hmm...ja sie zaliczam do każdej z tych grup.. bo to wszystko zależy od dnia i mojego humoru
Rozmowy niekontrolowane
- Immortal_girl
- Infrańczyk
- Posty: 152
- Rejestracja: sob kwie 26, 2008 2:00 pm
- Kontakt:
Re: Rozmowy niekontrolowane
Ja żeby nie zwariować próbuje wyrwać sie z monotonni i zrobić coś... interesującego i szalonego ;P
hmm...ja sie zaliczam do każdej z tych grup.. bo to wszystko zależy od dnia i mojego humoru
hmm...ja sie zaliczam do każdej z tych grup.. bo to wszystko zależy od dnia i mojego humoru
Ostatnio zmieniony sob mar 07, 2009 12:37 pm przez Immortal_girl, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Rozmowy niekontrolowane
A ja to mam gdzieś i nic, ale to nic nie napiszę bo mi się nie chce...
Ukryta Tajemnica M. Nighta Shyamalana
(The Buried Secret of M. Night Shyamalan)
"Prawdziwe tajemnice dotrzymują się same"
"Każdy ma swoje tajemnice, życie bez tajemnic byłoby nudne, nieprawdaż?
[ external image ]
(The Buried Secret of M. Night Shyamalan)
"Prawdziwe tajemnice dotrzymują się same"
"Każdy ma swoje tajemnice, życie bez tajemnic byłoby nudne, nieprawdaż?
[ external image ]
Re: Rozmowy niekontrolowane
Ja sie zaliczam do tych którzy codziennie przechodzą przez tory, więc różnie to bywa
.
I gdzie ten napad ! ? wiem, wiem że z zaskoczenia ma być ale byle szybko
bo nie mogę się doczekać 
I gdzie ten napad ! ? wiem, wiem że z zaskoczenia ma być ale byle szybko
Re: Rozmowy niekontrolowane
Zdecydowanie zaliczę się do grupy optymistycznie patrzącej na świat. Wszak jestem nie poprawnym optymistą
... ale dziś wnerwia mnie diabelna nudaaaa.. oby coś się wydarzyło bo zasnę.
"Fanatyzm religijny to największe zło tego świata"
Re: Rozmowy niekontrolowane
[quote name='STRusz']Chcielibyście mieć wehikuł czasu? Poważnie pytam.[/quote]
Chciałbym mieć
Niekoniecznie do podróży w inne epoki. Chciałbym czasami przenieść się we wcześniejsze momenty mojego życia i powiedzieć swojemu młodszemu "ja" parę rzeczy 
[quote name='aelreda']Optymista widzi światło w tunelu
Pesymista widzi tunel
Realista widzi światła pociągu
Maszynista widzi 3 idiotów stojących na torach[/quote]
Filozoficzny dowcip pokrewny:
Optymista uważa, że żyjemy na najlepszym ze światów. Pesymista obawia się, że optymista ma rację.
Chciałbym mieć
[quote name='aelreda']Optymista widzi światło w tunelu
Pesymista widzi tunel
Realista widzi światła pociągu
Maszynista widzi 3 idiotów stojących na torach[/quote]
Filozoficzny dowcip pokrewny:
Optymista uważa, że żyjemy na najlepszym ze światów. Pesymista obawia się, że optymista ma rację.
Ostatnio zmieniony sob mar 07, 2009 7:37 pm przez Jul, łącznie zmieniany 1 raz.
Re: Rozmowy niekontrolowane
Uśmiechnijcie się 
LIST MURZYNKA
Drogi biały kolego i koleżanko!
Powinieneś zrozumieć kilka rzeczy:
Kiedy się rodzę, jestem czarny.
Kiedy dorosnę, jestem czarny.
Kiedy prazy mnie słonce, jestem czarny.
Kiedy jest mi zimno, jestem czarny.
Kiedy jestem przerażony, jestem czarny.
Kiedy jestem chory, jestem czarny.
Kiedy umieram, jestem czarny.
Ty biały kolego: Kiedy się rodzisz, jesteś różowy.
Kiedy dorośniesz, jesteś biały.
Kiedy prazy cie słonce, jesteś czerwony.
Kiedy jest ci zimno, jesteś fioletowy.
Kiedy jesteś przerażony, jesteś zielony.
Kiedy jesteś chory, jesteś żółty.
Kiedy umierasz, jesteś szary.
I ty, kurwa, masz czelność nazywać mnie kolorowym?
Prześlij ten list do swoich białych znajomych. Może
następnym razem zastanowisz się trochę.
Z wyrazami szacunku
Murzynek
LIST MURZYNKA
Drogi biały kolego i koleżanko!
Powinieneś zrozumieć kilka rzeczy:
Kiedy się rodzę, jestem czarny.
Kiedy dorosnę, jestem czarny.
Kiedy prazy mnie słonce, jestem czarny.
Kiedy jest mi zimno, jestem czarny.
Kiedy jestem przerażony, jestem czarny.
Kiedy jestem chory, jestem czarny.
Kiedy umieram, jestem czarny.
Ty biały kolego: Kiedy się rodzisz, jesteś różowy.
Kiedy dorośniesz, jesteś biały.
Kiedy prazy cie słonce, jesteś czerwony.
Kiedy jest ci zimno, jesteś fioletowy.
Kiedy jesteś przerażony, jesteś zielony.
Kiedy jesteś chory, jesteś żółty.
Kiedy umierasz, jesteś szary.
I ty, kurwa, masz czelność nazywać mnie kolorowym?
Prześlij ten list do swoich białych znajomych. Może
następnym razem zastanowisz się trochę.
Z wyrazami szacunku
Murzynek
ŻYCIE JEST TYLKO GRĄ
WSZYSTKO,CZYM ONO JEST,TO ILUZJA,ALE WY,GRACZE,DOSZLIŚCIE DO PRZEKONANIA,ŻE TO JEDYNA RZECZYWISTOŚĆ
Re: Rozmowy niekontrolowane
[quote name='Lazy' post='50219' date='nie, 08 mar 2009 - 01:16']Uśmiechnijcie się 
LIST MURZYNKA
Drogi biały kolego i koleżanko!
Powinieneś zrozumieć kilka rzeczy:
Kiedy się rodzę, jestem czarny.
Kiedy dorosnę, jestem czarny.
Kiedy prazy mnie słonce, jestem czarny.
Kiedy jest mi zimno, jestem czarny.
Kiedy jestem przerażony, jestem czarny.
Kiedy jestem chory, jestem czarny.
Kiedy umieram, jestem czarny.
Ty biały kolego: Kiedy się rodzisz, jesteś różowy.
Kiedy dorośniesz, jesteś biały.
Kiedy prazy cie słonce, jesteś czerwony.
Kiedy jest ci zimno, jesteś fioletowy.
Kiedy jesteś przerażony, jesteś zielony.
Kiedy jesteś chory, jesteś żółty.
Kiedy umierasz, jesteś szary.
I ty, kurwa, masz czelność nazywać mnie kolorowym?
Prześlij ten list do swoich białych znajomych. Może
następnym razem zastanowisz się trochę.
Z wyrazami szacunku
Murzynek[/quote]
o mamuniu leże, zawsze kiedy to czytam mam bóle brzucha

LIST MURZYNKA
Drogi biały kolego i koleżanko!
Powinieneś zrozumieć kilka rzeczy:
Kiedy się rodzę, jestem czarny.
Kiedy dorosnę, jestem czarny.
Kiedy prazy mnie słonce, jestem czarny.
Kiedy jest mi zimno, jestem czarny.
Kiedy jestem przerażony, jestem czarny.
Kiedy jestem chory, jestem czarny.
Kiedy umieram, jestem czarny.
Ty biały kolego: Kiedy się rodzisz, jesteś różowy.
Kiedy dorośniesz, jesteś biały.
Kiedy prazy cie słonce, jesteś czerwony.
Kiedy jest ci zimno, jesteś fioletowy.
Kiedy jesteś przerażony, jesteś zielony.
Kiedy jesteś chory, jesteś żółty.
Kiedy umierasz, jesteś szary.
I ty, kurwa, masz czelność nazywać mnie kolorowym?
Prześlij ten list do swoich białych znajomych. Może
następnym razem zastanowisz się trochę.
Z wyrazami szacunku
Murzynek[/quote]
Re: Rozmowy niekontrolowane
Podzielę się z wami moją ostatnią wyprawą na ryby, na której byłem z moim kumplem. Było to w sobotę, o godzinie 10:20 przed południem. Dzień zimny, mglisty, ogólnie nie przyjemnie.
Już po wstaniu i zjedzeniu śniadania, odpaliłem motor i czym prędzej udałem się do przyjaciela. Gdy juz byłem na miejscu, i cały zmarznięty przywitałem znajomego, zabraliśmy sprzęt i udaliśmy się na łowy...
Droga na miejsce była pełna niebezpieczeństw, wysokie trawska, błoto, a nawet posesje ludzi !, to jednak nas nie zniechęcało. Gdy cel był nie daleko, natrafiliśmy na przeszkodę nie do przebycia, wydawało by się. Była to siatka z drutu emaliowanego, (ahhh te ludzie wszedzie ta technika !) hmmm trzeba było skakać. Wzięliśmy dłuuuugi rozpęd i siup, ładnie znaleźliśmy się po drugiej stronie, ucieszeni parliśmy dalej. Ku zdumieniu okazało się, żę siatka to pikuś z porównaniem wygłodniałych psów które czekały na nas. Zdesperowani obeszliśmy zagrożony teren długą drogą, przez wszech obecne chaszcze.
Po 2 minutach było widac most, taaak ten most oznaczał koniec tej morderczej wyprawy, czym prędzej spragnieni połowów, bieglismy z uśmiechem na ustach w stronę rzeczki, ahhhh ryby na nas czekały !!!.
Usadowieni w gęstwinie porastającej brzeg rzeki, rozpoczęliśmy wędkowanie, trwało ono 1 godzinę, przy temp. 10 stopni i naszym ubiorze (trampki bluza spodnie koszula majtasy) było to coś cudownego !, do czasu kiedy zrozumieliśmy że ryb już nie ma... bo był to czas, nazywany TARŁEM.
Uświadomieni powróciliśmy do domu, jedyne co nam zostało po wyprawie, to słoik dżdżownic, mokre buty i wszech obecny chłód.
Taka jest moja historia ostatniego połowu który miał miejsce rok temu.
Dla was napisał Jarek, czyli forumowy ADAX
Już po wstaniu i zjedzeniu śniadania, odpaliłem motor i czym prędzej udałem się do przyjaciela. Gdy juz byłem na miejscu, i cały zmarznięty przywitałem znajomego, zabraliśmy sprzęt i udaliśmy się na łowy...
Droga na miejsce była pełna niebezpieczeństw, wysokie trawska, błoto, a nawet posesje ludzi !, to jednak nas nie zniechęcało. Gdy cel był nie daleko, natrafiliśmy na przeszkodę nie do przebycia, wydawało by się. Była to siatka z drutu emaliowanego, (ahhh te ludzie wszedzie ta technika !) hmmm trzeba było skakać. Wzięliśmy dłuuuugi rozpęd i siup, ładnie znaleźliśmy się po drugiej stronie, ucieszeni parliśmy dalej. Ku zdumieniu okazało się, żę siatka to pikuś z porównaniem wygłodniałych psów które czekały na nas. Zdesperowani obeszliśmy zagrożony teren długą drogą, przez wszech obecne chaszcze.
Po 2 minutach było widac most, taaak ten most oznaczał koniec tej morderczej wyprawy, czym prędzej spragnieni połowów, bieglismy z uśmiechem na ustach w stronę rzeczki, ahhhh ryby na nas czekały !!!.
Usadowieni w gęstwinie porastającej brzeg rzeki, rozpoczęliśmy wędkowanie, trwało ono 1 godzinę, przy temp. 10 stopni i naszym ubiorze (trampki bluza spodnie koszula majtasy) było to coś cudownego !, do czasu kiedy zrozumieliśmy że ryb już nie ma... bo był to czas, nazywany TARŁEM.
Uświadomieni powróciliśmy do domu, jedyne co nam zostało po wyprawie, to słoik dżdżownic, mokre buty i wszech obecny chłód.
Taka jest moja historia ostatniego połowu który miał miejsce rok temu.
Dla was napisał Jarek, czyli forumowy ADAX
Re: Rozmowy niekontrolowane
[quote name='ADAX' post='50225' date='nie, 08 mar 2009 - 02:16']Podzielę się z wami moją ostatnią wyprawą na ryby, na której byłem z moim kumplem. Było to w sobotę, o godzinie 10:20 przed południem. Dzień zimny, mglisty, ogólnie nie przyjemnie.
Już po wstaniu i zjedzeniu śniadania, odpaliłem motor i czym prędzej udałem się do przyjaciela. Gdy juz byłem na miejscu, i cały zmarznięty przywitałem znajomego, zabraliśmy sprzęt i udaliśmy się na łowy...
Droga na miejsce była pełna niebezpieczeństw, wysokie trawska, błoto, a nawet posesje ludzi !, to jednak nas nie zniechęcało. Gdy cel był nie daleko, natrafiliśmy na przeszkodę nie do przebycia, wydawało by się. Była to siatka z drutu emaliowanego, (ahhh te ludzie wszedzie ta technika !) hmmm trzeba było skakać. Wzięliśmy dłuuuugi rozpęd i siup, ładnie znaleźliśmy się po drugiej stronie, ucieszeni parliśmy dalej. Ku zdumieniu okazało się, żę siatka to pikuś z porównaniem wygłodniałych psów które czekały na nas. Zdesperowani obeszliśmy zagrożony teren długą drogą, przez wszech obecne chaszcze.
Po 2 minutach było widac most, taaak ten most oznaczał koniec tej morderczej wyprawy, czym prędzej spragnieni połowów, bieglismy z uśmiechem na ustach w stronę rzeczki, ahhhh ryby na nas czekały !!!.
Usadowieni w gęstwinie porastającej brzeg rzeki, rozpoczęliśmy wędkowanie, trwało ono 1 godzinę, przy temp. 10 stopni i naszym ubiorze (trampki bluza spodnie koszula majtasy) było to coś cudownego !, do czasu kiedy zrozumieliśmy że ryb już nie ma... bo był to czas, nazywany TARŁEM.
Uświadomieni powróciliśmy do domu, jedyne co nam zostało po wyprawie, to słoik dżdżownic, mokre buty i wszech obecny chłód.
Taka jest moja historia ostatniego połowu który miał miejsce rok temu.
Dla was napisał Jarek, czyli forumowy ADAX[/quote]
Sierotki, następnym razem ADAX sama Cię zatargam na porządnie łowy!
Zobaczysz co to znaczy łowić ryby
Już po wstaniu i zjedzeniu śniadania, odpaliłem motor i czym prędzej udałem się do przyjaciela. Gdy juz byłem na miejscu, i cały zmarznięty przywitałem znajomego, zabraliśmy sprzęt i udaliśmy się na łowy...
Droga na miejsce była pełna niebezpieczeństw, wysokie trawska, błoto, a nawet posesje ludzi !, to jednak nas nie zniechęcało. Gdy cel był nie daleko, natrafiliśmy na przeszkodę nie do przebycia, wydawało by się. Była to siatka z drutu emaliowanego, (ahhh te ludzie wszedzie ta technika !) hmmm trzeba było skakać. Wzięliśmy dłuuuugi rozpęd i siup, ładnie znaleźliśmy się po drugiej stronie, ucieszeni parliśmy dalej. Ku zdumieniu okazało się, żę siatka to pikuś z porównaniem wygłodniałych psów które czekały na nas. Zdesperowani obeszliśmy zagrożony teren długą drogą, przez wszech obecne chaszcze.
Po 2 minutach było widac most, taaak ten most oznaczał koniec tej morderczej wyprawy, czym prędzej spragnieni połowów, bieglismy z uśmiechem na ustach w stronę rzeczki, ahhhh ryby na nas czekały !!!.
Usadowieni w gęstwinie porastającej brzeg rzeki, rozpoczęliśmy wędkowanie, trwało ono 1 godzinę, przy temp. 10 stopni i naszym ubiorze (trampki bluza spodnie koszula majtasy) było to coś cudownego !, do czasu kiedy zrozumieliśmy że ryb już nie ma... bo był to czas, nazywany TARŁEM.
Uświadomieni powróciliśmy do domu, jedyne co nam zostało po wyprawie, to słoik dżdżownic, mokre buty i wszech obecny chłód.
Taka jest moja historia ostatniego połowu który miał miejsce rok temu.
Dla was napisał Jarek, czyli forumowy ADAX[/quote]
Sierotki, następnym razem ADAX sama Cię zatargam na porządnie łowy!
Zobaczysz co to znaczy łowić ryby
Re: Rozmowy niekontrolowane
ADAX ja bym się zaczął bać 
[ external image ]
,, Veni Vidi Vici" - przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem
Timeo Danaos Et Dona Ferentes
**********Sol Omnibus Lucet!!!**********
,, Veni Vidi Vici" - przybyłem, zobaczyłem, zwyciężyłem
Timeo Danaos Et Dona Ferentes
**********Sol Omnibus Lucet!!!**********