Re: Dr Jesse Marcel Jr i szczątki z Roswell
: ndz wrz 01, 2013 4:34 pm
<blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Hybrid" data-cid="107349" data-time="1378025953">(...) Marcel mógł sobie utajniać , ale stosunki małżeńskie . Nie miał takich praw na swoim ''szczebelku'' władzy . </blockquote>Był oficerem wywiadu. Gdy widzi coś, co jest potencjalnie szczątkami pojazdu szpiegowskiego lub amerykańskiego tajnego projektu, nie musi nic utajniać. Jego psim obowiązkiem jest uznać to za potencjalnie tajne i nie opowiadać o tym dzieciom ani nie przekazywać im żadnych na ten temat dowodów. Wyobraź sobie, że twój ojciec pracuje w bazie wojskowej jako oficer wywiadu. Opowiadałby ci, że znaleźli podsłuch? Albo że pod baza rozbił się tajny samolot? Na pewno by ci opowiedział, bo nie miałby uprawnień, żeby to utajnić, więc klepałby o tym ozorem na lewo i prawo na wszelki wypadek bo pewnie zaraz to utajnią i już nie będzie mógł o tym mówić
Gdyby armia funkcjonowała zgodnie z twoimi wyobrażeniami... <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Hybrid" data-cid="107349" data-time="1378025953">Przyjmując zgłoszenie od szeryfa stanowego pojechał tam na ''rekonesans'' , zorientować się w sytuacji i ewentualnie zabezpieczyć obszar gdzie doszło do zdarzenia .</blockquote>Widział szczątki u szeryfa i chyba uznał, że nie są niczym nadzwyczajnym, bo nie pojechał do bazy po wsparcie w zabezpieczaniu ani nie poinformował jej, że trzeba szybko działać, tylko pojechał sobie na "rekonesans". A potem wracając nie pędził do bazy by szybko jechali na pole, tylko wpadł na kolacje do domu i z synem i żona podziwiał szczątki. A towarzyszący mu żołnierz nie widział w tym nic dziwnego, że super tajemnicze szczątki są pokazywane postronnym osobom, zamiast ekspertom w bazie. Co by zrobili zwierzchnicy w Wojsku Polskim gdyby twój hipotetyczny ojciec tak zrobił? <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Hybrid" data-cid="107349" data-time="1378025953">Pokazując synowi fragmenty ''obiektu'' nie złamał żadnych procedur , gdyż w tym czasie ''góra'' jeszcze nie podjęła decyzji o utajnieniu katastrofy . Stało się to dopiero szeiść dni po wydarzeniu .</blockquote>Naprawdę wierzysz, że żeby cokolwiek co dzieje się w bazie wojskowej było tajne trzeba oficjalnego utajnienie przez "górę"? Czyli dopóki twój hipotetyczny ojciec z wywiadu nie dostanie info od "góry", że złapanie szpiega lub katastrofa eksperymentalnego samolotu jest tajne, może o tym opowiadać prasie rodzinie i wszystkim wokoło? <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Hybrid" data-cid="107349" data-time="1378025953">8.07.1947 - rano , Marcel i Cavitt dotarli do bazy w Roswell Marcel poleciał B-29 razem ze szczątkami wraku UFO do bazy Fort Worth (później baza sił powietrznych Carswell) w Teksasie gdzie znajdowało się dowództwo 8. Jednostki Sił Powietrznych, Wright Field, a następnie na rozkaz gen. Roger’a Ramey’a szczątki przesłano do Bazy Wright Field. (przyszła Baza Patterson). W południe pułkownik Blanchard z bazy Roswell polecił podporucznikowi Walterowi Hautowi – oficerowi łącznikowemu z 509 Grupy Bombowej w Roswell, przekazanie prasie oświadczenia , że „wojsko weszło w posiadanie latającego obiektu”. Ten dostarcza oświadczenie Frankowi Joyce’owi z rozgłośni radiowej KGFL. Joyce przesłał oświadczenie telegraficznie do biura United Press. Po południu jednak gen. Clemence McMullen z Waszyngtonu informuje telefonicznie pułkownika (późniejszego generała brygady) Thomasa DuBose z Fort Worth, który przekazał gen. Ramey’owi, aby ten zdementował informacje o “latającym spodku” i przygotował inną wersję wydarzeń , oraz aby pilnie przesłać szczątki wraku natychmiast do Waszyngtonu. (dodatkowo całą sprawę utajniono, instruując nawet żołnierzy i żandarmerię mający styczność z wrakiem jak i ciałami).</blockquote>Gdyby twój ojciec był szefem bazy w której stacjonuje broń jądrowa a w jej okolicy rozbił się tajemniczy obiekt, jak myślisz, samodzielnie podjąłby decyzję, żeby o tym prasę informować czy jednak czekałby na decyzję z "góry"? Co zrobiłaby góra gdyby taka decyzję podjął a nie byłaby zgodna z intencjami "góry"? Awansowali by go potem na wiceszefa lotnictwa, czy zesłali do Koziej Wólki za brak roztropności? Moim zdaniem informował o tym prasę, bo taka była decyzja z góry, bo cała akcja od początku była dezinformacją. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Hybrid" data-cid="107349" data-time="1378025953">(...)Powodem zmiany miało być: Wypadek zdarzył się akurat w pobliżu pilnie strzeżonego poligonu doświadczalnego White Sands Missile Range, gdzie przeprowadzano utrzymywane w najwyższej tajemnicy próby ze zdobytymi od nazistów rakiet V2 i najnowszym sprzętem lotniczym. Dodatkowo niedaleko jest ośrodek badań jądrowym Los Alamos, gdzie w 1945 roku przeprowadzano pierwsze próby z bombą atomową. Na domiar tego baza w Roswell jest miejsce stacjonowania jedynej na świecie doborowej 509 eskadry lotniczej z Bronia atomową na pokładzie</blockquote>Wiesz o tym, a pomimo to, twoim zdaniem Marcel nie pomyślał sobie: to może jedna z tych tajnych rakiet, albo: to może jakiś nasz nowy tajny pojazd do przenoszenia bomb atomowych? Twoim zdaniem z góry założył, że to pojazd kosmitów a więc nic co może być tajne a więc trzeba pokazać synowi. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Hybrid" data-cid="107349" data-time="1378025953">(...) to ty kolegovanie zapodaj argumentacyjnego linka pod którym będzie wyrazisty zapis , że Brazel nie był dzierżawcą rancza Fosterów . </blockquote>Nie wiem jak to było z tą dzierżawą ale nawet jeśli zrezygnował to żaden argument, co najwyżej poszlaka. Poszlaka silniejsza gdyby zrezygnował z dzierżawy w kilka dni później i tylko z tego kawałka gdzie była katastrofa, bo jeśli tak w ogóle kiedyś później zrezygnował... No i jeśli ta rezygnacja to takie ważne, to kto to potem przejął? Władze czy kolejny farmer? Bo jeśli inny farmer, to co to właściwie zmienia, szczególnie jeśli jak sugerujesz Brazel został już i zastraszony i przekupiony? No wiec dlatego chciałem jakieś linki, może coś z tej rezygnacji wynika. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Hybrid" data-cid="107349" data-time="1378025953">Jest nawet tak kolego vanie : 07.1947 - około 22.00 wieczorem, nad miejscowością Corona (120 km na pół-zach od granic miasteczka Roswell i 32 km na poł-wchód od Corony) podczas szalejącej burzy, William W. „Mac” Brazel” – hodowca owiec dzierżawca rancza Fosterów słyszy potężny głośny dźwięk przypominający eksplozję. W tym samym czasie w bazach Kirtland, Roswell, White Sands, Alamagordo na radarze obserwowano tajemniczy obiekt, który znikł o 2327.</blockquote>No więc własnie, jak wiarygodne są te informacje o obserwacji radarowej? Jakie jest ich źródło? Ktoś to sprawdzał? Nabijacie się z Nautillusów, że każdemu we wszystko wierzą. A jeśli obserwacja była wiarygodna to czy mogła dotyczyć balonu z programu Mogul, który jak wiemy miał mieć deflektory, które na pewno powiększały jego echo?A jeśli była obserwacja i tajemniczy pojazd zniknął, to dlaczego nikt nie próbował go przez kilka tygodni znaleźć? Jak sam zaznaczyłeś była tam masa tajnych poligonów, nikogo nie niepokoiło, że lata tam nie wiadomo co, a więc być może jakieś szpiegowskie urządzenie? Nie posyła się po burzy samolotów w takie miejsce by sprawdziły kto tam co kombinuje? <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Hybrid" data-cid="107349" data-time="1378025953">09.07.1947Wojsko zatrzymało Mac’a Brazela na około tydzień. Widywano go wtedy na ulicach Roswell pod wojskową eskortą. Podejrzenia znajomych Brazela wzbudził fakt , że gdy mijał ich na ulicy , zachowywał się , jakby ich nie rozpoznawał.16.07.1947 –Brazel zostaje wypuszczony z domowego aresztu. Przyjeżdża na farmę nowiutką półciężarówką, kupuje dom w Tularosa i kontenerową chłodnię.</blockquote>Może tak było a może nie. Ważne kto jest źródłem tej informacji i jak dalece jest wiarygodny. A nawet jesli to prawda to może armia chciała zasugerować, że przekupili jakoś Brazela? że jest co ukrywać? Gdyby było inaczej, to dlaczego mieliby go tak ostentacyjnie nagradzać? <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Hybrid" data-cid="107349" data-time="1378025953">3. Inne źródła:1952 – Rosjanin, podwójny agent- Juri Popow ujawnia, że już 3 dni od wydania oświadczenia Hauta, Stalin zostaje poinformowany, iż balon to tylko przykrywka aby zmylić opinię publiczną.</blockquote>O czym to świadczy? O SKUTECZNOŚCI AKCJI DEZINFORMACYNEJ. Taki był jej cel: sprawić by Rosjanie uwierzyli, że Amerykanie dysponują nowa super technologią. Szczerze mówiąc nie znałem tej wypowiedzi i nie do końca wierze w jej wiarygodność, ale gdyby tak było to znaczy, że poszlaki potwierdzają moją teorię. <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Hybrid" data-cid="107349" data-time="1378025953">Edgar Mitchell, członek załogi Apollo 14, w sprawie Roswell powiedział:[2] http://en.wikipedia.org/wiki/Witness_accounts_of_the_Roswell_UFO_incident</blockquote>No tu mnie rozwaliłeś na kawałki! PRZECIEŻ TY NIE WIERZYSZ W TO, ŻE AMERYKANIE WYLĄDOWALI NA KSIĘŻYCU! Powołujesz się więc na wypowiedzi człowieka o którym twierdzisz, że jest kłamcą i oszustem??? <blockquote class="ipsBlockquote" data-author="Hybrid" data-cid="107349" data-time="1378025953">Kolegovanie nie ma innej opcji wszyscy korzystamy z jednego ''źródełka'' informacji . </blockquote>Nie, nie korzystamy z jednego źródełka. Źródeł na ten temat jest masa, jedne wiarygodne, bo potwierdzone oficjalnymi dokumentami, które światło ujrzały wiadomo kiedy, inne potwierdzone wywiadami, które też wiadomi kiedy zostały przeprowadzone i można ocenić wiarygodność osób ich udzielających.Przestrzegam przed uznawaniem za wiarygodne źródeł, które syntetycznie podsumowując jakiejś sprawy, mieszają fakty, oświadczenia osób różnej wiarygodności i domysły oraz plotki. Cenie Infrę bo w swoich artykułach zazwyczaj tego unika.Polecam http://www.roswellfiles.com/index.htm. Przekonuje mnie to podejście, bo autorzy zbierają dane i zawsze podają ich źródło, sprawdzają wiarygodność źródeł, konfrontują je z innymi danymi / relacjami.
