diecie. Naukowcy z Sheffield Hallam University używają ich jako zamienników soli spożywczej. Granulki glonowe mają intensywny smak, ale nie zawierają szkodliwego dla zdrowia chlorku sodu. Według uczonych, mogą niebawem zastąpić sól przy produkcji serów czy kiebłas.
Ostatnio zmieniony śr sie 01, 2012 9:46 am przez Newsman, łącznie zmieniany 1 raz.
Awatar użytkownika
ADAX
Weteran Infranin
Posty: 1147
Rejestracja: ndz sty 13, 2008 5:54 pm
Kontakt:

Re: Robaki, glony i sztuczne mięso - nasza dieta za 20 lat

Post autor: ADAX »

Wszystkie grinpisiołry i "eko lodzy" uważają, ze Ziemia będzie dalej karmić nas za darmola, tylko trzeba cofnąć się w rozwoju. Nie dziwię się, ze walą chemię do naszego jedzenia. Z jednej strony wiadomo, że chodzi o zysk łatwym kosztem. Z drugiej zaś przyszłe pokolenia uodpornią się na złe działania uboczne produktów które spożywają. W niedługim czasie będzie można jeść "sztucznie wyhodowane jedzenie" bez obaw. Jeśli dojdzie do tego, że zaczniemy jeść pokarm w pastylkach to będzie to oznaką duchowej rewolucji, oczywiście jeśli w parze za tym pójdą inne cielesne aspekty tego życia.
ODPOWIEDZ

Wróć do „CZŁOWIEK i NATURA”