FRAGMENTY Z FIZIU MIZIZ
Usiadłem na krześle i spytałem co robić, by wyszła mi godziwa medytacja. Trochę mnie pohuśtało, pokiwało. Jedyne co mogłem zrobić, to zamknąć oczy i czekać. Nic się nie działo, było nudno i nie czułem oczekiwanego poszerzenia jaźni.. Chciało mi się lecieć do kompa i coś poczytać. Czekaj ? pomyślałem, może coś będzie. Wspomnienia zaczęły gnać jedne przez drugie. Stop -powiedziałem jakoś obco, nie chce mi się dalej myśleć. Ciężko było je zatrzymać, bo się same cisnęły. Wtedy gdy je trzymałem w bezruchu z wysiłkiem , skoncentrowany na powiekach i wypatrujący jakichś kolorów to wpadł XXX-duch. Wsparł mnie trochę trzeźwością w rozumie i klarownością myśli i mówi ? Widzisz te ruchy uwagi, jak ci coś zmyka choć stoisz myślą w miejscu. To jest ciałko przyczynowe, gotowe do startu.
Rok temu nie rozróżniałem ciała mentalnego od przyczynowego. Teraz wiem, że potrafimy pozbyć się chmury pamięci, zawartej w mentalnym płaszczu, pozostając w drugim ciele mentalnym tzw. przyczynowym. Tracimy wtedy obciążająca nas pamięć i korzystamy z woli do woli, pławiąc się w lekkości.
................................................. jeje
W czasie rozmowy z XX -duchem wydarzyło się coś jeszcze. Poprosiłem go o pomoc dla kogoś mi bliskiego. Jak za dotknięciem różdżki dostałem odpowiedz na pytanie, odpowiedź którą już właściwie wcześniej znalem. Wyruszyłem z nim w podroż, odwiedzając to osobę. Była to niezwykła wizyta. Bez poczucia ruchu znalazłem się w czyimś wnętrzu. Nie dotyczyło to jego wnętrza fizycznego a raczej świata jego doznań. Wiedziałem co ta osoba czuje i czym się kieruje. Ta bardzo młoda i niedoświadczona osóbka, uwikłana w wewnętrzne konflikty, borykała się z błahostkami. Wyolbrzymiając ich znaczenie, trwoniła cala swoja energie na budowanie systemów ochronnych. Czy nie możesz zrobić coś dla niej, spytałem XXX-ducha. Znalazłem się wtedy naprzeciw jedynej istoty, słuchając ja posłusznie. Bez możliwości ruchu, stałem się jakoś z nią stopiony. Zdałem sobie sprawę , że była ona źródłem napływających we mnie informacji.
Była to ta sam osoba, która wspomagała mnie na co dzień źródłem intuicyjnej wiedzy- będąc odpowiadającym echem na moje codzienne pytania. Tym razem przelała mi to całkiem świadomie, ze szczegółami. Będąc w przedziwny sposób poza ciałem, w jakimś nieokreślonym miejscu, wyczuwałem jej klarowne i pewne myśli. Miały one niezwykle dźwięczny ciężar, bardzo radosny, drgający wewnętrznym pięknem. Wrażenie to wywoływał chyba sposób przekazu myśli. Choć bezsłowny to przekazujący wspaniałe informacje.
Rozmowa nasza, choć bez słów, były dla mnie niezwykle zrozumiała i oczywista. Treść przekazywanej myśli wsparta była ładunkiem emocjonalnym i zawierała mnóstwo dodatkowych wyjaśnień. Pomimo stopnia złożoności, nie zająłem w pełni swoich możliwości zrozumienia, mogąc nadal myszkować w umyśle i porównywać to co słyszę z tym co wiem.. Oh co za ulga, pomyślałem , by mieć tak zawsze?..
Gdy zdałem sobie sprawę, że każdy z nas musi sam rozwiązywać swoje problemy i to jest naszym zadaniem domowym, wycofałem swoja prośbę. I tu zostałem zaskoczony ? A czy ty myślisz, że ja chce tego nieszczęścia ? Klarowna myśl, przybierając formę zdania, przyjęła barwę glosy Staszka. A wiec nie jest to jej przeznaczone, a karma, ma taki charakter?
Ty możesz coś zrobić, by temu zapobiec. Jak? W jaki sposób mam na nią wpłynąć, przecież jest daleko, nie posłucha, zatka uszy?..
W tym momencie zrozumiałem, że pomimo wszelkim przekonaniom i wyczytanym historyjkom o przeznaczeniu, mogę zmienić los tego dziecka. Ja to mogę zrobić i będzie dla niego to lepsze niż samodzielne zmaganie się z trudnościami.
Ale jak? Ogarnęła mnie chwil zwątpienia. Przecież nie mam dostępu do jej wnętrza, pozostają mi tylko głuche słowa, docierające do niej za późno, słowa których ona nie przyjmie, bo będą dla niej puste, bez znaczenia. Ja to zrobię. Powiedz mamie, że załatwione.
To stało się rzeczywiście dwa dniu później, Staszek dotrzymał słowa.
Zbyszek pisze:
26/12/2008 o 00:31
Od dawna nie tkwiłem tak długo w bezruchu. Zapadłem sie w środku mszy i odzyskałem świadomość poza ciałem. Stałem nadal spokojnie w miejscu, obserwując ludzi, którzy za chwilkę mieli się witać uściskiem dłoni. Otworzyłem oczy, patrze mysloczuciem,- ludzie się zaczęli ruszać niefizycznie. Patrzyłem wokoło, mając chyba wszystkich w około na uwadze. Parę osób wyskoczyło astralnym do przodu a najbliższa osoba skierowała sie w moja stronę, trzymając na wprost rękę. Wtedy odwróciła się fizycznym w moim kierunku wysuwając ta fizyczna do przodu. Miałem spora przewagę w reagowaniu- (niefizyczna prędkość) i oceniałem w międzyczasie kto ma kogo na myśli,- kto do kogo pierwszy ja wysunie fizycznie . Przywitałem się z paroma osobami dwa razy, poza ciałem i w ciele fizycznym.
To chyba taka umiejętność ćwiczy się w walkach. Niech znajdzie się śmiałek co chce zaskoczyć takie osoby.
[ external image ])
Dziwna to jest percepcja. Moj atralniak kierował się niezależnie w stronę w która koncentrowałem uwagę
Samemu bylem w mentalnym, patrząc a raczej czując na okrągło.. Czułem się jak gruby balon, wciśnięty w takie same okrągłe formy. Każdy ruch jednego z nich, dawał się natychmiast rozpoznać, gdyż wywoływały delikatne falowanie nas wszystkich. Bylem chyba jedyna osoba , ktora towarzyszyla tym zmianom świadomie co dawało sie rozpoznać z zewnatrz, gdyz powstrzymywałem z łatwością wyobrażania sobie czegokolwiek.
Chcąc to dokładnie opisać to muszę stwierdzić ze ludzie reagują na 2 wstępne sposoby. Najpierw rozciągają szerokie oleiste ciągnące pole ( raczej mentalne)w miejsce koncentracji myśli , za nią gna energia, a dopiero za chwilkę wyskakuje astralniak. Gdy on rusza do boju to idea-myśl ruchu jest już przez człowieka podjęta i określa się tylko jego kierunek. Astr. był dla mnie widoczny już jako twardy ruch konkretnej astralnej formy. Jak sprawdzę dokładniej to opisze ze szczegółami. Musze zobaczyć czy za drugim razem ludzie jednocześnie wykonywali ten ruch dwoma ciałkami czy wszystkimi
pozdro